Alicja Pochylczuk

pochylczuk

Alicja Pochylczuk

poetka i tłumaczka współczesnej poezji ukraińskiej. Ukończyła studia polonistyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim
Jest członkiem Związku Literatów Polskich i Stowarzyszenia Twórczego Artystyczno–Literackiego (STA-L).

Wydała kilka tomików poetyckich; 

O jeden grzech za mało (1993)
Spisek przeciwko cytrynie (1997)
Zatrzymać chwilę (1997)
Dłutem i piórem (2004)

Nim się obudzi pierwszy ptak (Avant que le premier oiseau s’eveille) – wydanie dwujęzyczne polsko-francuskie z grafikami znanego artysty belgijskiego DACOS’a, nakładem wydawnictwa NCK, Kraków – TETRAS LYRE, Soumagne, Belgia (1999).

W poezji widać wyraźnie zauroczenie sztuką. Efektem tych zainteresowań są kolejne wydawnictwa artystyczno-literackie; Granica cienia (2002) – wiersze poetki i fotogramy Adama Gryczyńskiego, oraz Alchemia światła (2002) – wydanie albumowe fotografii Andrzeja Łady z poetyckimi tekstami autorki.
Jej fascynacja sztuką znalazła swój wyraz również w tomiku Dłutem i piórem (2004), gdzie łączy poezję z rzeźbami Feliksa Kopcia.
Publikuje swoje teksty w almanachach ZLP –  Krakowska Noc Poetów, Rozmawiajmy wierszami – Teatr Promocji Poezji, Suplement Poetycki, i iinne.

W poezji Alicji Pochylczuk; „Obcujemy z liryką przefiltrowaną przez wewnętrzne oko, intelekt, cogito, które dąży do precyzji nazwania, określenia natury przedmiotu, opisu poprzez skrót, pointę, paradoks… Wśród tematów tej poezji jest miłość i jej brak, tęsknota do przezwyciężania nietrwałości istnienia, mądra refleksja nad życiem, które nie skąpi nam błędów i nie ułatwia dotarcia do prawdy.”

Krzysztof Lisowski, Niedosyt – wstęp do tomiku O jeden grzech za mało (Kraków, 1993)


***

Między zmyśleniem a prawdą
na granicy cienia
mrok przełamuje dzień

Szukam wczorajszej prawdy
w cieniu kłamstwa
myśli kaleczą sen

Zamykam światło pod powieką
w zapachu traw urodzie drzew

Zamykam światło pod powieką
między dobrem i złem


***
                                        Mojemu Ojcu
Wiosną się nie umiera
łąki szalone zielenią
słońce nurza się w trawie
trawa przebija beton

Nie umiera się latem
choć kosa tańczy z trawą
i ścina koncert świerszczy
miłością pachnie siano

Płowieją trawy i łąki
w objęciach czerwieni
jak oddalone twarze
portretów – w jesieni…

W jesieni się nie umiera
pachną dojrzałe ogrody
wino w kadziach musuje
a w jabłku pestka dzwoni

A w zimie – umierać nie warto
zmarznięta skorupa ziemi
bądź jak Horacy – przy ogniu
spróbuj wina jesieni.

ROZMOWY Z SOKRATESEM

Wiem że nic nie wiem
o kobiecie
jak o wieczności
o końcu dnia na początku
o końcu miłości
Jak i dlaczego
wiem że nic nie wiem
o kobiecie jak o życiu
prawdzie
nic nie skończone
i nic doskonałe

WYOBCOWANIE

Za zamkniętymi drzwiami
nie jest wcale bezpieczniej
przestrzeń obok coraz bardziej się
zawęża.
Zniewalają nas rzeczy
kredens, szafa, półki z książkami
i wspomnienia.
Oddychają
naszym powietrzem,
podglądają nas w kryształowym lustrze
Czy jesteśmy jeszcze prawdziwi

 

***

Moje oczy patrzą
nie widząc
język wypluwa
łupiny słów
ręce obdarzone
nadzwyczajnie
mózg mój przyjaciel
i wróg

 

***

Nie wybieramy  czasu
miejsca i przestrzeni
ale gramy swoje narzucone
role – zakładamy maski
i szczudła
tęskniąc do wielkości

 

Boimy się oddychać by
nie przyspieszać
boimy się sprzeciwiać by
nie opóźniać
boimy się wybierać
by nie przegrywać
boimy się odrzucać
by nie tracić

 

Jesteśmy tymczasem
między wczoraj
i jutro
między tym co było
a tym co może
nie zdarzyć się nigdy
w pół słowa
w pół oddechu
w pół geście wyciągniętej
ręki

 

***

                Pamięci Rolanda Topora

 

Okrucieństwo świata
Brzydota
cóż to jest piękno?
„ Świat wykipiał z formy ”
– Bez paniki Panowie!
bez paniki – bądźmy gotowi
na wszystko!

 

Nihil novi sub sole

 

Język drapieżnie
drąży myśli w słowach
miłość do ojczyzny
krzyż symbole
sukno na strzępy
bo czerwone
Nihil novi sub sole

 

Blizny powstań
ku chwale
z historią dialog
a ostrze słowa w
prawej dłoni

 

Kiwają nad nami
w kasetonach głowy
maszkarony Sukiennic
łzami deszczu płaczą
a w Katedrze Wawelskiej
słychać rżenie koni…

 

Jak się pisze… perz?

 

Zatrute ziarno w kłosie
sporyszem porasta
w pomrocznym cieniu czai się
wszelki badziewie
w długi majowy tydzień
przymrozków padł
różanecznik przedwcześnie
„zlustrujmy” działkę
od podstaw
oddzielmy chabazie od
badziewia
Pijmy za przyszły urodzaj!