Promocja Literata Krakowskiego w obiektywie Andrzeja Makucha
http://artfotosy.blogspot.com/p/na-zywo.html
Promocja „Literata Krakowskiego”
W Krakowskim Oddziale Związku Literatów Polskich tradycją już się stało, że po zaraz po wydaniu, antologie i inne publikacje posiadające status wydań zbiorowych, mają uroczystą promocję z udziałem (w miarę możliwości) wszystkich autorów. Takie pierwsze publiczne wspólne czytanie antologii ma dla nas ogromne znaczenie z tego względu, że mieszkańcy Krakowa oraz środowisko literackie postrzega nas nie tylko jako poszczególnych twórców zrzeszonych w ZLP, ale jako pewną grupę o znaczącym dorobku artystycznym.
Ale i dla nas takie wspólne wystąpienie ma przynajmniej jedno zasadnicze znaczenie – zacieśnia istniejące przyjacielskie więzy jeszcze bardziej. Takie wydarzenie literackie staje się także świętem samej książki i ważnym dniem dla autora, bo od razu w kontakcie z czytelnikiem, nawet po przeczytaniu fragmentu powieści lub opowiadania, otrzymuje on komunikat zwrotny. Kiedy czytając, wywołuje emocje u słuchaczy, a nastrój potęguje „głęboka prawie namacalna” cisza na sali i skupienie na twarzach, doświadcza przekonania, że naprawdę warto pisać.
Koniec 2011 roku był dla Zarządu i członków Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich bardzo pracowity, gdyż promocja dopiero co wydanego „Literata Krakowskiego” przypadła właśnie na 29 grudnia. Odbyła się w Klubie Dziennikarzy „Pod Gruszką” i miała charakter spotkania literacko-muzycznego, a poprowadziła je Prezes KOZLP Magdalena Węgrzynowicz-Plichta. Na promocję tegorocznego podwójnego numeru (3/4 2010-2011) Literata Krakowskiego przybyli następujący autorzy: Renata Batko, Marzena Dąbrowa Szatko, Ignacy S. Fiut, Krystyna A. Jezierska, Joanna Krupińska-Trzebiatowska, DorotaLorenowicz, Maciej Naglicki, Janusz Orlikowski, Danuta Perier-Berska, Joanna Rzodkiewicz, Alicja Tanew, Anna Pituch-Noworolska, Andrzej Walter, Hanna Wietrzny.
Po przywitaniu autorów i gości, Prezes KOZLP Magdalena Węgrzynowicz-Plichta podziękowała wszystkim sponsorom i instytucjom, które przyczyniły się do powstania najnowszego „Literata Krakowskiego”; wymieniła kolejno: Prywatnego Sponsora, Radio Taxi Barbakan oraz Wydział Kultury i Dziedzictwa Narodowego Urzędu Miasta Krakowa, podkreślając, że obecne wydanie jestwspółfinansowane ze środków Gminy Miejskiej Kraków. Jako redaktor wydania podziękowała zespołowi redakcyjnemu: Marzenie Dąbrowie Szatko i Maciejowi Naglickiemu, osobom, które wykonały korektę 256 stron: Irenie Kaczmarczyk i Jakubowi Szatko oraz drukarni Towarzystwa Słowaków w Polsce za jakość i terminowość. Następnie, żeby wprowadzić w odpowiedni nastrój do wysłuchania fragmentów literatury pięknej (powieści i opowiadań), Izabela Jutrzenka-Trzebiatowska wykonała Sonatinę Maurycego Ravela. W tej części promocji wzięła także udział Ewa Kawalec-Latała, córka Juliana Kawalca, która odczytała obszerny fragment opowiadania ojca pt.: „Powrót do dzieciństwa”. W dalszej części promocji, po wykonaniu przez Izabelę Jutrzenkę-Trzebiatowską Arabeski Roberta Schumanna, odczytane zostały fragmentywspomnień i krytyki literackiej. Wtedy też Prezes KOZLP Magdalena Węgrzynowicz-Plichta podziękowałaAndrzejowi Walterowi za udostępnienie fotografii do „Literata Krakowskiego” oraz obecnej na sali paniGrażynie Potoczek, która jest kierownikiem Klubu Dziennikarzy Pod Gruszką, za zaangażowanie i owocną współpracę. A na pożegnanie życzyła wszystkim obecnym: Do Siego Roku!
Finał promocji „Literata Krakowskiego” miał bardzo aktualny akcent muzyczny – na zakończenie części oficjalnej wybrzmiały trzy kolędy w wykonaniu Hanny Swaryczewskiej (mezzosopran), przyakompaniamencie Izabeli Jutrzenki-Trzebiatowskiej.
Kraków, 30.12.2011
tekst: (info)
foto: Andrzej Walter
Izabela Jutrzenka-Trzebiatowska i Hanna Swaryczewska – studentki Akademii Muzycznej w Krakowie
___________________________________________________________________________
LITERAT KRAKOWSKI- pismo Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich
Literat Krakowski nr 3 -2010/ 4 – 2011 jeszcze pachnie świeżym drukiem. Dosłownie 2 dni temu wyszedł spod drukarskiej prasy Towarzystwa Słowaków w Polsce. Wydawcą pisma jest Wydawnictwo Signo, które wyjątkowo zadbało o szatę graficzną magazynu. Czarno-białe zdjęcie na okładce, zaprojektowanej przez Joannę Plichtę, jak i pozostałe, liczne fotografie wewnątrz, autorstwa naszego kolegi Andrzeja Waltera, zwracają na siebie uwagę poprzez nietuzinkowe ujęcia zabytków i miejsc charakterystycznych dla miasta Krakowa. Intrygujące, artystyczne zdjęcia pojawiają się przed każdym, kolejnym działem publikacji: prozą, esejem, krytyką literacką, wspomnieniami, wywiadem, podnosząc jej estetyczną wartość.
Aktualny, podwójny numer Literata Krakowskiego, liczący 256 stron, jest kontynuacją cyklu publikacji, wydawanych przez Krakowski Oddział Związku Literatów Polskich, zawierających utwory autorów zrzeszonych w naszym oddziale. Numer pierwszy ukazał się w 2008 roku. Kolejny w roku 2009. Potem nastąpiła przerwa z uwagi na brak środków finansowych. Dlatego w tym roku, przy wsparciu Gminy Kraków i innych sponsorów (sponsor prywatny i firma Radio Taxi Barbakan) ukazał się numer podwójny. Obszerny. Prozatorski. Merytorycznie i edytorsko perfekcyjnie dopracowany. Redaktorem naczelnym publikacji jest prezes KOZLP Magda Węgrzynowicz-Plichta, która w założeniu, nie narzucając konwencji czy tematyki, postanowiła ten numer pisma poświęcić tylko utworom epickim. Współredaktorami pisma są: Marzena Dąbrowa Szatko i Maciej Naglicki.
Tegoroczny numer Literata Krakowskiego to pokaźny zbiór prozy, skupiający dwudziestu trzech autorów, którzy zaprezentowali powieści (we fragmentach), opowiadania: (Marzena Dąbrowa Szatko, Arkadiusz Frania, Krystyna Alicja Jezierska, Julian Kawalec, Joanna Krupińska–Trzebiatowska, Dorota Lorenowicz, Danuta Perier-Berska, Joanna Rzodkiewicz, Danuta Sułkowska, Alicja Tanew, Wanda Tatara-Czopek, Jerzy Tawłowicz, Magdalena Węgrzynowicz-Plichta); wspomnienia: (Józef Bratko, AnnaKajtochowa, Leszek Konarski, Maciej Naglicki, Anna Pituch-Noworolska, Andrzej Walter, Hanna Wietrzny); krytykę literacką: (Ignacy S. Fiut, Irena Kaczmarczyk, Danuta Sułkowska); wywiady: (Joanna Bąk, Danuta Sułkowska oraz eseje: (Janusz Orlikowski). Udział swój zaznaczyli również autorzy z Koła Młodych KOZLP (Renata Batko, Joanna Bąk).
Tematyka i forma opublikowanych tekstów epickich jest bardzo zróżnicowana. Od krótkich obrazków po obszerne opowiadania. Od sensacyjnych wątków (Joanna Krupińska-Trzebiatowska) po wspomnienia osób bliskich, ważnych (Anna Pituch- Noworolska, Leszek Konarski, Danuta Perier-Berska, Hanna Wietrzny) czy postaci powszechnie znanych w świecie literackim Krakowa (anegdoty Macieja Naglickiego). Autorzy często odwołują się do faktów, zdarzeń z życia codziennego (Krystyna Alicja Jezierska, Dorota Lorenowicz, Arkadiusz Frania), ale nie pomijają zjawisk metafizycznych (Magdalena Węgrzynowicz-Plichta). Inspiracją do interesujących rozważań stają się niekiedy, nie umykające oku wrażliwego twórcy, incydenty (Joanna Rzodkiewicz). Literaci nawiązują w utworach do przeszłości, do przeżyć wojennych (Józef Bratko), do dzieciństwa (wzruszające opowiadanie Juliana Kawalca). Jest też zajmująca, subtelna erotyka („Pajęczyna” Marzeny Dąbrowy Szatko). I pełne emocji roztargnienia, obchodzącej swoje 60.urodziny kobiety, które wspaniale opisała Wanda Tatara-Czopek.
Dużo miejsca w „Literacie Krakowskim” poświęcono zmarłej tego roku Poetce Annie Kajtochowej.Wspominają Ją na łamach magazynu Andrzej Walter i Joanna Bąk (wywiad).
W dziale publicystycznym przywołano ważne wydarzenia literackie, które miały miejsce w Krakowie w 2011 r. (2.Festiwal Czesława Miłosza, spotkanie z Noblistą Maria Vargasem Llosą pióra Ireny Kaczmarczyk). O współczesnej i najnowszej literaturze polskiej w ujęciu prof. Wojciecha Kajtocha oraz ostatnim tomie wierszy Andrzeja Waltera w dziale krytyki rozważa prof. Ignacy S. Fiut. Natomiast Danuta Sułkowska zrecenzowała tom „Tatuaż na jabłku” Romy Jegor. Opublikowała również wywiad z Władysławą Lubasiową.
Jaki wniosek nasuwa się po przeczytaniu takiego zestawu tekstów? Profesjonalną oceną na pewno zajmą się krytycy literaccy, a ja mogę tylko powiedzieć, iż jest to naprawdę interesująca lektura. I wartościowa literatura. Nie nudzi. Zaskakuje. Zarówno problematyką, jak i formą. A jeśli dodać, iż autorami są także twórcy uprawiający lirykę, tym bardziej należy podziwiać ich epicką wyobraźnię i pisarski kunszt. Poeci udowodnili, że w prozie też potrafią być, po prostu, świetni.
Kraków, 30.12.2011
Tekst: Irena Kaczmarczyk
Foto: Andrzej Walter
________________________________________________________________________
KONKURS – NAREW: LUDZIE, PRZYRODA, KULTURA
Społeczne Stowarzyszenie Prasoznawcze STOPKA z okazji swojego 30-lecia ogłosiło cztery konkursy- na esej, reportaż, fotoreportaż i starą fotografię – pod wspólną nazwą „Narew: ludzie, przyroda, kultura”. Organizatorzy zapraszają do przygody artystyczno-intelektualnej wszystkich ludzi pióra i obiektywu.
W każdym z trzech pierwszych konkursów główna nagroda wynosi 20 000 złotych, z kolei w konkursie archiwalnych zdjęć przewidziano pięć nagród po 2000 złotych każda.
Prace w poszczególnych kategoriach ocenią zespoły jurorów pod przewodnictwem:
prof. Janusza Tazbira (esej), Marka Millera (reportaż) i Andrzeja Zygmuntowicza (fotoreportaż).
Termin nadsyłania prac upływa 31 maja 2012 roku.
Więcej informacji na: http://www.stopkapress.com.pl/art-narew.html.
__________________________________________________________________________
KLUB DZIENNIKARZY „POD GRUSZKĄ”
W czerwcu br. na naszej stronie internetowej ukazał się pokaźny artykuł na temat Hotelu RubinsteinResidence przy ul. Szerokiej 12 w Krakowie, który od marca 2010r. stał się siedzibą Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich. Należałoby również przybliżyć historię drugiego, równie pięknego (a znajdującego się w centrum miasta przy Rynku Głównym) miejsca, w którym nasi członkowie odbywają wieczory autorskie i promocje książek. A jest nim Klub Dziennikarzy „Pod Gruszką” (jeden z wielu klubów podlegających Śródmiejskiemu Ośrodkowi Kultury w Krakowie).
Klub Dziennikarzy „Pod Gruszką” mieści się na pierwszym piętrze XIV-wiecznej kamienicy, u splotu ulic Sławkowskiej, Szczepańskiej i Rynku Głównego. Budynek ma wielowiekową historię. W XIV i XV wieku dom prawdopodobnie funkcjonował jako dwie niezależne kamienice. Na początku XVII wieku Stanisław Rapppołączył i przebudował oba domy na rezydencję rodzinną. Późniejszy właściciel kamienicy, chorąży Andrzej Żydowski, zlecił wykonanie sztukaterii w dwóch pomieszczeniach pierwszego piętra włoskiemu rzeźbiarzowi Baltazarowi Fontanie. W wyniku tych prac w Sali pierwszej znalazły się girlandy na żebrach gotyckiego sklepienia oraz alegorie malarstwa, rzeźby, architektury i muzyki. W drugiej Sali umieszczono popiersia kobiece, motywy dekoracyjne skomponowane z elementów uzbrojenia, sztandarów i proporców (tzw. panoplia) oraz zamontowano holenderskie płytki ścienne. Z kamienicą związanych jest wiele legend. W roku 1386 Jadwiga (przyszła królowa Polski) miała tu ponoć odwiedzać swego ukochanego, księcia austriackiego Wilhelma Habsburga, z którym nie mogła się związać ze względu na ślub z Jagiełłą. Podobno sala Fontanyzostała wykonana jako łazienka dla królowej Marysieńki, która czekała w Krakowie na Jana III Sobieskiego.
Od 1898 roku na pierwszym piętrze działała kawiarnia, skupiająca krakowskie środowisko artystyczno-literackie. Kawiarnia Sauera była pierwszym lokalem publicznym w Krakowie, gdzie w wyłączonej Sali mogły przebywać kobiety. W 1927 roku w miejscu kawiarni powstała restauracja „Ziemiańska”, która w 1939 roku została nazwana „Pod Złotą Gruszką”. Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich wprowadziło się do Domu „Pod Gruszką” w 1953 roku, a uroczyste otwarcie Klubu Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich odbyło się w sobotę 26 listopada 1955 roku. W historii Klubu Dziennikarzy „Pod Gruszką” było mnóstwo imprez z udziałem znakomitych twórców. Tu występowali przed krakowską publicznością Melchior Wańkowicz i Stanisław Cat-Mackiewicz. W Klubie pojawiali się również: Kalina Jędrusik, Kazimierz Rudzki, Bogumił Kobiela, Gustaw Holoubek. W Sali Fontany wygłaszali swoje wykłady Karol Estreicher, Jan Błoński czy Wiktor Zin, a wiersze recytował Leszek Herdegen.
W maju 2010 roku, po ponad rocznej przerwie, Klub Dziennikarzy „Pod Gruszką” wznowił swoją działalność. W klimatycznych wnętrzach, z których rozciąga się przepiękny widok na Rynek Główny, działa Restauracja, w Galerii prowadzonej przez właścicieli restauracji odbywają się co miesiąc wernisaże sztuki z całej Polski a w barokowej Sali Fontany odbywają się m.in. spotkania autorskie członków Krakowskiego Oddziału ZLP. Zabytkowe wnętrza Klubu Dziennikarzy „Pod Gruszką” uznawane są za jedne z najpiękniejszych wnętrz świeckich w Polsce.
W Sali Fontany w 2011r. odbyły się nasze planowane i okolicznościowe imprezy literackie: promocja Literata Krakowskiego, spektakl poetycki „Zegar słoneczny odmierza nam czas” w ramach Krakowskiej Nocy Poezji, Jubileusz 75-lecia Janusza Jutrzenki Trzebiatowskiego, Wspomnienie o Poetce Annie Kajtochowej. W cyklu „Niezatarte autografy” odbył się wieczór wspomnień o Katarzynie Sztąpce, Wandzie Tatarze-Czopek, Jerzym Harasymowiczu i Ryszardzie Kłysiu oraz indywidualne wieczory autorskie: ZofiiGarbaczewskiej-Pawlikowskiej, Marzeny Dąbrowy Szatko, Krystyny Jezierskiej i Romy Jegor.
A biorąc pod uwagę fakt, że w miłej atmosferze przebiegł już prawie roczny cykl naszych literackich spotkań, szczególne podziękowania składamy pani Kierownik Klubu Dziennikarzy „Pod Gruszką” Grażynie Potoczek za serdeczne przyjęcie i owocną współpracę.
oprac. Irena Kaczmarczyk
foto: archiwum KOZLP
30.12.2011
_________________________________________________________________________-
W środku Zofia Garbaczewska-Pawlikowska, po lewej Freda Leniewicz, w głębi Dorota Kochanowicz, spotkanie prowadzi Krzysztof Lisowski
WIECZÓR AUTORSKI ZOFII GARBACZEWSKIEJ-PAWLIKOWSKIEJ
Zofia Garbaczewska-Pawlikowska, członkini Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich, była gościem kolejnego już spotkania literackiego z cyklu „Niezatarte autografy” w Klubie Dziennikarzy Pod Gruszką (10.11.2011r). Prezes KOZLP Magdalena Węrzynowicz-Plichta otwierając je, podkreśliła, że to zaszczyt dla nas, iż tak utalentowana poetka i malarka zgodziła się promować swój ostatni tomik poetycki pt.: „Było nie było” osobiście w otoczeniu przyjaciół. W ten czwartkowy wieczór zaproszeni goście i publiczność, a Sala Fontany była wypełniona do ostatniego miejsca „po brzegi”, wysłuchali wierszy z Jej ostatniego tomiku „Było nie było” w interpretacji znanej aktorki Fredy Leniewicz. Poeta i krytyk literackiKrzysztof Lisowski, który poprowadził spotkanie, wygłosił na początku „słowo krytyczne” o autorce, mówiąc o Niej i Jej twórczości w samych superlatywach. Opowiedział kilka anegdot z wieloletniej współpracy z Poetką, gdyż jest redaktorem i autorem wstępu nie tylko do Jej ostatniego zbioru poezji. Poetka, jak pisze we wstępie Krzysztof Lisowski ” Ma ciągle apetyt na życie, a jej poezja jest afirmacją pozytywnego myślenia i energicznego działania. Oby tak dalej!”.
Lektura wielu tomików Poetki pozwala na wysnucie ogólnego wniosku, że poezja Zofia Garbaczewskiej-Pawlikowskiej jest bardzo wyrafinowana i oszczędna w słowa. Dlatego m.in. oprawa muzyczna w wykonaniuDoroty Kochanowicz (fortepian) także składała się z miniatur i krótkich form, ale była bardzo dobrze w nastroju dostosowana do każdej części wieczoru.
Była też niespodzianka muzyczna! Na zakończenie wieczoru dla Poetki i Jej gości Marta Stanek Piątkowska wykonała minirecital – zaśpiewała „Starego walczyka” Piotra Figla, „Wiosenną Noc” Franciszka Serwatki i „Cynowe patelnie” Mariana Nawrockiego do słów Zbigniewa Korwin Piotrowskiego, a Duda Napieralska zagrała na fortepianie „Pamiętasz była jesień” Lucjana Kaszyckiego.
Cud
że przeżyłam wojnę
to cud boski
i nie wiadomo
co z tą boskością
strzepnięta jak kurz
z płaszcza trwogi
Było nie było
było
nie było
wszystko się skończyło
i nawet się śmieję
nie płaczę
przeżyłam
pięknego nordyka
w zielonym mundurze
co mierzył mi
w serce
i pijanego Azjatę
zbawiającego
moją ojczyznę
przeżyłam
zwycięstwa i klęski
jak każdy
chroniła mnie matka
ja chroniłam dziecko
jak każdy
żyłam
nie lepiej
nie gorzej
jak każdy
Zofia Garbaczewska-Pawlikowska – malarka, poetka, należy do Związku Literatów Polskich, Konfraterni Poetów i Bronowickiego Koła Przyjaciół Sztuk Wszelkich, uczestniczka wielu wystaw zbiorowych (m.in. W Pałacu Pugetów, Śródmiejskim Ośrodku Kultury, Galerii Helena) oraz indywidualnych (w kraju i za granicą). Stała ekspozycja jej obrazów znajduje się w Pałacu Villa Serbelloni w Bellagio (Włochy). Jako poetka opublikowała tomiki: „Alfabet tajemnic” (1991), „Kłódka czasu”(1993), „Zagłębienie dłoni” (1994), „Skarby na czarną godzinę” (1995), „Obłaskawić dzień”(1996), „Opieram się o wiatr” (wybór wierszy, 1996), „Zmiana kalendarzy” (1997),”Nie ma ciszy” (1998), „Mini szepty” (1998), „Trzecia część życia” (1999), „Oto jestem” (2000),”Okruchy raju” (2000), „Zakręty” (2001), „Paląc fotografie” (2002), „W blasku zachodzącego życia” (2003), „Cisza między wierszami” (2005), „Jutra może nie być” (20056/2007), „Zakamarki pamięci” – wybór jubileuszowy (2007), „Żyję z przyzwyczajenia”(2009) oraz tom prozy autobiograficznej: „Krajobraz życia” (1996).
tekst:(info)
foto: Andrzej Makuch
__________________________________________
OPŁATEK WIGILIJNY LITERATÓW W OBIEKTYWIE ANDRZEJA MAKUCHA
„TORBUSOWA WIGILIA 2011”
W KRAKOWSKIM ODDZIALE ZWIĄZKU LITERATÓW POLSKICH
Andrzej Krzysztof Torbus. Człowiek legenda. Jeden z najwybitniejszych poetów Krakowa, bo Kraków ma swoje legendy i swoich poetów. Przygarnął ich wieki temu, tak jak obecnie nasz Oddział Związku Literatów Polskich przygarnęli Państwo Marzena i Krzysztof Pierścionkowie dając nam siedzibę. i dom. Wczoraj – 21 grudnia – byliśmy razem: bohater wieczoru Andrzej; Jego najnowszy okolicznościowy tomik „Moje wigilie, moje zimy”; Andrzej Mróz z zespołem; nasi Mecenasi oraz my – Zarząd i członkowie łamiący się opłatkiem. Wieczór był piękny. Kazimierska zima na zewnątrz, a wewnątrz , w naszych piwnicach Rubinstein Residence byliśmy tak bardzo razem, że ten właśnie wieczór można uznać za najciekawsze artystyczne spotkanie roku.
Andrzej jest poetą wyjątkowym. Mistrzowsko kreśli obrazy, nastrój i atmosferę. W każdym jego wierszu słowa brzmią tak, że poruszają w odbiorcy struny wszystkich zmysłów. W każdym jego wierszu czuć ciepło. Można się przy nim grzać jak przy ognisku, a kiedy strofy wchodzą w czulszą, refleksyjną nutę, dotykają głębi naszego człowieczeństwa, prostych stanów, zwyczajnych przeżyć – opisanych jakże niezwykle(!). Gdy słuchaliśmy wierszy Andrzeja, rzeczywiście – „wigilią zapachniał cały dom”. Ten nasz oddziałowy dom, w którym wczoraj prócz wierszy wybrzmiały, przy stole pokrytym białym obrusem – kolędy oraz liczne i piękne życzenia, którymi się obdarzyliśmy. Zanikły spory i ambicje. To właśnie zasługa Tych wierszy. Jak również zasługa organizatorów, którzy zadbali zarówno o doznania duchowe, jak i kulinarne. Poczęstunek podkreślił uroczysty charakter spotkania. Nie będę się tu wdawał w szczegóły. Wiem, że Irenka Kaczmarczykpoczyniła jak zawsze, znakomitą relację z tego wydarzenia. Chciałem się z Wami raczej podzielić osobistymi refleksjami. Podziękować poecie – Andrzejowi Krzysztofowi Torbusowi za ten wyjątkowy dar, który posiada, a którym się z nami szczodrze „łamał”.
„Wigilią pachnie cały dom
o bliskich myśli każdy
zapal choinkę wyjdź przed sień
poszukaj pierwszej gwiazdy”
Co takiego jest w tych strofach, że aż w gardle ściska? Zacytowałem, dla przykładu, jedną zwrotkę z wiersza „Kolęda”. Niby nic takiego. Tylko pozornie! Czyż nie jest to obraz powrotu do najpiękniejszych dziecięcych lat? Czyż nie jest to zachęta do oderwania się od tej brutalnej, brudnej rzeczywistości tu i teraz i spojrzenia w gwiazdy? Jak wyszukać tą, pierwszą nie spoglądając w niebo? Czy dzieci są jeszcze dziś tego uczone. By czekać, by szukać, by. czuć.
„Na stole leży bochen chleba,
a obok dymi siana stóg.
Szeptają w ciszy igły sosen,
że nocą się narodzi Bóg”
Oto kolejny przykład nastroju, w jaki nas wprowadził Poeta w wierszu „Wigilia”. Weszliśmy do naszego domu z tego całego zgiełku współczesności, ze świata: pędu, rywalizacji, animozji, by wsłuchać się w wigilijny szept poezji Andrzeja. Wiersze ukoiły nas. Jego świat wszedł w naszą jaźń. Jak wielki talent musi mieć twórca, by wzbudzić tyle wzruszenia! Poezja ta może być uznana za staromodną. Autor szukał rymów. Jednak jakie znalazł!!! Te Torbusowe rymy noszą – zwłaszcza dziś w świecie wiersza wolnego – znamiona mistrzostwa, a forma ujmowania obrazów, dobierania słowami sytuacji i tematów przenoszą czytelnika (bądź słuchacza) w innym wymiar czystej, niczym nieskażonej poezji, która pokazuje swój odwieczny lwi pazur, swą siłę oddziaływania.
Pod przykryciem tych znakomitych rymów, fascynujących obrazów, zapachów możemy też dostrzec wielką głębię przesłania i pytań stawianych światu przez Autora:
„o północy
kiedy już będzie po wszystkim
pójdziemy między ludzi
głosić stare prawdy
w które i tak nikt
nie wierzy”
czy też inne obszary goryczy, prawd o trwaniu i jego rozterkach w wierszu „Rozmowa wigilijna”:
„(.)
spóźniony gość w drzwi nie zastuka
i nikt się nie urodzi
skłóconych z sobą ludzi
jemioła nie pogodzi
(.)”
Jak dobrze znamy z życia, że nie każda wigilia jest świętem, że często wigilijne łzy są jakby bardziej gorzkie, że bywa i tak, iż człowiek czeka „jak już będzie po wszystkim”. Tyle mamy za sobą wigilii , ile lat życia ma każdy z nas. Na pewno kilka z nich trochę bardziej „pamiętamy”. Były jakimś punktem zwrotnym, jakąś goryczą, jakimś smutkiem. I tych prawd poezja Andrzeja nie omija, przez co tym bardziej jej szczerość wciąga nas w obszar naszych sumień, naszych rozliczeń ze sobą i ludźmi. Chwała Jej za to.
„A może jest zima
Siedzimy przy stole
pijemy herbatę
bo dobra na katar
na chłód co się wkrada
mówimy bez sensu
do ścian do kredensu
do sprzętów
co zmarły na zawał
a może jest zima
a może jest biało
a może to trawa
jeszcze
co trwało
nadejdzie zasypie
na dobre na smutno
na pewno pojutrze
a może już jutro
nieważne
Siedzimy przy stole
piszemy do siebie
kartka za kartką
listonosz się śmieje
siedzimy bez ruchu
czekamy na gości
a kto ich zaprosił
a kto ich zaprosił?
Siedzimy bez światła
do czwartej do szóstej
dlaczego tak cicho
tak chłodno
tak pusto
A może jest zima.?”
Wszystkie dane nam aspekty Świąt, obrazy tej szczególnej wigilijnej nocy oraz refleksje poetyckie Andrzeja spowodowały, że padły między nami ważne słowa życzeń, wybaczeń, nadziei. Nigdy nie zapomnimy tej wigilii.
