Spotkanie autorskie Lucyny Bełtowskiej, Żanety Kubic i Marii Leżańskiej, Klub Dziennikarzy Pod Gruszką, 27 stycznia, godz. 18.00

23 sty


Foto: Irena Dukalska


IMPROWIZACJA DOBRZE PRZYGOTOWANA

Wczorajszy wieczór w Klubie Dziennikarzy Pod Gruszką miał tytuł: „Pomiędzy. Na trasie samotność bliskość”. Autorkami scenariusza i wykonawczyniami były 3 poetki z Otwartego Koła Autorów przy KO ZLP – Maria Leżańska, Lucyna Bełtowska i Żaneta Kubic. Panie zaczęły od przedstawienia się – Maria Leżańska to nie tylko poetka, ale i wspaniała fotografka. Jak sama powiedziała – fotografuję głównie ludzi, bo ludzie mnie interesują. Lucyna Bełtowska była przez wiele lat związana z Muzeum Collegium Maius. Żaneta Kubic też jest związana Uniwersytetem Jagiellońskim, a to co w tej chwili zajmuje jej czas, to koordynacja europejskich projektów.

Zgodnie z zaplanowanym scenariuszem, w trakcie całego wieczoru przewijały się tematy podróży („trasa” z tytułu spotkania), samotności i bliskości. Pierwsze, co zostało przedstawione, to wiersze najstarsze, te debiutanckie. Dla mnie jako słuchaczki różnica w poetyce, przedstawianiu swoich uczuć, emocji, relacji ze światem i ludźmi, różnice pomiędzy poetyką tych trzech kobiet były bardzo ciekawym doświadczeniem oraz urozmaiceniem. Gdy przedstawiamy na wieczorze promocyjnym nowy tomik poezji jednego autora to styl pisania jest podobny. Jeśli słuchamy 3 różnych poetek, to nie ma wierszy podobnych, nawet jeśli mówią na ten sam temat. Z zaciekawieniem słuchałam wierszy Żanety Kubic. Jak dotąd nie wydała żadnego tomiku, więc można jej tylko słuchać. Wiersz, który przedstawiła jako pierwszy jest dla mnie bardzo ciekawy i w treści, w emocji a przede wszystkim w formie. W tym wierszu słowa mają co najmniej podwójne znaczenie, a powtarzalność frazy tylko podkreśla ich głębię. Zacytuję jedynie owe powtarzane frazy:

„Należę do zwierząt z gatunku osobnych…

Należę do zwierząt z gatunku bezbronnych…

Należę do zwierząt z gatunku nieswoich…

Należę do zwierząt z gatunku bezdomnych…”

Z bardziej zabawnych fragmentów wierszy obrazowo zabrzmiał wiersz Marii Leżańskiej:

„Pijąc kawę

Gdybym mogła się w coś zamienić

Byłabym filiżanką pełną

Aromatycznej kawy…”

Temat trasy, samotności przeplatał się z bliskością. I tu zacytuję krótki fragment wiersza Żanety Kubic:

„…A kiedy oczy mam nagie

Otulasz je ciszą

 Niech mi nie marzną…”

Lucyna Bełtowska podróżowała nie tylko po różnych krajach i miastach, ale i po kulturze w tym najczęściej tej włoskiej, łacińskiej.

I taki jest jej wiersz o weneckiej Wyspie Umarłych – cmentarzu słynnych ludzi na lagunie. Co ciekawe, na tej wyspie jest niewielka winnica.

„Isola de San Michele

Kiedy nićmi mojej siostry Ariadny

Cerowałam dziurawe szczęście

Przyniosłeś mi butelkę wina

 Z Wyspy Umarłych…”

             Wieczór mijał szybko. Nie było to tylko czytanie wierszy na zmianę przez kolejną uczestniczkę. Chwilami była to rozmowa, żart sprawiający wrażenie swobodnej wymiany myśli. W rzeczywistości był to precyzyjnie napisany scenariusz, bo jak mówi powiedzenie: najlepsza improwizacja to taka, która jest dokładnie przygotowana.

