Marcelina Koncewicz

Marcelina Koncewicz

Urodziła się w 1998 roku w Nowym Sączu. Poetka, krytyk literacki.
W 2017 roku Ukończyła I Liceum Ogólnokształcące im. Jana Długosza w Nowym Sączu. W latach 2017-2022 studiowała prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Ukończyła również studia z polonistyki antropologiczno-kulturowej oraz krytyki literackiej.
Autorka artykułów naukowych, opublikowanych np. w „Kontekstach kultury” i w „Biuletynie Kryminologicznym”. Redaktorka w „Wiadomościach Uniwersytetu Jagiellońskiego”. Publikuje utwory poetyckie w „Literacie Krakowskim” oraz almanachach Krakowskiej Nocy Poetów.
Opublikowała:
3 tomy poetyckie – „Przez okno” (2016), „Ciało moje” (2020), „Prawo pożegnań i powrotów” (2024)
Libretto do opery „Estera”
Mieszka w Krakowie.

 

Prawo pożegnań i powrotów
W artykule pierwszym wyznaczono sposoby
dotykania cudzych ust na powitanie
Jest to katalog otwarty
Nie znaczy to jednak że trzeba otwierać usta
Artykuł drugi wyznacza sposób
podawania rąk i policzków do muśnięcia
Zgodnie z najnowszymi poglądami doktryny
nie wolno całować w ręce obcych kobiet
Artykuł trzeci w pierwszym paragrafie
wyznacza sposób obchodzenia się
z całą reszta ciała
zaś paragraf drugi wymienia sankcje
grożące za naruszenie któregokolwiek
z powyższych przepisów

 

* * *
w strefie pakowania znajduje się artykuł
który nie powinien się tam znaleźć
urodziłam się w małej wsi na południu Polski
kiedy nauczyłam się mówić
przestali mnie rozumieć
wybierz ilość
kiedy poszłam do szkoły
nie mogłam się zdecydować
w czym chcę być najlepsza
a w czym lepsza od kogoś
wybrałam wszystko
poczekaj aż zjawi się pomoc
nie chciałam tracić czasu
na spanie, jedzenie
i umieranie
znalazłam zastępstwo
wybierz formę płatności
przez 8 godzin dziennie nie płakałam
i za to mi płacili
dziękujemy i zapraszamy ponownie!
drugi raz nie spróbuję

 

Szafa
nie jest jak drzwi gnieźnieńskie
bez płaskorzeźb i okuć
puste
pseudodrewniane drzwi
nic nie mówią
o twoim życiu
ale jej wnętrze
ma dla mnie nieocenioną wartość
skarbnica twoich komórek
materiał genetyczny
pomiędzy włóknami ubrań
niestety
twoje koszule
coraz mniej pachną tobą
co rano nad nimi fruwam
na cienkich skrzydełkach
nosa
otwieram i zamykam
wspomnienia silnych ramion
wstydziłeś się nimi objąć
kolejny poranek i wieczór