Promocja tomu poetyckiego Marceliny Koncewicz „Prawo pożegnań i powrotów”, Klub Dziennikarzy Pod Gruszką, 28 maja, godz. 17.00

22 kwi


Foto: Maria Leżańska


MOJE PRAWO…
Wtorkowy wieczór w Kubie Dziennikarzy od Gruszką jest wieczorem spotkań z twórcami poezji czy prozy pod egidą Krakowskiego Oddziału ZLP. Tego wieczoru bohaterką była Marcelina Koncewicz – prawnik i krytyk literacki równocześnie. I, co oczywiste, autorka wierszy. Wieczór prowadzony przez Danutę Sułkowska był promocją kolejnego tomiku poezji zatytułowanego „Prawo pożegnań i powrotów”. Słowo krytyczne napisał Arkadiusz Frania, bardzo mocno podkreślając zainteresowania poetki mające swoje odzwierciedlenia w wierszach.  Jak wielu twórców autorka próbuje rozliczyć się z przeszłością, ale równocześnie stwierdza, że wciąż w niej tkwi. Z drugiej strony życie jest zbiegiem przypadków i okoliczności z niewielkim naszym wpływem na jego przebieg. To też autorka zauważa i pisze:
Zasiedzenie
Zmienia się narrator mojego życia
To koniec opowieści
Ale ta historia nie była wcale o mnie
Nie walczę z nią
Wbrew pozorom życie to nie walka
To loteria
I właśnie ktoś zgubił mój los
Ten ostatni wers jest bardzo gorzki i dojrzały jak na młody wiek autorki. Tych goryczy i refleksji jest dość sporo w prezentowanych wierszach. Oczywiście wykształcenie i zawód mają swoje wpływy na twórczość, stąd w wierszach – takie określenia „prawo”, „osądzony”,” artykuł’, „prawda jest twarda”. Jest również wiele odniesień do postaci i opowieści biblijnych, które autorka traktuje jak wydarzenia aktualne z przesłaniem i konsekwencjami pisząc tak:
Piotr
Nie bój się chodzić
Po jeziorze, po morzu
I po podłodze w hospicjum
Nie bój się łapać
Ryb w sieci, Boga za rękę
I okazji by umrzeć…
Oczywiście wieczór to nie tylko czytanie wierszy, to też rozmowa. I tu Panie poruszyły kilka wątków – inspiracje jakie są punktem wyjścia do pisania wierszy o takiej a nie innej tematyce, o sposobie ujmowania tematu. Obie Panie stwierdziły, że napisanie dobrego wiersza nie jest łatwe, że wiersze przychodzące gotowe, jakby skądś, to wielka rzadkość i nie należy na to liczyć. Jak opowiadała autorka, czasami notuje pomysł, czasami jakiś wers lub sformułowanie, a dopiero potem tworzy z tego wiersz. Słuchając tych wierszy w wykonaniu autorki, chwilami widzieliśmy obrazy, które w sposób bardzo sugestywny poetka przedstawiała. Te obrazy mają znaczenie co najmniej podwójne – to pierwszoliniowe i to drugie, refleksyjne. Do takich obrazów należą wersy z wiersza – „Zaryglowane drzwi”, w którym są odniesienia do przeszłości bez powrotu („dom na wsi”) ale i do sytuacji obecnej lub nawet w przyszłości („już nie chcę całować chleba, pić wódki, mieć białej sukni”). Łatwo sobie wyobrazić stare drewniane ciężkie drzwi zaryglowane zasuwą, do której trzeba wiele sił, aby ją odsunąć. Przynajmniej ja miałam taki obraz przed oczyma. W rozmowie z Danutą Sułkowską nie zabrakło wątku dalszej twórczości i planów na przyszłość, oczywiście tę literacką. Rozmowie i wierszom w trakcie wieczoru towarzyszyła muzyka w wykonaniu dwóch pań – Ewa Kuczara grała na skrzypcach, a Monika Potoczek na fortepianie. I tak minął słoneczny, letni wieczór w towarzystwie wierszy i muzyki.
Anna Pituch-Noworolska