Wyjątkowość wieczoru uświetnił Andrzej Mróz, Jego żona Maria Mróz i Anna Szaleniec niesamowitymi piosenkami i kolędami, w tym do tekstu Autora. Wyraźne więzy przyjaźni pomiędzy oboma Andrzejami dawało się odczuć, co zwielokrotniło siłę działania tych dwóch form przekazu artystycznego. Wiersze Andrzeja są też jakby stworzone dla muzyka i Muzyki, stanowią kopalnię tekstów do przyszłego zaadaptowania.
Muzyka oraz poezja uniosły nas pod wigilijne niebo pełne metafor.
Tomik Andrzeja jest miniaturą wybitną. Z jednej strony utrzymuje swoistą retro stylistykę, będąc zarazem genialnym studium stanu, w jakim znalazła się nasza epoka, dylematów, jakim podlega człowiek współczesny, które jaskrawo ukazują się właśnie w takim świątecznym okresie, kiedy samotność boli najmocniej.
Starajmy się o tym nie zapomnieć – nigdy i nigdzie.
Dziękujemy Ci, Andrzejku.
Tekst i fotografia:
Andrzej Walter
22 grudnia 2011, Gliwice
PS
Wykonałem kilka zdjęć. w tym portret Andrzeja, zamyślonego, wzruszonego. to naprawdę Wielki Poeta, świetny Kolega, a do tego. „nie da się.” Go nie lubić – gratuluję Imienniku! Ten Wieczór był wyjątkowy.
Andrzej Walter
Wyjątkowy Wieczór na Kazimierzu (8)
Kolęda
wigilią pachnie cały dom
o bliskich myśli każdy
zapal choinkę wyjdź przed sień
poszukać pierwszej gwiazdy
i przynieś siana cały bróg
i ryb pachnący więcierz
dla ciebie leśnych zwierząt trucht
wywróży to co zechcesz
a potem będziesz całą noc
wpatrywać się w tę ciszę
dopóki ci na szybie mróz
kolędy nie wypisze
Andrzej Krzysztof Torbus z tomu „Moje wigilie moje zimy”
Oto jeden z wierszy Andrzeja Krzysztofa Torbusa, który wybrzmiał podczas Literackiej Wigilii, zorganizowanej przez Zarząd Krakowskiego Oddziału ZLP w dniu 21 grudnia 2011r. w piwnicach Hotelu Rubinstein na Krakowskim Kazimierzu.
Nastrój tego wieczoru udzielał się od wejścia: półmrok, świąteczne dekoracje, elegancko i suto zastawiony stół. Właściciele hotelu, Państwo Marzena i Krzysztof Pierścionkowie, zadbali o to szczególnie. Jeśli jeszcze dodać ciepłe słowa, którymi powitała literatów Gospodyni artystycznej piwnicy, to możemy utwierdzić się w przekonaniu, iż jesteśmy sobie wzajemnie potrzebni, a nasza obecność dodaje także temu magicznemu miejscu choćby szczyptę splendoru. Dlatego też w powitalnym słowie prezes Magdalena Węgrzynowicz-Plichta nie szczędziła podziękowań skierowanych pod adresem Mecenasów.
A potem już oddaliśmy się poetyckim uniesieniom, słuchając w skupieniu wierszy Andrzeja Torbusa, członka Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich, który sprawił nam niespodziankę, przynosząc jeszcze pachnący świeżym drukiem nowy tom poezji: ” Moje wigilie moje zimy„. Przeczytał kilkanaście utworów, zabierając nas w świat niezwykłej, poetyckiej wyobraźni. Do kilkunastu wierszy Andrzeja Torbusa skomponował muzykę Andrzej Mróz -legenda polskiej piosenki turystycznej, który uświetnił nasze przedświąteczne spotkanie, wykonując kilka utworów do słów i muzyki własnej a także zaprezentował przedpremierowo piosenkę do tekstu Torbusa „Mieszczucha z gór kolęda”. Wybrzmiały więc przedbożonarodzeniowe Andrzejowe strofy: „Na kolędę jeszcze za wcześnie/ Choć już gwiazdka na orbicie się kręci/ Śledzie moczą się w occie znudzone/ A panierka do karpia nos nęci// Grzyby już nie takie suszone/ Śliwki trochę straciły na wadze/ Mak struchlały schował się w strucli/ Jeszcze chwila, a będziemy już razem”. Kobiece głosy, bo wespół z Andrzejem Mrozem, śpiewała Jego żona Maria Mróz i Anna Szaleniec, dodały blasku piosenkom o zimowym Krakowie, aniołach, wigilijnej kolędzie na szybie. Jakżeż podobała się kolęda dedykowana zmęczonym, ale szczęśliwym kobietom, krzątającym się w kuchni przed świętami.
Spektakl poetycko-muzyczny „Kolędą pachnie cały dom” zakończył się pokazem teledysków autorstwa Andrzeja Mroza. Oczarowani anielskimi, zimowymi obrazkami Podwawelskiego Grodu przeszliśmy do biesiadnej piwnicy, gdzie na śnieżnych obrusach, pośród zielonych gałązek, świec, pyszniły się różnorakie smakołyki tudzież białe i czerwone wino. I oczywiście – opłatki.
Życzenia zdały się nie mieć końca. „Poetycka rodzina” na czele z prof. Bolesławem Faronem i dr. Jackiem Kajtochem okazała się uzdolniona wokalnie i pod kierunkiem grającej na gitarze koleżanki Doroty Lorenowicz, śpiewała stare, polskie kolędy. Niechętnie więc wykruszaliśmy się z artystycznej piwnicy Państwa Pierścionków, wchodząc prosto w noc i przyprószone śniegiem ( jak na życzenie) miasto. Bogatsi nie tylko o nowe wiersze Andrzeja Torbusa i piękne kompozycje Andrzeja Mroza.
Kraków, 22.12.2011
tekst: Irena Kaczmarczyk
foto: Andrzej Walter
__________________________________________________________________________
_______________________________________________________________________
„Tatuaż na jabłku” – promocja tomu wierszy Romy Jegor
Już z grudniowych zapowiedzi w ” Lamelli” Śródmiejskiego Ośrodka Kultury w Krakowie można było wnosić, iż spotkanie z Romą Jegor, członkinią Krakowskiego Oddziału ZPL, mieszkającą w Mikołowie, będzie należało do niezwykłych. Takich, na które warto, a nawet musi się przyjść, i to koniecznie! Kto więc tego wieczoru 15 grudnia 2011r. przybył do Sali Fontany Klubu Dziennikarzy „Pod Gruszką” w Krakowie, miał okazję wysłuchać Jej znakomitych, oryginalnych wierszy z czterech tomów poezji: Wieczór w kocim futrze(2004), Bieleją księżyce paznokci (2006), Salamandra (2008) i Tatuaż na jabłku (2010).
Poetka poprzedziła prezentację wypowiedzią na temat własnej drogi twórczej. Mówiła o inspiracjach, o tzw. „twórczym natręctwie”, pod pojęciem którego kryją się, albo pewne zauważone sytuacje, albo jedno, a niekiedy zbitka urokliwych słów, które powodują, iż nie można się od nich uwolnić i zaczynają powoli obrastać w treść. Nabierają kształtu wiersza. To jest tak, jak z muzyką- mówiła – gdy przylgnie do człowieka jakiś motyw, trudno się od niego wyzwolić.
Roma Jegor wyznała, iż postrzega swoją twórczość, jako swoisty rodzaj pamiętnika, obserwując z latami „dorastanie wierszy”. I dlatego zaczęła prezentację, zachowując chronologię, od pierwszego tomu „Wieczór w kocim futrze”. Przed czytaniem utworów z drugiego tomu „Bieleją księżyce paznokci” powiedziała, że zwycięstwo, czyli otrzymanie pierwszej nagrody w Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim, organizowanym przez Towarzystwo Liberum Arbitrium
(wynikiem czego było wydanie przez organizatorów wyżej wymienionej publikacji), „popchnęło” ją do kontynuowania twórczości. I w dwa lata później pojawiła się kolejna książka poetycka „Salamandra”, którą wstępem opatrzył znany katowicki dziennikarz, publicysta, krytyk literacki, pisarz Maciej M. Szczawiński. Pisze on: Wygnana na margines toczącej się dzisiaj gry „w wiersz” literackość, kunszt budowania metafory, dbałość o czytelny kontekst i intelektualna sensowność w mnożeniu punktów odniesienia – to rzuca się przede wszystkim w oczy, kiedy czytamy najnowsze teksty Romy Jegor.
Promowany „Pod Gruszką” czwarty tom poezji „Tatuaż na jabłku” został wydany (w Czarnej Serii) przez kulturotwórczą placówkę miasta – Instytut Mikołowski. Książka zachwyca nie tylko okładką, ale nade wszystko, zawartością. O wierszach z tego tomu pisała Weronika Górska (miesięcznik „Sosnart”) a także nasza koleżanka związkowa Danuta Sułkowska. Notabene, recenzja Danuty Sułkowskiej była przygotowaną niespodzianką dla Autorki „Tatuażu na jabłku”, o której dowiedziała się podczas promocyjnego spotkania. Przekazała ją na ręce Poetki prowadząca wieczór Magdalena Węgrzynowicz –Plichta. W recenzji „Eden i inne tajemnice” Sułkowska pisze: Początkowo podczas lektury tej książki, ma się wrażenie wejścia w jakiś magiczny, tajemniczy świat, ale w miarę posuwania się naprzód, wyłaniają się w nim znajome kształty i barwy – uczucia, przeżycia i problemy będące udziałem każdego z nas.
Z kolei Weronika Górska w recenzji „Historia pewnego związku” podkreśla:
Roma Jegor, pochodząca z Dąbrowy Górniczej mieszkanka Mikołowa, zaczęła pisać, a przynajmniej wydawać wiersze, jako dojrzała kobieta. Może właśnie dojrzałość dała jej odwagę, aby w czwartym tomie poezji posłużyć się postaciami Adama i Ewy, przedstawiając własną koncepcję heteroseksualnej miłości, raju, bóstw i przeznaczenia.
Oceny twórczości poetyckiej Romy Jegor dokonał również znany wszystkim ,warszawski krytyk literacki,Leszek Żuliński. Warto przytoczyć jego słowa, znajdujące się na skrzydełku „Tatuażu na jabłku”: Siłą tych wierszy jest wyobraźnia i konsekwencja w budowaniu „jednolitego obrazu” i nastroju. Co najważniejsze: RomaJegor ma swój własny język, oryginalny, swój; nie da się jej przyrównać do jakiejś konkretnej poetyki czy do powinowactwa (uzależnienia). Buduje swój własny świat – a to w poezji najtrudniejsze. Jest w tych wierszach subtelność, ale i mądrość – tak, mądrość! ; wykreowana artystycznym trawieniem doświadczenia życiowego i wmyślania się w sensy.Wizja świata, intuicja życiowa, wydelikacenie na sprawy delikatne, na niuans obrazowy i psychologiczny- to walory znakomite.
15 grudnia 2011r. w Sali Fontany odebraliśmy Romę Jegor, wyśmienitą mistrzynię pióra, jako kobietę, która (powtarzając za Martą Fox, autorką posłowia do tomu „Wieczór w kocim futrze”) potrafi się zatrzymać, przycupnąć, pomyśleć, zobaczyć, zastanowić się i dostrzec to, co umyka bezpowrotnie, która potrafi opowiadać lirycznie i dramatycznie, drapieżnie i sentymentalnie, ironicznie i z dystansem, potrafi zdecydowanie wybijać takt i szeptać teatralnie.
Należy jeszcze dodać, iż Autorka „Tatuażu na jabłku” otrzymała z rąk prezes KOZLP specjalny literacki upominek – czerwone marmurowe jajko. A my wszyscy, długo pozostawaliśmy pod ogromnym wrażeniem niebanalnej poezji, która wybrzmiała w równie niebanalnym miejscu – w Sali Fontany „Klubu Dziennikarzy „Pod Gruszką. No cóż, wyjątkowa poezja, wyjątkowe miejsce.
Wieczór promocyjny uświetniła pianistka Dorota Kochanowicz.
Wieża Eiffla
Stoję między nogami Tour Eiffel
właśnie rodzi mnie Paryż
transfuzją dzwonów mostów katedr
i platanów
białych żeber Sekwany ciemnych żył
katakumb
już spijam pianę ulic przed zaciszem księgarń
sączę korony królów wino tłumu ciężkie
i łodzie kandelabrów w cesarskich sypialniach
i zbroje pokonanych i okrzyk Joanny
Rodzi mnie wieża Babel tysiącem języków
misternie przeplecionych przez konstrukcje domów
i nagle jestem miastem ja dziecko zaścianków
czuję ciężar korony pochmurnego nieba
Mam znów zachłanne oczy i głębokie gardło
jestem gotowa walczyć toczyć wiersz ulicą
bluźnić jak ten bezdomny z białą kołdrą gazet
by później już pod szczytem samej rodzić miasto
Pod moimi nogami wykluwa się jajo
wyżej nade mną tylko wszyscy święci katedr
Kiedy pies idzie do nieba
Panie doktorze jeszcze nie.
Oddech tak dzielnie trzyma się firanki
i łapy jeszcze biegną. Pewnie ma sen o kocie –
dajmy mu go wyśnić.
Panie doktorze ta igła taka duża aż
nie do wiary jak łatwo wchodzi w sen.
Parę kropli i stanął świat. I dzień się położył.
Tylko kulawy szpak klęczy przy rododendronie
a ja mam takie zimne kolana jakby mi zamarzły
w brązowych psich ślepiach
(mówią że kot na kolanach bardzo rozgrzewa).
Panie doktorze czy ma pan teraz coś na drżenie warg
na zarastanie opuszczonej ścieżki za domem
albo na miskę przy progu która przestała być głodna?
Ja wiem że pan nie leczy ludzi ale mnie coś w środku
tak bardzo skowyczy.
Roma Jegor
Urodziła się w Dąbrowie Górniczej. Mieszka i pracuje w Mikołowie.
Jest członkiem Górnośląskiego Towarzystwa Literackiego, laureatką wielu konkursów poetyckich. Wydanie drugiego tomiku pt. „Bieleją księżyce paznokci” było nagrodą za zajęcie pierwszego miejsca w Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim organizowanym przez Wydawnictwo Liberum Arbitrium.
Pozostałe konkursy, w których była nagrodzona, lub wyróżniona to m.in. Konkursy Jednego Wiersza organizowane przez Dom Kultury Chorzów, Dąbrowa Górnicza, Sławków (trzykrotnie), Katowice – Koszutka, Katowice-Szopienice, Katowice-Zawodzie, Pszczyna, a także w III Ogólnopolskim Biennale Poezji im K.I. Gałczyńskiego, pod Honorowym Patronatem Prezydenta Szczecina i Kiry Gałczyńskiej, XII Ogólnopolskim Konkursie Wierszy „O Laur Klemensa Janickiego” w Centrum Kultury „Zamek” w Poznaniu, XV Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim Książnicy Płockiej-O liść dębu” i in.
Wiersz pt. „Śląskie podwórka” znalazł się w antologii poezji inspirowanej fotografią, pt.
„Pisane światłem”(Wydawnictwo BOSZ, Olszanica).
Poezja Romy Jegor przedstawiana była w czasopismach : „Akant”, „Śląsk”, „Migotania, Przejaśnienia”, „Znaj”, a także drukowana w licznych antologiach pokonkursowych.
Wiersze poetki pojawiają się też na internetowych stronach „PKPzin”, „Polis2008” , „Fragmentu” oraz Parnas.pl. Można je usłyszeć w audycjach poetyckich na antenie Radia Katowice.
tekst: Irena Kaczmarczyk
foto: Andrzej M. Makuch
Kraków, 17.12.2011
___________________________________________________________________________
Krakowski Oddział
Związku Literatów Polskich
i Klub Dziennikarzy „Pod Gruszką”
zapraszają na promocję
Literata Krakowskiego
z udziałem autorów:
Joanna Bąk, Renata Batko,
Józef Bratko, Marzena Dąbrowa-Szatko,
Arkadiusz Frania, Ignacy Fiut,
Krystyna Alicja Jezierska, Irena Kaczmarczyk,
Julian Kawalec, Leszek Konarski,
Dorota Lorenowicz, Maciej Naglicki,
Janusz Orlikowski, Danuta Perier-Berska,
Anna Pituch-Noworolska, Joanna Rzodkiewicz,
Danuta Sułkowska, Alicja Tanew,
Jerzy Tawłowicz, Andrzej Walter
oprawa muzyczna:
Izabela Jutrzenka-Trzebiatowska – fortepian
prowadzenie: Joanna Krupińska -Trzebiatowska
Magdalena Węgrzynowicz-Plichta
29.12. (czwartek) 2011 r., godz. 18.00 ul. Szczepańska 1,
——————————————————————————————————————
___________________________________________________________________________
„SERCE Z WIDOKIEM NA GIEWONT”-
PROMOCJA TOMU POETYCKIEGO JERZEGO TAWŁOWICZA
Jerzy Tawłowicz wydał dotychczas 3 tomy wierszy: Anielskie pieśni
w trawie (1995), Oswajanie żywiołów (1998) Szlifowanie garbu (2003).
Zawartość 4. tomu poezji „Serce z widokiem na Giewont” mogliśmy podziwiać w czasie spotkania promocyjnego, które odbyło się w literackim cyklu „Orszak Apollina” w dniu 5 grudnia 2011roku na dużej scenie Śródmiejskiego Ośrodka Kultury w Krakowie przy ul. Mikołajskiej 2.
Do rzadkości należy, by autor spotkania poetyckiego, w jednej osobie, wypełnił 90 minut wieczoru nie powodując znużenia wśród odbiorców. A jednak dokonał tego zakopiański poeta, tatrzański bard JerzyTawłowicz. Zresztą, autor „Serca z widokiem na Giewont”, członek Krakowskiego Oddziału ZLP zwrócił na siebie uwagę już podczas naszej Nocy Poetów, która miała miejsce w czerwcu w Hotelu Rubinstein na krakowskim Kazimierzu; gdzie wystąpił z kilkoma piosenkami własnego autorstwa. Sposób, jakim posłużył się Jerzy Tawłowicz w Śródmiejskim Ośrodku Kultury był z pozoru prosty: Poeta-bard najzwyczajniej, a jednakowoż niezwykle zajmująco, czytał i śpiewał swoje wiersze. I, ani się nie spostrzegliśmy,jak umiejętnie poprowadził nas w wysokie szczyty polskich Tatr, do jaskiń, żlebów; w miejsca, gdzie „krokusy wychylają łebki spod śniegu” i gdzie ” możesz być motylem albo ptakiem”. Szybko więc staliśmy się bliscy kolegom jego szlaków górskich, którym poświęcił kilka wzruszających wierszy, jak również innym bohaterom, chociażby niewidomemu poecie Tomkowi Opoce, czy mieszkającemu w Paryżu koledze z lat szkolnych, a dziś członkowi Związku Kompozytorów Francuskich – Jerzemu Nawrockiemu.
Jerzy Tawłowicz wyśpiewał też tego wieczoru wiersze miłosne, adresowane, obecnej na spotkaniu, żonie oraz utwory dedykowane synowi i zgromadzonym na sali słuchaczom ( jako życzenia z okazji nadchodzących świąt Bożego Narodzenia). Zwyczajowo jednak, wieczór promocyjny rozpoczął (co czyni od dwóch lat, kiedy to – jak mówił- halny zdmuchnął Jego Matkę ) właśnie wierszem poświęconym najważniejszej Osobie życia.
Spotkanie, w formie bisu, zakończył aktorskim odczytaniem kilku pierwszorzędnych limeryków, chociaż – jak wyznał – nie lubi schematów, zamykania słów w sztuczne ramy, rymy i inne wymogi wersyfikacyjne.
Podsumowując, można powiedzieć, iż tym razem niszczycielski, poniedziałkowy halny spełnił podwójną pozytywną rolę: zdmuchnął znad Krakowa smog i „przywiał” bardzo interesującego zakopiańskiego Poetę, który zasypał krakowian lawiną tatrzańskiej, nastrojowej poezji, oblepiając ich wrażliwość znakomitymi metaforami, obrazami, muzyką. Nie tylko instrumentalną. Muzyką Tatr.
Spotkanie promocyjne poprowadziła Magdalena Węgrzynowicz-Plichta, która zainspirowana tytułem promowanego tomu i fotografiami Autora, dołączonymi do książki, głośno marzyła o zakopiańskim rajdzie turystycznym dla członków KOZLP; nosiłby on nazwę ” Serce z widokiem na Giewont”.
Jerzy Tawłowicz – urodził się w 1952 roku w Gdańsku, ale od dziecka mieszka w Zakopanem. Od 1977 r. zawodowy przewodnik tatrzański . Zadebiutował w 1989 r. w kwartalniku Podtatrze. Swoje wiersze i fraszki publikował też w Tygodniku Podhalańskim, Halach i Dziedzinach, Dzienniku Polskim, Naszych Stronach, Echu Janowa, Mateczniku oraz w paru wydawnictwach zbiorowych. Jest laureatem kilku ogólnopolskich konkursów poetyckich. W 1993 r. był członkiem grupy założycielskiej reaktywującej, zawieszony w okresie „stanu wojennego” zakopiański Klub Literacki. W latach 1995- 2005 członek Zarządu (sekretarz) tego Klubu. Od 2002 r. jest stałym współpracownikiem Podhalańskiej Redakcji Dziennika Polskiego, dla którego pisze cotygodniowe felietony praz cykle artykułów. Był członkiem kilku zakopiańskich, amatorskich zespołów teatralnych (m.in. Teatru Przy Stoliku i Sceny ANTRAKT). Jest autorem scenariuszy licznych teatrzyków poetyckich. Zajmuje się fotografią, tworzy też rysunki, grafiki i akwarele uczestnicząc w zbiorowych i indywidualnych wystawach artystycznych. Gra na gitarze, do części swoich wierszy komponując muzykę. Dotychczas ukazały się tomiki poetyckie (ilustrowane rysunkami i grafikami autora): Anielskie pieśni w trawie(1995, Oswajanie żywiołów (1998) Szlifowanie garbu (2003)
Przed zacytowaniem dwóch wierszy z promowanego tomu warto przytoczyć choćby fragment recenzji pióra literaturoznawcy dr Anny Mlekodaj:
Jedni ludzie wybierają góry, inni zostają przez nie wybrani. Jerzy Tawłowicz należy do wybrańców. Przygodę z górami zaczynał jak wszyscy, od naruszenia ich monumentalnego spokoju, od wtargnięcia w ich idealną bezludzkąrównowagę. Nienasycona fascynacja była po jego stronie. Kamienna obojętność po stronie gór. Z czasem wszystko się zmieniło. Góry odsłoniły przed nim swoje tajemnice. Oswoił je, jak oswaja się dzikie zwierzę. Zaczął rozpoznawać i rozróżniać nastroje skalnych grani, nauczył się odczytywać zawiłe pismo potoków, przyswoił skalę dźwięków, którymi rozmawiają kamienie, poznał kolor i zapach górskiej ciszy w różnych porach roku i dnia. Stał się poetą gór.
„Serce z widokiem na Giewont” to zapis takiego właśnie doświadczenia gór.
Aniołowie jednego dnia
jeszcze nam dłonie granitem pachną
jeszcze w oczach
przestrzeni po brzegi
lecz my
już oczyszczeni z błękitu
skrzydła
do plecaków chowamy ukradkiem
aniołowie jednego dnia
nad spokojnym wieczornym stawem
zatajeni przed światem
schodzimy
do domów.
Moje góry ?
moje góry zaczynają się nigdzie
i kończą nigdzie
tak – wprost za progiem snu mego
i są ze mną tam
gdzie uparcie w myślach je niosę
wspaniałe
moje góry zaczynają się wszędzie
i kończą wszędzie
gdzie chcę.
Kraków, 6 .12.2011
tekst : Irena Kaczmarczyk
fot.: Andrzej Makuch
___________________________________________________________________________
„GDZIE PŁOSZY SIĘ SEN”- KRAKOWSKI DEBIUT RENATY BATKO
Mam nadzieję, że autorka Renata Batko, urodzona w Krakowie, ten wieczór literacki z cyklu Orszak Apollina, na zawsze zachowa w pamięci – tymi słowami po powitaniu gości Prezes Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich Magdalena Węgrzynowicz-Plichta rozpoczęła krótkie wprowadzenie, informując publiczność, że prawdziwym bohaterem spotkania jest poezja zawarta w debiutanckim tomie o onirycznym tytule: „Gdzie płoszy się sen” i prezentacja pomyślana jest jako spektakl poetycki – brawa więc powinny podkreślać wyjątkowe przeżycia i że liczy na to, że takie spontaniczne oklaski w trakcie występu młodych aktorów i muzyków pojawią się właśnie.
Kiedy znów oświetlono scenę, na krzesłach tyłem do publiczności w pierwszym rzędzie siedziała autorka oraz Łukasz Batko, w drugim – Aleksandra Batko i Klaudia Sikorska. Zbieżność nazwisk nie jest przypadkowa – wśród recytujących znalazły się bowiem dzieci poetki. Na oboju (z boku sceny) grała IzabelaBerdy, a przy fortepianie zasiadła Dominika Peszko. W trakcie spektaklu recytujący aktorzy i autorka nieśpiesznie podchodzili do środka sceny i w punktowym oświetleniu „przeprowadzali” zasłuchaną publiczność przez kolejne „kartki książki”, tak umiejętnie oddzielone nastrojową muzyką, że jeszcze przez chwilę można było zadumać się nad sensem i pięknem dopiero co wybrzmiałych strof. Ciekawe rozwiązanie sceniczne – minimum elementów i dobre oświetlenie – pozwoliło skupić uwagę na osobie interpretującej poezję, a dobre nagłośnienie na barwie i intonacji głosu, a tym samym na melodyce i rytmie wierszy z tomu „Gdzie płoszy się sen”, które są różnorodne (białe, wolne, stroficzne, sylabotoniczne) i to jest m.in. jedną z zalet tej poezji.
Szczególne brawa należą się samej autorce, która bez okazania tremy z pamięci recytowała swoje wiersze, i zapewne nie był to Jej aktorski debiut, choć w oficjalnej nocie biograficznej podaje tylko, żeukończyła X LO im. K.E.N., jest absolwentką Wydziału Geologicznego – Poszukiwawczego i Studium Pedagogicznego AGH w Krakowie. Duszą zawsze krakowianka, mieszka i pracuje w Jaworznie.
