Foto: Maria Leżańska
TO BYŁ WIECZÓR DO …ZASŁUCHANIA SIĘ. W słowie. I w ciepłej barwie głosu Autorki. Plastyka wypowiedzi bohaterki spotkania zapewne bierze się z jej talentu i artystycznego wy-kształcenia (absolwentka krakowskiej ASP). Sztuką jest zainteresować słuchacza czymś zwyczajnym, wyjętym z życia. A Barbara Paluchowa to potrafi. Jest w tym mistrzynią. Pięknie balansuje pomiędzy słowem mówionym i… śpiewanym. Posiada po prostu dar malowania słowem. Dlatego był to wieczór do …zasłuchania się, wieczór wyobraźni.
Świetne słowo krytyczne wygłosiła prowadząca spotkanie Danuta Sułkowska. Nie pobieżne, ogólne, a wnikliwe i dotykające najistotniejszych cech twórczości autorki 14. tomów poezji.
Dodam, że dobre są takie spotkania, gdzie dialog pomiędzy prowadzącym i autorem dzieje się jakby bezwiednie a rzeczowo. To wielka umiejętność. Ważna też jest zręczność skupienia się na słowie. Czytam aktualnie biografię Żeleńskiego-Boya i bardzo przemówił do mnie fragment jego wypowiedzi, który sobie zapisałam w literackim notatniku. Dotyczył wprawdzie dekoracji teatralnej, ale można go odnieść do każdej oprawy wieczoru autorskiego. Boy podkreśla, że dekoracja /oprawa nie może współzawodniczyć ze słowem. Nie przekrzykiwać go! Ma być inteligentna i dyskretna. I taką oprawę/dekorację miało spotkanie Barbary Paluchowej w Sali Fontany w Klubie Dziennikarzy pod Gruszką, które zgrabnie poprowadziła wiceprezes KO ZLP Danuta Sułkowska.
Irena Kaczmarczyk
JESIENNY WIECZÓR Z „HELKĄ Z ZIEMI NICZYJEJ”
W listopadowy zamglony wieczór spacerkiem dotarłam na spotkanie w Klubie Dziennikarzy „Pod Gruszką” przy Bibliotece Kraków, gdzie promowana była powieść naszej koleżanki – poetki, artystki, i animatorki kultury – Barbary Paluchowej. To była jedna z okazji odejścia od wirtualnej rzeczywistości i spotkania się z rzadko spotykaną koleżanką, mieszkanką Piwnicznej.
O dorobku literackim i działalności bohaterki wieczoru poinformowała nas prezes Krakowskiego Oddziału ZLP Anna Pituch-Noworolska. W roli prowadzącej wieczór wystąpiła wiceprezes Danuta Sułkowska, która odczytała obszerną i wnikliwą recenzję książki, po czym w profesjonalny sposób poprowadziła gości po jej stronicach, zadając autorce wiele ciekawych pytań. Były odpowiedzi optymistyczne i nostalgiczne.
Jako że to listopad i pamięć o tych, którzy odeszli, mogliśmy wysłuchać wierszy poświęconych nieżyjącemu mężowi Barbary Paluchowej w jej interpretacji.
Wieczór nie miał oprawy muzycznej, ale autorka doskonale poradziła sobie, śpiewając fragmenty swoich dwóch tekstów (ukazując kolejny talent).
Promowana książka to mnóstwo informacji od przeszłości rodu autorki aż do czasów współczesnych. Dużo w niej rodzinnych i nie tylko historii, zdjęć i wspomnień. To wielowątkowość tematów jak barwy jesiennych liści. Można było się zasmucić i zachwycić, zadumać i zatęsknić.
Mogłabym dużo pisać o tym wieczorze, ale wszystko jest zarejestrowane i można w wolnej chwili sięgnąć do komputera i obejrzeć.
Obie panie – prowadząca promocję Danuta Sułkowska i Barbara Paluchowa – autorka książki wychodziły pytaniami i odpowiedziami naprzeciw swoim oczekiwaniom, co stanowiło harmonijny i dobrany tandem.
Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała wiersza kończącego ten pełen wrażeń wieczór. Wiersza, którego zakończenie jest pytaniem, które powinniśmy zadać sobie, zanim nasza ścieżka dobiegnie kresu.
JEST TAKA ŚCIEŻKA
Jest taka ścieżka ukryta w nas,
Którą idziemy jeden raz.
Pnie się pod górę, prowadzi w dół,
Ale przeważnie, tak pół na pół.
I rozstępuje się przed nią czas,
Jak mórz głębina, jak gęsty las,
A to co było, sypie się w pył,
Tak jak się żyło i kto kim był.
I nikt nie stanie na drodze nam,
Bo każdy ścieżką wędruje sam.
Do ostatniego tchu, kresu sił,
Wplątany w siatkę tętnic i żył.
Jak zagoniony zwierz pędzi świat.
Co krok zarasta wędrówki ślad…
Gdy odejdziemy, czy o nas ktoś
Powie:
W porządku był z niego gość?
Piękny i wartościowy był ten wieczór. Długo w moich uszach brzmiały słowa jednego z wierszy Barbary Paluchowej. Wracałam do domu przepełniona historiami z życia jej przodków, jej rodziny – po czasy obecne. Myślę, że w niejednym czytelniku zbudzi się impuls do napisania własnej sagi, kto to wie? Wieczory długie…
Danuta Perier-Berska