Wieczór autorski Andrzeja Marii Hrabca, Klub Dziennikarzy Pod Gruszką, 28 marca, godz. 18.00

15 mar

 


Foto: Edward Pięta


LITERAT, GRAFIK, ARCHITEKT, CZYLI WIECZÓR ANDRZEJA MARII HRABCA

Spotkanie prowadził również świetnie piszący twórca – Andrzej Krzysztof Torbus. I to on postawił zagadnienie – kim jest bohater spotkania – bardziej architektem bardziej grafikiem czy poetą, prozaikiem. Po raz kolejny okazuje się, że twórczość będąca uzupełnieniem pracy zawodowej zaczyna dominować zwłaszcza wtedy, gdy tej pracy zawodowej ubywa, bo przechodzimy na emeryturę. Rozmowa toczyła się nie tylko o twórczości, ale i dziełach architekta, czyli w jakich budowlach Krakowa brał udział, czy ma „swoje” obiekty zaplanowane i zrealizowane w przestrzeni miasta. Opowieści o życiu, pracy zawodowej oraz twórczej w Krakowie zaczęły się od odczytania wybranych fragmentów prozy o czasach dzieciństwa, starym domu z drewnianymi schodami. Mycie tych schodów stanowiło wydarzenie, a dla dzieci wspaniałą okazję do zabawy z wodą płynącą kaskadami po stopniach. Tego Krakowa już nie ma, pozostaje we wspomnieniach i opisach tych, którzy to pamiętają. Architekci kształceni jeszcze bez komputerowych programów, sami projektowali domy, rysowali plany i detale architektoniczne, więc musieli posiadać i te umiejętności. Często wykorzystują je, tworząc obrazy, grafiki, kolaże artystyczne. Rysowanie grafik to dla Andrzeja Marii Hrabca twórczość uprawiana równolegle do pisania. Jego grafiki związane z Krakowem możemy podziwiać w ostatnim, jubileuszowym numerze Almanachu Krakowskiej Nocy Poetów. I pewnie nie jest to ostatnia seria grafik, jaką będziemy oglądali. Wracając do twórczości pisanej, to poza fragmentami prozy słyszeliśmy wiersze czytane przez aktorów, co dodawało im uroku przez interpretację osoby, która te wiersze czyta, a nie jest ich twórcą. Sam autor przyznał, że nie potrafiłby tak ich zinterpretować i było to dla niego nowe doświadczenie słyszeć własne wiersze w takim wykonaniu. Pięknych wierszy było wiele, a niektóre miały przekorną formę i często przekorną puentę. Dla publiczności licznie zgromadzonej w Klubie Dziennikarzy „Pod Gruszką” był to ciekawy wieczór zakończony dyskusją o dawnym Krakowie, o konieczności utrwalania tego, co jest już tylko w naszej pamięci, wspomnieniach i na starych fotografiach. I z tą refleksją rozchodziliśmy się w ciemny, chłodny wieczór wczesnej wiosny.

Anna Pituch-Noworolska