Poetka należy do Koła Młodych Pisarzy Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich. Wspólny krakowski debiut Koła Młodych Pisarzy (31.10.2011 r.) Renata Batko ma już za sobą, ale ten wieczór na scenie w Śródmiejskim Ośrodku Kultury z 7 listopada 2011 r. był dlatego jedynym i niepowtarzalnym, że dotyczył pierwszego samodzielnego tomu poetyckiego. Z definicji debiut (franc. début – pierwszy rzut) czyli pierwsze publiczne wystąpienie w jakiejś dziedzinie jest dla debiutującego niezmiernie ważnym przełomowym wydarzeniem w życiu, tremującym, dodającym skrzydeł, ale też wywołującym lęk: jak odbiorca zareaguje – czy zachwyci się czy też zauważy same wady. Dlatego w literaturze, gdzie debiut oznacza pierwszy wydany utwór danego autora, do stawienia czoła krytyce literackiej i szerokiemu gronu czytelników, można przygotować się etapami, drukując pojedyncze wiersze w prasie codziennej, w magazynach literackich i okolicznościowych almanachach różnych grup twórczych. W tym znaczeniu Renata Batko miała mocne wejście – zadebiutowała podczas XXXVIII Krakowskiej Nocy Poetów. A ponadto drukowała w almanachach ZLP i STAL, magazynie „ISKRA”, antologii Jurajskiej Jesieni Poetyckiej. Związana jest także z grupą literacką „Każdy”, działającą przy Śródmiejskim Ośrodku Kultury.
tekst: (info)
Stacja Przemyśl biegła z rozwianym włosempo cienkiej linii torówszukała stacji z napisemPomyślnośćznalazła jedynie stacjęPrzemyślmyśli i nie wiegdzie ręka lewa gdzie prawa gdzie płoszy się sen gdzie jawa gdzie granica bólu radości gdzie kończy się sen o miłościgdzie zaczyna dziewczyna na szynach jak na łyżwach życia Uśmiech delfina delfiny w zatoce Taijimają uśmiech malowany ręką Stwórcy słońce w zatoce Taijinie zachodzi czerwieniąono tonie w rzezi wód fale w zatoce Taijiłagodnieją wieczorami dokonując ablucji proszę nie filmowaćto tylko kolejna eksterminacjaprzeprowadzona w imię równowagi ekosystemu „Japońscy rybacy zabijają rocznie ponad 23 tys delfinów,A jedno z największych łowisk znajduje się w zatoce Taiji.Mimo głosów sprzeciwu z całego świata ten proceder wciąż trwa.”Film „Zatoka delfinów” USA 2009
___________________________________________________________________________
______________________________________________________________________–
LITERACKIE WIECZORY NA KAZIMIERZU (7)
W cyklu „Literackie Wieczory na Kazimierzu” Anna Pituch-Noworolska promowała 30 listopada 2011 roku najnowszy tom prozy poetyckiej: „Gobeliny„. Książka zawiera 11 krótkich utworów – „gobelinów”, z których jeden: „Liść dzikiego wina” Autorka w całości zaprezentowała przybyłym na spotkanie gościom, pośród których oprócz członków KOZLP i przyjaciół, znalazła się najbliższa Rodzina, w tym dwoje wnucząt, które sprawiły, iż atmosfera nabrała kameralnego i ciepłego charakteru.
Opowiadając o genezie powstania, tkanych słowem, prozatorskich „Gobelinów”, Anna Pituch-Noworolska ujawniła, iż inspiracją był niekiedy szczegół, który pojawił się na drodze codziennego bytowania, innym razem obrazy ulubionych malarzy. W każdym z „gobelinów” mówiła – jest coś, jakieś słowo, zdarzenie nawet banalne, spotkanie z człowiekiem o takiej a nie innej postaci, wyglądzie, a dalej to już moja fantazja. Ostatni „gobelin” jest pewnym początkiem pisania o trudnym zderzeniu kultur zachodniej Europy i bliskiego wschodu w warunkach najtrudniejszych, jakie stworzył człowiek po wzajemnej ekspansji, czyli niekończących się wojen. Staram się zrozumieć, dlaczego zamiast budować, człowiek niszczył, i to w imię wspaniałych ideałów. Tytuł „gobeliny” wziął się stąd, że w tamtych czasach jedyną formą rejestracji otaczającego świata było malarstwo lub tkane obrazy, czyli gobeliny.
Tego wieczoru, pomimo oryginalnej i pięknej muzyki, pochodzącej z tradycji irlandzkiej, głównym i szczególnym bohaterem stało się jednak słowo. Autorka wyznała, iż przywiązuje do niego ogromną wagę:Kocham słowo, jego znaczenie, barwę, smak – mówiła, odpowiadając na trudne pytanie o subiektywną definicję poezji. Podkreślała, iż Jej zawód – jest lekarzem pediatrą, immunologiem – nie ma nic wspólnego z literaturą, ale mając humanistyczną duszę, od zawsze odczuwała potrzebę pisania i wiersze zaczęła już tworzyć w szkole średniej. Kiedy zapełniłam nimi kilka notesów, pisząc zawsze tylko piórem, musiałam zdecydować o ich losie, postanowiłam je wydać – powiedziała.
Debiutowała późno. Opublikowała 3 tomy poezji: „Bukiety czasu„(2006), „Gotyk„(2008), „Jesienny księżyc„(2009). Dorobek poetycki Autorki „Gobelinów” to zestaw kunsztownej, dojrzałej liryki osobistej a także odniesień do kultury starożytnej, sztuki średniowiecza, architektury, podróży. Na okładce „Gotyku” czytamy: Po okresie fascynacji kulturą starożytnego Egiptu odkryłam sztukę średniowiecza. Podziwiam to, co pozostało z tamtych czasów nie tylko w Polsce, ale i w wielu krajach Europy. Podróże to moje drugie hobby, a Toskania jest miejscem, w którym mogłabym pozostać na dłużej.
W twórczości Anny Pituch-Noworolskiej często przewija się motyw upływającego czasu, co dało się zauważyć choćby w przejmującym wierszu „Stare kobiety”, który przeczytała tego wieczoru oprócz wielu innych, najnowszych utworów, przygotowywanych do druku. Uzupełniając biogram artystyczny znakomitej krakowskiej literatki należy dodać, iż Anna Pituch-Noworolska mieszka i pracuje w Krakowie. Jest członkiem Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich.
7.Wieczór Literacki na Kazimierzu prowadziła Magdalena Węgrzynowicz-Plichta. Muzyką irlandzką spotkanie oprawili: Małgorzata Wilczyńska (flet) i Grzegorz Mazur (mandolina, gitara).
ANNA PITUCH-NOWOROLSKA o sobie:
Urodziłam się w Krakowie i tu ukończyłam wszystkie stopnie edukacji szkolnej a potem studia wyższe w ówczesnej Akademii Medycznej. Jestem pediatrą, immunologiem. Pracuję i mieszkam nadal w Krakowie, który uważam za najpiękniejsze miasto Europy z jego atmosferą, zabytkami, starymi. krętymi ulicami. Spacer Kanoniczą, wędrówki po Kazimierzu, chwila zadumy w kościele Augustianów, katedrze wawelskiej (zwłaszcza wtedy, gdy cisza, światła świec tworzą niepowtarzalny nastrój), pomaga odzyskać spokój i równowagę, dodaje sił.
Pisałam już od czasów szkoły średniej, ale nie były to czasy na debiuty poetyckie. Poza poezją pisałam artykuły programowe i tematyczne reportaże jako dziennikarz studencki. Stan wojenny spowodował długą przerwę w pisaniu, do którego wróciłam po 1990 roku. Gdy narosła ilość zeszytów zapełnionych drobnym pismem postanowiłam je wydać. Z racji wieku, zawodu piszę dużo o zjawiskach przyrody (często jako odreagowanie ciężkich dni, trudnych sytuacji zawodowych) i o przemijaniu. Patrząc na małych pacjentów, walczących z ciężkimi chorobami, przegrywających swoje życie, mam niemal namacalne uczucie kruchości naszego bytu na tej planecie, ulotności naszych problemów, przypadkowości naszego losu. Po stracie bliskich mi osób w ostatnim czasie, to uczucie chwilowej tylko obecności bardzo się nasiliło. Próbuję to uchwycić w słowa
Wspomnienie
Czekam na windę
Jedzie gdzieś z parteru
To pewnie ty
Z torbą zakupów
Niedbale zarzuconą na plecy
Oddasz mi ją mrucząc,
że dajesz radę,
że wcale nie taka ciężka
i opowiesz
że tak długo to trwało
bo w kasie jest nowa kasjerka
bo szukałeś ulubionego sera
a w ogóle to jest nowe stoisko
i tak zeszło
A przecież stygnie herbata
W kubku z reklamą Tetley tea.
Zjeżdżam windą samotnie
I wciąż nie mogę się z tym pogodzić.
Głowa chłopca
Czy odszedłeś czy w ogóle byłeś
Czy może wyśniłam to w nocy
Jak efeba głowę śliczną
W cień kotary uchwyconą
Jeszcze życia niepełną
A już nieśmiertelną.
Kraków, 1.12.2011
tekst: Irena Kaczmarczyk
___________________________________________________________________________
JUBILEUSZ BARBARY PALUCHOWEJ
To już dwadzieścia pięć lat od debiutu poetyckiego Barbary Paluchowej! Można powiedzieć – srebrne literackie gody. Z tej okazji 24 listopada br. odbyła się w Powiatowej i Miejsko-Gminnej Bibliotece Publicznej w Starym Sączu okazała uroczystość pn. „WSTĄPIŁAM DO WAS”.
Jubilatka obdarzona jest licznymi talentami – uprawia poezję i dziennikarstwo, maluje, zajmuje się różnymi rodzajami grafiki, w tym grafiką komputerową. Dlatego na benefisie goście mogli podziwiać różne dziedziny sztuki. Uroczystość rozpoczęło otwarcie wystawy poświęconej twórczości oraz licznym sukcesom Barbary Paluchowej. Zgromadzono tam w gablotach wszystkie wydane przez Poetkę książki, niektóre numery gazety „Znad Popradu”, dyplomy i medale. Na stołach rozłożono bardzo grube i ciekawe albumy z fotografiami, wycinkami prasowymi i innymi przedmiotami dokumentującymi Jej sukcesy twórcze, a na ścianach powieszono obrazy i grafikę Jej autorstwa.
Kolejnym punktem programu była prezentacja poezji Barbary Paluchowej. Wiersze czytała sama Autorka, młodzież gimnazjalna i koledzy po piórze. Nie zabrakło również opinii krytyków literackich o tej twórczości.
Uroczystość jubileuszowa stała się okazją do promocji najnowszego tomiku piwniczańskiej Poetki – „Wyspy jaśminowe”. Jest to książka poświęcona miłościom życia Barbary – uczuciom do męża, dzieci, miejsc i spraw najważniejszych. Wiersze zgromadzone w tej książce, powstawały na przestrzeni wielu lat, jest więc ona rodzajem tematycznego, poetyckiego pamiętnika.
I wreszcie nadszedł czas na performance. Takie momenty goście spotkań artystycznych lubią szczególnie. Jubilatka podeszła do sztalug i szybkimi muśnięciami węgla tworzyła wspaniałe rysunki. A w tle płynęła melodia i słowa poświęconej Piwnicznej piosenki autorstwa Barbary Paluchowej.
A potem były gratulacje i życzenia (niektóre wierszowane – oczywiście napisane przez kolegów – poetów). Był też płonący tort i długie rozmowy o poezji i innych dziedzinach sztuki.
tekst: Danuta Sułkowska
BARBARA KRĘŻOŁEK-PALUCH (PALUCHOWA) – art. plastyk, dziennikarka, poetka – pisze w języku literackim i w gwarze górali nadpopradzkich i pogórzan, animatorka kultury, od urodzenia związana z Beskidem i Ziemią Sądecką, szczególnie z uzdrowiskami Krynicą i Piwniczną Zdrojem gdzie mieszka i tworzy. Naczelny plastyk Nowego Sącza w latach 1978 – 1983. Redaktor naczelna pisma lokalnego „Znad Popradu”, wychodzącego od 20 lat w Piwnicznej Zdroju. Projektantka wnętrz, małych form arch.: pomnik rozstrzelanych w Młodowie, element archit. dekoracyjno informacyjny Nowy Sącz, na rogatkach miasta, graficzka – okładki, ilustracje i rysunki do książek.
Autorka 11 tomików poezji, (Wiersze, Zielenią ku niebu, Trawy płyną, Dom bez okien, Rozmowa z wiatrem, dwujęzyczny polsko-rosyjski Kusoczek Beskida, W zwierciadle mojego czasu, Moim górom, W bioły izbie dusy, Na moim drzewie, Wyspy jaśminowe). Napisała również i zilustrowała książki poetyckie dla dzieci: Za co babcia kocha Kraków, O kwiatach i Agatce Niejadce, O Piotrusiu Obżartusiu.
Pomysłodawczyni i organizatorka w Piwnicznej Zdroju Międzynarodowych Spotkań Poezji i Muzyki Gór „Wrzosowisko” (w r. 2010 XII edycja), Międzynarodowego Konkursu Poetyckiego „Sen o Karpatach” (VIII edycja) i I pleneru malarskiego „Beskid pędzlem zapisany”. Członkini ZPAP, ZLP i Grupy Literackiej „Sądecczyzna”. Zasłużony Działacz Kultury, Kawaler Orderu Uśmiechu, Zasłużony dla Ziemi Sądeckiej, Gloria Artis 2009, laureatka nagrody im. Władysława Orkana 2010.
___________________________________________________________________________
„MOJEJ MIŁEJ”- PROMOCJA TOMU POETYCKIEGO KRYSTYNY ALICJI JEZIERSKIEJ
- tom poezji Krystyny Alicji Jezierskiej zatytułowany „Mojej miłej” to zbiór uroczych 39. „kwiatowych” wierszy, zamkniętych w pięknej okładce projektu Joanny Plichty (z fotografią autorki wykonaną przez Anetę Kielan). Książkę wydało Wydawnictwo SIGNO, a zredagowała Magdalena Węgrzynowicz-Plichta, która również poprowadziła promocję (29 listopada 2011r.) w Sali Fontany Klubu Dziennikarzy „Pod Gruszką”.
Spotkanie miało charakter spektaklu poetycko-muzycznego. Wzięło w nim udział trzech wykonawców: Autorka, Hanna Swaryczewska (mezzosopran) oraz syn Autorki, poeta komponujący muzykę do słów własnych i tekstów matki – Hubert Jezierski (gitara).
Teatralny przekaz, w którym za rekwizyty posłużyły słomkowe kapelusze, przywołał w sepii głębokiego listopada powiew lata, zapach kwiatów, pełniących w wierszach Jezierskiej rolę podwójną: piękna samego w sobie, ale też ważnego łącznika pomiędzy podmiotem lirycznym i kimś bliskim. Pogodne, proste, nawiązujące do natury wiersze Krystyny Alicji Jezierskiej, pozwoliły odbiorcom wyłączyć się z hałasu współczesności, zatrzymać w uśmiechniętym świecie Jej strof.
Poetka wydała pierwszy tom wierszy „Deszcz złotych przecinków” w roku 1997. Potem kolejno: „Z Muzami nad Krakowem„(1998), „Morzem malowane„(2000), „Gdańska sonata„(2011). We wszystkich utworach – jak podkreślała recenzentka Jej twórczości Anna Kajtochowa – Krystyna Alicja Jezierska, inżynier z wykształcenia, humanistka z zamiłowania, uczulona jest na barwę i klimat uczuciowy miejsca, wprowadza nas w świat przeżyć pięknych, prawdziwych, widocznych w zasięgu ręki i oczu. Powściągliwie pokazuje na co dzień ukrywane marzenia, tęsknoty, nadzieje. Zaś Tadeusz Zygmunt Bednarski pisząc o liryce Poetki podkreśla:utwory te nie są zbudowane według martwych zasad wersyfikacyjnych, ograniczających wymogi tonizmu czy sylabotonizmu z zachowaniem średniówki, ale bieg werbalny mają żywiołowy, jak żywiołowa – dodałabym jeszcze, zawsze uśmiechnięta – ich twórczyni.
Wiersze Krystyny Alicji Jezierskiej, członkini Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich zamieszczane były na łamach „Życia Literackiego”, „Przekroju”, „Poezji dzisiaj” oraz w licznych krakowskich almanachach. Także w „Tygodniku Salwatorskim”, gdzie pełniła rolę wiceprezesa ZKPSzW do spraw poezji. Autorka „Miłej mojej” jest również twórczynią nowel poetyckich, tekstów piosenek i ballad (znanych z wydania płytowego).
Mojej miłej
piosenka ze snu
Mojej miłej
dam gerbery
szczęśliwe czerwienią,
podaruję pęk rumianków
niech się bielą mienią,
włączę do nich chabry,
maki, leśne dzwonki,
a najchętniej Jej przyniosę
dzisiaj całą łąkę.
Mojej miłej
dam gerbery
szczęśliwe czerwienią,
podaruję pęk rumianków
niech się bielą mienią,
w darze dam gwizd kosa
z dzwonieniem skowronka
niech swym głosem ją obudzi
rankiem cała łąka.
Kraków, 30.11.2011
tekst: Irena Kaczmarczyk
foto: Magdalena Węgrzynowicz-Plichta
od lewej Hubert Jezierski, Krystyna Alicja Jezierska i Hanna Swaryczewska
___________________________________________________________________________
___________________________________________________________________________
„NIETUTEJSI” – SPOTKANIE Z POEZJĄ MARZENY DĄBROWY SZATKO
W cyklu ” Niezatarte autografy” dnia 24 listopada 2011r. w Klubie Dziennikarzy „Pod Gruszką” odbył się spektakl poetycko-muzyczny znanej krakowskiej poetki Marzeny Dąbrowy Szatko. Jego tytuł „NIETUTEJSI” – jak powiedziała na wstępie prowadząca spotkanie Magdalena Węgrzynowicz-Plichta – jest zapowiedzią nowej książki poetyckiej, chociaż Autorka prezentowała również wiersze z poprzednich tomów: „Pory przelotne„(1995), „Odejście mitu„(2000), „Próba zbliżenia„(2005), „Powrót na Ogrodową„(2007), „Próba rekonstrukcji„(2008). Warto nadmienić, iż „Próba rekonstrukcji”, wydana staraniem MDK im I. K. Gałczyńskiego w Krakowie była nagrodą za zajęcie I miejsca w Konkursie Poetyckim II Zimowego Salonu Artystycznego, zorganizowanego dla małopolskich pedagogów-poetów, plastyków, muzyków przez ww. placówkę. Już wtedy, podczas promocji „Próby rekonstrukcji” Marzena Dąbrowa Szatko wystąpiła ze swymi podopiecznymi, utalentowanymi uczniami, którzy wraz z Nią wyreżyserowali i pokazali piękny spektakl poetycko-muzyczny przed zgromadzoną publicznością nauczycieli i sympatyków poezji.
Również w Klubie Dziennikarzy „Pod Gruszką” młodzież krakowskiego X LO im. Komisji Edukacji Narodowej w osobach: Magdy Kawałek, Oli Wróblewskiej, Kamila Jastrzębskiego, Pawła Wydrzyńskiegooraz Joanny Zbroi i Roberta Purwina (duet gitarowy) w znakomity sposób interpretowała wiersze swej nauczycielki. Sama Poetka, z nie mniejszym talentem, czytała utwory w interesującej oprawie dźwięków fletu, na którym wirtuozowsko grał Joachim Neander.
Ale nie tylko sposób przekazu zachwycił licznie zgromadzonych w prestiżowym miejscu Sali Fontany Klubu Dziennikarzy „Pod Gruszką”. Poezja Marzeny Dąbrowy Szatko, jak i sama Autorka – stwierdziła w zagajeniu Magdalena Węgrzynowicz-Plichta – lubi zaskakiwać. Nie odniosła się, co prawda, konkretnie do samej twórczości, ale kto zna utwory Marzeny Dąbrowy Szatko ten wie, że Poetka nieustannie zaskakuje. Środkami wyrazu. Odkrywczą metaforyką. Znakomitą plastyką wiersza. Nagromadzeniem detali, szczegółów, które doskonale konstruują obraz podejmowanego tematu. Tematów. Bo twórczość Jej nie ogranicza się tylko do jednego motywu. Dosyć często jednak oscyluje wokół zjawiska przemijania, nieustannego rozpadu, maksymalnej entropii. Wokół słów: byliśmy, jesteśmy, nie będzie nas. To zainteresowanie upływem czasu – jak zauważa Katarzyna Turaj-Kalińska – zwłaszcza sposób jego demonstrowania, jest jednym z wyznaczników artystycznej dojrzałości Poetki. W przeczytanych na spotkaniu wierszach w sposób mistrzowski oddała całe bogactwo uczuć towarzyszących upływowi czasu. Nie tylko skupiając się na przemijaniu życia ludzkiego, ale również na umierających pejzażach, w które wkomponowane jest istnienie człowieka. Było też sporo odniesień do obrazów malarskich artystów XX w., które zainspirowały Poetkę do napisania utworów.
Dlatego też uczestnicy spotkania z wartościową poezją Marzeny Dąbrowy Szatko, która – przywołując znów słowa Katarzyny Turaj-Kalińskiej – jest jedną z najciekawszych propozycji w najnowszej poezji polskiej,wyszli ze spektaklu z dużym ładunkiem refleksji i podziwu dla bohaterów wieczoru. Z oczekiwaniem na datę promocji zapowiadanego tomu, zwłaszcza, że sama Poetka w taki oto zajmujący sposób anonsuje jego tematykę:
NIETUTEJSI
Nietutejsi ożywają w wierszach, gdy znikają mi z oczu. W jakiś sposób opuszczają moje życie – wyjeżdżają z kraju albo przekraczają niewidzialną granicę ciszy. Odchodzą dalej niż na „do widzenia”. Ziarno ich nieobecności pada na glebę wierszy i na pewien czas zamiera, by obudzić się, gdy nagle błyśnie podobny, choć cudzy gest, gdy w powietrzu zagra nuta babiego lata z dawno przebrzmiałej jesieni albo gdy z nagła przemówi zapomniana fotografia. Wtedy Nietutejsi przychodzą – zjawiają się jak kiełkujące pędy, rozrastają się i …sami się piszą. To o nich jest ten wieczór. Bo Nietutejsi wciąż żyją wśród nas.
Powoli my także przygotowujemy się do odlotu. Wszak żyjemy na skraju teraźniejszości, jeszcze tu i już trochę tam, gdzie staniemy się Nietutejsi. Granica naszej nietutejszości jest niekiedy mało uchwytna – oto próbujemy się przyjaźnić z dawno nieobecnymi albo sami siebie rozpoznajemy jako prawie nieobecnych w świecie, do którego wciąż należymy. Śledzimy powidoki przestrzeni i własne oddalanie się stąd.
Z czasem ubywa nas, ubywamy – między innymi. Zostają po nas notesy i rękawiczki, obrazy, fotografie, portrety, książki, miasta – wszystko to bez nas. Trudno sobie wyobrazić rzeczywistość po nas, ale możemy zobaczyć, jak wygląda rzeczywistość po tych, których już nie ma. Pewnego dnia zwrócił moją uwagę obraz Maria Cesariny’ego pt. „Kiedy malarz jest nieobecny”, przedstawiający prawdziwie martwą naturę – czarną płaszczyznę w ramce. Na szczęście inni malarze i poeci nie odchodzą tak pochopnie, ale towarzyszą nam w wędrówce, do końca są z nami. Dzięki nim istniejemy, nawet Nietutejsi.
ECHO
żagle zwinięte
łopoczą lniane rękawy
i nogawki z drelichu
rybacy dzielą połów
na kamieniach
łódki kolebią się przy brzegu
falują kapelusze
zaraz się rozejdą
rozeszli
pójdą w stronę rybnego targu
poszli
kiedyś pomrą
pomarli
przeszłość nic sobie nie robi
z naszych czasów
przeszłych przyszłych i obecnych
fotografia unieśmiertelnia
moment z życia śmiertelnych
ułamek sekundy
w błysku migawki
czasem pozwala odgadnąć
minutę
po
tem
jeden krok do nicości
wieczności
gdzie
będą nie będą
odejdą stąd
odeszli
zostanie puste miejsce
zostało
na papierze nie widać
opuszczonego brzegu
oni ciągle tu są
fotografia litościwie
nie zdradza
końca drogi
Marzena Dąbrowa Szatko – absolwentka filologii polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego, od 1997r. nauczycielka języka polskiego w X Liceum Ogólnokształcącym w Krakowie. Publikowała w licznych almanachach i pismach literackich, w tym niemieckojęzycznych (tłumaczenia), członek ZLP, grupy poetyckiej Każdy, związana ze środowiskiem Teatru Stygmator, od lat promuje twórczość literacką swoich uczniów, prezentując ją w krakowskich centrach kultury, Radiu Alfa czy – niekiedy- na forum ogólnopolskim (konkursy literackie). Opiekunka Koła Młodych przy Krakowskim Oddziale ZLP.
Kraków, 27.11.2011r.
tekst: Irena Kaczmarczyk
foto: Joanna Rzodkiewicz
___________________________________________________________________________
__________________________________________________________________________
Krakowski Oddział Związku Literatów Polskich
i Klub Dziennikarzy „Pod Gruszką”
zapraszają na wieczór literacki z cyklu
Niezatarte autografy
w programie promocja tomiku poezji
Krystyny Jezierskiej
„Mojej miłej”
oprawa muzyczna:
Hanna Swaryczewska – śpiew
Hubert Jezierski – śpiew i gitara
prowadzenie: Magdalena Węgrzynowicz-Plichta
29 XI (wtorek) 2011 r, godz. 18.00
- Szczepańska 1, I piętro
_________________________________________________________________
MEMORIA GRATUM FACIT – O WDZIĘCZNOŚCI STANOWI PAMIĘĆ (SENEKA)
Listopad sprzyja wspomnieniom, przywoływaniu tych, którzy odeszli, których nie ma już wśród nas, dlatego też Krakowski Oddział Związku Literatów Polskich podjął próbę zorganizowania pierwszego z cyklu spotkań dedykowanych pamięci nieżyjących koleżanek i kolegów.
Dnia 18 października 2011 roku w Klubie Dziennikarzy „Pod Gruszką” na apelu stanęli:
zmarły w lutym 2004 roku pisarz Ryszard Kłyś, zmarły 21 sierpnia 1999 roku w Krakowie poeta -założyciel grup poetyckich Muszyna i Barbarus – Jerzy Harasymowicz oraz dwie poetki KatarzynaSztąpka i Wanda Tatara-Czopek, które opuściły nas niedawno, dzięki czemu pamięć o nich pozostała wciąż żywa.
Pani prof. Elżbieta Stefańska-Kłyś w trakcie rozmowy z wiceprezes oddziału Joanną Krupińską-Trzebiatowską opowiadała o swoim mężu Ryszardzie, kreśląc postać pięknego, wspaniałego mężczyzny, w którym była bezgranicznie zakochana i któremu poświęciła się bez reszty. Nie była w stanie natomiast odpowiedzieć na pytanie, dlaczego ten znakomity pisarz w ostatnich dwudziestu latach swojego życia nie tworzył. Uwikłany w zawieruchę dziejową, jako członek Armii Krajowej aresztowany i prześladowany przez władze komunistycznej Polski, był postacią bez wątpienia tragiczną i wojna, która odcisnęła na nim szczególne piętno, przewija się na kartach jego powieści. Odczytane fragmenty „Powrotu do Edenu”, przedstawiające w sposób prawdziwie poruszający działania AK na rzecz ratowania społeczności żydowskiej, przybliżyły narracyjne możliwości pisarza, zachęcając tym samym obecnych do sięgnięcia po jego książki.
W Klubie Dziennikarzy „Pod Gruszką” zjawiła się również wdowa po Jerzym Harasymowiczu, paniMaria Harasymowicz, z którą rozmowę przeprowadziła prezes KOZLP Magdalena Węgrzynowicz-Plichta, zaś głosu czytając i mówiąc z pamięci wybrane wiersze, użyczył poecie RobertMarcinkowski.
Wiersze Katarzyny Sztąpki czytała w dalszej części wieczoru Joanna Rzodkiewicz, zaś sylwetkę Wandy Tatara-Czopek wskrzesiła (w obecności męża poetki pana Mirosława Czopka) Danuta Perier-Berska. Oprawę muzyczną spotkania stworzyła młoda i utalentowana pianistka Izabela Jutrzenka-Trzebiatowska. Spotkanie zakończyło wspomnienie o Katarzynie Sztąpce i odczytanie wierszy poetki, pisanych tuż przed śmiercią z tomu: „Podaruj mi swoje sny”, w interpretacji Magdaleny Węgrzynowicz-Plichty.
tekst: info jim
foto: Joanna Rzodkiewicz, Robert Marcinkowski, Andrzej Makuch
Joanna Krupińska-Trzebiatowska i prof. Elżbieta Stefańska-Kłyś foto Andrzej Makuch
___________________________________________________________________________
„Krople z innego snu”- promocja tomu poetyckiego Alicji Tanew
Promocja nowej książki poetyckiej „Krople z innego snu” Alicji Tanew odbyła się 14 XI 2011 w jej własnej Piwnicy Artystycznej ATA przy ul. Czarnowiejskiej w Krakowie. „Scenę Ata” – tak dokładnie nazywa się owe czarowne miejsce – Alicja Tanew prowadzi od lutego 2010r., promując w niej poetów, aktorów, artystów, uznanych i tych, którzy są debiutantami. Tworzy tu także własne spektakle poetycko-muzyczne. Wiadomo, utalentowana Alicja pisze wiersze, śpiewa, komponuje, gra na pianinie. W takich dłoniach ATA kwitnie, owocuje, przyciąga artystyczną bohemę Krakowa.
