Józef Bratko

bratkofoto

JÓZEF BRATKO

Absolwent dziennikarstwa na Wydziale Filozoficzno-Historycznym UJ. Z zawodu dziennikarz.Po studiach ukończonych w 1954 roku i praktykach odbytych w redakcjach Nowin Rzeszowskich i Gazecie Krakowskiej, pracował w Głosie Młodzieży w Krakowie. Do przejścia na emeryturę w roku 1995, był sekretarzem odpowiedzialnym w dzienniku sportowym Tempo w Krakowie. W latach 1995 – 2000 pracował jako redaktor wGazecie Niepołomickiej. Wcześniej współpracował z Wydawnictwem Literackim. Uprawia reportaż literacko – historyczny o charakterze dokumentalnym, publicystykę, poezję, a także malarstwo sztalugowe olejne, rysunek [wystawa indywidualna w Klubie Dziennikarzy „Pod Gruszką” oraz zbiorowa w klubie „Paleta” Dworek Białoprądnicki]. Tematami jego prac są głównie portrety oraz martwa natyra.
Na gruncie literackim debiutował w prasie krakowskiej reportażami dotyczącymi wydarzeń z okresu II wojny światowej. Jego publikacje ukazywały się m.in. w „Dzienniku Polskim”, „Gazecie Krakowskiej”, „Przeglądzie Tygodniowym”, „Przekroju”, Wieściach”, „Głosie Młodzieży”, jak również w czasopismach słowackich [m.in. Żivot].

W swoim dorobku posiada publikacje książkowe:
„Gestapowcy” [opowieść dokumentalna], Kraków 1985, 1990. Książka przyjęta została przez krytykę z dużym zainteresowaniem. Cezary Leżeński pisał w Nowych Książkach: „Jest to jedna z jakże nielicznych książek mówiących o hitlerowcach i policyjnym systemie Trzeciej Rzeszy. I to widzianym (…) jakby od wewnątrz (…) Warto przeczytać tę książkę, bo jest się czego dowiadywać o stronie przeciwnej w drugiej wojnie światowej”.
„Dlaczego zginąłeś, prokuratorze?” [opowieść dokumentalna] Kraków 1998.
„Czas rozerwany”, {wiersze] 2012.

Publikacje w edycjach zbiorowych:
„Kronika Krakowa” [WL] 1971, 1975-1978;
„Ten drugi brzeg rzeki”
„Umarły świat bohaterów”
„Franka K. żywot niewłasny”,
„Ta 2. kompania”
„Tylko góry zostały te same”
[reportaże historyczno-psychologiczne], [w:] Proza, proza, proza, t.VI Kraków 2000; t. VII Kraków 2001; t. VIII Kraków 2002; t. IX Kraków 2003; t. X 2004;
„Wektory Pana Boga”” [opowiadanie} „Literat Krakowski”, Kraków 2008;
„Świecie mój, świecie…” Literat Krakowski” 2012-2013;
„Krakowska noc poetów”, wiersze, Kraków 2002-2014;
„Pożegnanie lata pisarzy i artystów” [almanach] wiersze, Kraków 2005-2014.

Opinie: prof. zw. dr hab. Jerzy Jarowiecki: „…ceniony dziennikarz, znany ze swych zainteresowań historycznych, przed laty z rzetelną dokładnością i uporczywą dociekliwością, tropił różne tajemnice związane z okupacją hitlerowską i systemem policyjnym Trzeciej Rzeszy.Ujawnił wtedy nie tylko literackie walory pióra, ale przede wszystkim warsztat historyka”. Z kolei prof. zw. dr hab. Tadeusz Hanausek o książce „Dlaczego zginąłeś, prokuratorze?” napisał: jest rewelacyjnie ciekawa. […] Ma cechy obszernej monografii z zakresu nauki kryminalistyki. […] … zawiera prawie klasyczne wersje kryminalistyczne i to wersje sprawdzone oraz przekonujące. Ta prawie renesansowa wszechstronność książki czyni z niej niezmiernie interesujące i wartościowe opracowanie. […] Rzetelność Autora, jego wiedza, uczciwość, znakomity zestaw sprawdzonych faktów, doskonała dokumentacja – to czynniki świadczące o licznych i głębokich aspektach naukowych książki”.
Jest członkiem Związku Literatów Polskich, Stowarzyszenia Twórczego Artystyczno – Literackiego oraz Stowarzyszenia Dziennikarzy RP.

TAKI SOBIE MAJOWY DZIEŃ

w pokoju
światła migotem stanęły
ktoś
wyrwał zawiasy
umknęły myśli
niczego nie znaleziono
słoność
w ramę dana
pod powiekami malatura dni
lecz nie ma łez
i
próśb nigdzie
i cisza
i
odbity rachunek
znak żaden
do nikogo nasz harpun nie doleci
tam
maski
korali płaskich księżyce
gdzie
człowiek
pole
trawa
i
sen

