Wieczór poetycki „Dwaj Panowie J”, Klub Dziennikarzy Pod Gruszką, 9 kwietnia, godz. 18.00

13 mar


Foto: Andrzej Walter


Foto: Danuta Perier-Berska


Dwaj Panowie J.

Tajemnicza zapowiedź spotkania poetyckiego: „Dwaj Panowie J.” została wczoraj rozwikłana przez prowadzącą wieczór w Klubie Dziennikarzy „Pod Gruszką” wiceprezes Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich – Danutę Sułkowską.

Dwaj Panowie J. to poeci, członkowie ZLP: znany w krakowskim środowisku literackim Józef Janczewski i Janusz Jedynak, który przybył na spotkanie z Nowego Sącza, ale też powiązany jest z Miastem Literatury, ściślej z Oficyną Krakowskiej Konfraterni, w której został wydany w 2013 roku tom jego wierszy „Na dwa głosy”. Tytuł spotkania zainteresował przede wszystkim panów, gdyż zjawili się na widowni w zdecydowanej przewadze, co zauważyła otwierająca wieczór dwóch autorów prezes naszego Oddziału prof. Anna Pituch- Noworolska. Znamienite prowadzenie, wyważone i perfekcyjnie przygotowane przez Danutę Sułkowską słowo wiążące pozwoliło autorom na prezentację wierszy z wybranych tomów oraz rozmowę dotyczącą tematyki utworów, inspiracji poetyckich, warsztatu literackiego a także planów twórczych na najbliższe lata.

Zróżnicowany sposób obrazowania, dobry odautorski przekaz oraz zastosowany umiar w liczbie prezentowanych wierszy podobał się widowni, która miała więcej czasu na kuluarowe rozmowy i oczekiwanie na autografy dwóch Panów J.

A było o czym mówić. Poetę i twórczość Józefa Janczewskiego znamy, więc jego wypowiedź poetycka była dla nas oczywista, natomiast z zasłyszanych na gorąco opinii wynikało, iż duże wrażenie wywarła na słuchających poezja Janusza Jedynaka, bogata w przemyślenia filozoficzne i psychologiczne, zróżnicowana artystycznie, mówiąca o świecie i autorze językiem prostym, ale znaczącym, ważnym. Janusz Jedynak wydał tylko cztery tomiki poezji, ale to zupełnie nie jest istotne, bo otwierając jego książkę, po lekturze jednego wiersza, już jesteśmy schwytani w cudowną sieć jego przemyśleń, słów, znaczeń.

Janusz Jedynak – poeta osobny. Oryginalny. Mający dużo do powiedzenia. Nie tylko wierszem. Pisze również opowiadania oraz różne utwory poetyckie, m.in. haiku, wiersze satyryczne i dla dzieci. Podobnie jak Józef Janczewski (autor 26. tomów poezji) wypowiada się także poprzez rysunek i malarstwo.

Irena Kaczmarczyk

9 IV 2019

Wiosna zaprasza do słuchania poezji

Kolejne (bo już kwietniowe) spotkanie z poezją w Klubie Dziennikarzy „Pod Gruszką” zorganizował Zarząd Krakowskiego Oddziału ZLP. Wieczór różnił się nieco od poprzednich. Tym razem wzięło w nim udział dwóch poetów: jeden z Krakowa – Józef Janczewski, drugi z Bączej Kuniny k/ Nowego Sącza – Janusz Jedynak. Gości powitała prezes Krakowskiego Oddziału ZLP Anna Pituch-Noworolska, a nad całością spotkania czuwała wiceprezes Danuta Sułkowska, która ze znawstwem i zaangażowaniem prowadziła nas ścieżkami ogrodów poetyckich światów dwóch panów J.J. To było bardzo ciekawe spotkanie. Obaj Panowie poza poezją uprawiają malarstwo. Może dlatego wiersze, które wybrali na ten wieczór, były jakby malowane słowem. Tym razem nie było oprawy muzycznej, natomiast dominowało słowo, na którym słuchacze skupili swoją uwagę, nagradzając brawami obu autorów.