Co Alicja mówi sama o sobie?
„Jestem poetką i kompozytorką, absolwentką Wydziału Prawa UJ, wykonuję zawód radcy prawnego, Debiutowałam w Studenckim Kabarecie Piosenki „Sowizdrzał” w Krakowie. Mój „Romans na pół rosyjski” zdobył pierwszą nagrodę w Telewizyjnej Giełdzie Piosenki w 1972 roku, wtedy też stworzyłam, razem z Mieczysławem Święcickim, dla Telewizji Łódzkiej, spektakl muzyczny „Niedokończony romans”. W latach osiemdziesiątych nawiązałam stałą współpracę z Radiem Kraków, jako autorka scenariuszy, słuchowisk i bajek, z własną muzyką. W 1980 r., moje słuchowisko „Przybieżeli przy niedzieli” wygrało konkurs Radia Kraków na audycję dla Radia Watykan. Jestem też autorką „Misterium Bożonarodzeniowego” przedstawionego w Filharmonii Krakowskiej w 1997 r. Moje piosenki śpiewano w „Piwnicy pod Baranami”, a także w telewizyjnych „Spotkaniach z balladą” i cyklicznych programach rozrywkowych „Kogiel Magiel”. Stworzyłam spektakle poetycko-muzyczne dla telewizji: „Całe nieba słów” – 1985 r., „Marzenia całkiem zwyczajne” – 1991 r., „Czas uderza” – 1992 r. Moje wiersze ukazywały się w „Życiu literackim”, a także w antologiach poetyckich „Bronowickiego Karnawału Literackiego” – Mydlniki 2005 i 2010.Wydałam tomik poezji – „Zamienię kurtkę na miłość” 1992, „Zbieranie przecinków” 2007 oraz bajkę muzyczną „Noc w mrowisku, czyli leśna przygoda Honoraty” 2008.Od lat jestem związana z Teatrem „Stygmator”, śpiewam piosenki do których sama pisze słowa i muzykę. Jestem finalistką Ogólnopolskiego Przeglądu Piosenki Autorskiej „OPPA” 2000 i „OPPA” 2005″.
Zaiste, imponujący to biogram artystyczny, z którego nic nie da się wyjąć, bo wszystko istotne, znaczące, ważne. Nic zatem dziwnego, że na spotkanie z poezją Alicji Tanew przybyło mnóstwo przyjaciół, artystów, poetów, w tym też wielu naszych członków, gdyż w ubiegłym roku Autorka ” Kropli z innego snu” dołączyła do grona Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich.
Wieczór w ACIE był przede wszystkim bardzo nastrojowy. Pełen dojrzałej, miłosnej poezji. Pełen muzyki. Wystąpiło kilku znanych krakowskich artystów. Wiersze, oprócz Poetki, czytała znakomita polska aktorka teatralna i filmowa Lidia Bogaczówna. Ona też napisała wstęp do promowanej książki, fragmenty którego przytoczyła na początku spotkania. W owym wstępie Lidia Bogaczówna pisze: „wiersze Alicji nie podlegają analizie, one są do poruszenia emocji, do wyśpiewania, do zawstydzenia, do milczenia”. Tak też odbieraliśmy poetycki świat Autorki ” Kropli z innego snu”. Prawie wszystkie piosenki, które wybrzmiały tego wieczoru, były autorstwa Alicji Tanew, a wykonali je: sama Poetka ( piano – Walentyn Dąbrowski), Anna Ryś iKatarzyna Krzyńska z Niezależnej Grupy Teatralnej „Porfirion” ( do tych dwóch tekstów muzykę napisałaGrażyna Łapuszek). Prawdziwą niespodzianką okazał się występ Lidii Jazgar – współzałożycielki, menedżerki i wokalistki zespołu „Galicja”, która wykonała piosenkę – do jednego z tekstów promowanego tomiku – „Gdyby się tak przyczepić do lata”. W subtelną poezję Alicji Tanew znakomicie wkomponowały się dwie ballady, które wyśpiewał w języku rosyjskim, do słów W. Wysockiego, Vladimir Stockman. O spójną kompozycję całości wyśmienicie zadbał prowadzący promocję fotografik, poeta, prozaik Jarosław Naliwajko.I oczywiście Gospodyni, która jest niewątpliwie Muzą tej piwnicy, jej dobrym duchem. Alicja, która – jak powiedziała Lidia Bogaczówna – nie wyrasta z miłości. Jest jak Wróżka, która wszystkiego czego dotknie, w Nadzieję i w Radość zamienia!
Kraków, 15.11 2011
tekst: Irena Kaczmarczyk
foto: Magdalena Węgrzynowicz-Plichta
_______________________________________________________________________
Krakowski Oddział
Związku Literatów Polskich
i Klub Dziennikarzy „Pod Gruszką”
zapraszają na wieczór literacki z cyklu
Niezatarte autografyw programie spektakl poetyckiMarzeny Dąbrowy Szatko
„NIETUTEJSI”
recytacja: Autorka
prowadzenie: Magdalena Węgrzynowicz-Plichta
oprawa muzyczna: Joachim Neander – flet,
W spektaklu wystąpią członkowie grupy teatralnej
X Liceum Ogólnokształcącego w Krakowie
24 XI (czwartek) 2011 r., godz. 18.00
-
Szczepańska 1, I piętro
__________________________________________________________________________
___________________________________________________________________________
Targujemy się…
No, może ten tytuł to lekka przesada, ale jeśli uznać go za neologizm znaczeniowy, staje się całkiem odpowiedni, ponieważ faktem jest, iż uczestniczymy w XV Targach Książki. Tak! Krakowski Oddział Związku Literatów Polskich po raz pierwszy ma na Targach swoje stoisko! Jesteśmy też organizatorami dwóch paneli dyskusyjnych, a do udziału w jednym z nich, nasza wiceprezeska – Joanna Krupińska-Trzebiatowska – zaprosiła kolegów z SPP. To był, moim zdaniem, znakomity pomysł!
Zatem – targujemy się, czyli bierzemy udział w Targach. Siedzimy na stoisku i oferujemy do sprzedaży nasze książki, no i czasem targujemy się dosłownie, czyli negocjujemy ceny z potencjalnymi nabywcami, dążącymi do kupienia naszego „towaru” za jak najniższą kwotę.
Wokół tłumy i gwar. Tu i tam długaśne kolejki. Co chwila reklamy, komunikaty, różne konkursy i inne atrakcje. Większość przemieszczających się po hali ludzi tylko przegląda książki, ale od czasu do czasu ktoś decyduje się na zakup.
W pewnym momencie zatrzymują się przed naszym stoiskiem dwie dziewczyny – tak na oko – studentki. Zachęcam: „Kupcie wiersze. Dużo ładnych wierszy za parę złotych.” I pokazuję jeden z naszych almanachów Nocy Poetów. Ale dziewczyny przeglądają indywidualne tomiki. Nie mogą się zdecydować, więc biorę mój zbiorek fraszek i aforyzmów i czytam jeden z żartobliwych tekstów. Uśmiechają się, ale chyba wolą coś „poważnego”, bo znowu przeglądają tomiki. Wreszcie jedna decyduje się na moją „Rzekę”. Pyta ile kosztuje. Odpowiadam, że jakoś się dogadamy. Dziewczyna otwiera portmonetkę i mówi: „Mam całe 10 złotych”. W oczach ma nadzieję, że nie wydrę jej tej drogocennej dychy. Całej! Przegarniam drobne w portfelu i kładę na ladzie 5 złotych. Rozpromieniona dziewczyna podaje mi banknot i chwyta monetę. Odchodząc, jeszcze się ogląda z uśmiechem.
Sprzedaję jeszcze egzemplarz „Za klauzurą”. Pan wygląda na mocno zainteresowanego treścią książki (może ma nadzieję, że odkrywam w niej jakieś potężne tajemnice klasztoru kontemplacyjnego…?). Po bardzo delikatnej (i nieudanej) próbie targowania się, płaci wymaganą kwotę. Z dedykacji, którą na jego prośbę wpisuję do książki, wnoszę, iż jest ona przeznaczona na prezent.
Jak widać – niewiele tego mojego prywatnego targowania się było. Ale nie to jest przecież najważniejsze.
Obecność na Targach Książki, to dla mnie wielka radość. A spędzone tam godziny, są czasem po prostu magicznym. Książka była zawsze nieodłącznym i koniecznym elementem mojego życia. Czytanie, posiadanie książek. Pisanie też, ale to przychodziło i odchodziło. Falami.
Od dawna prawie w ogóle nie mogę kupować książek. Nie mam już miejsca na nowe. Dobrze, że jeszcze czasem udaje się „obdarować” bibliotekę powiatową (bierze dla filii) egzemplarzami, których najmniej żal i robi się na moich półkach odrobinę luźniej. Ale i tak bardzo muszę się pilnować, żeby nie ulec namiętności i nie „zaszaleć” z zakupami. Do miejsc, gdzie sprzedawane są książki, wchodzę więc głównie po to, aby zobaczyć nowości i „pobyć w dobrym towarzystwie”. Ale na Targach zakupy jednak zrobiłam. I to jakie! Pachnące świeżutką farbą drukarską tomiki Wisławy Szymborskiej, Tomasa Tranströmera i Zbigniewa Herberta!
Przeglądam moje „zdobycze” podczas dyżuru na naszym stoisku. Zrobiło się przed nim na chwilę pusto. Przechodzi tylko wolnym krokiem jeden młody człowiek. Wygląda na podobnego do mnie, czyli takiego, który chce sobie przede wszystkim pochodzić, popatrzeć, pobyć w tym niezwykłym klimacie, jaki mają królestwa książek.
Chłopak zatrzymuje się przed naszym „kramikiem” i czyta, poruszając lekko ustami, nasz szyld. Potem patrzy z sympatyczną miną na ludzi pod nim i idzie dalej.
Komentuję to żartobliwie: „Czytają nasz szyld. Jest dobrze”.
No, właśnie. A może trzeba to powiedzieć poważnie?
ZLP był paskudnie wplątany „w minione czasy”. Te uwikłania jeszcze w jakimś sensie nadal istnieją przez ludzi – naszych kolegów. Atmosferę wokół ZLP pewno oczyszczą przyszłe pokolenia. Ale my jesteśmy TERAZ. I teraz musimy zmierzyć się z tym problemem. Dlatego uważam, że udział KOZLP w Targach Książki jest najważniejszym dokonaniem naszego nowego Zarządu. Najbardziej znaczącym spośród zrealizowanych dotąd zadań (a sporo ich już!).
Siedząc tam, pod naszym szyldem, czułam, jakbyśmy wyszli z mroków na świat; na jakąś prostą…, lub na wielką, jasną przestrzeń…
Pewno przesadzam (ech ta nasza nadwrażliwość!). Ale tegoroczne Targi Książki, to było dla mnie duże święto. Szkoda tylko, że w tym święcie tak wielu kolegów nie wzięło udziału…
tekst: Danuta Sułkowska
foto: Roma Jegor, Joanna Rzodkiewicz, Magdalena Węgrzynowicz-Plichta
od lewej: Elżbieta Wojnarowska, Joanna Krupińska-Trzebiatowska, Agnieszka Ogonowska, Józef Baran
od lewej: Ignacy Fiut, Elżbieta Wojnarowska, Joanna Krupińska-Trzebiatowska, Agnieszka Ogonowska, Józef Baran
5.Targi Książki w Krakowie
To już historia. 15. jubileuszowa edycja Targów Książki w Krakowie pod Honorowym Patronatem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Bronisława Komorowskiego już za nami. Potwierdziły się słowa Umberto Eco, będące hasłem przewodnim targów: „Nie myśl, że książki znikną„, gdyż owszem, książki znikały, ale ze stoisk, których w tym roku – jak informują media – było 539. W imprezie literackiej wzięło udział ponad 400 autorów, pisarzy polskich i zagranicznych m.in. Graham Masterton, Janusz Głowacki, Andrzej Stasiuk, Julia Hartwig, Katarzyna Grochola a także gości odbywającego się równolegle 3.Międzynarodowego Festiwalu Literatury im. Josepha Conrada. Na targach byli obecni laureaci tegorocznych nagród literackich: Marian Pilot (Nike), Ignacy Karpowicz (Paszport „Polityki”) oraz Andrzej Franaszek (Nagroda Kościelskich).Niestety, tegoroczny Laureat Literackiej Nagrody Nobla – Tomas Gösta Tranströmernie mógł przybyć na Krakowskie Targi, ale jego tomiki można było kupić przy stoisku Oficyny Literackiej. W ciągu tych czterech dni na terenie całego Krakowa odbywały się spotkania z autorami książek i można było upolować autograf niejednej polskiej literackiej gwiazdy.
Jak donoszą media, po raz kolejny został pobity rekord odwiedzających tegoroczne Targi – 35 tysięcy (w 2010 roku było ich 32 tys.). Trudno się dziwić, bo krakowskie Święto Książki jest wydarzeniem o ogólnopolskim zasięgu, gromadzi w jednym miejscu i czasie setki wydawców, autorów, miłośników literatury. Są imprezą wielopłaszczyznową, na którą składają się prezentacje ofert wydawniczych polskich i zagranicznych, wystawy, konkursy, pokazy, prelekcje, spotkania z autorami, panele dyskusyjne.
Dlatego niesłychanie ważnym wydarzeniem było zaistnienie Krakowskiego Oddziału ZLP na Targach, jako literackiej organizacji związkowej. Nasi autorzy sprzedawali i podpisywali swoje książki przez cztery dni przy stoisku D44. Krakowski Oddział zorganizował, w ramach imprez towarzyszących Targom, 2 panele dyskusyjne. Jeden z nich odbył się w siedzibie KOZLP w Hotelu Rubinstein Residence, pt.: „Uczestnictwo w masowej kulturze a znajomość literatury narodowej”, w którym wzięli udział: Marzena Dąbrowa-Szatko, Leszek Konarski, dr Jacek Kajtoch, dr hab. Wojciech Kajtoch (całość prowadziła – Magdalena Węgrzynowicz-Plichta). Kolejna zaś dyskusja publiczna odbyła się na terenie Targów i nosiła tytuł :„Konotacje terminu: „literatura kobieca” i asocjacje z terminem: „literatura dla kobiet””, w której rozmówcami, pod kierunkiem prowadzącej panel wiceprezes KOZLP Joanny Krupińskiej-Trzebiatowskiej,byli : prof. Agnieszka Ogonowska, dr Elżbieta Wojnarowska, prof. Ignacy Stanisław Fiut i Józef Baran.
Cieszy niezmiernie, iż liczba odwiedzających Targi Książki systematycznie wrasta i to właśnie Kraków wysunął się na czoło wśród organizowanych w Polsce tego typu imprez. Świadczy to też o jednym, że Polska – pomimo nieciekawych statystyk w tym zakresie- jednak czyta, a na pewno – sądząc po tłumach zainteresowanych książką – czyta Kraków!
9.11.2011
tekst: Irena Kaczmarczyk
foto: Joanna Rzodkiewicz, Magdalena Węgrzynowicz-Plichta, Andrzej Makuch
Irena Kaczmarczyk, Lidia Żukowska, Magdalena Węgrzynowicz-Plichta
__________________________________________________________________________
PIWNICA ARTYSTYCZNA SCENA ATA
ul. Czarnowiejska 93, Kraków
dnia 14.11.2011. godz. 19.00
wstęp wolny
promocja tomiku poetyckiego
Alicji Tanew
„Krople z innego snu”
prowadzenie – Jarosław Naliwajko
wiersze czyta – Lidia Bogaczówna
tematy muzyczne – piano Walenyn Dąbrowski
__________________________________________
Krakowski Oddział
Związku Literatów Polskich
i Klub Dziennikarzy „Pod Gruszką”
zapraszają na wieczór literacki z cyklu
Niezatarte autografy
w programie promocja tomiku poezji
Zofii Garbaczewskiej-Pawlikowskiej
„Było nie było”
recytacja: Freda Leniewicz
prowadzenie: Krzysztof Lisowski
oprawa muzyczna: Dorota Kochanowicz – fortepian
10 XI (czwartek) 2011 r, godz. 18.00
- Szczepańska 1, I piętro
________________________________________________________________________
__________________________________________________________________________
XV Targi Książki w Krakowie
i Krakowski Oddział Związku Literatów Polskich
zapraszają 4.11. 2011 (piątek) o godz. 18.00 na
dyskusję „Uczestnictwo w masowej kulturze a znajomość literatury narodowej”
Udział biorą: Marzena Dąbrowa-Szatko, Leszek Konarski,
dr Jacek Kajtoch, dr hab. Wojciech Kajtoch
Prowadząca: Magdalena Węgrzynowicz-Plichta Prezes KOZLP
Miejsce: Rubinstein Residence, ul. Szeroka 12
————————————————————————————————————————
XV Targi Książki w Krakowie i Krakowski Oddział Związku Literatów Polskich
zapraszają 5.11.2011 (sobota) o godz. 17.00 na
panel „Konotacje terminu: „literatura kobieca” i asocjacje z terminem:
„literatura dla kobiet””
Udział biorą: prof. Agnieszka Ogonowska, dr Elżbieta Wojnarowska,
prof. Ignacy Stanisław Fiut, Józef Baran
Prowadząca: Joanna Krupińska-Trzebiatowska Wiceprezes KOZLP
Miejsce: Targi Książki w Krakowie, ul. Centralna 41a
————————————————————————————————————————
__________________________________________________________________________
Irena Kaczmarczyk
MIŁOSZ – TWARZĄ DO PACYFIKU
Wieczorny most
Tysiące rąk
Zimnych na poręczy
Kikau, tłum. Cz. Miłosz
Pacnąłem w muchę
A uderzyłem
W kwitnącą gałąź
Issa, tłum. Cz. Miłosz
Kobieta.
Jak gorąca jej skóra
Którą zakrywa
Dama Sute-jo, tłum. Cz .Miłosz
Wierzba.
I dwie albo trzy krowy
Czekające na prom
Shiki, tłum.Cz. Miłosz
(haiku zaczerpnięte z Programu zapowiadającego Spektakl)
To tylko garstka z wielu zaprezentowanych na spektaklu poetycko-muzycznym „MIŁOSZ– twarzą do Pacyfiku” haiku, jakie wyrecytowali w dn. 23 X 2011 r. aktorzy na Dużej Scenie Teatru im. J. Słowackiego w Krakowie. Spektakl wystawiono już wcześniej w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha podczas Krakowskiej Nocy Poezji 2011 a wkrótce (8 listopada) po raz kolejny można będzie podziwiać doskonałą interpretację tekstów pochodzących z „Wypisów z ksiąg użytecznych„, jedynej w swoim rodzaju antologii, która ma charakter w zupełności subiektywny.
Czesław Miłosz dokonał przekładu i umieścił w niej wiersze z różnych epok, z różnych kręgów kulturowych, które wg niego są bardzo ważne dla dzisiejszego człowieka. Można było zatem podziwiać interpretację wierszy poetów starożytnych Chin, Japonii, współczesnych twórców europejskich i amerykańskich, zwłaszcza, że czytali je tak znakomici aktorzy Teatru im. J.Słowackiego, jak: Joanna Mastalerz, Natalia Strzelecka, Anna Tomaszewska, Rafał Dziwisz, Błażej Wójcik, Tomasz Międzik. Niezwykła aranżacja muzyczna wybitnych instrumentalistów (w tym gościa specjalnego EMAMA, grającego na hinduskiej tabli, humbaku i instrumentach perkusyjnych), przygotowana pod kierownictwem Grzegorza Frankowskiego znakomicie współbrzmiała ze słowem i sprawiła prawdziwą ucztę miłośnikom poezji, którzy wypełnili teatr do ostatniego miejsca.
Spektakl wg scenariusza i opracowania Joanny Mastalerz, Natalii Strzeleckiej i Marty Waldery podzielono na cztery części: Miasto-Noc, Miasto-Dzień, Skóra Kobiety i Podróż. Najciekawiej wybrzmiała część trzecia, gdzie aktorzy czytali erotyki starojapońskie, utwory z sanskrytu, anglojęzyczną poezję kobiecą. Recytowane na tle pojedynczych instrumentów potęgowały zmysłowy nastrój części zatytułowanej „Skóra Kobiety”.
Miłość, samotność, przemijanie, ulotność piękna – ten poetycki zapis najbardziej intymnych przeżyć wybitnego poety pozwolił widzom poznać Miłosza, jakiego nie znamy, jeszcze raz rozsmakować się w kunsztownych strofach, zwłaszcza iż ku końcowi chyli się już ROK MIŁOSZA 2011.
Kraków, 26.10. 2011
___________________________________________________________________________
Irena Kaczmarczyk
SZELMOSTWA MARIA VARGASA LLOSY
„Gdyby nie dobre książki, które przeczytałem, miałbym dużo węższą wizję świata”- Mario VargasLlosa* – to jeden z cytatów, który przesuwał się na ekranie filmowym kina Kijów. Centrum w Krakowie przed rozpoczęciem spektakularnego wydarzenia literackiego, jakim niewątpliwie było spotkanie z laureatem ubiegłorocznej Literackiej Nagrody Nobla. Zorganizowało je w dniu 22 X 2011roku Wydawnictwo Znak, krakowski Instytut Cervantesa i Fundacja Bielecki Art.
Spotkanie z Noblistą rozpoczęło się o godzinie 17. Przed wypełnioną po brzegi salą kinową (wejście za zaproszeniami) goście programu prowadzili rozmowę z pisarzem, zadając mu pytania dotyczące m.in. powołania literackiego, inspiracji twórczych, warsztatu pracy, języka, jakim posługuje się w swoich książkach. Pytano o ulubionych pisarzy, przekłady. W dyskursie z prozaikiem prowadzący nawiązali do mowy noblowskiej, którą autor „Marzenia Celta” wygłosił podczas odbioru Nagrody Nobla w Sztokholmie – swoistego, pełnego kunsztu arcydzieła, które podziwiał cały literacki świat.
Mario Vargas Llosa powiedział, iż Jego powołaniem tak naprawdę jest literatura i to jej właśnie poświęca największą część swojego życia, ale nie należy do pisarzy, i nie lubi takich twórców, którzy pisząc zupełnie izolują się od świata, zamykają w gabinetach, czy bibliotekach po to, aby „żyć wygodniej i lepiej w swoich snach”.
Mówił, że zaczął pisać w dzieciństwie. Właściwie od momentu, kiedy stwierdził, że potrafi czytać. Zawsze więc do przeczytanych książek dopisywał swoje zakończenia. Tematy do powieści czerpie z życia.Szczególnie troszczy się o formę utworu, jasność wypowiedzi i równowagę między treścią a formą, rzeczywistością i fikcją, chociaż nierzeczywistość –
mówił – nadaje smak literaturze i sieje ziarno niepokoju.
Rozmawiając o warsztacie pisarskim dodał, iż młodzi autorzy sądzą, że im bardziej skomplikowanie się pisze, tym uzyskuje się większą głębię. A tymczasem każdą historię w powieści można opisać na dziesiątki sposobów, ale najtrudniej jednak wybrać taką formę, aby historia była dobrze, przystępnie i w jasny sposób opisana. Podkreślił, że literatura powinna być ważnym elementem kształcenia.
Z ulubionych pisarzy, którzy dostarczyli mu wielu literackich olśnień i inspiracji wymienił m.in.: Flauberta, Dostojewskiego, Tołstoja, Joyce’a, Cervantesa. Z najwybitniejszych, najbardziej cenionych przez siebie, wymienił Josepha Conrada, uważając go za wyjątkowego twórcę wielkich powieści politycznych, wspaniałego obserwatora życia. Powiedział, że Joseph Conrad był dla niego „rodzajem gąbki, zbierającym po drodze wszystkie obawy, lęki”. Podziwia go za wyśmienity język angielski, w jakim pisał swoje ksiązki. Sam – wyznał –
nie ośmieliłby się pisać w języku innym niż hiszpański, gdyż wg niego każdy język jest naznaczony kulturą i historią narodu, doświadczeniami dzieciństwa, regionalizmami i specyficzną melodią i ciszą.
– Nie wiem, co znaczy „cisza” w danym języku, w jaki sposób „milczą” inne języki – podsumował wypowiedź – więc nie ośmieliłbym się napisać powieści w języku obcym.
Według autora Rozmowy w „Katedrze”, który jest także aktywnym publicystą, pisarz nie powinien się izolować od spraw bieżących. Winien brać udział w debacie publicznej. Jak podkreślił, jego udział w życiu społecznym podsuwa mu wiele tematów, które wykorzystuje potem w swoich powieściach. Noblista nie obawia się zagrożeń dla książki, nie uważa aby książka mogła przegrać z ekranem. Zwłaszcza w Polsce, gdzie na spotkania z nim przychodzą tłumy czytelników. W Polsce wydano do tej pory 19 tytułów i sprzedano 400 tysięcy jego powieści.
Na ostatnie zadane pytanie: jak wygląda świat, gdy kończy pisać książkę; co czuje: ulgę czy smutek? odpowiedział – Pustkę! Nie robię więc sobie wakacji od pisania i zaczynam kolejną powieść!
Po zakończeniu rozmowy z Noblistą wyemitowano starą kreolską piosenkę – jako szczególny prezent dla Maria Vargasa Llosy – w wykonaniu Magdy Navarrete.
Szelmostwa Maria Vargasa Llosy” – taki tytuł nosiło wydarzenie – było 12.z kolei spotkaniem z cyklu „Dorwać Mistrza”. Gośćmi wieczoru byli: Abel Murcia Soriano, dyrektor Instytutu Cervantesa w Krakowie,Maciej Stasiński z Gazety Wyborczej.
Całość prowadził Filip Łobodziński z Newsweeka.
Spotkaniu z cyklu „Dorwać Mistrza z udziałem Maria Vargasa Llosy” towarzyszyła wystawa fotografii z podróży do Peru i Boliwii autorstwa Joanny Bąk (członkini Koła Młodych przy Krakowskim Oddziale ZLP) iDoroty Szelezińskiej. W niedzielę 23 października br. w kinie Pod Baranami odbył się specjalny pokaz ekranizacji powieści Maria Vargasa Llosy „Święto kozła”.
Mario Vargas Llosa (urodzony 28 marca 1936 roku w Peru), jeden z najwybitniejszych współczesnych pisarzy, autor wielu powieści, opowiadań, sztuk teatralnych i literatury faktu, publicysta i polityk. Pisać zaczął już we wczesnej młodości, a swą debiutancką powieść Miasto i psy wydał w wieku dwudziestu siedmiu lat. Jest laureatem wielu prestiżowych nagród literackich, w tym Nobla w 2010 r. Wśród jego najlepszych powieści znajdują się między innymi Rozmowa w „Katedrze”, Ciotka Julia i skryba, Kto zabił Palomina Molero?, Święto kozła, Pantaleon i wizytantki, Zielony dom. W swojej twórczości Llosasięga do wielu gatunków i konwencji literackich, nie stroni od wątków autobiograficznych i wyrafinowanych gier z czytelnikiem. 7 października 2010 r. Komitet Noblowski ogłosił decyzję o przyznaniu mu nagrody Nobla w dziedzinie literatury.
* (cytat pochodzi z wywiadu Gillese Anquetila i Francoisa Armaneta w „Le Nouvel Observateur”)
Kraków, 24.10 2011
___________________________________________________________________________
JESIENNE SPOTKANIE Z POEZJĄ I MUZYKĄ
Członkowie Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich: Irena Kaczmarczyk, Dorota Lorenowicz, Danuta Perier-Berska , Alicja Tanew, Andrzej Krzysztof Torbus i prezes naszego Oddziału Magdalena Węgrzynowicz-Plichta zostali zaproszeni do udziału w cyklicznej poetyckiej imprezie „Jesienne spotkanie z Poezją i Muzyką”, które odbyło się 20 X 2011 r. w Sali Widowiskowej Domu Kultury SM „KurdwanówNowy”w Krakowie.