A mnie ten wieczór przypomniał spotkania Pod Gruszką w których miałyśmy poetyckie spektakle – z okazji wiosny, Walentynek, Światowego Dnia Poezji, miłosnej poezji kobiecej, miłosnej poezji męskiej, poezji w podróży, czyli własnych wierszy o ciekawych miejscach na świecie. Może uda się wrócić do tej tradycji wieczorów, w których zgodnie z zaplanowanym scenariuszem udział bierze kilku wykonawców.

                                                                              Anna Pituch-Noworolska

Wieczór autorski Ryszarda „Sidora” Sidorkiewicza, Klub Dziennikarzy Pod Gruszką, 30 stycznia, godz. 18.00

29 gru


Foto: Maria Leżańska


SPOTKANIE Z MISTRZEM PUENTY

Człowiek, dobry człowiek

 

Ma dwie ręce dwie nogi
I kość ogonową
Nazywa siebie człowiekiem

 

Rozwiązuje krzyżówki
Je nożem i widelcem
Nazywa siebie człowiekiem myślącym

 

Nie może patrzeć na zło
Na jego widok przechodzi
Na drugą stronę ulicy

 

Nazywa siebie
Dobrym człowiekiem

 

Wiersz, od którego rozpoczęłam relację ze spotkania literackiego w Klubie Dziennikarzy Pod gruszką we wtorek 30.01.2024 został napisany przez Ryszarda Sidora Sidorkiewicza, bohatera wieczoru. Osobą prowadząca spotkanie a równocześnie odpowiedzialną za muzyczne przerywniki był Robert Marcinkowski. Na stoliku leżały dwa ostatnie tomiki poezji – „Wiersze rozproszone” z obrazem „Ślepcy” Pietera Bruegla na okładce i „Tyle w nas niepogody” z obrazem „Deszczowy dzień” Paula Klee. Ryszard „Sidor” Sidorkiewicz mieszka w Olsztynie jurajskim w Małopolsce. Pisze wiersze od 1978 roku i publikuje w wielu czasopismach, antologiach, almanachach oraz w formie tomików. Brał i bierze udział w wielu konkursach zdobywając liczne nagrody. Za swoją działalność popularyzatorką i twórczą otrzymał wiele wyróżnień i odznaczeń. Panowie rozmawiali o twórczości poetyckiej – padło pytanie, dlaczego piszemy wiersze, jakie wiersze preferuje nasz dzisiejszy bohater – rymowane czy bez rymów, co stanowi inspirację. Pytanie o formę wiersza było o tyle ciekawe, że w tomikach Ryszarda „Sidora” Sidorkiewicza są wiersze białe i wiersze rymowane, a autor przyznał, że dla niego nie stanowi to problemu. Po krótkiej rozmowie Robert Marcinkowski zapowiadał – no to przejdźmy od teorii do praktyki i panowie czytali na zmianę wiersze z obydwu tomików. Po przeczytaniu porcji wierszy następowały muzyczne przerywniki, czyli piosenki z akompaniamentem gitary do słów znanych i mniej znanych autorów, które wykonał Robert Marcinkowski. To, co najbardziej przykuwało uwagę słuchających to puenty wierszy, które często są przewrotne i niespodziewane. Powodują, że wiersz pozornie lekki nagle robi się refleksyjny, zmuszający do analizy i przemyśleń. Na koniec mojej relacji chciałabym przytoczyć wiersz, który dla mnie jest przykładem tej umiejętności autora.
 
Prośba

 

Zamknij drzwi
Kiedy wstanę i wyjdę
By nigdy nie wrócić

 

Zatrzaśnij zarygluj
Uwiąż na łańcuchach

 

Bo mogę się rozmyślić
Mogę zmienić zdanie
Więc zamknij za mną drzwi

 

Lecz na wszelki wypadek
Nie domykaj
Okna.