Podsumowując ten wieczór, odniosłam wrażenie, że dla mnie poezja Józefa Janczewskiego jest dosłowna, rozbudowana – choć pełna metafor, które – jak sam poeta mówił – fascynują go od zawsze. Poezja Janusza Jedynaka jest nastrojowa, refleksyjna i oszczędna w słowach; poeta nie wzbrania się (podobnie jak jego kolega) od używania metafor. Gdybym i ja miała użyć przenośni, pisząc o poezji obu Panów, napisałabym tak: poezja Józefa Janczewskiego jest jak wiosenny krokus, trzyma się blisko ziemi, zachęca kolorami, każe się nam zatrzymać, aby podziwiać. Poezja Janusza Jedynaka jest jak majowy bez, na którego kiście składa się moc maleńkich kwiatów, wydających intensywny zapach, któremu trudno się oprzeć. Z tego wieczoru nikt z nas nie wyszedł znużony. Przesyt zawsze jest gorszy od niedosytu, jak to pięknie na pożegnanie powiedziała nasza koleżanka Danuta Sułkowska. I właśnie to uczucie niedosytu towarzyszyło mi podczas powrotu do domu ze spotkania z poezją moich związkowych kolegów.

Danuta Perier-Berska

Wizyta u Prezydenta Miasta Krakowa – Jacka Majchrowskiego

13 mar

12 marca 2019 roku Prezydent Miasta Krakowa przyjął przedstawicieli Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich. KO ZLP reprezentowali członkowie zarządu: Anna Pituch-Noworolska, Danuta Perier-Berska, Dorota Lorenowicz, Andrzej Walter i Paweł Kuzora.

Foto: Andrzej Walter, Paweł Kuzora

Promocja tomu poetyckiego Ireny Kaczmarczyk „Intymnie”, Klub Dziennikarzy Pod Gruszką, 12 marca, godz. 18.00

7 lut


Wczoraj „intymnie” znaczyło dużo poezji IRENY KACZMARCZYK

Trudno mi jest oceniać dorobek twórczy mojej koleżanki Ireny Kaczmarczyk, z którą znamy się od lat. Połączyła nas poezja, dlatego znam Jej wiersze prawie na pamięć. Zawsze bardziej bliska jest mi krótka forma niż kilkunastozwrotkowce (ale można i tak) z całym szacunkiem dla ich twórców. Klub Dziennikarzy Pod Gruszką ma swój klimat i swoją historię – o tym dobrze wiemy, a sala Baltazara Fontany to idealne miejsce do popularyzowania poezji. Wczoraj widownia wypełniona była do ostatniego miejsca. Prezes krakowskiego oddziału ZLP Anna Pituch-Noworolska – otwierając spotkanie promujące nowy tom poezji autorstwa Ireny Kaczmarczyk, zwróciła szczególną uwagę na drobiazgi w naszym codziennym życiu, na których autorka poprzez metaforę buduje klimat. To rzadka umiejętność i nie każdy poeta potrafi temu zadaniu sprostać. Następnie o książce Ireny Kaczmarczyk słowo krytyczne wygłosił sam autor posłowia do tomu „intymnie” dr Michał Piętniewicz. W dalszej kolejności głos zabrała sama poetka Irena Kaczmarczyk, przedstawiając swoich gości, a przede wszystkim ilustratorkę tomu „intymnie” krakowską artystkę malarkę Renatę Kulig-Radziszewską. Wiersze wybrzmiały w interpretacji samej autorki i Jej gościa – Bogdana Dmowskiego, który na tę okoliczność przyjechał specjalnie z Wuppertalu z Niemiec. Swoją obecnością uświetnił spotkanie występ Jarka Kąkola z zespołem (Michalina Putek – skrzypce i Sebastian Adamczewski – gitara). Poezja śpiewana to przysłowiowa wisienka na torcie tego wieczoru – nic dodać, nic ująć. Była i niespodzianka od lidera grupy Jarka Kąkola, który na tę okoliczność skomponował muzykę do wierszy Ireny Kaczmarczyk, a my mieliśmy przyjemność jej wysłuchania na zakończenie wieczoru. Muszę dodać, że była to promocja, na którą czekałam z niecierpliwością wraz z innymi miłośnikami poezji Ireny Kaczmarczyk i nikt z nas się nie zawiódł, a wręcz potwierdziło się, że poezja w krakowskim środowisku ma się bardzo dobrze. Pozostaje podziękować Irenie Kaczmarczyk, Bogdanowi Dmowskiemu i zespołowi na czele z Jarkiem Kąkolem.