Nie wszystkim z nich udało się uczestniczyć w spotkaniu, ale prezes KOZLP jest wdzięczna organizatorom: Annie Blaschke, Grażynie Łapuszek i Halinie Markiewicz za zaproszenie naszych członków na cieszące się wielkim uznaniem w środowisku krakowskim wydarzenie poetyckie. W programie prezentowali swoje utwory: Anna Blaschke, Maria Kantor, Jan Kirsz, Henryk Majcherek, BogusławNowaliński, Stanisław Pawłowicz, Marek Porąbka, Jacek Piotrowski, Piotr Rudnicki, Ryszard Sokołowski i Grzegorz Wołoszyn.
W drugiej części spotkania odbył się Konkurs na Fraszkę Antydepresyjną. Laureatem konkursu został nasz związkowy kolega Andrzej Krzysztof Torbus. W podziękowaniu za poetycki wkład, w odbywającej się co roku imprezie, każdy z występujących autorów w poszczególnych kategoriach otrzymał „statuetkę” – Złotą Dynię. Zwycięzca Konkursu na Antydepresyjną Fraszkę obdarowany został nagrodą specjalną.
Poezji towarzyszyła tradycyjnie Niezależna Grupa Teatralna „Porfirion„, która wykonała 8 (spośród 17. piosenek) do słów obecnych na spotkaniu poetów oraz tekstu Henryka Cyganika i Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Do wszystkich tekstów muzykę napisała Grażyna Łapuszek. Wieczór uświetnili soliści:Monika Biederman, Krzysztof Buratyński, Marcin Korbut, Krzysztof Kwiatkowski i Mariusz Skubida.Spotkanie prowadził Krzysztof Kwiatkowski.
tekst: Irena Kaczmarczyk
tekst: Irena Kaczmarczyk
foto: Jadwiga Walter
__________________________________________________________________________
LITERACKIE WIECZORY NA KAZIMIERZU (6)
Andrzej Walter. Poeta i fotografik. Fotografik i poeta. Dwutorowość Jego twórczości artystycznej jest nieustannym – jak sam podkreśla w pokaźnej notce biograficznej promowanego tomiku – poszukiwaniem spójności wyrazu między słowem poetyckim a fotografią. Dwie pasje, współistniejące z życiem zawodowym (z wykształcenia Autor z Gliwic jest ekonomistą) w ekspresowym tempie rozwijają się i wydają wymierne owoce: kilka miesięcy temu Andrzej Walter został członkiem Krakowskiego Oddziału ZLP, w ciągu kilku ostatnich lat otrzymał prestiżowe nagrody za Oceanem w konkursach fotografii artystycznej, co otwarło mu drogę na salony wystawiennicze w Polsce i za granicą.
Jako poeta zadebiutował w 2002 roku we Wrocławiu w ramach serii wydawniczej „Fotografie”, gdzie opublikowano jego trzy wiersze. Debiut książkowy nastąpił w 2003 roku. Wydał wtedy album fotograficzno-poetycki „Paryż”. Potem kolejno: „Nastroje” (2007), „Miłość” (2007), „Tam gdzie zebrałem poziomki”(2010). Wymienione publikacje wyróżniają się dopracowaną szatą graficzną i edytorską.
Promowany 19 października br. w siedzibie Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich przy ul. Szerokiej 12 w Krakowie „punkt rzeczy znalezionych” jest 5. tomem poezji Andrzeja Waltera. Niezwykła to książka, dedykowana ” Hani i Jackowi Kajtochom”, opatrzona posłowiem warszawskiego krytyka literackiego Leszka Żulińskiego. Poprzedzona słowem wstępnym samego Autora, który komunikuje, iż „chce wytłumaczyć się czytelnikowi ze swoich rozmyślań. Opowiedzieć o człowieku w wymiarze bytu, o słowach, fotografii, życiu i sztuce”. I konsekwentnie, wiersz po wierszu, słowo po słowie, ” tłumaczy się” z nurtujących go pytań. Przemyśleń. Do tych filozoficznych przemyśleń właśnie odniósł się na początku spotkania prowadzący wieczór dr Jacek Kajtoch. Zaznaczył, iż publikacja Waltera należy do nielicznych książek, która opatrzona jest wstępem Autora, zawierającym program poetycki, co wyróżnia twórcę na tle braku w dzisiejszych czasach wyrazistych programów i ugrupowań literackich. Braku sporów i dysput na temat literatury.
Prowadzący zwrócił uwagę na uniwersalizm poezji Andrzeja Waltera, podkreślając iż Autor „punktu rzeczy znalezionych” ma zadatki na młodego, europejskiego pisarza, który w swej twórczości podejmuje temat zagrożeń kultury współczesnej, kondycji sztuki i bytu człowieka w dzisiejszym zbiurokratyzowanym świecie.
Po dość szczegółowym zarysowaniu swojego programu poetyckiego, Andrzej Walter odczytał kilka wierszy -„traktatów filozoficznych” (tytułowy cytuję poniżej) z pierwszej części książki a potem, zmieniając nastrój, zaprezentował utwory dedykowane Annie Kajtochowej i żonie Jadze. Zapowiedział też kolejny tom poezji, z którego odczytał dwa wiersze.
Trzeba jeszcze dodać, iż „punkt rzeczy znalezionych” zawiera 54 utwory i 13 czarno-białych fotografii podmiotów lirycznych. Precyzyjny w słowach Andrzej Walter wypowiada się w nich czytelnie. Zajmująco. Zresztą, w takim klimacie przebiegał cały wieczór promocyjny prowadzony przez dr. Jacka Kajtocha. Dlatego, w dyskusji, zarówno prezes KOZLP Magdalena Węgrzynowicz-Plichta, jak iMaciej Naglicki oraz Bogusław Nowaliński w samych superlatywach wyrażali się o twórczości najmłodszego członka Krakowskiego Oddziału ZLP Andrzeja Waltera. Słowu, tradycyjnie, towarzyszyła muzyka. Zapewnił ją zespół ” Pellegrino” z Sośnicowic w osobach: Nicola Sołtysek (wokal) i Marcin Gajda (gitara).
Punkt rzeczy znalezionych
na przechowanie
dano nam Boga
zgubionego na ulicy
w punkcie rzeczy znalezionych
na zakurzonych półkach
połamana lalka
obok miś pluszowy z wyrwaną nogą
ukryte tabernakulum codzienności
którego nikt nie odwiedza
bo sprzedawca
stracił pracę
wkrótce zlikwidują punkt
znalezione rzeczy
oddadzą ubogim
12 XII 2010
Pilichowice
_____________________________________________________________________________
Andrzej Walter i Jacek Kajtoch
___________________________________________________________________________
_________________________________________________________________________
II JESIENNA BIESIADA POETÓW
Dnia 11 października 2011 roku w Domu Kultury „Podgórze” w Krakowie odbyła się II Jesienna Biesiada Poetów – Podgórze 2011, w której – na zaproszenie Organizatora i poety Zygmunta Adamkiewicza – wzięły udział członkinie Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich: Irena Kaczmarczyk, DorotaLorenowicz i Danuta Perier Berska. Poetki recytowały wiersze poruszające odwieczny temat przemijania, choć nie tylko. Dorota Lorenowicz przełamała nostalgiczny nastrój jednym z limeryków, Irena Kaczmarczyk czytała najnowsze wiersze z podróży a Danuta Perier Berska utwory z ostatnio wydanego tomiku „Ślad w mojej wyobraźni”.
Organizator i zarazem prowadzący spotkanie Zygmunt Adamkiewicz, założyciel Grupy Poetyckiej „Złoty Klon” nawiązał do historii jej powstania, zaznaczając, iż wyżej wymienione autorki od początku założenia Grupy brały aktywny udział w jej działalności, promując tym samym poezję Dzielnicy XI w różnych miejscach na terenie miasta Krakowa.
Podczas II Jesiennej Biesiady Poetów wystąpili również inni krakowscy twórcy: Jan Kirsz, Paweł Kuzora, Józef Kwolek, Marek Porąbka oraz znana już w naszym mieście młoda poetka z Krzeszowic, autorka tomiku „Mam nad sobą niebo” – Marta Dąbkowska, której kilka utworów odczytała obecna na BiesiadzieBeata Anna Symołon.
Zwyczajowo już, na Biesiadach Zygmunta Adamkiewicza prezentują swe utwory debiutanci. W tym roku przeczytał kilka interesujących tekstów, dobrze zapowiadający się młody autor, Bartłomiej Kuzora.
Nastrojowy, jesienny wieczór uświetniła znana krakowska aktorka Sława Bednarczyk, recytując w niezwykłej scenerii fragment „Tryptyku Rzymskiego” Jana Pawła II.
W oprawie muzycznej usłyszeliśmy dwie pieśni autorstwa Zygmunta Adamkiewicza (notabene, do jednej z nich Autor skomponował też muzykę). Wykonali je: Zygmunt Adamkiewicz i Jego brat, absolwent Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Krakowie – Zdzisław Adamkiewicz.
tekst: I. Kaczmarczyk
foto: Z. Adamkiewicz
___________________________________________________________________________
Irena Kaczmarczyk
JUBILEUSZ JULIANA KAWALCA
Z okazji 95. rocznicy urodzin Juliana Kawalca 11 października 2011 r. w Domu Pomocy Społecznej im. L .A. Helclów w Krakowie prezes Zarządu Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich Magdalena Węgrzynowicz-Plichta, w imieniu wszystkich członków i w obecności całego Zarządu oraz zaproszonych gości, złożyła Jubilatowi Najserdeczniejsze Życzenia. Skromna uroczystość, rodzinna atmosfera oraz wręczenie pisarzowi cennych podarunków w postaci najcieplejszych słów i pięknych kwiatów rozpromieniła czoło autora „Tańczącego jastrzębia”.
Z wielką uwagą słuchał wypowiedzi Leszka Konarskiego, Ignacego Stanisława Fiuta i Macieja Naglickiego, którzy przypomnieli zebranym drogę pracy twórczej Jubilata, przywołując znaczące osiągnięcia na polu pracy literackiej. Joanna Rzodkiewicz odczytała jeden z wierszy Juliana Kawalca pt. „Róża”, który został zamieszczony w tegorocznym almanachu Krakowskiej Nocy Poetów, ofiarowując Mu książkę na pamiątkę urodzinowej uroczystości. Pani redaktor naczelna Pisma Artystyczno-Literackiego Stowarzyszenia Twórczego POLART „Hybryda” Joanna Krupińska-Trzebiatowska wręczyła Jubilatowi 18. numer czasopisma, w którym poświęciła sporo miejsca sylwetce Juliana Kawalca oraz opublikowała kilka Jego utworów poetyckich. Na jubileuszu obecna była córka Juliana Kawalca pani Ewa Kawalec-Latała i wnuk Piotr Latała.
Jubilat dziękując przybyłym gościom nie omieszkał przypomnieć, że wraz z nim odejdzie pewna epoka, która pracy na roli nie traktowała w kategoriach producent -klient, ale pojmowała ją jako powinność wobec ziemi i społeczności, a życie na ówczesnej wsi (wsi Jego młodości) cechowała prostota wynikająca ze zgodności codziennego bytowania z prawami natury, ale że czasy się zmieniły, wszędzie wkroczyła cywilizacja – to i On zamieszkał w mieście. Jednak z rozrzewnieniem wspomniał, jak z Ojcem chodził w pole sprawdzać, czy zboże kiełkuje, czy złoci się, czy dojrzewa. Podkreślił etos pracy na roli – siewcy i żniwiarza oraz fakt, że ziemia kiedyś była płodna i „rodziła”, zauważył, że w ten odwieczny cykl wpisane było oczekiwanie i niepewność, a wrażliwe chłopskie dziecko chłonęło całą duszą tę niezwykłą poetykę.
Niezmiernie ważnym akcentem uroczystości okazał się ostatni wywiad z pisarzem, przeprowadzony przez Leszka Konarskiego, który ukazał się na łamach „Przeglądu”:
http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/koniec-chlopskiej-drogi
__________________________________________________________________________
ZNAMY PIERWSZYCH AUTORÓW I TRZECH AMBASADORÓW!
Jak co roku Targi Książki w Krakowie (3-6 listopada 2011r.) odwiedzą najpoczytniejsi pisarze, poeci i publicyści, osoby związane z kulturą i sztuką: Pierdomenico Baccalario, Artur Barciś, Piotr Bikont, Alan Bradley, Rafał Bryndal, Mieczysław Czuma, Marta Fox, Barbara Gawryluk, Julia Hartwig, Mo Hayder, Katarzyna Herbert, Mirosław Hermaszewski, Michel Houellebecq, Marek Kamiński, Tomasz Kammel, Ignacy Karpowicz, o. Leon Knabit, Piotr Kraśko, Joanna Krzyżanek, Iny Lorentz, Edward Lutczyn, Janusz Majewski, GrahamMasterton, Leszek Mazan, Piotr Metz, Chris Niedenthal, Maria Nurowska, Joanna Olech, Beata Pawlikowska, Anna B. Ragde, Iza Sowa, Barbara Stanisławczyk, Tomasz Szwed, Łukasz Wierzbicki, Magdalena Zawadzka – oni już potwierdzili udział w jubileuszowej edycji Targów. Lista autorów wydłuża się z każdym dniem. Podobnie jak lista literackich niespodzianek. W końcu 15. urodziny zobowiązują!
Pobijemy rekord Guinessa?
Podczas Targów będzie miała miejsce próba pobicia jednego z czytelniczych rekordów świata! Aktualny rekord to 290 osób, bo dokładnie tyle czytało w jednym miejscu (w Wiedniu) i czasie (26 września 2010 r.) na zmianę autobiografię byłej miss Niemiec Asli Bayram pt. „Grenzgängerin”. Krakowskie podejście do rekorduGuinessa odbędzie się w Hali Targów w Krakowie przy ul. Centralnej 41a. Czytać będziemy powieść historyczną ze zbiorów Biblioteki Śląskiej – „Ondraszek” Gustawa Morcinka. Opowieść o śląskim Janosiku świetnie wpisuje się w Salon Małe Ojczyzny Śląsk, o którym więcej na: http://targi.krakow.pl/pl/strona-glowna/targi/15-targi-ksiazki-w-krakowie/salon-male-ojczyzny-slask1dbd9f.html
Przyjdź na Targi i dołącz do sztafety czytających!
Miłosz w samo południe
Kolejna atrakcja 15. Targów Książki w Krakowie to czytelniczy flash mob, podczas którego czytany będzie wybrany fragment tekstu Czesława Miłosza z okazji obchodów Roku poety. Zakładając, że wszyscy sobotni uczestnicy Targów przyłączą się do akcji, można liczyć, że weźmie w niej udział ponad 10 tysięcy osób! Czytelników będzie prowadził znany głos z radiowęzła targowego. Start akcji zaplanowano na godzinę 12.00 w sobotę 5 listopada.
10 tysięcy książek zaprasza na Targi
Powszechnie wiadomo, że w czasie podróży nic nie zastąpi dobrej książki. Tej jesieni dobrych lektur z pewnością nie zabranie, co więcej, pojawią się masowo nie tylko na Targach, ale także w pociągach PKP Intercity relacji Kraków – Warszawa, Warszawa – Kraków. W pociągach pojawią się booklety, czyli fragmenty książek przygotowane przez wystawców tegorocznych 15. Targów Książki w Krakowie. Booklety – w większości tegoroczne premiery! – będą podróżowały koleją cały październik. Wszystkie publikacje są oznaczone specjalnymi naklejkami. PKP Intercity (w tym roku jubileusz 10-lecia) jest oficjalnym Partnerem Targów Książki w Krakowie. Na Facebooku można publikować zdjęcia (otagowane @Targi Książki w Krakowie) dokumentujące podróż z książkami! Do zabawy zapraszamy wszystkich, którzy natrafią także na inne ślady tegorocznych Targów Książki w Krakowie – w różnych miejscach szukajcie m.in. jubileuszowych zakładek, naklejek, wlepek i plakatów.
Ks. Mieczysław Maliński i Marek Krawczyk Honorowymi Ambasadorami Targów Książki w Krakowie
Przez kilkanaście lat istnienia Targi Książki w Krakowie odwiedziło ćwierć miliona osób. Spośród tak licznego grona organizatorzy postanowili wyróżnić tych, którzy wspólnie z nimi tworzą historię wydarzenia. Osoby, które określają Targi jako wyjątkowe i niepowtarzalne miejsce i zawsze chętnie na nie wracają otrzymają TytułAMBASADORA TARGÓW KSIĄŻKI W KRAKOWIE. Wyróżnienie będzie corocznie wręczane czterem osobom, które promują Targi oraz ideę czytelnictwa w. czterech stronach świata. Pierwszymi Ambasadorów Targów Książki w Krakowie zostali: ks. Mieczysław Maliński i Marek Krawczyk. Ponadto Honorowa Rada Patronacka Targów Książki w Krakowie wybrała Tadeusza Skoczka.
Dla kogo Długosz?
Jury Konkursu o Nagrodę im. Jana Długosza w składzie: prof. prof. Władysław Stróżewski (przewodniczący), Ryszard Nycz, Jan Ostrowski, Leszek Polony, Piotr Sztompka, Jerzy Wyrozumski wytypowało 10 publikacji, które będą się ubiegać o nagrodę pieniężną oraz statuetkę dłuta prof. B. Chromego. Uroczyste rozstrzygnięcie Konkursu odbędzie się 3 listopada 2011 r. w Teatrze im. J. Słowackiego w Krakowie.
Targi Książki w Krakowie to wydarzenie o zasięgu ogólnopolskim, które gromadzi w jednym miejscu i czasie setki wydawców i autorów oraz tysiące miłośników literatury, wybitnych uczonych, dziennikarzy, publicystów, jak i przedstawicieli branży poligraficzno-księgarskiej.
Więcej informacji o przygotowaniach do Targów Książki na stronie: www.ksiazka.krakow.pl oraz Profilu Targów Książki w Krakowie na Facebooku.
___________________________________________________________________________
___________________________________________________________________________
Irena Kaczmarczyk
DEKALOG DOBREJ PROMOCJI
Nie tak dawno zabrałam głos w sprawie słabego oczytania młodzieży piszącej, nikłego zainteresowania poezją. Podnosiłam kwestię przekazu słowa. Zwłaszcza poetyckiego. Chciałabym jeszcze, choć w kilku słowach, odnieść się do spotkań autorskich; ich organizacji i przebiegu. Nierzadko bowiem zdarza się, iż zarówno prowadzący promocje, jak i sami autorzy, zapominają o zegarach. Tkwią oni w przekonaniu, że należy powiedzieć jak najwięcej, zagajać jak najdłużej, choćby niezupełnie na temat, czytać wiersz za wierszem, aż do ostatniej strony. Aż do (przepraszam) „zaziewania”. Do dyskretnego lub głośnego opuszczania krzeseł przez uczestników wydarzenia, czego bohaterowie sceny starają się nie dostrzegać. Pół biedy, jeśli spotkanie odbywa się w ciekawym miejscu, gdzie ze ścian patrzą obrazy, fotografie, czy inne rekwizyty. Jeśli wieczór ilustruje wartościowa muzyka, ciekawa piosenka z tekstem. Ale też w przyzwoitej proporcji. Jeśli jednak posilamy się w nadmiarze słowem, okraszając go gęsto przerywnikiem muzycznym, mózg odmawia percepcji. Gubi się sens. Zamiast przyjemności, słuchacz odczuwa znużenie. Jednym słowem, przestaje reagować. Wynosi z wieczoru – chaos. Nawet lampka wina nie potrafi ożywić merytorycznych dyskusji. I najczęściej słyszy się westchnienia połączone z ulgą. Że wreszcie koniec. Że mamy dosyć.
Co jednak ciekawe: z dezaprobatą, głośno lub półgłośno wzdychając, komentujemy ów fakt w grupach, podgrupach, ale tak naprawdę rzadko kto ośmieli się powiedzieć autorowi (no cóż, sama przez delikatność, też nie potrafię tego zrobić), że „przedobrzył”, że „przerecytował”, że pozbawił nas.niedosytu, tak bardzo ważnego, zwłaszcza w poezji. Ba, niekiedy nawet pojawiają się akcenty afirmacyjne pod adresem twórcy, czy prowadzącego, co utwierdza w przekonaniu, że wieczór się udał i wszystko jest w porządku.
Broń Boże, nie chcę tu uogólniać i nikogo urazić, bo nie o to wszak chodzi. Wiemy przecież, że nie wszystkie wieczory autorskie są przegadane i ciągną się kilometrami. Mogłabym przywołać multum wartościowych promocji, gdzie w wypełnionej po brzegi sali można było usłyszeć lot myśli. Gdzie wszystko było wyważone. Wyartykułowane. Na wysokim C. Promocji, po których mając dużo do powiedzenia, przeważnie milczymy, aby zatrzymać w sobie, jak najdłużej: doznanie i uznanie.
Zachwyciłam się przedwczoraj „Dekalogiem dobrego wiersza” Leszka Żulińskiego, który – mam nadzieję, że Autor wyrazi zgodę – pozwolę sobie w całości zacytować. Z nadzieją, iż może znajdzie się ktoś, z większym doświadczeniem, niż ja, kto stworzy „Dekalog dobrej promocji”. A może już taki istnieje? A może ja w ogóle nie mam racji?
Leszek Żuliński: Dekalog dobrego wiersza
1.Wiersz jest wytworem rzemiosła językowego;
2.Wiersz powinien być nowatorski;
3.Wiersz dąży do odkrywczości; gardzi banałem;
4.Wiersz powinien być autentyczny i wiarygodny;
5.Wiersz szybuje na dwóch skrzydłach – emocjonalizmu i intelektualizmu;
6.Wiersz dąży do szlachetnej prostoty;
7.Wiersz dąży do lakoniczności;
8.Wiersz niechaj będzie niedosłowny, „niedomówiony” i otwarty;
9.Wiersz rodzi się z pychy i z… pokory;
10.Ojcem i matką wiersza jest natchnienie.
Kraków, 20.09.2011
TARGOWY ZAWRÓT GŁOWY… CZYLI JUBILEUSZOWA
-
EDYCJA TARGÓW KSIĄŻKI W KRAKOWIE 3-6 LISTOPADA 2011R.
Przed nami 15. jubileuszowa edycja Targów, które odbędą się pod Honorowym Patronatem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Bronisława Komorowskiego, a których hasłem przewodnim stały się słowa Umberto Eco – Nie myśl, że książki znikną.
- Targi Książki w Krakowie w kalendarzu Krajowego Programu Kulturalnego Polskiej Prezydencji 2011
Od 1 lipca Polska przewodniczy pracom Rady Unii Europejskiej. W grupie pięciu miast, które są oficjalnymi gospodarzami polskiej prezydencji, znalazł się Kraków. Odbywające się w tym czasie najbardziej prestiżowe wydarzenia zostały wpisane na listę Krajowego Programu Kulturalnego Polskiej Prezydencji 2011, wśród nich znalazły się 15. Targi Książki w Krakowie.
Salon Małe Ojczyzny – Śląsk
Tegoroczne Targi Książki zostały wzbogacone o Salon Małe Ojczyzny – Śląsk, który ma zwrócić uwagę na znaczenie Śląska, jego odrębność kulturową, językową, ma na celu promocję kultury i tradycji ziemi śląskiej, przede wszystkim literatury poświęconej temu regionowi. Salon Małe Ojczyzny został na stałe wpisany w program merytoryczny Targów Książki w Krakowie. Kolejne edycje Salonów będą prezentować wybrane regiony Polski.
Salon Małe Ojczyzny – Śląsk został objęty Honorowym Patronatem Marszałka Województwa Śląskiego Adama Matusiewicza oraz Prezydenta Miasta Katowice Piotra Uszoka. Program merytoryczny Salonu Małe Ojczyzny – Śląsk współtworzą dwie znakomite śląskie instytucje – Biblioteka Śląska oraz Muzeum Śląskie. Biblioteka Śląska zwróci uwagę na specyfikę językową Śląska, zaprezentuje twórczość śląskich autorów nagradzanych w konkursach, przygotuje szeroki program spotkań oraz wykładów poświęconych gwarze śląskiej, literaturze oraz debiutom prozatorskim i poetyckim. Muzeum Śląskie zaprezentuje sferę obyczajową, językową i historyczną związaną z regionem Śląska.
Targi Książki w Krakowie w Strefie Wolnego Czytania
Strefa to ludzie, miejsca, wydarzenia zapowiedziane oraz spontaniczne akcje, a także publikacje i wpisy na blogach. Celem inicjatywy stworzonej przez Fundację Sztuki Nowej Znaczy Się, Gazetę Wyborczą, Krakowskie Biuro Festiwalowe i Instytut Książki jest ożywianie literackiej strony Krakowa, promocja książki i literatury w Krakowie, a także promocja Krakowa poprzez książkę i literaturę.
Twoje 10 minut
Wspieramy młode talenty! W targowy czwartek i piątek najlepszych 10 twórców wybranych w drodze eliminacji dostanie szansę zaprezentowania swojej twórczości przed zaproszonymi na spotkanie redaktorami i wydawcami. Akcja „Twoje 10 minut” z pewnością pomoże utalentowanym, nieśmiałym pisarzom wypłynąć na głębokie literackie wody. Jej organizatorem jest Fundacja Sztuki Nowej Znaczy się w ramach projektu „STREFA WOLNEGO CZYTANIA”.
Nowe Media
Targom już po raz drugi będzie towarzyszył Salon Nowych Mediów. Zwiedzający Targi będą mieli okazję zapoznać się z nowoczesnymi urządzeniami do czytania książek elektronicznych, takimi jak e-czytniki, przekonać się, czym jest technologia papieru elektronicznego (e-ink), tablety oraz smartfony, dowiedzieć się który tablet jest najłatwiejszy w obsłudze, a który najbardziej designerski oraz kto wydaje e-booki, a ktoaudiobooki? Kto na rynku posiada e-publikacje?
Ponadto w trakcie Targów odbędzie się wiele prezentacji, dyskusji i seminariów poświęconych szeroko rozumianemu rynkowi publikacji cyfrowych.
Dodatkowo powstanie eBook-Cafe, wyjątkowa kawiarnia, w której będzie można nie tylko delektować się pachnącą kawą, ale także dowiedzieć się czegoś więcej o rynku mediów elektronicznych w Polsce. Goście odwiedzający eBook Cafe będą mogli zapoznać się z 20 czytnikami książek elektronicznych, przeczytać bezpłatne fragmenty ebooków, porozmawiać z osobami z „branży”. Ponadto każdy będzie mógł zapoznać się z zasadami działania Wirtualnej Czytelni bezkartek.pl – biblioteki, w której o dogodnej porze, za korzystną cenę oraz w prosty i szybki sposób, czytelnicy mają dostęp do wybranych pozycji. Organizatorami kawiarni są: bezkartek.pl, Digital.All, Caffe Vergnano oraz Targi w Krakowie Sp. z o.o.
Konkursy. pojawiły się nowe
W tym roku do odbywających się corocznie podczas Targów Książki w Krakowie konkursów (Konkurs o Nagrodę in. Jana Długosza, Czytać tak – ale jak?, Edycja, Lista Goncourtów, Najlepszy podręcznik i skrypt akademicki 2011, PIK-owy Laur, Ranking Drukarń Dziełowych, Słowem malowane, Targowość) dołączyły nowe: Książka Audio Roku 2010, organizowany przez Nexto.pl; PAPIEROWY EKRAN – konkurs na najlepszy serwis internetowy o książce, organizowany przez Fundację NADwyraz; Historia zebrana. Konkurs i plebiscyt na najlepszą książkę historyczną, organizowany przez portal historyczny Histmag.org oraz wortal literacki Granice.pl; Najlepsza książka na jesień, organizowany przez wortal literacki Granice.pl oraz Literacki Blog Roku, organizowany przez wortal literacki Granice.pl i Wydawnictwo MG.
Więcej informacji o przygotowaniach i Targach www.ksiazka.krakow.pl.
