Lucyna Bełtowska

Lucyna Bełtowska  

Całe studenckie i zawodowe życie związana z Uniwersytetem Jagiellońskim. Jeszcze przed ukończeniem studiów na Wydziale Filologicznym przyjęta do pracy w Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego przez prof. dr hab. Karola Estreichera młodszego. W Collegium Maius, gdzie przepracowała kilkadziesiąt lat, była autorką i kuratorką wielu muzealnych wystaw oraz katalogów do nich, w tym kilku ekspozycji o zasięgu krajowym i międzynarodowym. Jedna z nich, pt. Skarby Uniwersytetu Jagiellońskiego nagrodzona została drugim miejscem (główną nagrodę „Sybillę” otrzymał Zamek Królewski na Wawelu) w ogólnopolskim konkursie „Wydarzenie Muzealne Roku” pod patronatem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Na wniosek ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego za osiągnięcia w pracy zawodowej, zasługi w działalności na rzecz rozwoju, popularyzacji nauki i sztuki odznaczona przez prezydenta RP Srebrnym, a następnie Złotym Krzyżem Zasługi. Otrzymała także nagrodę Rady Dzielnicy XI Miasta Krakowa „Osobowość Roku w Dziedzinie Kultury w kategorii Twórca”.

Przejście w „stan spoczynku” nie oznaczało… przysłowiowego dolce far niente. Do głosu doszły zainteresowania, pasje, na które wcześniej nigdy nie starczało czasu; potrzeba wyrażenia w słowie i obrazie własnego widzenia, opisania świata, a także wewnętrznego artystycznego ładunku wyniesionego z Collegium Maius.  Zaowocowało to szeregiem wystaw obrazów oraz wieczorków autorskich w Krakowie, Gliwicach, Kielcach, Nowym Targu. Wiersze, opowiadania oraz fragmenty powstającej powieści publikowane są na internetowych portalach literackich, drukowane w czasopismach i wydawnictwach literackich, np. „Akant”, „Ypsylon”, a także w licznych Antologiach i Almanachach.  Przez lata współpracowała z miesięcznikiem uniwersyteckim „Alma Mater”, Dziennikiem Polskim” i z „Wiadomościami” – miesięcznikiem Dzielnicy Krakowa Podgórze.  W radiu Koszalin w ramach cyklu „Poczta poetycka Radia Koszalin” dwukrotnie zaprezentowano jej wiersze z merytoryczną analizą i interpretacją. Kilka lat temu Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego zorganizowało dużą – ponad siedem miesięcy trwającą − wstawę jej obrazów i  poezji. W roku 2022 ukazała się książka pt. „Monę Lisę tanio sprzedam. Wybłyskosłowie” (pierwsza indywidualna, nie licząc wydanego w 2004 roku tomiku poezji „Okruchy serca” oraz kilkudziesięciu katalogów wystaw muzealnych) zawierająca szkice, eseje, opowiadania „około muzealne” i z zakresu historii sztuki. Rok 2024 r. przyniósł dwie ważne (nie tylko dla najstarszej polskiej wyższej uczelni) rocznice: 40. śmierci prof. Estreichera, 60. udostępnienia dla zwiedzających powstałego z jego wizji Muzeum UJ i 50. rozpoczęcia jej pracy i przygody w i z Collegium Maius. Te rocznice, pamięć o profesorze, a także hołd złożony wyjątkowemu miejscu, w którym spędziła całe zawodowe życie stały się asumptem do napisania książki pt. „Wyznania muzealniczki. Historie – wspomnienia – impresje”.  4 marca 2025 r. w Collegium Maius −  w historycznej Sali Librarii (kolebki księgozbioru Biblioteki Jagiellońskiej)  − w  119.  rocznicę urodzin profesora Karola Estreichera młodszego − odbyła się promocja tej książki.

