Jacek Molęda
Debiutował w roku 1984 na łamach „Tak i
Nie”. Jest stałym współpracownikiem „Almanachu
Prowincjonalnego”. Uczestnik transgranicznego projektu
„Prowincja- matecznik słowa / Provincie – pramen
slova”.
Opublikował zbiory wierszy:
„Świadectwo tożsamości” (1995),
„Małe światy” (1999),
„Odtąd - dotąd” (2001)
.
horyzont zdarzeń
byle nie wypaść poza krawędź:
dziecko patykiem zamyka krąg...
trzeba czasem coś zrobić –
raz dwa trzy – dla siebie –
dla bezpieczeństwa
byleby nie wyjść poza projekt:
mężczyzna betonem zalewa czworokąt...
trzeba czasem postawić na swoim –
raz dwa trzy – odpukać –
w niemalowane
byle nie wypaść ze swojej sfery:
starzec wpisuje się w rzeczywistość...
trzeba się czasem uciec do ostatecznego środka –
raz dwa trzy – gotowe –
kwadratura koła
i tylko ta czarna dziura w nas
co wsysa bezpowrotnie
zacieśnia figury
i coraz mniej bezpiecznie
i coraz większa pewność że
od początku byliśmy po
niewłaściwej stronie
horyzontu zdarzeń
może narodzenie
rzucamy sobie przelotne cienie
chrzęszcząc do siebie przez szczeliny w ciszy
cynizm obszył język by darmo nie strzępić
opuszki palców o fakturze monet
pośród rozbłysków na drobinach kurzu
na przewleczonym przez szybę promieniu
pośród przypadkowych zderzeń sylab
znaczeń wybitych z rozgwaru ulicy
z cząsteczki światła i drobiny słowa
(do końca nigdy nic niewiadomo)
może się właśnie urodził
być może jednak tak najzwyczajniej
pod nocną lampką
ze spopielonego zdziwienia ćmy
z potrzeby co starła pył z modlitewnika
z uporu kapci trących o dywan
z rozsądku co zmęczony ziewnął
z pragnień łyżeczki brzęczących o spodek
z ciekawości co błysnęła w okularach
urodził się
mały wszechświat