Targi Książki w Krakowie to wydarzenie o zasięgu ogólnopolskim, które gromadzi w jednym miejscu i czasie setki wydawców oraz tysiące miłośników literatury, w tym przedstawicieli mediów, wybitnych uczonych, najpoczytniejszych pisarzy, jak i reprezentantów branży poligraficzno-księgarskiej. W ciągu 14 lat Targi Książki w Krakowie odwiedziło ćwierć miliona osób!
Targi Książki w Krakowie to impreza wielopłaszczyznowa, na którą składają się: prezentacje oferty wydawniczej polskich i zagranicznych wydawnictw, wystawy, panele dyskusyjne, konkursy, prelekcje i pokazy w salach seminaryjnych, spotkania z autorami, pokazy teatralne i filmowe, koncerty oraz promocje książek. Wydarzenia Targów odbywają się na terenie całego miasta.
___________________________________________________________________________
Ogólnopolski Konkurs Poetycki im. Łucji Danielewskiej
„Słowo jak chleb”
Fundacja Wspierania Kultury im. Łucji Danielewskiej w Poznaniu
„Nasz Klub” – Centrum Artystyczne ISKRA
pod patronatem medialnym TVP Poznań, Radia Merkury, IKS
patronatem honorowym Biblioteki Raczyńskich, Wielkopolskiej Biblioteki Publicznej
i Centrum Animacji Kultury
ogłaszają:
VI Ogólnopolski Konkurs Poetycki im. Łucji Danielewskiej (1932-2004)
Temat szóstej edycji Konkursu: Niecodzienność
Prosimy o nadsyłanie niepublikowanych i nienagradzanych utworów, do trzech wierszy, w siedmiu egzemplarzach każdy. Wiersze winny być opatrzone godłem. W oddzielnej, zaklejonej i oznaczonej tym samym godłem kopercie, prosimy dołączyć dane osobowe autora (imię, nazwisko, adres do korespondencji, e-mail, nr telefonu). Wiersze prosimy wysyłać na adres organizatorów konkursu: Fundacja Wspierania Kultury im. Łucji Danielewskiej w Poznaniu, Os. Lecha 123/16, 61-299 Poznań lub na adres e-mail Sekretarza Jury kristyszyn@wp.pl.Sekretarz dyskryminuje dane umożliwiające identyfikację nadesłanych prac oraz odpowiada na wszelkie zapytania.
Ostateczny termin nadsyłania wierszy – 14 listopada 2011 r. Decyduje data stempla pocztowego. Nadesłane teksty pozostają do dyspozycji Fundacji Wspierania Kultury im. Łucji Danielewskiej.
Rozstrzygnięcie konkursu i uroczyste wręczenie nagród nastąpi w dniu imienin Łucji, 13 grudnia 2011 r. o godz. 18.00 w NASZYM KLUBIE
w Poznaniu, ul. Woźna 10.
Autor najlepszych wierszy otrzyma specjalny medal zaprojektowany przez artystę plastyka prof. Józefa Petruka, Laur Wierzbka z rąk Ryszarda Daneckiego oraz nagrodę pieniężną w wysokości 500 zł ufundowaną przez właściciela „Naszego Klubu” Adama Nowaka. Ponadto w puli nagród przewidziano: nagrodę pieniężną w wysokości 300 zł ufundowaną przez Jana Janusza Tycnera; Dla debiutanta: nagroda Klubu Artystycznego PoemaCafe w postaci wieczoru z pełną oprawą promocyjną; Przewidziano również Nagrodę Specjalną Apteki pod Złotym Lwem ufundowaną przez właściciela dr Jana Majewskiego; Dla laureatów: nagrody książkowe ufundowane przez Wojewódzką Bibliotekę Publiczną i Centrum Animacji Kultury, Wydawnictwo Naukowe UAM, Wydawnictwo Media Rodzina oraz tomiki poezji Łucji Danielewskiej ufundowane przez rodzinę poetki. Laureaci będą również goszczeni na wieczorze poetyckim w Domu Literatury Biblioteki Raczyńskich w Poznaniu oraz na „Dialogach poetyckich” w Karmelitańskim Centrum Duchowości, w poznańskiej Samotni św. Rafała na Wzgórzu św. Wojciecha.
Laureaci zostaną powiadomieni imiennie. Zaproszeni na finał przyjeżdżają na własny koszt. Istnieje możliwość noclegu w pokojach gościnnych „Nasz Klub” w promocyjnej cenie 80 zł/osobę. Nagrody należy odebrać osobiście. Nieodebrane przechodzą do puli nagród kolejnej edycji Konkursu. Regulamin Konkursu dostępny na stronach Fundacji: www.poezja-danielewska.org.pl
Anna Woźniak Agnieszka Nowak-Latawiec
Prezes Zarządu Fundacji Wspierania Kultury Centrum Artystyczne ISKRA
- Łucji Danielewskiej w Poznaniu Nasz Klub
_________________________________________________________________
POD WIELKIM WOZEM W „ORCZYKÓWCE”
Pierwsze, plenerowe spotkanie członków KOZLP już za nami. Szczęśliwie wróciliśmy do domów z gościnnych progów właścicieli „Orczykówki” – Doroty i Jacka Lorenowiczów. Dla osób mieszkających w Krakowie, a było nas sporo, to dodatkowe, atrakcyjne przeżycie. W końcu, nie na co dzień mamy okazję rozpalać ognisko, smażyć kiełbaski, oglądać, niby takie samo, a jednakowoż inne niebo, które akurat tej nocy było wyjątkowo pięknie rozgwieżdżone: dosłownie w zasięgu ręki Wielki Wóz, Mleczna Droga i jedna, bardzo intrygująca gwiazda, której nikt z nas nie potrafił przywołać nazwy. Nawet sama Gospodyni, ale Ona zajęta była dopieszczaniem stołu, witaniem poetów docierających o różnych porach, w zależności od rodzaju transportu.
Goście zjeżdżali się od południa. Pierwsi z nich, do których należała prezes KOZLP Magdalena Węgrzynowicz-Plichta i pisząca te słowa z mężem, mieli okazję dokładnie zwiedzić i podziwiać całą posiadłość Lorenowiczów, a jest to na 1,5 ha działce okazały dom, wozownia, stodoła, zadbany ogród, nad którym króluje 400-letnia lipa, a nawet niewielka plantacja malin, którymi zajadaliśmy się, zrywając je bezpośrednio z krzaków. Na pewno utkwi nam w pamięci przybycie ostatniego gościa, który dotarł do ” Orczykówki” ok. godziny 21-ej, nawołując w ciemności przed bramą:
– jestem poetą z Oświęcimia, byłem zaproszony na imprezę, proszę otworzyć!
Podobnie było z Alicją Tanew, która późnym wieczorem, i na krótko, pojawiła się przy ognisku, recytując kilka swoich wierszy i śpiewając w duecie z Robertem Marcinkowskim. Na tle wysokiego snopa ognia wyglądała zjawiskowo. O wizerunek ogniska dbał, bez chwili wytchnienia, Gospodarz „Orczykówki”, udzielając się również w śpiewie z małżonką, bo, co jak co, ale śpiew i gitara, to nieodłączny atrybut naszej koleżanki Doroty Lorenowicz. Gospodyni opowiedziała nam całą historię „Orczykówki”, pokazując gościom 100-letni medalion, który znalazła w szparze podłogi podczas prac remontowych zniszczonego zabudowania domu.
Zatem tego wieczoru śpiewaliśmy, czytaliśmy wiersze, których może był niedosyt, bo raz po raz słyszało się nawołujący głos Gospodarza: wiersze, wiersze!
Myślę jednak, że cała, jakżeż sielankowa sceneria, usposabiała literatów raczej do biesiadowania, delektowania się dekoracją nocy, ognia, więc nastrojowe songi naszego kolegi Roberta Marcinkowskiego były niezastąpione. Rajdowe teksty piosenek w wykonaniu Gospodyni i wszystkich uczestników, również. Co nie znaczy, że nie wybrzmiało kilkanaście interesujących wierszy w wykonaniu przybyłych poetów. Zapisały się w pamięci utwory Doroty Lorenowicz, Jacka Molędy, Roberta Marcinkowskiego, Lidii Żukowskiej. Wybrzmiały także teksty poetyckie autorstwa Macieja Naglickiego i Ireny Kaczmarczyk w kompozycji i wykonaniu Roberta. Wiersz Krzysztofa Torbusa do muzyki Andrzeja Mroza wyśpiewała Dorota Lorenowicz.
A więc powietrze było na wskroś poetyckie i wiersze wibrowały nieustannie nad złotymi iskrami ognia i koroną starej lipy.
Nie można też nie wspomnieć o licznych anegdotach opowiadanych przez literatów, nawet w jęz. rosyjskim (przez kolegę Macieja Naglickiego). Powstał, jak na spotkanie integracyjne przystało, okolicznościowy utwór, autorstwa zgromadzonych pod osławioną lipą, który po oszlifowaniu, niewątpliwie doczeka się publikacji.
Plenerowy, integracyjny wieczór członków KOZLP pod Wielkim Wozem w „Orczykówce” u Lorenowiczów, który zakończył się około północy, należy więc już do historii. Goście ukontentowani. Gospodarze – pomimo zmęczenia, związanego z organizacją – na pewno też. Bo należą do ludzi otwartych, towarzyskich, gościnnych. Bo pragną, aby „Orczykówka” poezją i śpiewem stała.
1.10.2011
tekst: Irena Kaczmarczyk
foto: Magdalena Węgrzynowicz-Plichta
__________________________________________________________________________
LITERACKIE WIECZORY NA KAZIMIERZU (5)
Wieczór autorski Jadwigi Fillman-Zwierskiej, członkini KOZLP, który odbył się 21.09.2011r. w HoteluRubinstein Residence był pierwszym powakacyjnym, a zarazem kolejnym spotkaniem z cyklu „literackich wieczorów na Kazimierzu”.
Jadwiga Fillman-Zwierska z domu Maciaszek jest Sądeczanką, absolwentką Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nazywana jest „Poetką dwóch Ojczyzn” z racji Jej długiego pobytu na Florydzie, gdzie aktywnie uczestniczyła w życiu Polonii i zakładała Kluby Literackie, skupiając wokół siebie środowisko twórcze. Jak wspomniała w czasie spotkania, pomimo dużego skupiska polskiej inteligencji w Sarasocie, mieście w którym przyszło Jej żyć, nie było tam prężnie działającego ośrodka kultury. Poetka więc była siłą napędową wyżej wspomnianych klubów.
Od dwóch lat mieszka w Polsce. Zaczęła pisać w 1974 roku. Wydała 12 tomików poezji, w tym w 2007 r. „Wybór wierszy”(240 tekstów), z którego pochodziła większość utworów prezentowanych na spotkaniu autorskim przy ul. Szerokiej 12. Jadwiga Fillman-Zwierska jest również autorką bajek dla dzieci, a także prozatorskiej książki: „Moje odkrycie Ameryki”, którą wydała gazeta „Panorama” w Chicago w 1984 roku pod pseudonimem Marty Mróz.
Wieczór poetycki składał się więc z prezentacji wierszy, bajek i kilku utworów satyrycznych. Recytowała autorka, jak również prowadząca spotkanie, Magdalena Węgrzynowicz-Plichta prezes KOZLP. Na prośbę poetki została odczytana recenzja ze spotkania autorskiego, które miało miejsce w bibliotece „Selby Library” na Florydzie w 2007 r. z okazji promocji „Wyboru wierszy”. Autorzy recenzji: dr MagdalenaPogonowska, dr Anna Madura i redaktor Władysław Pincet piszą:
„Wiersze wybrane zawierają wiele materiału o charakterze uniwersalnym – ochrona ziemi, protest przeciwko przemocy, przemijanie, opisy piękna natury, troska o ziemię i człowieczeństwo, o przyszłość.. wiersze Jadzi są bardzo kobiece, delikatne, pełne pięknych metafor”. I taki też był wieczór Jadwigi Fillman-Zwierskiej: ciepły, wzruszający, przyjazny. W takim też tonie odbyła się rozmowa z poetką po prezentacji utworów, w której głos zabrali: dr Jacek Kajtoch, Andrzej Walter i Wiesław Jarosz. Nastrój wieczoru podkreśliła znakomita muzyka w profesjonalnym wykonaniu studentki pierwszego roku Akademii Muzycznej –Izabeli Berdy (obój) i Jacka Kopca (akordeon).
tekst: Irena Kaczmarczyk
foto: Renata Batko i Katarzyna Łuczkiewicz
Kraków, 22.09 2011
Jadwiga Fillman-Zwierska foto Renata Batko
_________________________________________
PIERWSZE SPOTKANIE KOŁA MŁODYCH PISARZY PO PRZERWIE WAKACYJNEJ
Tradycyjnie w drugą środę miesiąca, czyli 14 września br., odbyło się pierwsze powakacyjne spotkanie Koła Młodych Pisarzy przy KOZLP. W gmachu Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w sali 53 spotkało się grono stałych uczestników z opiekunem Koła poetką Marzeną Dąbrową Szatko i Prezesem KOZLP Magdaleną Węgrzynowicz-Plichtą, która na wstępie poinformowała zebrane osoby, że po roku wytężonej pracy nad warsztatem twórczym nadszedł czas, żeby zaprezentować twórczość literacką szerszemu gronu odbiorców, nawet wtedy, a może i przede wszystkim wtedy, gdy debiutanckie tomiki są dopiero w fazie przygotowań i przymiarek.
A że każde spotkanie z publicznością jest aktem odwagi, kiedy trzeba pokonać tremę, nieśmiałość i zażenowanie oraz wymaga merytorycznego przygotowania, to całe spotkanie poświęcono na wybór najlepszych wierszy i taki sposób ich czytania, żeby nie wyszła z tego egzaltowana recytacja, ale prosty przekaz tekstu z prawidłową dykcją i właściwymi akcentami.
Obecni na twórczych warsztatach członkowie Koła wybrali pierwsze trzy osoby, które w ramachNagliskałek (autorskiego programu Macieja Naglickiego) zaprezentują swoją twórczość: Renatę Batko,Małgorzatę Bielakowską i Grzegorza Gniadego. Spotkanie ww. członków Koła Młodych Pisarzy przy KOZLP odbędzie się 31 października (w poniedziałek) w Dworku Białoporądnickim przy ul. Papierniczej 2 o godz.18.00 (wstęp wolny). Serdecznie zapraszamy!
(info i foto: MWP)
Renata Batko
Renata Batko
PUSTYNNY PTAK
w geście poddania
rozkłada ręce
skrzydłami czadoru
opada na pustynny żar
strach zalewa jej oczy
ostatni kamień
nie trafia
powoli podnosi się
ukrywa skrzydła w załomie łokcia
i odchodzi niosąc bezimienną twarz
za ciemnym woalem kwefu
po zachodzie słońca
w mrokach domu męża
odepnie burkę zrzuci hidżab
i przyoblecze się
w przynależność
otulona
całą mocą prawa
na pustyni bezprawia
kolejny raz
będzie mogła zasnąć
Małgorzata Bielakowska
ZAPĘTLENIE
Zyję w nieustannym
Bałaganie
Myśli zadają pytania
Coraz większej wagi
Nie mogę znalezć odpowiedzi
Jestem w stanie trudnym
Do akceptacji
Samej siebie
Ciąży mi moment zaistnienia
Choć słońce przebijając się
Przez zamglone sklepienie
Wróży rozjaśnienie wnętrza
To zasupłane sieci
W których znalazł się
Mój umysł
W żaden sposób
Nie dają się rozwiązać
Więc umysł mam zniewolony
A słońce wróży pogodę
________________________________________________________________________
NASZA NOC POEZJI W KRAKOWIE
W prasie i Internecie pisano, że poezja „będzie w teatrach, w muzeach, domach kultury, w klubach i kawiarniach, na Rynku Głównym i w Ogrodzie Botanicznym – poezja będzie wszędzie – na jedną wyjątkową noc z 10 na 11 września (sobota/niedziela) opanuje cały Kraków. Wszystko to za sprawą Nocy Poezji – wydarzenia, które w tym roku odbędzie się po raz pierwszy i które dołącza do organizowanego przez Urząd Miasta Krakowa cyklu Krakowskich Nocy”.
Dlatego nie mogło Nas nie być – Nas poetów Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich nie mogło zbraknąć, choćby w nielicznej reprezentacji, w centrum Królewskiego Miasta od godz.18.00 do 20.00 w pobliżu Rynku.
Na plakatach pojawiliśmy się razem z innymi imprezami towarzyszącymi, co nie przyniosło nam ujmy, wręcz przeciwnie, miejsce spektaklu – Klub Dziennikarzy pod Gruszką Sala Fontany jest znana licznej rzeszy Krakowian i w sercu Miasta, a godzina rozpoczęcia (18.00) sprzyjająca, nie konkurencyjna, tak jakoś przyjaźnie ustalona pomiędzy innymi atrakcyjnymi występami, że widzowie mogli bez przeszkód przemieszczać się.
W programie mieliśmy spektakl poetycko-muzyczny: „Zegar słoneczny odmierza nam czas”, na który złożyły się autorskie piosenki poetyckie w wykonaniu: Barbary Szczepańskiej „Judyty”i Alicji Tanew orazczytanie poezji w wykonaniu autorów, do których należeli: Marzena Dąbrowa Szatko, Irena Kaczmarczyk,Joanna Krupińska-Trzebiatowska, Magdalena Węgrzynowicz-Plichta, Maciej Naglicki, Ignacy Stanisław Fiut.
Ale jak to w życiu bywa, plany często pozostają w sferze niezrealizowanej, i my musieliśmy tuż przed występem dokonać małych korekt – wiedzieliśmy, że nie będzie Ireny Kaczmarczyk, która nie dojechała na czas z zagranicy, ale Jej wiersze zostały odczytane przez poetkę Joannę Rzodkiewicz, w ostatniej chwili z ważnych powodów osobistych zabrakło natomiast i wierszy i osoby Macieja Naglickiego.
Bardzo nam się zrobiło miło, gdy punktualnie zaczynaliśmy spektakl przy pełnej sali, nie zawiedli nas ani nasi przyjaciele ani sympatycy poezji, a przez otwarte okno w wolną przestrzeń rynku pomiędzy Sukiennicami a kamieniczkami niosły się słowa śpiewanych przez nasze poetki piosenek o Krakowie, miłości i przemijaniu, jak to w życiu bywa.
foto: Renata Batko
tekst: MWPlich
__________________________________________________________________________
O CZASIE, KTÓRY SKRAPLA SIĘ
Promocja nowej książki z definicji zawsze jest wydarzeniem kulturalnym, bardziej lub mniej zajmującym, zarówno dla wydawnictwa, jak i samego autora. Jednak nie wszystkie promocje zapadają w pamięć, a już tylko niektóre stają się przeżyciem artystycznym. W praktyce okazuje się, że tak nadmiar jak i ubóstwo może zepsuć rezultat, a wyważenie wszystkich elementów w celu uzyskania „złotego środka” udaje się niewielu artystom i menadżerom, szczególnie w tak delikatnej materii jak poezja. Dlatego jestem pełna podziwu dla organizatorów i uczestników promocji książki „Krople odmierzonego czasu„ PiotraOprzędka, która odbyła się 16 września br. w Myślenicach w Muzeum Regionalnym – Domu Greckim.
Po powitaniu przybyłych gości przez Dyrektor Muzeum Bożenę Kobiałkę, spotkanie prowadził ks.Eligiusz Dymowski, a prowadził w jedyny sobie sposób, jak na poetę przystało – kontemplacyjnie, refleksyjnie, serdecznie i kiedy było trzeba – humorystycznie. Sam autor, który jest osobą niezwykle skromną, czytał wiersze z przejęciem, ale bez nadmiernej egzaltacji, która czasem niepotrzebnie wkrada się do recytacji i staje udziałem nawet twórców już dojrzałych. Bo tak się składa, że Piotr Oprzędek należy już do twórców dojrzałych nie z racji swojego wieku, ale przebytej drogi twórczej: od wielu lat jest Członkiem Związku Literatów Polskich oraz Stowarzyszenia Twórczego Artystyczno-Literackiego, do tej pory wydał następujące zbiory poezji: „Wierszowisko” (1996), „Ścieżką i autostradą” (1998), „W kaplicy snów” (2000), „Słowa” (20030), „Dziesięć na dziesięć” (2004), „I nic poza tym” (2006), „Na skrzydłach porannych aniołów” (2007), a ponieważ urodził się w Myślenicach i czuje się z tym miastem bardzo związany także artystycznie, jest założycielem Myślenickiej Grupy Poetyckiej „Tilia”.
W poezji Piotra Oprzędka dominują tematy związane z przemijaniem, ze sferą sacrum, ale nie brak też uniwersalistycznych odniesień do codzienności, jak w wierszu:
KRĘCIMY SIĘ
czasem przytulam cały świat
i wołam
że go kocham
im mocniej ściskam
więcej wad
więc mówię mu wynocha
znów przytulam
rzucam znów
kręcimy się we dwoje
świat zawsze wokół osi swojej
ja wokół osi swojej
Na szczęście w czasie spotkania stworzyła się wyjątkowa atmosfera i wszystko sprawnie kręciło się wokół poezji autora, także dzięki temu, że wiele utworów zostało opracowanych muzycznie, a w czasie wieczoru wystąpiło dwóch wykonawców: Jolanta Serafin śpiewała i grała na pianinie, a Łukasz Szlachetkaśpiewał i grał na gitarze. Na zakończenie spotkania Maciej Naglicki, który zaprezentował w „Dworzaninie” (nr 22/2011 jesień) wiersze autora, odpowiedział na pytanie, dlaczego poezję Piotra Oprzędka uważa za społeczną, tak w podejmowanej problematyce, jak i w przesłaniu. Promowany tom poetycki jest wyborem wierszy dokonanym przez samego autora, ze wstępem Józef Janczewskiego, wydanym dzięki Mecenasowi Wawel S.A. przez Wydawnictwo Towarzystwo Słowaków w Polsce.
Tekst i foto:
Prezes Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich
Magdalena Węgrzynowicz-Plichta
_________________________________________________________________________
Irena Kaczmarczyk
NIE CZYTAJĄ!
Nie czytają! Nie czytają poezji współczesnej ! – słyszy się raz po raz głosy organizatorów i jurorów konkursów poetyckich, opiekunów warsztatów, czy autorów stałych rubryk literackich na łamach prasy pod adresem młodych, początkujących poetów. Piętnuje ów fakt Stefan Jurkowski w felietonach i w wywiadach udzielonych na naszym portalu Ostatnio, w podobnym tonie, wypowiadał się w rozmowie ze mną, dyrektor artystyczny portalu Pisarze.pl – Bohdan Wrocławski.
O nicnieczytaniu więc wszyscy doskonale wiemy. Czy jednak zatrzymujemy się nad pytaniem: dlaczego młodzi autorzy wierszy cudzych nie czytają? Nie czytają w ogóle? Czy przyczyną są rosnące ceny książek, coraz gorzej zaopatrzone biblioteki, wszechobecny pośpiech, poznawanie świata „na skróty”?
Kto powinien zaszczepić w młodym człowieku bakcyl czytania? Rodzice? Szkoła? Czy wrażliwy nastolatek, bo o takim tu mowa, sam potrafi sobie poradzić z tematem?
Dom. Już do rzadkości należą domy, gdzie przynajmniej jedną ze ścian przeznaczało się na bibliotekę. Książki coraz częściej leżakują w piwnicznych pudłach, na strychach, w wydzielonym miejscu bibliotek publicznych, które nie chcą wprowadzać ich do zbiorów, powielać tytułów, które od lat zalegają regały. Mają szczęście te książki, którym przedłuża się życie w antykwariatach, czy trafiają za parę groszy do bukinistów, liczących na stałych klientów, bądź przypadkowych zupełnie czytelników. Ale i bukinistów coraz mniej. Likwiduje się ich stoiska, choćby ostatnio, ku oburzeniu mieszkańców, w dworcowym tunelu PKP w Krakowie.
Rodzice. W trosce o zabezpieczenie bytu materialnego, nie mają czasu, bądź też potrzeby, aby zadbać o kontakt dziecka z literaturą. Obowiązek przenoszą zatem na barki nauczycieli. Na polonistę. Na bibliotekarza. Wprawdzie ocalały jeszcze takie instytucje, jak biblioteka w szkole, ale już od lat słyszy się głosy, aby zastąpić je bibliotekami publicznymi. Bo, po co biblioteka w szkole, po co etat nauczyciela bibliotekarza, którego – wiem z doświadczenia – wykorzystuje się na zastępstwach nieobecnych pedagogów, czy zmusza do opieki nad młodzieżą, która nie uczęszcza na lekcje religii?
Młody, wrażliwy człowiek szuka zatem pomocnej ręki. Nielicznym tylko udaje się trafić na charyzmatycznego polonistę, czy bibliotekarza, dla którego praca jest pasją. Z własnego doświadczenia wiem(pracowałam kilkanaście lat na stanowisku nauczyciela bibliotekarza w pierwszym w Polsce Liceum Ogólnokształcącym, noszącym imię Krzysztofa Kieślowskiego w Krakowie), jak satysfakcjonującą może być praca z uczniem utalentowanym. „Moja biblioteka” – mogę pozwolić sobie na takie określenie – była miejscem szczególnym. Sercem i duchem szkoły – jak mawiał dyrektor placówki. Przede wszystkim odbiegała od szablonu: wystrojem i działalnością. Jej wnętrze tchnęło poezją. Założyłam Salon Artystyczno-Literacki. Wiersze patrzyły zewsząd: z „klatek filmowych” (szkoła o profilu filmowym) sprytnie zawieszonych na ścianie, z szyb okiennych, drzwi, gablot. A przy szczególnych okazjach, choćby w czasie lubianych przez młodzież, obchodzonych w szkole Walentynek, powiewały na czerwonych serduszkach w całej szkole.. Począwszy od wejścia. Prezentowałam wiersze z różnych epok literackich, jak również utwory żyjących krakowskich autorów, których zaprosiłam na walentynkowe spotkanie z młodzieżą. Naturalnie, były też utwory moich uczniów, w specjalnej oszklonej gablocie, gdzie trafiały wyróżnione Wiersze Tygodnia, Wiersze Miesiąca, wrzucane uprzednio do artystycznie wykonanej przez uczniów SKRZYNKI POETYCKIEJ (coś na kształt sławnej Rynny Poetyckiej przy ulicy Gołębiej w Krakowie, gdzie autorzy mogli wrzucać do poetyckiej skrzynki swoje utwory a potem Leszek Długosz oceniał ich wartość i laureat w nagrodę wypijał literacką kawę w towarzystwie organizatora tudzież otrzymywał książkę i publikację wiersza na łamach Gazety Krakowskiej ).
Do finału, czyli wyboru Wiersza Roku zapraszałam znanego dziennikarza – prowadzącego cykliczną, jedyną chyba w Polsce, cotygodniową, 2-godzinną poetycką audycję „Każdy rodzi się poetą” – Ryszarda Rodzika, który potem nagradzał laureata, zapraszając go do radiowego studia, gdzie mógł zaprezentować zwycięski utwór.
Jakaż była rywalizacja wśród młodych autorów. Ileż rozmów o poezji odbyło się przy specjalnie zaaranżowanym w bibliotece „STOLIKU POETYCKIM”. Ile dyskusji, indywidualnych porad. Podsuwania najnowszych almanachów, które zawsze przynosiłam z bieżących promocji, czy ogólnopolskich czasopism literackich, o które listownie prosiłam wydawców (nikt nie odmawiał!). Nie mówiąc o przeżyciach podopiecznych w bezpośrednich rozmowach z przedstawicielami mediów, których regularnie zapraszałam na nasze poetyckie imprezy (Turnieje Jednego Wiersza, Ogólnopolskie Konkursy Poetyckie). Aż dziw bierze, że udawało mi się przekonać żurnalistów do odbycia wizyty w szkole, przy tylu interesujących wydarzeniach, jakie mają codziennie miejsce w dużym mieście.
