








Foto: Maria Leżańska
„SENNIK HOPPERA” ALBO „HOPPER’S DREAM BOOK”
Cykliczny wieczór literacki w Klubie Dziennikarzy „Pod Gruszką” przygotowany przez Krakowski Oddział Związku Literatów Polskich tym razem zgromadził miłośników poezji Małgorzaty Kulisiewicz.
Prezentowane, najnowsze wiersze Autorki, zawarte w dwujęzycznym tomiku „Sennik Hoppera”, omówiła prowadząca spotkanie Anna Pituch-Noworolska we wstępie, przybliżając sylwetkę tytułowego Edwarda Hoppera – malarza krajobrazu, ludzi a zarazem samotności.
Z przedstawionej oceny wynika, że wiersze Małgorzaty Kulisiewicz są refleksyjne, zawierające szeroki wachlarz poetyckich środków wyrazu, co świadczy o umiejętności posługiwania się słowem. Jest w nich wiele fascynacji malarskich, filmowych i muzycznych, dużo nawiązań filozoficznych. Inspiracje malarskie są na tyle silne, że ulubieni malarze pojawiają się po kilka razy we wszystkich tomikach Małgorzaty Kulisiewicz. Ukryte w wierszach odniesienia do religii są poruszane delikatnie, bez narzucania czytelnikowi jakichkolwiek sugestii. Dyskusja na temat archetypicznego bohatera, który zaintrygował autorkę (Pan Nikt pojawia się w ostatniej części książki), doprowadziła do porównań z podobnymi bohaterami w twórczości innych pisarzy. Pan Nikt staje się w poezji Małgorzaty Kulisiewicz bytem odrębnym, zaczyna żyć własnym życiem. Autorka może się z nim zaprzyjaźnić, nawet pokłócić, wchodzić z nim w różne relacje.
Wywołany przez prowadzącą spotkanie temat sztuki wtórnej, nasunął wiele pytań. Czy istnieje kontrast wyobraźni człowieka piszącego wiersze i człowieka tworzącego film albo przedstawienie teatralne? Czy efekt oddziaływania filmu i teatru to przede wszystkim manewrowanie wyobraźnią odbiorcy? To często pojawiające się w twórczości Autorki dylematy, chociażby w wydanym niedawno tomiku „Kinoptycznie”. Obecny na sali Leszek Czapliński, filmoznawca, włączył się do dyskusji.
Wiersze z tomiku” Sennik Hoppera” w interpretacji autorki i prowadzącej wybrzmiały również w języku angielskim w świetnym tłumaczeniu Anny Luberdy-Kowal, której udało się nie tylko oddać poetyckie przesłanie, ale także zachować melodykę wierszy, co podkreśliła Anna Pituch-Noworolska. Tłumaczka wyznała, że dla niej przekład jest zawsze wyzwaniem i przygodą. Krótkie wersy tłumaczy się łatwiej, natomiast kiedy pojawiają się tropy filozoficzne i historyczne, potrzebne jest ucho, które wyłowi niuanse językowe. Wszystko spina forma. Najlepiej, kiedy osoba tłumacza wierszy jest poetą. Ważna jest również współpraca autora i translatora.
Na koniec bardzo ciekawego spotkania z poezją Małgorzaty Kulisiewicz słowa uznania i gratulacje dla Anny Luberdy-Kowal złożył mąż Autorki, anglista Krzysztof Kulisiewicz. Autorka długo podpisywała swoje tomiki przygotowane przez wydawcę Rafała Czachorowskiego prezesa Fundacji Duży Format.
Grażyna Potoczek