Franciszek Klimek – Krakowianin z urodzenia i wyboru, emerytowany muzyk, ale nie emerytowany poeta. 25 lat spędził w Zespole Pieśni i Tańca „Śląsk”– najpierw jako śpiewak, z czasem jako asystent dyrektora zespołu do spraw artystycznych, następnie 11 lat śpiewał w chórze Filharmonii Krakowskiej. Pod koniec lat 70. zadebiutował w poznańskim piśmie Mucha jako autor satyrycznych fraszek i wierszy, współpracował też z dwutygodnikiem Karuzela, a w latach 80-tych publikował humoreski prozą w tygodniku Veto. W 2004 nakładem Wydawnictwa “Nowy Świat” i „Debit” wydana została książka Aleksandry Ziółkowskiej-Boehm Podróże z moją kotką, w której autorka zamieściła ok. 30 wierszy Franciszka Klimka. Swoje najnowsze wiersze Franciszek Klimek prezentuje na spotkaniach autorskich w szkołach i domach kultury, a także okazjonalnie na scenie kabaretu Loch Camelot.
Do tej pory zostały wydane:
– 2003 r. – tomik wierszy Ja w sprawie kota (Wydawnictwo JANPOL – Warszawa)
– 2004 r. – tomik wierszy Otulę cię ciepłym mruczeniem (Wydawnictwo JANPOL – Warszawa)
– 2005 r. – tomik wierszy dla dzieci – Kotki, pieski, niespodzianki(Wydawnictwo “bis” – Warszawa)
– 2005 r. – tomik wierszy Nie chodzi o to, by człowiek miał kota (Wyd. Arfa-Studio – Kraków)
– 2006 r. – tomik wierszy Gdy KOT przebiegnie ci drogę (Wydawnictwo ”Galaktyka” – Łódź)
– 2007 r. – tomik wierszy Mruczę więc jestem (Wydawnictwo ”Galaktyka” – Łódź)
– 2008 r. – tomik Tym razem limeryki (Wydawnictwo OKTOPUS – Kraków
– 2012 r. – tomik wierszy Jak pies z kotem (Wydawnictwo GoldenForest – Olsztyn)
KUMPEL
Pies bezpański, pies bezdomny, nierasowy,
miał dylemat – może trochę nietypowy:
Otóż padła propozycja – nie wiem skąd,
że się znajdzie dla zwierzaka jakiś kąt.
Dach nad głową, legowisko, żarcia miska –
trzeba będzie tylko trafić do schroniska.
Tam już siedzi cała sfora jego braci,
lecz ma problem: ile zyska, ile straci.
Dach nad głową i tak dalej – to już coś,
lecz czy może tak sam zostać tu ten ktoś,
z kim czasami dzieli nocą ławkę w parku,
który mile potarmosi go po karku,
który często zachowuje się okropnie,
ale nigdy nie uderzy i nie kopnie,
a odstąpi kawałeczek smakołyku
gdy się rankiem spotykają przy śmietniku.
I zostawić go samego niech tu czeka?
Przecież kumpel, choć wygląda na człowieka.
I pomyślał pies bezpański w pewnej chwili:
czy możliwe, by ich razem tam wpuścili?
Czy zgodzili by się na to inni ludzie,
żeby był ze swoim kumplem w jednej budzie?
Pewnie nie. Więc ociężale i powoli
ruszył śladem towarzysza swojej doli
i w tej chwili wszystko się zrobiło proste:
w dwójkę da się jakoś żyć – nawet pod mostem.
………………………………………………………………………………
Niech odgadnie może ktoś, kogo to wzruszy,
jakie struny tak potrafią grać w psiej duszy…
2004
DWA KOŃCE
Za czasów dziadka Samuraja
szedł chłop Roztropek drogą bitą
i właśnie tutaj na rozstajach
spotkał był szefa z jego świtą.
Chłopek Roztropek mimochodem
w piśmie drogowym był uczony,
więc nie przepuścił szefa przodem,
bo sam był właśnie z prawej strony.
Kodeks kodeksem, prawo prawem,
lecz przede wszystkim władza – władzą:
– Brać go za szmaty i na ławę,
niech mu tam dziesięć kijów wsadzą!
Chłop był uparty jak cholera
i jeszcze miejsca tarł bolące,
ale gdy tylko się pozbierał,
krzyknął: – A kij, to ma dwa końce!
Pan zaskoczony skinął głową
i wezwał znowu swoje sługi:
– Ten chłop ma rację. Prawidłowo.
Wlejcie mu jeszcze końcem drugim.
………………………………………….
Z tego nauki płyną, które
w tym jednym zdaniu chyba zmieszczę:
Jeśli już raz dostałeś w skórę,
to milcz, bo możesz dostać jeszcze.
1970