Jutrobranie
 
Rozpanoszył się na dobre. Listopad.
Dopada każde ledwo wypowiedziane
słowo. Ogryza do kości.
Na jaw wychodzą wszystkie letnie
kłamstewka.
Marznę.
Czy ty mnie Czasie nie wysrebrzasz
przedwcześnie?
Spójrz − jeszcze się zielenię.
Szmaragdowo.
Nie odłożyłam bezpiecznej przeszłości
na zapas. Tej jesieni nie czekaj
na owoc.
Scherzo ma non troppo
 
Nie namawiaj na miłość w tonacji durowej
na lśniącej politurze, chłodnej i bez rysy.
Głos podnosisz i rękę. We mnie cisza krzyczy,
kiedy ćwiczysz ten akord, który dudni w głowie,
a nocą pachnie piżmem. Nie dręcz klawiatury,
moich nut nie przyśpieszysz, więc graj piano, piano
−  jej ciepło, biel i gładkość − całe moje wiano.
W tej tonacji molowej, nie podrap mi skóry,
Zgubiona w dźwięków ciżbie, rezonuję tonem
fałszywego odprysku, półnutą zdziwienia.
Na kimś innym ćwicz solfeż. Ciszej kamertonie
wyznaczniku nieczuły. A ty nuty zmieniasz,
choć krąg kwintowy zgodny, klawiatura milczy.
Zły instrument wybrałeś. Apetyt mam wilczy.
Conversatio morum 
Nigdzie indziej poza własnym Montserrat nie znajdzie człowiek szczęścia i spokoju. J.W. Goethe
 
W jednym z eremów w Montserrat
Czarna Madonna

ma zamknięte oczy − symbol milczenia.

Wspinam się po słowach, uparcie
nie wierząc w ich sens.
Ścigają mnie twarde, kanciaste.
Już wiem, nie zdążę.
Pochłonie mnie lawinisko. I jeszcze twój krzyk.
Nie patrz tak!
Oczy mogą narobić wiele
hałasu.
Nie wiedziałeś?
In plena concordia
Ze spokojem spoglądam na szlak dróg przebytych,
miasta X tam nie ma, unikam miejsc nażytych
nadmiernie. Przez imperatyw bycia na topie,
ucieka najważniejsze, znika wraz z potopem
hałaśliwego tłumu. Ukrytego piękna
nie dojrzysz, gdzie zbyt dużo zadrapań i szumów.
Przygodą kuszą stacje jeszcze niepoznane,
gdzie słowa zmilkną naszym niewyznaniem.
Palimpsest
Szumy w tle są ważne.
Mimo że zamazane nie pozwalają zapomnieć.
Niewiele znaczą pokrywające je runy,
nie sięgają sekretu.
Trzeba położyć szare na szare by uzyskać
wyrazistość.
Kiedy sowa Minerwy wyleci o zmierzchu
wszystko stanie się jasne.
Czy dlatego nawet myśl jest tylko ciemnofioletowym
cieniem rysującym krakelury wybrzmiałych wspomnień?
We wnętrzu jeszcze ciepłej dłoni układam niedopasowane
puzzle pamięci. Rozsypane paciorki zbędnych słów
skarżą się żałośnie.
Próbuję pozbierać nie kalecząc przyszłych marzeń
bezszelestnie upadających czarno-białymi snami.
Kiedy chłód prześcieradła kładzie się cieniem
na powiekach znikam, chłonąc ostanie ślady czułości.
Pycha
zamykam oczy i fotografuję cudze myśli
myślałam udało się skraść okruszek
boskiej mocy
a ja tylko zagubiłam siebie w kakofonii
kłębowiska obrazów niewywołanych filmów
staczających się w lawinisko
imaginacji pragnień obsesji
życie całe w garści zmieścić
to jakby przysiąść
na atłasem wyściełanym taborecie
przy najpiękniejszym fortepianie
Pana Boga
nie dla ciebie człowieku
powinieneś wiedzieć nie potrafisz
zagrać nawet jednej najkrótszej
czystej nuty na biało-czarnej
nieskończonej niebiańskiej
klawiaturze
Nie pytaj, kiedy znasz odpowiedź
Wlecze się
za człowiekiem
cień. Czarna dziura.
Czym jest ta czerń.
Uniwersalnym wzorem na tragedię.
Emanacją zła bez rozcieńczania
czy małą czarną w szafie
szanującej się damy?
A może tylko tłem
dla błysków-rozbłysków gwiezdnych
wachlarzy kosmicznych idei.
Jeszcze niepojętych.
wróżenie ze starych fotografii
w mieście cichego poranka
gdzie kolor błękitny jest symbolem oddalenia
ulica urwana chciałaby spotykać się z ulicą wspólną
przechodnie nie podnosząc oczu blakną
kiedy ból stacza (zwycięską) walkę z rozumem
nie dziw się że uciekam
choć w bagażu mam tyle miejsc
do wypełnienia
podobno pustka jest dobra nie rdzewieje
ma odcień twoich oczu
już nie czekasz
chociaż wciąż tak myślę