Nie obawiałam się więc nigdy ciszy podczas dyskusji na spotkaniach autorskich znanych krakowskich poetów, których zapraszałam do szkoły, i którzy usatysfakcjonowani wychodzili z gmachu liceum. Liceum, które mieściło się nie w centrum Krakowa a na pograniczu ” miasta i łąki”. Mogłabym zanudzić Państwa przykładami innych moich poczynań (temat na kilka felietonów), które „testowałam” na młodych twórcach w Liceum Kieślowskiego, pozwolę sobie jednak przytoczyć jeszcze jeden z nich. Otóż, w 10. rocznicę śmierci reżysera „Podwójnego życia Weroniki” „rzuciłam” wyzwanie moim zapowiadającym się poetom, aby napisali wiersz zainspirowany jego twórczością filmową. Podjęli trudny temat. Dokonaliśmy wspólnie wyboru najlepszych tekstów. Wiersze zostały wkomponowane w gałązki wieńca i złożyliśmy je na grobie reżysera na Starych Powązkach. Jeden z uczniów znakomicie wyrecytował swój utwór przy grobie autora „Trzech kolorów”, co we fragmentach wyemitowała Telewizja Polska w programie pierwszym.
Odbiegając jednak od własnego podwórka nadmienię, iż znakomitym pomysłem dotarcia do szkół z poezją współczesną był ubiegłoroczny projekt autorstwa Lidii Żukowskiej. Zorganizowałyśmy wspólnie spotkanie z krakowskimi nauczycielami bibliotekarzami z 15. liceów ogólnokształcących, proponując im cykliczne spotkania z członkami Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich. Wprawdzie jedna tylko szkoła z radością przyjęła naszą propozycję (problem honorariów), ale wszyscy poeci, którzy odbyli spotkania autorskie, byli ukontentowani. Aktywna młodzież podejmowała rozmowy, zadawała pytania twórcom, sporządzając po spotkaniach pisemne relacje, które zamieszczano na naszej stronie internetowej.
Nie możemy zatem winić li tylko początkujących autorów za to, iż nie czytają. Ktoś musi im uświadomić potrzebę obcowania z literaturą piękną. Porwać w poetycką podróż. Rozsmakować w słowach. I niekoniecznie muszą to być nauczyciele, czy bibliotekarze. Mogą to być, a może i powinni nimi być właśnie ludzie pióra. Powinni oni tak prowadzić swoje spotkania, aby oprócz promowania własnej twórczości, umiejętnie (vide: felieton Teresy Januchty: „Nie zanudzić uczniów wykładem!” na portalu Literaci.eu) nawiązywać do nurtów poezji współczesnej, czy klasyki. Jednym słowem – winni posiać ziarno. Niekiedy jeden wiersz, czy metafora utkwi w pamięci młodego człowieka tak, iż staje się on dla niego początkiem niezwykłej, stałej podróży poetyckiej.
Nie darowałabym sobie, gdybym na koniec nie przywołała jednego ze spotkań na ubiegłorocznej Międzynarodowej Galicyjskiej Jesieni Literackiej, gdzie miałam przyjemność wraz z Stefanem Jurkowskim spotkać się z młodzieżą licealną w Muszynie.
Do dziś pamiętam, jak Jurkowski pięknie mówił o poezji, o literaturze w ogóle. W ogromnej ciszy słyszało się kiełkowanie ziarna. I takiego efektu wszystkim, odbywającym spotkania z młodymi słuchaczami, życzę. A wtedy – jestem przekonana – zmniejszy się liczba tych, którzy nie czytają.
Kraków, 13.09.2011r.
_____Irena Kaczmarczyk i Stefan Jurkowski______________________________________
__________________________________________________________________________________
DWUNASTA EDYCJA „WRZOSOWISKA 2011” W PIWNICZNEJ ZDROJU
W Piwniczenej-Zdroju 21 sierpnia 2011 roku odbyło się już dwunaste Spotkanie Poezji, Plastyki i Muzyki Karpat – „Wrzosowisko 2011”. Jest to impreza cykliczna, w której tradycyjnie uczestniczą przedstawiciele twórców zamieszkujących Karpaty narodowości polskiej, słowackiej oraz Łemków. W czasie „Wrzosowiska” ogłaszane są wyniki konkursu poetyckiego noszącego znamienny tytuł „Sen o Karpatach”. W tym roku na VIII edycję tego Międzynarodowy Konkurs Poetycki napłynęło 90 zestawów wierszy, w tym aż 37 autorów słowackich. Idea „Wrzosowiska” narodziła się i urzeczywistniła w redakcji lokalnego miesięcznika „Znad Popradu”. Od dwunastu lat Barbara Krężołek-Paluchowa, Wanda Łomnicka-Dulak i Maria Lebdowiczowa czuwają nad nim, wspierane przez różnych współorganizatorów, sponsorów, przyjaciół oraz władze lokalne.
Pomysłodawczynią i dusza tego cyklicznego festiwalu kultury słowa, obrazu, muzyki, pieśni i tańca związanego i inspirowanego pięknem Karpat jest Barbara Krężołek-Paluchowa – członkini Krakowskiego Oddziału ZLP, znana piwniczańska artysta-plastyk, poetka, ubiegłoroczna laureatka Nagrody im. Władysława Orkana. W przygotowaniu i organizacji tego corocznego wydarzenia artystycznego, w którym prym wiedzie poezja, wspomagają ją: Wanda Łomnicka -Dulak – członkini krakowskiego Oddziału ZLP, wybitna poetka i redaktor piwniczańskiej gazety „Z nad Popradu” oraz Maria Lebdowiczowa – poetka i emerytowana nauczycielka języka polskiego.
W ramach tegorocznej imprezy podsumowano VIII edycję Konkursu „Sen o Karpatach”. Jury w składzie: Józef Baran – członek SPP – znany krakowski poeta (przewodniczący), Piotr Karpiński – poeta z Proszowa na Słowacji, Maria Lebdowiczowa i Barbara Paluchowa przedstawicielki lokalne środowiska poetyckiego, oceniło łącznie 90 zestawów, czyli 259 wierszy i za najlepsze przyznała nagrody oraz wyróżnienia.
Konkurs „Sen o Karpatach” stanowi integralną częścią „Wrzosowiska” i jest organizowany przez Bibliotekę Publiczną Miasta i Gminy Piwniczna-Zdrój oraz redakcję lokalnego miesięcznika „Znad Popradu”. Poeci startowali w dwóch kategoriach – osób do 20 lat (młodzież) oraz powyżej tego wieku (dorośli). Laureaci, startujący w kategorii młodzieżowej odebrali nagrody rzeczowe, a w kategorii dorosłych nagrody pieniężne. Finał tego wrzosowiskowego spotkania nosi tytuł „Dymi kocioł Karpat” i odbyła się w Pijalni na Słotwinach. Wcześniej uczestnicy „Wrzosowiska” odbyli wycieczkę wozami konnymi na wrzosowiska na połoninach wokół Piwnicznej, gdzie odbyła się dla nich również msza święta. Spotkanie zamknęło ogłoszenie wyników konkursu, wystąpienia laureatów czytających wyróżnione utwory oraz koncert, w którym wziął udział m.in.: Piotr Bakal i jego zespół, „Błankowiany” z Piwnicznej-Zdroju. W czasie „Wrzosowiska” można się też było zaopatrzyć w wydawnictwa piwniczańskie. Organizatorami poetyckich spotkań były: Towarzystwo Miłośników Piwnicznej oraz Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy Piwniczna-Zdrój.
Wyniki tegorocznego konkursu „Sen o Karpatach” przedstawiają się następująco:
- Kategoria – osoby do 20 lat, czyli młodzież: Jury w tej kategorii przyznało 6 równorzędnych nagród za zestawy wierszy i otrzymali je: Agnieszka Połomska z Tęgoborza, Faustyna Uryga z Piwnicznej-Zdroju, Peter Javorka z Hubovej, Barbara Plutova, Adam Kollar i Mirosłava Ścigulińska ze Starej Lubovni (Słowacja). Wyróżnienia natomiast: Jana Biganicova i weronika Gresova ze Starej Lutowni (Słowacja) oraz Adam Stefanko z Bratislavy.
- Kategoria dorosłych: Jury przyznało pierwsze miejsce: Katarzynie Zychli z Sieniawy Żarskiej (600 zł), drugie miejsce: – Annie Piliszewskiej z Wieliczki (500 zł), trzecie miejsca: Mieczysławowi A. Łypowi. z Rzeszowa, Jozefowi Puchali z Kosic (Słowacja), Erikowi Markowicowi ze Spiskiej Nowej Vsi (Słowacja) i nagrody pieniężne po 300 zł. Nagrodę specjalną burmistrza Miasta i Gminy Piwniczna-Zdrój w kwocie 400 zł otrzymał Janusz Koryl z Rzeszowa. Wyróżnienie specjalne za wiersze inspirowane osobą Jana Pawła II otrzymali: Małgorzata Stachowiak-Schreyner z Sulechowa (ufundowane przez przewodniczącego Małopolskiego Oddziału Civitas Christiana) oraz Zdzisława Górska ze Strzyżowa (ufundowane przez proboszcza parafii w Piwnicznej-Zdroju). Wyróżnienie specjalne redakcji „Znad Popradu” otrzymały także: Małgorzata Ogorzały z Moszczenicy i Monika Dziedzina z Piwnicznej.
III. Wyróżnienia rzeczowe otrzymali: Mirosław Kowalski z Mysłowic, Bogdan Nowicki ze Świętochłowic, Adam Ladziński z Ostrołęki, Zbigniew Kazimierz Wrona z Limanowej, Jadwiga Grabarz z Kobyla, Barbara Konarska z Zielonej Góry, Monika Piniańska z Nowego Sącza, Czesław Markiewicz z Zielonej Góry, Nina Kollarova ze Starej Lubovni, Roman Beno z Trnavy, Luboslav Adamuscin z Bardejova i Igor Tyss z Humennego.Nagrodę otrzymała również Monika Mazur.
Ignacy Stanisław Fiut
J. Baran, B. Paluchowa, M. Łyp – laureat, D._ Heller red.____________________________________________
______________________________________________________________________________________________________________________________________________
Irena Kaczmarczyk
NIECO CISZEJ, TU SIĘ CZYTA!
„Przestaliśmy w ogóle czytać. Według ostatnich badań przeprowadzonych na zlecenie Biblioteki Narodowej wynika, że czytanie książek zadeklarowało zaledwie 38 procent badanych Polaków. To najniższy wskaźnik czytelnictwa zanotowany w historii. A więc już 62 procent Polaków nie miało w ciągu ostatniego roku kontaktu z żadną książką.” – pisze Andrzej Dębkowski w felietonie „Historyczna zapaść.” na portalu Literaci.eu. Temat ten podejmują od czasu do czasu media, wypowiadają się też w tej kwestii na forum nasi koledzy, autorzy poetyckich czy prozatorskich książek, krytycy literaccy.
Refleksje owe skłoniły mnie do podzielenia się pewnymi spostrzeżeniami, przywiezionymi z moich ostatnich, licznych podróży po Europie. Otóż, przebywając w różnych hotelach, mniejszych lub większych, bardziej, czy mniej luksusowych, pozytywnie zaskoczył mnie fakt, iż w każdym z nich znajdowały się pomieszczenia, zaaranżowane na biblioteki, w których można było zaopatrzyć się w lekturę o każdej porze dnia i nocy. W tych samoobsługowych bibliotekach – bez komputeryzacji, dyżurującego bibliotekarza – zadbano o wygodne fotele, stoliki, odpowiednie oświetlenie. Przestrzeń. Można było wybrać stosowną publikację i zagłębić się w lekturze na miejscu, bądź w dogodnym zakątku na terenie turystycznego obiektu. Dlatego, szczególnie na Fuerteventurze, jak okiem sięgnąć, przy bajecznym basenie, czy na plaży widziało się zatopionych w lekturze turystów. To nieprawdopodobny widok. Czytali głównie Niemcy, bo wypoczywało ich tutaj najwięcej. Dobrze utrzymani emeryci, „zaszywali się” pod palmami i oddawali intelektualnej przygodzie, okazując niezadowolenie, gdy w pobliżu ktoś prowadził głośniejszy dyskurs. Sama doświadczyłam upomnienia na jednej z alejek, na której beztrosko opowiadałam przyjaciółce o zabawnej historyjce, mającej miejsce na wycieczkowym statku. Starszy pan złożył z szacunkiem książkę, wstał z leżaka i wykonał w naszym kierunku gest : „nieco ciszej, tu się czyta”!
Ale wracając do hotelowych bibliotek. Co stało na owych półkach? Otóż, generalnie przeważały sensacyjne powieści w języku angielskim, niemieckim. Nie udało mi się zauważyć żadnego tomu poezji. Żadnej też książki w rodzimym języku, a przecież raz po raz słyszało się polską mowę na korytarzach, w restauracjach, na plaży. Polacy już podróżują. Znają języki. Ba, nawet znam takich, którzy zabierają ze sobą na zagraniczne wojaże ulubionych autorów. Ale, nie przychodzi im do głowy, że też mogliby owe przeczytane książki – tak jak to robią inni – po prostu zostawić w wakacyjnej książnicy. Ot, aby zaznaczyć ślad. I dlatego zaczęłam od siebie. Złożyłam swoje tomiki pośród obcojęzycznych publikacji na wulkanicznej Fuerteventurze, w Turcji, na Cyprze, w Hiszpanii, na Jamajce (tu wypoczywa wielu Kanadyjczyków polskiego pochodzenia). Obserwowałam potem, czy zmieniały swoje położenie, czy ktoś je dotykał, przestawiał. I – ku mojemu zdumieniu – nie zawsze leżakowały w zaciszu bibliotecznych półek. Ktoś zapewne musiał je przeglądać, a może nawet – czytać. Zwykle, wracały na miejsce. Tylko w jednym z hoteli, po 4 dniach, zniknęły bezpowrotnie, a potem otrzymałam list z Wrocławia, w którym pewna pani wyraziła ujmującą opinię o moich impresjach poetyckich.
Nie rezygnuję z pomysłu, do czego i Państwa namawiam, i znów zabiorę kilka książek, aby zostawić je, tym razem, w Portugalii. Aby właśnie pozostał ślad; nie wyżłobiony na murze, czy ławce, ale na literackiej, hotelowej półce.
Że nie dostrzegłam rozczytanych rodaków na obcych plażach, można na pewno tłumaczyć jednak słabą znajomością – zwłaszcza starszego pokolenia – języków obcych, tudzież piękną pogodą, która raczej skłaniała do kąpieli w gorących, turkusowych morzach, niż do czytania. Czy jednak – dawno nie byłam w porze letniej na naszym Wybrzeżu – Polacy pochylają się nad książką w naszych kurortach? Czy odczuwają taką potrzebę? Czy w naszych hotelach dba się również o pokarm duchowy dla gości?
Wiem, że w Krakowie, w jednym z antykwariatów w centrum, w sezonie turystycznym, właściciele skupują książki anglojęzyczne, aby zaoferować je cudzoziemcom, mieszkającym czasowo w pobliskim, renomowanym hotelu. I z powodzeniem się te książki sprzedają.
Nawyk to, czy potrzeba czytania, odwiedzających piękny Kraków, obcokrajowców? I, czy ten fakt kupowania ich w pobliskim antykwariacie sugeruje, iż w polskich hotelach nie ma wakacyjnych bibliotek?
Kraków, 28 sierpnia 2011
___________________________________________________________________________________________________________________________________________-
___________________________________________________________________________
RUBINSTEIN RESIDENCE – KAMIENICA PRZY UL. SZEROKIEJ 12 W KRAKOWIE
Dzięki prywatnemu mecenatowi – państwu Marzenie i Krzysztofowi Pierścionkom- Krakowski Oddział Związku Literatów Polskich ma od wiosny tego roku swoją siedzibę w kamienicy przy ul. szerokiej 12 w Krakowie, zwanej „Rubinstein”. To właśnie w jej urokliwych piwnicach odbywają się nasze cykliczne wieczory autorskie, spotkania z Zarządem, z członkami KOZLP. Tutaj także, na Kazimierzu, odbyła się w czerwcu nasza tegoroczna Krakowska Noc Poetów. Wakacje to zwykle taki okres, że wiele cyklicznych literackich imprez nie odbywa się z prostego powodu – miasto wyludnia się, natomiast przyjeżdżający turyści szukają innych wrażeń. Dlatego teraz właśnie – w połowie wakacji- tym bardziej zapraszamy do zwiedzania krakowskiego Kazimierza i wytchnienia oraz „nabrania sił” w restauracji „Rubinstein”.
Dla zainteresowanych historią, podajemy, że początki kamienicy przypadają na połowę XV wieku. Na jednej modularnej działce wzniesiono wówczas dwa niezależne, jednotraktowe domy. W ciągu następnych dziesięcioleci obiekty ulegały przekształceniom i stopniowej rozbudowie. W wieku XVI powstały trakty tylne przy domu północnym i południowym, ponadto budynki podwyższono poprzez nadbudowę piętra. W następnym stuleciu dodano drugą kondygnację. Nad domem południowym pozostawiono nadal konstrukcję murowano-drewnianą. Do scalenia właściwego doszło na przełomie XVIII i XIX wieku. Ujednolicono wówczas dwie odrębne dotąd elewacje, a nad południową częścią kamienicy ukształtowało się w całości murowane II piętro. Pod koniec XIX wieku wzniesiono nową, dwupiętrową oficynę, kosztem znacznego wyburzenia poprzedniej. Od końca XIX stulecia do wybuchu II wojny kamienica pełniła rolę typowego domu czynszowego. W wieku XX uległa całkowitemu zaniedbaniu i częściowo popadła w ruinę.
W wyniku przeprowadzonych prac odsłonięto nadzwyczaj wartościowe pod względem zabytkowym i artystycznym elementy dawnego wystroju wnętrz. W reprezentacyjnym pomieszczeniu traktu frontowego dawnej kamienicy północnej na I piętrze zachowały się fragmenty polichromii datowanej na 2 poł. XVI wieku, mającej ścisły związek z warsztatem wawelskim. Na ścianie zachodniej odkryto polichromowaną półkolumnę międzyokienną, a na ścianie południowej odsłonięto kamienny wspornik z rzeźbiarskim ornamentem roślinnym, wspierający łęki nadproży nad wnękami arkadowymi. W pomieszczeniu traktu frontowego dawnej kamienicy południowej na I piętrze, na belkach stropowych zachowały się rzadko spotykane resztki kołtryny, dekoracyjnego obicia. Zrealizowano je z papieru czerpanego przy użyciu klocków drzeworytniczych. Oba te pomieszczenia stanowią część reprezentacyjnego apartamentu. Do niezwykłych odkryć należy również odsłonięcie filaru międzyokiennego we wschodniej, niegdyś elewacyjnej ścianie kamienicy na II piętrze. Roślinny motyw reliefu na czole i bokach trzonu posiada dekorację bardzo podobną, również pod względem klasy artystycznej, do tej, jaką spotkać można w Kaplicy Zygmuntowskiej na Wawelu. Odkryte elementy zabytkowe poddano długiemu procesowi konserwacji i uzupełniono je bądź zrekonstruowano w oparciu o zachowane fragmenty oraz analogie. Podobnemu procesowi, po etapie koniecznych robót natury konstrukcyjnej, poddano również substancję kamiennych murów, ceglanych ścian oraz sklepień piwnicznych. W kamienicy pełniącej obecnie rolę eleganckiego obiektu hotelowego pomieszczenia pieczołowicie zaadaptowano, nawiązując do czasów jej świetności w wiekach XVI i XVII. Zrobiono to z pełnym poszanowaniem zabytkowych elementów wystroju architektonicznego i dekoracji, chroniąc i eksponując ocalałe relikty.
Budynek nazwę swą zawdzięcza Helenie Rubinstein, pierwszej damie biznesu kosmetycznego, która na ulicy Szerokiej spędziła pierwsze 18 lat życia zanim, wyruszywszy w świat, zrobiła wielką karierę. W tym butikowym obiekcie znajdujemy 27 pokoi, w tym 5 zabytkowych apartamentów. Wszystkie posiadają indywidualny wystrój wnętrz. Na dachu obiektu znajduje się taras widokowy, skąd podziwiać można panoramę Krakowa. Wszystkie pomieszczenia są klimatyzowane. Restauracja poleca wyśmienite potrawy kuchni europejskiej i polskiej kuchni dworskiej. Położenie w jednym z najbardziej czarujących i wyjątkowych miejsc Krakowa, stanowi idealny punkt wyjścia do odkrywania uroków miasta. W bliskim sąsiedztwie znajdują się´ główne atrakcje – Stara Synagoga, Wawel, historyczne budowle i pomniki. Tylko kilkanaście minut spacerkiem dzieli go od Rynku Głównego.
foto Marzena Pierścionek
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________
POEZJA I MUZYKA W ARTYSTYCZNYM OGRODZIE NA ŁOBZOWSKIEJ
Doprawdy, niezwykły to pomysł na prezentację sztuk wszelakich. I niezwykłe to miejsce, w którym owa prezentacja dzieje się już z kolei raz jedenasty. Bo proszę sobie wyobrazić piękny ogród, ze starym, okazałym drzewostanem, z zadbanymi trawnikami, na których wyeksponowano kamienno-metalowe rzeźby dłuta prof. Bronisława Chromego. Tu pawi się paw rozłożonym wachlarzem ogona, tu długonoży się bocian, tam uważnie kokosi się kokosz.I urokliwe, kontrastujące z zielonym otoczeniem, ukwiecenie. A cały ten artystyczny ogrodowy zakątek usytuowany na tyłach ul. Łobzowskiej w Krakowie, gdzie Al. Słowackiego niemalże o krok, a nie dobiega z niej żaden uporczywy szum, pisk opon, klaksony i tym podobne dźwięki ruchliwego traktu. A wszystko też bardzo blisko siedziby Radia Kraków. I otóż, w tym czarownym miejscu, Wiktoria Bisztyga (sic! – matka znakomitej wokalistki Pauliny Bisztygi), absolwentka Wydziału Humanistycznego krakowskiej Alma Mater, obdarzona niezwykłym głosem, była czołowa solistka „Słowianek”, zespołu działającego przy zacnej krakowskiej uczelni (dziś śpiewa w „Prasłowiankach”), jedenaście lat temu zainicjowała pomysł organizowania raz w roku ogrodowych spotkań krakowskich artystów. Zaprasza więc poetów, bardów, artystów śpiewających w Krakowskiej Operze, którzy w pokaźnej, ogrodowej altanie, przy suto i apetycznie zastawionych stołach, prezentują się na plenerowej scenie, przed wysmakowaną publicznością, bo pośród niej niemalże sami koneserzy sztuki.
W tym roku – jako gości specjalnych – zaprosiła: krakowską poetkę Irenę Kaczmarczyk, która otworzyła prezentację wierszem, inaugurującym VI Festiwal Święta Ogrodów 2011 w Krakowie*, a potem wyrecytowała kilkanaście swoich utworów; Jakuba Żmij Zielinę, młodego wokalistę, który wykonał brawurowo swoje autorskie piosenki i wiele innych utworów znanych poetów. Wystąpił również krakowski bard, mistrz nastrojuAndrzej Mróz, który zauroczył publiczność lirycznym głosem tudzież podobnymi w nastroju, własnymi i wysmakowanymi tekstami innych twórców. Towarzyszyła mu żona dr Maria Lankosz-Mróz, botanik z Ogrodu Botanicznego UJ. A wszystkie wyrecytowane wiersze korespondowały z zielenią i barwami kwiatów. A wszystkie wyśpiewane teksty unosiły się w lipcowym powietrzu, konkurując z nieśmiałymi koncertami pierwszych świerszczy. Oczywiście, tradycyjnie nie zabrakło wspólnego odśpiewania kultowego, ogrodowego tekstu Jonasza Kofty: „Pamiętajcie o ogrodach”.
Prawdziwą ucztę sprawiły publiczności dwie znakomite, krakowskie sopranistki: Zofia Kilanowicz i Lidia Raymond. Artystki Opery Krakowskiej wykonały kilka pieśni. Do solistek, raz po raz, dołączała gospodyni wieczoru i swoim fantastycznym sopranem tworzyła wespół znakomity duet. Wiktoria Bisztyga – organizatorka, sprawczyni całego spektakularnego wydarzenia w ogóle nadzwyczajnie prowadziła spotkanie. Z ogromnym wdziękiem, okraszała go własnym wykonaniem pieśni bałkańskich. Wybrzmiały więc jej ulubione: „Makedonskodevojce” i „Ajde Jano”. Do kilku pieśni zaprosiła córkę Sabinę. Niewątpliwie dołączyłaby do tego duetu również druga córka Paulina Bisztyga, ale zapewne z uwagi na kolidujący z imprezą koncert, była nieobecna. Obecny był natomiast mąż Wiktorii – Stanisław Bisztyga, senator obecnej kadencji, który dyskretnie dbał o gości i stoły a nawet, a nawet zaśpiewał razem z rodziną jedną z piosenek. To niezwykła piosenka „Schodzisz zboczem”, która – jak zapowiadała gospodyni – połączyła na zawsze tę parę. Słuchacze, wśród których zasiadali znani krakowscy dziennikarze, literaci, profesorowie wyższych uczelni, przedstawiciele krakowskiego Ogrodu Botanicznego i zagraniczni goście, ani na moment nie odwracali uwagi od wykonawców. Wśród zasłuchanych zauważyłam profesor Gabrielę Matuszek (Prezes krakowskiego Oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich), Wacława Krupińskiego (dziennikarza „Dziennika Polskiego”), wybitnego malarza Grzegorza Steca. Podczas przerw na lampkę wina i degustację najróżniejszych smakołyków – spotkanie trwało kilka godzin – można było swobodnie rozmawiać, rozkoszować się ciepłym wieczorem i nadzwyczajną atmosferą.
Można by rzec: to niemożliwe, aby w środku Krakowa, w otoczeniu wieżowców, mogła odbywać się tak specyficzna impreza. To niemożliwe, aby tylu artystów z przyjemnością występowało pod dachami ulicy Łobzowskiej. Pod lipcowym – bo w tym czasie rokrocznie odbywa się impreza – krakowskim niebem. Niewątpliwie, to jakaś magia, ale i – a może przede wszystkim – niebywały zmysł organizatorski i urok utalentowanej gospodyni, znakomicie prowadzącej ogrodowe spotkanie. Wiki Bisztygi.
Aż się prosi, aby ten artystyczny ogród posiadał swoją nazwę i logo. Już zresztą w trakcie spotkania rodziły się pomysły. I na pewno na drugi rok, mam nadzieję, że otrzymam od koleżanki Wiki zaproszenie, będzie to już Ogród pod nazwą. I – czego szczerze życzę – zajmie pierwsze miejsce w Konkursie „Ogrodów sąsiedzkich”.
* x x x
W macierzankach
szaleństwo pszczół
pachnie cukrem i miodem
krew płynie
ziołowym potokiem
miodne wodospady
czują tętno lata
Irena Kaczmarczyk , z tomu: „Srebrne niepokoje”
Kraków, 16 VII 2011
Irena Kaczmarczyk
PROJEKT SOCJALNY PT. „CZYTANIE NIE BOLI, A POEZJA.?”
W czerwcu 2011 roku (w dniach: 27, 28 i 29.06.2011r.) nasze poetki, tj.: Marzena Dąbrowa – Szatko, Magdalena Węgrzynowicz – Plichta, Jadwiga Fillman – Zwierska, oraz Joanna Rzodkiewicz, przy współpracy z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej Filii nr 8 w Krakowie, rozpoczęły realizację projektu socjalnego pt. „Czytanie nie boli, a poezja.?”, który został opracowany i zorganizowany przez Joannę Rzodkiewicz. Jest to kontynuacja projektu socjalnego pt. „Czytanie nie boli” zrealizowanego w sierpniu 2010 roku, w którym uczestniczył również Maciej Naglicki. Tegoroczną grupę beneficjentów stanowiły dzieci w wieku od 7 do 16 lat, a także osoby dorosłe piszące poezję. Zorganizowano trzy spotkania, które odbyły się w Młodzieżowym Domu Kultury przy ul. Beskidzkiej 30: w pierwszym uczestniczyły dzieci w wieku 7-12 lat, w drugim uczestniczyły dzieci w wieku 13-16 lat, a uczestnikami trzeciego spotkania były osoby dorosłe piszące poezję.