SNAJPER*

Było to w dniach gdy karykaturę świata rzucono na stół
Na marginesach rzędy symboli skala jeden do
I
Nagle świat wydał się mały
Zaraz się nad nim zamknął krąg głów
Gdzie pomarszczony piasek wiatr bez deszczu
Ktoś niewidoczny kark łamał drugiemu
Okropnym rozmysłem wędrując w czas stuleci
Tamtego rana wieczora południa czy północy
I
Tego – co było NIM – w epoce ludzi lub
Wygrzbieconym kształtem książki której nikt nie czyta
(jego imię zapisano słowem milczenia)
Pozostawał prawdą
Jak opowieść krążąca wśród zapomnianych plemion
W siebie zapatrzonych gdy na obrzeżach
Róg szatana zastygły w znaku deprawacji
I
On
Z sumieniem przerąbanym
Gdzie domy przy drodze
Ciepło i dzień ranny sławiący życie
Foliał odłożony na półkę kartka ostatni wers zdanie pointą wysycone
Bez strachu i krzyku przerażenia
Lecz oto należało coś zamknąć coś otworzyć mrużąc powiekę
Co miało być święte grzechem Ewy zostało skażone
I
Nie było aniołów został mistrz dzikości rządzy i pragnień
Pod niebem obcym w firmamencie dozorów i zniszczenia
(gdy nad grobami nie śpiewają Salve Regina
i w soczewce lunety nieodłączny krzyż)
Spod którego świeciła kroplamającej popłynąć krwi
W taką poranioną noc
ON
SNAJPER
Z bojowym arsenałem myśli i pragnień
Odludek samotnik bez twarzy i blasku
Wyszarzałym świtem gnał ku przeznaczeniu
Zielonooki cynik
By
Pozostać
Trwać
Być
Staczając się w miękkość nocy
(zanim rozkołysany ugrzęźnie w nicości napotkany świat)
I
Czekać
I
Czekać
I
Czekać
Aż świat stanie się drobiną
Molekułą w zamkniętych kręgach fizyki
Co było nocą
Pozostanie dniem
Rozgrzeszeniem
Świat uniesie przyłbice
(wierzył)
Nagradzał go
I
Śpiewał mu będzie
ON
(bezgrzeszny)
Popłynie malinową nocą
Gdzie palce dziewcząt w białych tunikach
(pieszcząc struny harf i wieńcem zdobiąc mu skronie)
Wieźć go będą do miejsc natchnienia
Wtedy wielu rozumieć go przestanie
I
Oto
Krwawe nastąpiło przyspieszenie
Sen
Uszedł by osiąść pośród wydm gdzie bezdrożami sunęły karawany
(pamiętał)
Bagdad
Daleki
I
Świt
(czwarta pięćdziesiąt dwie)
Wówczas zjawiła się
ONA
ŚMIERĆ
Omotana przymierzem
W podczerwonym (jeszcze mrok) obrazie
Soczewek przybliżeń i skali
(wiedział że jest)
Strzelił
Bez współczucia (ten owal ta czarczafa)
Widział osuwające się życie
I
Nic nie przysłaniało nieba
Dziewczyna szła skrajem wydm z dłonią zaciśniętą na dłoni Allacha
Nigdy potem nie zobaczył grobu dziewczyny
Wiatr studził mu twarz
Spoglądał w pustąładownicę
Nizając trupy w korale w przepełniony sobą czas
I
Łkania słuchał odchodzących
W miejsce łez
Sceny triumfu w iloczyn wpisane umarłych
Krwi i snajperskich strzałów
Poblask „Srebrnych Gwiazd”
I
Nowy się rodził nieboskłon
Błękitny się szereg wyrównał mundurów
Ktoś wrócił z tamtych (pustynnych) dróg odejścia
Brzegami podmytymi łzą
ONA
Ostateczna
W trójfazowym wyliczeniu czasu
ŚMIERĆ
(gdy jak ongiś Irakijkę objęła ramieniem)
I
Na nowo gromadzić poczęła korale
W ostatnią godzinę
Aby
ON
We własnej(mógł) spocząć
Mogile

*Pierwowzorem „ Snajpera” w moim wierszu,jest żołnierzamerykańskiej armii Chris Keyle, choć problem, który poruszam, dotyka wszystkich armii świata. I nie o Irak tu tylko chodzi; Chris Keyle jest jedynie przykładem bezsensu zdarzeń, od których, jak dotąd, nie ma odwrotu. Otobyły komandos NavySeal, po kilku pobytach na obszarach ogarniętych wojną, tym razem w Iraku, staje się jej weteranem, a więc kimś, komu jakoby należał się szacunek. Za co? Ano za to, iż w stopniu wyjątkowym wykazał się umiejętnościami strzeleckimi, pokonywaniem szlaków wojennych, a przede wszystkim łatwością zabijania ludzi. Z tego względu nazwany został „Diabłem”. Tak więc jeszcze raz potwierdziła się stara prawda, iż podczas wojny, ci którzy zabijają, stają się bohaterami lub zbrodniarzami. Zależnie od okoliczności i propagandowych potrzeb.
Chris Keyle był postacią autentyczną. Jego pierwszą wojenną ofiarą była kobieta. Ten fakt zapisały kroniki wojny. W kulturze mojego narodu, kobieta, nosi w sobie pierwiastek najwyższego szacunku, powiedziałbym świętości. Podczas wojen świętość ta traci, zostaje obnażona, w świadomości zaś snajpera dominuje śmierć… Zapewne także wstyd i niepokój. Pojęcia sprzeczne, wykluczające się, ale tak jest. Podczas czterokrotnego pobytu w Iraku, Snajper, o którym piszę, według jednych źródeł zastrzelił stu sześćdziesięciu ludzi Według innych, było to ponad dwustu.
Za wyczyny podczas wojny, armia amerykańska odznaczyła swojego żołnierza, „ Srebrną Gwiazdą”. Człowiek ten odwiedził także Polskę, przyjęty z honorami w kołach komandosów Wojska Polskiego, należnymi bohaterom wojennym.
Chris Keylepoległ po zakończeniu służby, jako cywil, zastrzelony przez innego „weterana” Eddie Ray Routh’a na strzelnicy, gdzie byli żołnierze odreagowywali czas wojny.