 

Anna Pituch-Noworolska

Promocja tomu poetyckiego Zbigniewa Milewskiego „Konstelacje”, Klub Dziennikarzy Pod Gruszką, 16 stycznia, godz. 17.00

16 gru


Foto: Grażyna Potoczek


SPOTKANIE Z „KONSTELACJAMI”

Gościem cyklicznego wtorkowego, zimowego spotkania organizowanego przez Krakowski Oddział ZLP w Klubie Dziennikarzy Pod Gruszką był ZBIGNIEW MILEWSKI – wiceprezes Związku Literatów Polskich, z zawodu prawnik, poeta, prozaik, krytyk literacki.

W dorobku ma 12 tomików poezji wydanych w Polsce i 2 wydane poza krajem. Najnowszy tom poetycki Zbigniewa Milewskiego to dwujęzyczny (polsko-angielski) zbiór zatytułowany „Konstelacje”. Spotkanie 16 stycznia 2024 r. było poświęcone promocji tego tomiku. Wieczór prowadził Andrzej Walter, który przedstawiając gościa, powiedział, że ten urodził się w Sosnowcu. I tu zaczęło być ciekawie, bo nasz gość prostując tę informację opowiedział o tym, że ma 3 miejsca urodzenia zależnie od tego, kiedy wystawiano dokument. Urodził się w bardzo starym śląskim mieście Zagórz, które z racji zmian politycznych było przez pewien czas częścią Dąbrowy Górniczej, a następnie Sosnowca, mimo że leży pomiędzy tymi miastami.

Wracając do „Konstelacji”, Andrzej Walter przeczytał fragmenty swojej recenzji, która w całości została opublikowana w Pisarze.pl. Autor recenzji podkreślał nowatorską formę wierszy z jednej strony, a głębokie przemyślenia z drugiej. Uwagę zwracają długie tytuły niektórych wierszy, będące odrębnymi zdaniami.

Jako wyjaśnienie autor opowiedział o swoich przemyśleniach zapisywanych jako aforyzmy przez cały okres pandemii. Wybór tych aforyzmów został nagrodzony, a pojedyncze są wykorzystane jako tytuły wierszy np. „Więcej mówi opis przeżyć od obrazu”, „Nikt nie jest wolny od własnego cienia”, „Schody się nie kończą a ty coraz starszy”.

Rozmowa o tworzeniu, zapisywaniu wierszy, przygotowywaniu do publikacji zahaczyła o zbiór zatytułowany „Zagrabki”, który został nagrodzony, ale potem na jakiś czas „zapomniany”. Według krytyków jest to bardzo dobry tomik i należy go wykorzystywać, cytować. Jak pokazują te wspomnienia, tomiki poezji też mają swoje nieprzewidywalne dzieje.

Pytany o inspiracje, zmienność stylu pisanej poezji, Zbigniew Milewski opowiedział o pewnym okresie swojej twórczości, w którym wzorował się na poezji pisanej w oparciu o schematy liczbowe np. 5 wersów wstępu, 7 rozwinięcia tematu i znowu 5 wersów zamknięcia, co daje liczbę 12 pełną wielu znaczeń. Wyjaśnił również, dlaczego pisze, stosując heksametr jako metrum. Uważa, że pozwala to na płynne czytanie wiersza i zachowuje jego rytm.

Czas spotkania mijał nieubłaganie, a panowie niesłychanie ciekawie rozmawiali o literaturze w obecnych czasach, przyznawaniu nagród, w tym tej najważniejszej – Nagrody Nobla, o twórcach jednego dzieła i pewnych sztuczkach rynkowych, aby o nich nie zapomniano, mimo że niczego równie wartościowego jak to pierwsze nagrodzone dzieło już nie napisali. A potem jeszcze bardzo ciekawie dyskutowali o wartości twórczości Szymborskiej, czytając przy tym wiersz Zbigniewa Milewskiego z „Konstelacji” zatytułowany: „Niektórzy lubią poezję współczesną”. W tym wierszu zachowano strukturę opartą o wiersz Szymborskiej: „Niektórzy lubią poezję”, z dodanym słowem – „współczesną”.

Spotkanie było wspaniałą rozmową o literaturze, twórczości, twórcach, współczesnym rynku wydawniczym, roli poezji, która dziś, zdaniem Zbigniewa Milewskiego i Andrzeja Waltera, opisuje świat jak dawniej proza.

Anna Pituch-Noworolska