Maciej Pinkwart
Z tomu „Lustro”
Marais
Na ulicy Różanej
wiatr ubrany w zapach
cynamonu i bigosu
wieje od strony Świątyni Salomona
czarno ubrani dżentelmeni w melonikach
proszą Jahwe o pomoc
w sprawie
dzisiejszych ceduł giełdowych
u Jo Goldenberga
nad talerzami pełnymi czulentu i cymesu
wszyscy starają się zapomnieć
o pogromie z 1982 roku
synagoga przy rue Pavée zamknięta
wieczorem na St. Antoine
duch Henryka II nadal toczy turniej
z duchem kapitana Montgomery
na placu Wogezów poprawiam ci włosy
do zdjęcia przy fontannie
na tle pałacu królowej
z bliska twoja twarz
gubi rysy jak na obrazie
bliskiego sąsiada z ulicy de Thorigny
Paola Ruiza zwanego po mamie
Picasso
*
Z tomu „Coffée time”, z opowiadania „Harfa”
Wiatr zawył z jeszcze większą mocą i dach zaczął trzeszczeć. Muzycy spojrzeli po sobie i grali jakby szybciej. Dyrygent zmarszczył brwi, bo słodka impresjonistyczna wizja Debussy’ego zaczęła się w widoczny sposób rozpadać. Publiczność też rozglądała się niespokojnie. Jakaś urwana rynna szurała o ścianę zupełnie bez ładu i składu. Koncert powoli zamieniał się w swoją własną przerażoną parodię. Julia przysunęła się bliżej z całym krzesłem i mocno objęła obiema rękami zgrabny korpus harfy. Za szesnaście taktów miała solówkę. Wydawało się to jej bez sensu: dźwięk delikatnie trącanych strun, jakieś takie nasycone światłocieniami pasaże, u Debussy’ego oznaczające pewno światło księżyca padające przez chmury, za chwilę zniknie, zagłuszony całkowicie przez apokaliptyczne wycie wiatru, wyrywającego się rozpaczliwie z gardzieli gór. (…)
Z tomu „Limeryki turystyczne”
W Małym Cichem pewna pani
Wszystkim chciała dać na grani
Próbowała haw i hań
Lecz tam trudno jest o grań.
Wszyscy są rozczarowani.
Z tomu „Nad Reglami”
My
drżące wzruszeniem
między biegunami wczoraj i jutra
milczące
ukryte przed sobą
podzielone marzeniami
pomnożone dotykiem rąk
dodane do nieskończoności
odjęte resztką rozsądku
wielkie
piękne
pełne wszystkiego
nic
Z tomu „Texty”
Obrazek
Taki obrazek powiesimy
na ścianie w naszym pokoju
dwie zamyślone skały
milczą przyjaźnie nad rzeką
woda wesoło przeskakuje
z kamienia na kamień
słońce do nas wyciąga promienie
spoza różowych chmur
na horyzoncie najwyższe szczyty Tatr
w twoich oczach mój szczęśliwy uśmiech
Taki obrazek powiesimy
jeśli nasz pokój będzie kiedyś miał ściany…