Podejmowane w ramach projektu działania zmierzały do aktywizacji kulturalno-edukacyjnej i społecznej oraz wzbogaciły uczestników w nowe doświadczenia. Nasze koleżanki podzieliły się swoją pasją i twórczością, zaprezentowały utwory nie tylko własnego autorstwa, ale także innych współczesnych twórców. Beneficjenci mieli możliwość rozmowy z krakowskimi literatami, poznawania odmiennych punktów widzenia i interpretacji świata. Zajęcia zmierzały do tego, aby uczestnicy nie tylko odczuli piękno utworu, pogłębili swoją wiedzę o życiu, ale również przeżyli zawarte w nim wartości sprzyjające dojrzewaniu postaw społeczno-moralnych. Wszystkie dzieci chętnie nawiązywały kontakt z autorkami, dając się prowadzić w świat wyobraźni i reagowały niezwykle żywiołowo. Starsze dzieci z zaangażowaniem pisały własne, ciekawe rozwiązania poetyckie, które następnie odczytały. W nagrodę otrzymały zakładki do książek i gromkie brawa.
Spotkanie z osobami dorosłymi miało charakter warsztatów poetyckich. Naszym zamysłem jest umożliwienie osobom piszącym poezję, którzy swoją twórczość pozostawiają w czeluściach szuflad, prezentacji własnych utworów w gronie życzliwych osób, a także kształcenie umiejętności posługiwania się żywym słowem. Z grupy dorosłych zamierzaliśmy wyłonić osoby chętne do udziału w dalszych spotkaniach i wszyscy uczestnicy opowiedzieli się za kontynuacją warsztatów poetyckich. Planujemy zorganizowanie cyklu warsztatów literackich dla osób dorosłych od września – do grudnia 2011r.
Wszyscy beneficjenci biorący udział w projekcie zostali obdarowani pięknie wydanymi książkami pozyskanymi od sponsorów oraz autorskimi książkami literatów uczestniczących w spotkaniach.
Pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Krakowie złożyli podziękowania naszym koleżankom za bezpłatny udział w projekcie i współtworzenie spotkań w świecie literatury, a wzruszone dzieci wręczyły poetkom bukiety kwiatów.
Joanna Rzodkiewicz
_____________________________________________________________________________________________________________
Irena Kaczmarczyk
Imieniny Czesława Miłosza
Około 5. godzin trwały niezwykłe „Imieniny Czesława Miłosza” w Willi Decjusza na Woli Justowskiej w Krakowie. W niedzielę, 17 lipca – w ramach obchodów Roku Czesława Miłosza – czekała na gości prawdziwa poetycko – muzyczna uczta. Spotkanie, którego artystyczna koncepcja została oparta na połączeniu obrazu, dźwięku i słowa została zrealizowana w konwencji imieninowego przyjęcia, bo – o czym wspomniała na początku organizatorka imprezy – 20 lipca Czesław Miłosz obchodził imieniny.
W oficjalnej części uroczystości, przy Stoliku Literackim, odbyła się rozmowa – wspomnienie o Czesławie Miłoszu, w której udział wzięli: poeta Ryszard Krynicki, wszechstronny artysta i przyjaciel noblisty prof. Andrzej Strumiłło oraz dziennikarz, krytyk literacki i edytor Tomasz Fiałkowski.
Rozmowę poświęconą osobie i twórczości Poety oraz jej wpływowi na przedstawicieli różnych dziedzin sztuki prowadziła sekretarka noblisty, autorka „Rozmów o Miłoszu”, pani Agnieszka Kosińska. Zacni goście przywoływali miejsca, okoliczności, w jakich osobiście spotykali się z autorem „Doliny Issy”. Prof. Andrzej Strumiłło mówił o trudnej pracy nad zilustrowaniem 12.utworów noblisty. Obrazy, zainspirowane ostatnim cyklem Jego wierszy, wykonał w ciągu paru ostatnich miesięcy. Zostały one wystawione w renesansowych wnętrzach Wilii Decjusza. Profesor oprowadził przybyłych gości po ekspozycji, opatrując szerokim komentarzem każdą pracę. Szczególną uwagę zwrócił na rysunek do wiersza „Dobroć” (obraz na plakacie). Słowem „dobroć” – powtarzali zgodnie wspominający noblistę – Poeta nie szafował, ani w życiu, ani w literaturze. Wiersz ten był ostatnim utworem, który Czesław Miłosz podyktował 22 grudnia 2003 roku sekretarce Agnieszce Kosińskiej. Prowadząca rozmowę podkreśliła, że Poeta zmarł w procesie tworzenia. Potwierdzał to pan Tomasz Fiałkowski, przywołując ostatni wywiad, który przeprowadził z Miłoszem na Oddziale Intensywnej Terapii u prof. Andrzeja Szczeklika.
Po obejrzeniu rysunków prof. Andrzeja Strumiłły goście zostali zaproszeni na wyjątkowy koncert, a raczej spektakl muzyczny „Słuchając Miłosza”, podczas którego, na starych instrumentach, zespół Brevis Consortzaprezentował kilka utworów muzyki barokowej i współczesnej, m.in. utwór „Równoległe”, skomponowany przez obecnego na Imieninach, Zygmunta Koniecznego. Podczas spektaklu, zilustrowane wiersze Miłosza wspaniale recytował sam twórca obrazów prof. Andrzej Strumiłło.
O godzinie 20.30 organizatorzy- jak na imieniny przystało – zaprosili gości do Sali Kominkowej na pyszny imieninowy tort, lampkę szampana i smaczną kawę. Wyjątkowo ciepła niedziela zatrzymała jeszcze uczestników spotkania na tarasie, gdzie delektując się poczęstunkiem, mieli okazję porozmawiać z artystami, organizatorami, dziękując im za smakowitą ucztę duchową, jaką sprawili krakowianom z okazji zbliżających się imienin autora ” Spiżarni literackiej”.
Dodatkowe podziękowania należały się organizatorom także za umożliwienie nieodpłatnego zwiedzania wraz z przewodnikiem – w ramach ostatniej odsłony tegorocznej edycji Szlaku Renesansowego w Małopolsce – renesansowej perły, jaką jest Willa Decjusza. Za wykłady. Za niepowtarzalny koncert Zespołu Muzyki Dawnej „Camerata Cracovia”, podczas którego wybrzmiały teksty pioniera poezji renesansowej – Stanisława Gąsiorka „Kleryki” z Bochni.
DOBROĆ
Wzbierała w nim czułość tak wielka, że na widok
zranionego wróbla gotów był wybuchnąć płaczem.
Pod nienagannymi manierami światowca ukrywał
swoje współczucie dla wszystkiego co żywe.
Być może odgadywali to niektórzy ludzie, ale na pewno
wiedziały o tym w sposób dla nas tajemniczy małe ptaki,
które obsiadały mu głowę i ramiona kiedy przystanął
w parkowej alei i jadły z jego ręki,
jak gdyby uległo zawieszeniu prawo nakazujące
mniejszemu chronić się przed większym,
żeby nie zostać pożartym.
Jak gdyby odwrócił się czas i znowu zajaśniały
ścieżki rajskiego ogrodu.
Miałem trudności ze zrozumieniem tego człowieka
bo z tego co mówił przezierała jego wiedza o straszności świata,
raz kiedyś doznanej i odczutej aż do samych trzewi.
Zadawałem więc sobie pytanie jak zdołał poskromić
w sobie bunt i zdobyć się na pokorną miłość.
Chyba dlatego że świat choć zły ale istniejący
uznał za lepszy od nieistniejącego.
Ale także wierzył w nieskalane piękno ziemi
sprzed upadku Adama,
Którego wolna decyzja sprowadziła śmierć na ludzi i zwierzęta.
Ale to już było coś czego mój rozum nie potrafił przyjąć.
22 grudnia 2003
Kraków, 16 VII 2011
___________________________________________________________________________
Zespół Muzyki Dawnej „Camerata Cracovia”
_________________
WIECZÓR AUTORSKI DOROTY LORENOWICZ
___________________________________________________________________________
Krakowska Noc Poetów na Kazimierzu
Irena Kaczmarczyk
foto: Aneta Kielan
Najbardziej spektakularne wydarzenie literackie, jakim jest niewątpliwie Krakowska Noc Poetów KOZLP, miało miejsce 25 czerwca 2011r. w aktualnej siedzibie oddziału w Hotelu Rubinstein Residence na Krakowskim Kazimierzu przy ul. Szerokiej 12. Kilka minut po godz. 20. wieczór uroczyście otworzyli gospodarze – prowadzące: Magdalena Węgrzynowicz- Plichta i Joanna Krupińska-Trzebiatowska oraz Krzysztof Pierścionek, właściciel hotelu, mecenas KOZLP. Prezes KOZLP podziękowała sponsorom Krakowskiej Nocy Poetów, dwóm renomowanym firmom krakowskim: Krakowskiemu Bankowi Spółdzielczemu i Radiu Taxi Barbakan za wsparcie finansowe, bez którego ta noc w wymiarze wydawniczym by się nie odbyła, gdyż XXXIX Almanach nie otrzymał dotacji z Urzędu Miasta Krakowa i ukazał się tylko dzięki sponsorom. Pan Krzysztof Pierścionek, po serdecznym powitaniu, życzył autorom, aby duch piwnic rubinsteinowskich inspirował ich do podejmowania nowych tematów, ubogacając tym samym poetycką twórczość.
Po oficjalnym otwarciu Święta Poezji, piwnica aż do północy rozbrzmiewała poezją i piosenkami autorskimi członków KOZLP i zaproszonych gości. Piosenki autorskie w wykonaniu Jerzego Tawłowicza, Barbary Szczepańskiej „Judyty”, Alicji Tanew, Huberta Jezierskiego i Hanny Swaryczewskiej potęgowały nastrój zasłuchania, wyciszenia, które zawsze towarzyszy poezji. Słowu. I słowa nabierały zapachu, koloru, smaku. A każde z nich smakowało inaczej. Indywidualnie.Wysoko. Szczególnie wibrowały w finałowej piosence
Macieja Bolesławskiego pt:. „Oczekiwanie”.
W tegorocznej edycji XXXIX Almanachu opublikowano utwory 52. członków Krakowskiego Oddziału i 37. zaproszonych autorów, zrzeszonych w różnych krakowskich związkach twórczych, m.in. Stowarzyszeniu Twórczym Artystyczno-Literackim, Grupie Poetyckiej „Każdy”, czy Formacji Artystycznej „Szesnaście”. Znaczące miejsce w almanachu zajmuje poezja młodych twórców, członków Koła Młodych przy KOZLP, którymi opiekuje się Marzena Dąbrowa Szatko. Nie zapomniano o nieżyjących autorkach: Annie Kajtochowej, Katarzynie Sztąpce i Wandzie Tatarze-Czopek, umieszczając ich wiersze w publikacji oraz odczytując je na forum. Swoje utwory recytowali także zaproszeni poeci z SPP, a nawet – zupełnie spontanicznie zaprezentował się słowacki poeta Jozef Leikert, autor tomu „Rosa na duszy”, który przybył na Krakowską Noc Poetów w towarzystwie, zaproszonego na uroczystość, Ludomira Molitorisa, prezesa Towarzystwa Słowaków w Polsce, które wydrukowało tegoroczny XXXIX Almanach KNP.
Prezes KOZLP Magdalena Węgrzynowicz – Plichta, na zakończenie oficjalnej części wieczoru, dziękowała wszystkim osobom, które przyczyniły się do wydania pokaźnej książki, jaką jest XXXIX Almanach KNP: Andrzejowi Walterowi – za nastrojową fotografię Kościoła Mariackiego, która zdobi okładkę, Januszowi Jutrzence Trzebiatowskiemu – za grafiki ilustrujące wnętrze książki, Joannie Plichcie – za projekt okładki i skład oraz Marzenie Dąbrowie Szatko i Irenie Kaczmarczyk za wnikliwą korektę tekstów.
Oczywiście, długo w noc trwały jeszcze rozmowy przy białym i czerwonym winie. W pięknej, piwnicznej scenerii poeci integrowali się. Poznawali bliżej. Zaproszeni goście nie żałowali, że wybrali Krakowską Noc Poetów przy ul. Szerokiej 12, choć w sercu Krakowa tradycyjnie hucznie obchodzono w tym samym czasie Wianki. Podczas kuluarowych dyskusji, pomyślałam, iż może warto by było pokusić się i wymienić chronologicznie wszystkie adresy, pod którymi odbywały się Krakowskie Noce Poetów. A było ich wiele. W mojej pamięci zapisała się jedna, z lat 70-tych. Studiowałam wtedy na UJ. Prezentacja odbywała się pod gołym niebem, pod pomnikiem Mickiewicza. Z jakim skupieniem, przed północą, wespół z kolegami polonistyki, słuchaliśmy każdego słowa. Jak przemawiały do nas piosenki krakowskiego barda – Andrzeja Sikorowskiego, które, notabene, nie straciły ani na aktualności, ani popularności. Świadczy o tym chociażby fakt, iż Andrzej Sikorowski przyjął zaproszenie na ubiegłoroczną Krakowską Noc Poetów, która odbyła się w Nowohuckim Centrum Kultury i jak zwykle, znakomicie wyśpiewał kilka znanych oraz najnowszych utworów.
Reasumując, można powiedzieć, że tegoroczna, udana Krakowska Noc Poetów, która raz w roku skupia – wbrew wszelkim trudnościom-wszystkich członków KOZLP, wpisała się w kulturalną kronikę Miasta a już, na pewno, zostanie odnotowana w przygotowywanym do druku, kolejnym zeszycie Literata Krakowskiego, który jest pismem naszego Oddziału. Bo przecież: verba volant, scripta manent.
___________
ZAPOWIEDZI
w końcu czerwca br. ukazała się najnowsza książka poetycka
Andrzeja Waltera „punkt rzeczy znalezionych”
promocja odbędzie się w październiku w siedzibie KOZLP
„Andrzej Walter ma świetną „pozycję” do obserwacji życia i świata. Jest ekonomistą, a więc twardo stąpa po ziemi. Jest poetą, a więc lekko unosi się nad Ziemią. Jest artystą-fotografikiem, a oko obiektywu patrzy – jak wiadomo – ostrzej, inaczej. Ten osobliwy stan rzeczy jest widoczny, moim zdaniem, w jego poezji. Jej spektrum obejmuje sprawy „niskie” i „wysokie”, szczegół i uniwersum, a – jak wiadomo – tylko w takim amalgamacie można kompletnie i komplementarnie opowiedzieć i siebie, i nas wszystkich.
Jest to poezja szlachetnej prostoty i – mimo oczywistego zmetaforyzowania – poezja jasnych komunikatów. Najważniejsze jednak, że czuła na całą tę „transcendentną” ezoteryczność naszego losu i jego etyczność oraz realia, które w kodeksie „powinności poetyckich” są czymś niesłychanie istotnym.”
Leszek Żuliński Posłowie (fragment)
___________________________________________________________________________
właśnie wróciłem
dni nie dogasają
sny płoną
miłość to wieczna
zamyślona
dziura kosmosu
rozpływa się w ustach
jak posolona czekolada
w tanim sreberku
na stole transcendencji
tu i teraz pomimo że
właśnie wróciłem
do domu
pomówić z Platonem
i obrazić się na Tischnera
a przecież wyjaśnił wszystko
obserwując falowanie
sierści mruczącego kota
12 XI 2007
Pilchowice
punkt rzeczy znalezionych
na przechowanie
dano nam Boga
zgubionego na ulicy
w punkcie rzeczy znalezionych
na zakurzonych półkach
połamana lalka
obok miś pluszowy z wyrwaną nogą
ukryte tabernakulum codzienności
którego nikt nie odwiedza
bo sprzedawca
stracił pracę
wkrótce zlikwidują punkt
znalezione rzeczy
oddadzą ubogim
12 XII 2010
Pilchowice
___________________________________________________________________________
___________________________________________________________________________
Jubileusz 75-lecia Janusza Jutrzenki Trzebiatowskiego
pod patronatem
Prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego
Janusz Gerard Stanisław Jutrzenka Trzebiatowski urodził się w 1936 r. w Chojnicach i wierny swoim rodzinnym stronom stworzył tam Muzeum. Jednak od 1954 r. nieprzerwanie związany jest z Krakowem, w którym zamieszkał po ukończeniu Akademii Sztuk Pięknych. W tym roku przypada jubileusz 75-lecia wszechstronnego artysty plastyka i poety, dlatego odbywające się obchody były zorganizowane przez Stowarzyszenie Twórcze POPART we współpracy z Urzędem Miasta Krakowa i Związkiem Literatów Polskich. Twórczość Jubilata to przede wszystkim malarstwo, plakat, mała forma rzeźbiarska, medalierstwo, a także realizacje w zakresie architektury i scenografii. Prace Artysty znajdują się w 90. muzeach w Polsce i na świecie. Za całokształt twórczości został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski i wieloma innymi odznaczeniami i wyróżnieniami. W dorobku Jubilata stale obecna jest także twórczość poetycka – do tej pory wydał dziesięć tomików: „Poezje” (1993), „Przyjaciółko moja” (1994),”Ogrody sztuki” (1997),, „Przestrzenie miłości” (1997), „Fotografie pamięci” (1999),”Ona” (2002), „Pomiędzy” (2004), „Zapiski” (2005), „Dotyk”(2007), „Pieta” (2010).
Cykl uroczystości rozpoczął jubileuszowy wieczór poezji, który odbył się w 9 czerwca br. w klubie Dziennikarza „Pod Gruszą”. Poezje jubilata z tomiku „Dotyk” i „Pieta” czytała Bożena Adamek – ceniona i lubiana aktorka teatralna i filmowa oraz autor. W odpowiedni klimat wprowadziła zaproszonych gości muzyką Izabela Jutrzenka Trzebiatowska. Recital fortepianowy zagrany został przez młodą pianistkę, absolwentkę Akademii Muzycznej w Katowicach, z wirtuozerią i wdziękiem. Wykonanie utworów L. van Beethovena, F. Chopina i S. Rachmaninowa przy pełnej sali zaproszonych gości, jak podkreślił prowadzący spotkanie Janusz Paluch Dyrektor ŚOK, było pierwszym upominkiem dla Jubilata. Następnie Prezes Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich Magdalena Węgrzynowicz-Plichta, wręczając symboliczną czerwoną różę, złożyła Jubilatowi w imieniu koleżanek i kolegów życzenia pomyślności w życiu osobistym i kolejnych sukcesów artystycznych.
Wieczorem tego samego dnia, także w sali Fontany – tym razem w Pałacu Krzysztofory, w ramach obchodów jubileuszowych odbył się wernisaż malarstwa. Janusz Jutrzenka Trzebiatowski zaprezentował swój najnowszy cykl PTAKI. Zaproszeni goście, po wysłuchaniu preludium C. Debussego na fortepian w interpretacji Izabeli Jutrzenki Trzebiatowskiej, składali laudacje i życzenia drogiemu Jubilatowi. Wśród licznych delegacji nie zabrakło przedstawicieli z Chojnic. Po części oficjalnej przy lampce wybornego wina można było podziwiać oryginalne sylwetki ptaków z obrazów Jubilata i porozmawiać z jego przyjaciółmi.
Janusz Jutrzenka Trzebiatowski Jubilat i Bożena Adamek
Izabela Jutrzenka-Trzebiatowska
Foto: Andrzej M. Makuch
____________________________________________________________________
PROMOCJA NAJNOWSZEJ POWIEŚCI JOANNY KRUPIŃSKIEJ-TRZEBIATOWSKIEJ
NIEŚLUBNY SYN
W KLUBIE DZIENNIKARZY POD GRUSZKĄ
____________________________________
CZWARTY LITERACKI WIECZÓR NA KAZIMIERZU
Spotkanie poprowadziła Prezes KOZLP Magdalena Węgrzynowicz-Plichta. Na wstępie podkreśliła, że autorka jest bardzo aktywna twórczo i zawodowo – współpracuje z miesięcznikiem literackim „Akant”, gdzie drukuje m.in. artykuły publicystyczne, opowiadania, recenzje i wiersze, jest inicjatorką i współorganizatorką ogólnopolskich konkursów poetyckich: „O Wawrzyn Sądecczyzny” oraz „Stary Sącz. Witraż poetycki”, redaktorem almanachów pokonkursowych. W kilku zdaniach przypomniała dorobek poetycki Danuty Marii Sułkowskiej, która do tej pory wydała następujące publikacje książkowe: „Czas poezji” (1997), „Ludzie i wiatr” (1999), „Dojrzewa światło dnia” (2003), „Olśnienia, tudzież osobiste wycieczki pod adresem bliźniego mego” (2004), „Za klauzurą. Starosądecki klasztor Klarysek od założenia do współczesności” (2006). Następnie poetka czytała wybrane przez siebie wiersze z tomiku „Rzeka”, niektóre z nich, te o ironicznym zabarwieniu, były przez publiczność nagradzane oklaskami.
Prowadząca spotkanie podkreśliła, że choć bardzo podobają jej się melancholijne klimaty i metafizyczne odniesienia w zaprezentowanych wierszach, to w pełni zgadza się z uczestnikami wieczoru autorskiego – najdoskonalej poetka wypowiada się właśnie wtedy, w strofach pobrzmiewa nuta ironii. I dla zilustrowania tego, co powiedziała, przeczytała kilka wierszy autorki z poprzednich tomików. I znów rozbrzmiały oklaski. Nastrój w czasie słuchania poezji podkreślała muzyka, tym razem w solowym wykonaniu wybrzmiała najpierw wiolonczela – Monika Ruszała wykonała Preludium z I Suity G-dur (J. S. Bach), a na zakończenie Izabela Jutrzenka Trzebiatowska wykonała Preludium z Suity Pour le Piano (C. Debussy).
Ostatni wiersz w czasie spotkania, a pierwszy z tomiku „Rzeka” o źródle przeczytała prowadząca i nawiązała do posłowia prof. Ignacego Stanisława Fiuta, w którym sugeruje on wyraźnie, że życie twórcze poetki nierozerwalnie związane jest z krajobrazem, leżącym w widłach dwóch pięknych rzek: Popradu i Dunajca. Tradycyjnie na zakończenie przy lampce wina poetka odpowiadała na pytania gości i rozdawała tomiki z autografem. (info.)
i stało początkiem leśnej strugi
gotowej na przyjęcie potoków
w akcie narodzin rzeki
na jej brzegach wyrosły przylaszczki
mech rozłożył się zielonym dywanem
słońce posypało warkocz nurtu złotym pyłem światła
ptaki dołączyły swe głosy do szemrzącego śpiewu wody
utrudzonym marszem górskimi szlakami
i choć wody było dosyć i miejsca aż nadto
rozpoczęły walkę
każdy chciał mieć źródło tylko dla siebie
drugiemu bronił dostępu ostrymi zębami
wilcze łapy zmieniły strumień w grzęzawisko
na szczęście źródlana woda
uleczyła rany ziemi
i pomknęła znowu
dawnym szlakiem
i stracił swoją niezwykłą urodę
posprzątaliśmy i wszystko już miało być dobrze
lecz postanowiliśmy spojrzeć na swe dzieło z góry
i wywołaliśmy lawinę kamieni
ucichł szept wody
ślad po strumieniu
znaczy tylko wstęga ciemniejszej trawy
ale niedługo wszystko się wyrówna
szukając pulsowania wody
może
gdy poczuje ciepło
wytryśnie
Monika Ruszała i Izabela Jutrzenka-Trzebiatowska
___________________________________________________________________________
CZWARTE SPOTKANIE KOŁA MŁODYCH PRZY KOZLP
________________________________________________________________________
TRZECI LITERACKI WIECZÓR NA KAZIMIERZU
WIECZÓR AUTORSKI JACKA KAJTOCHA
W RUBINSTEIN RESIDENCE
18 maja 2011 18.00
prowadzenie: Joanna Krupińska-Trzebiatowska
__________________________________________________________________________
__
DRUGI LITERACKI WIECZÓR NA KAZIMIERZU
20 kwietnia 2011 18.00
JOACHIM NEANDER
____________________________________________
PIERWSZY LITERACKI WIECZÓR NA KAZIMIERZU
16 marca 2011 18.00
W RUBINSTEIN RESIDENCE
Promocja najnowszej powieści Joanny Krupińskiej-Trzebiatowskiej
DOKTOR Q
od lewej: Izabela Jutrzenka-Trzebiatowska, Joanna Krupińska-Trzebiatowska, Krzysztof Pierścionek, Marzena Pierścionek, Magdalena Węgrzynowicz-Plichta
Jurata Bogna Serafińska
FIKCJA LITERACKA CZY WIZJA PRZYSZŁOŚCI?
Kilka miesięcy temu dostałam pięknie wydaną powieść Joanny Krupińskiej-Trzebiatowskiej p.t. „Doktor Q”. (z reprodukcją obrazu Janusza Trzebiatowskiego z cyklu „Ona” na okładce).
Kilkakrotnie zabierałam się do czytania i za każdym razem jakieś wydarzenia mi to uniemożliwiały, tak jakby tajemnicze siły nie chciały abym zapoznała się z treścią powieści.
W końcu udało mi się wreszcie odłożyć wszystko na bok i przeczytać książkę.
Jestem oczarowana nowoczesnym ujęciem tematu.
Treść dotyczy zapłodnienia in vitro, dokonywanego na masową skalę. Wiąże się z tym wspaniale rozrysowana spiskowa teoria dziejów. Do tego zgrabna intryga, ciekawie naszkicowane postacie…
Książka ma w sobie elementy powieści sensacyjnej, fantastyczno-naukowej, science fiction, psychologicznej, wreszcie kryminału; zawiera wątki historyczne, nawiązania do biblii, do dziejów Masonerii, zawiera ciekawostki archeologiczne, astronomiczne i medyczne.
Księżyc, Mars, Sfinks. Piramidy w Gizie, starożytne bloki z superbetonu… cykl precesyjny Ziemi… przyszłość wynikająca z zamierzchłych dziejów… przesłanie dawnej cywilizacji… kod genetyczny … odwieczna walka dobra ze złem…
I sprawa do przemyślenia dla każdego wnikliwego czytelnika sprawa związana z sensem naszego istnienia na planecie Ziemia – czy to tylko fikcja literacka, czy też wizja tego co nastąpi w przyszłości, a być może dzieje się już tutaj i teraz?
„na skutek kosmicznego spisku zostaliśmy odizolowani od wszystkiego, co istnieje i funkcjonuje we wszechświecie, odcięci od reszty galaktyki i od swoich wielkich przodków, a w konsekwencji nie tylko pozbawiono nas możliwości rozwoju, ale skazano na upadek i regres cywilizacyjny (…) Teraz, u progu nowej ery, znowu znaleźliśmy się w centrum zainteresowania mieszkańców kosmosu, którzy toczą ze sobą odwieczny spor o prawo do eksploracji naszego globu. (…) ci, którzy usiłują zmienić nasz kod genetyczny, chcą nas zniszczyć, tak by niebawem po ostatnim człowieku na Ziemi nie pozostał nawet ślad. – to tylko fragmenty wypowiedzi bohaterów powieści ze stron 252 – 254.
Powieść kończy się pewną nutą optymistyczną, ale nie będę więcej pisać na temat fabuły, aby nie pozbawiać czytelników przyjemności wynikającej z lektury.
Prorocze wizje zdarzały się w przeszłości pisarzom, można tu podać przykład znany wszystkim – Juliusza Verne. Opisał on w swoich powieściach, pisanych w wieku XIX, wynalazki z końca XX wieku.
Być może za jakiś czas okaże się, że to co bierzemy dzisiaj za fikcję literacką w powieści „Doktor Q” – okaże się być prawdziwą teorią.
Zapraszam do lektury powieści Joanny Krupińskiej-Trzebiatowskiej „Doktor Q”. Tę książkę warto przeczytać.
—
Joanna Krupińska-Trzebiatowska „Doktor Q”, Kraków 2010, Wyd. Zakonu Pijarów, 300 s.