Grażyna Potoczek

Grażyna Potoczek 

Grażyna Potoczek mieszka i pracuje w Krakowie. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kieruje Klubem Dziennikarzy „Pod Gruszką” w strukturach Biblioteki Kraków. Organizatorka wydarzeń kulturalnych, promocji książek, wieczorów literackich, koncertów, miniatur teatralnych, jubileuszowych spotkań dziennikarskich.
Za zasługi dla miasta w 2014 roku została uhonorowana przez Prezydenta Miasta Krakowa odznaką Honoris Gratia.
Na łamach prasy debiutowała w 2008. Swoje teksty, recenzje i krótkie reportaże podróżnicze publikowała w Informatorze Kulturalnym „Lamelli” wydawanym przez Śródmiejski Ośrodek Kultury, gdzie pracowała do 2016 roku oraz w „Almanachach Krakowskiej Nocy Poetów”, Gazetce „ViS a ViS”, a także w prasie ogólnopolskiej. Jej wiersze znalazły się w miesięczniku „Kraków i świat” oraz w „Gazecie Kulturalnej”.
Jest autorką książki o Klubie Kazimierz wydanej z okazji 30-lecia jego działalności i opowiadań publikowanych w „Literacie Krakowskim”. W 2022 r. wydała tomik poetycki „Wciąż jeszcze pytam” a rok później „Kolorowe bajki” – wierszowane opowieści o przygodach dzieci z ilustracjami Anny Mrowiec.
Kolejny tomik poezji „Nie pierwsza młodość” ukazał się w 2024 roku.
***
skanujesz wzrokiem tłum
nadaremnie szukasz
przyjaznych oczu
nie zapala się światełko
przenikające duszę
ludzie których mijasz
mają tylko plecy
Moda na kostiumy
Spotkałam go wczoraj
Przebrał się za człowieka
starał się być autentyczny
ale strój go uwierał
Jedynie wenecka maska
była prawdziwa
Zachwaszczona ścieżka wspomnień
Przywołany z pamięci
obraz ukochanej kobiety
zatracił lekkość i wdzięk
niezapominajek
rozmył się w bezkształtnej obecności
zarysów twarzy i pustych oczu
Myśli rozbiegły się i nie wróciły
została fotografia
namacalny dowód
że przytrafiło im się szczęście
* * *
jak nadać słowom
właściwy sens
gdy zmierzch zdjął
słońca lśnienie z serca
jak zamknąć szczęście
w dolinie dłoni
jak tyle powiedzieć
i nie powiedzieć
Bez pośpiechu
mówisz mi
poczekam
Czuję w tym wyznaniu
smak stabilizacji
Zanurzam się w spojrzeniu jutra
W oglądzie rzeczywistości
Kiedy rzeczywistość zaczyna doskwierać
Nie jesteście mi przyjazne
Myśli moje
Rozszarpujecie ogniwa logiki
Nieszczęściami znajomych
Burzycie spokojny sen
A we mnie
Rośnie kamień
***
Urodziłam się w osobliwym stuleciu
czas przesuwał nowe obrazy
jak kadry filmu krótkometrażowego
świat zmieniał się przez te lata
tak jakoś naturalnie
bez dzikich wybryków losu
i upokorzeń ducha
to cieszy
nieustanie zadziwiał mnie człowiek
jego precyzyjne imaginacje
uniosły w przestworza maszyny
dotarły do ukwiałów
sprawiły że mogę przez ocean rozmawiać z córką
patrząc jej w oczy
ruchliwe skrzyżowanie mojej duszy
czasem się korkuje z nadmiaru wrażeń
ale cierpliwie czekam
na zielony sygnał
wiem
że gdy dojdę do znajomej rzeki
przejrzę się już w innej wodzie
***
lubię kontemplować
niebo po burzy
wymalowane sympatycznym atramentem
czarne płachty
znikają
błękit jeszcze trochę szary
zwycięskie
słońce moczy pędzle promieni
w kałużach
Świadectwo naszej epoki
Zło nie wzbudza odrazy
Polemiki z sumieniem brak
Wodospady hejtu
huczą złowrogo
Zwykła uczciwość spłynęła
do bezdennej jaskini
A ty
z dumą wyznajesz
że potrafisz być
cięta jak brzytwa