Tekst: Danuta Perier-Berska

Foto: Andrzej Walter

Walentynki 2019, Klub Dziennikarzy Pod Gruszką, 12 lutego, godz. 18.00

21 sty


Foto: Andrzej Walter


O miłości w Krakowie

   Właściwie żyjemy w czasach niełaskawych dla miłości. W czasach rozpoznanych naukowo, policzalnych i ufających jedynie bezdusznej materii. Niektórzy mawiają, że w czasach miłości zdefraudowanej, skomercjalizowanej i przedefiniowanej. Jakby nieznacznie zwietrzałej w wymiarze ogromu tego pojęcia. A jednak miłość, to jedna z ostatnich szans na ocalenie w takim świecie naszego człowieczeństwa.

   Grupa krakowskich poetek podjęła się trudnego zadania, aby właśnie w tym, a nie innym świecie odważnie pisać i opowiedzieć nam o miłości. Do tego na przekór tendencjom coraz popularniejszej propagandy uniseksualnej poetki te postawiły prowokacyjną tezę, że chcą porozmawiać z nami wierszem o czymś, co nazwały stricte „miłością kobiecą”, sugerując tym samym, że istnieje zarazem i jakaś inna jej odmiana – nazwijmy ją męską, że ów podział determinują przecież jakieś tajemne i trudne do uchwycenia cechy właściwe różnicy pomiędzy kobietą, a mężczyzną, a co za tym idzie, chciały się wpisać w nurt miłości odwiecznej, tej tradycyjnej, prostej, a zarazem jakże skomplikowanej. Wyszło im to całkiem nieźle.

   12 lutego 2019 w Krakowie, we wtorek, w Klubie Dziennikarzy Pod Gruszką nasz oddział Związku Literatów Polskich przedstawił bardzo piękny i nastrojowy wieczór poezji autorskiej: Danuty Perier-Berskiej, Ireny Kaczmarczyk i Doroty Lorenowicz. Gościnnie w naprzemiennej recytacji wystąpiła pani Agata Bernadt z krakowskiej Piwnicy Hotelu Pod Różą znana z propagowania i rozpowszechniania poezji ze swoim znakomitym zespołem „Krakowskie Przedmieście”, czym miło uświetniła ów zaczarowany wieczór. Całość poprowadziła nad wyraz sprawnie Anna Pituch-Noworolska w swej nowej, pełnej pasji, wyzwań i zaangażowania roli Prezesa Zarządu Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich. To był udany wieczór.

   Sądzę, że już dziś w Krakowie nazwisk tych nie trzeba nikomu polecać i przedstawiać. Mówią same za siebie. Krakowskie poetki udźwignęły ciężar zadania. Sprzeciwiły się temu światu piękną, czułą i wrażliwą poezją, która pozwoliła nam wszystkim oderwać się choć na moment od zawirowań codzienności. Usłyszeliśmy też bardzo ciekawą artystycznie różnorodność dykcji owej niesłychanej „miłości kobiecej”. Od przejmującego świadectwa tragicznej utraty w wykonaniu Danuty Perier-Berskiej, po liryczno-leśmianowskie słowa Ireny Kaczmarczyk, aż do finezyjnego opisu pewnej zwyczajności w miłości i w życiu, której mistrzynią jest od lat Dorota Lorenowicz. Ta sama miłość, ale przecież nie taka sama. Przecież jakże inna. Inny jest: aspekt, punkt widzenia, inny też krąg uczuć, aż strach pomyśleć, co czai się w kobietach, kiedy porusza się te struny.

   Nasze… nie bójmy się tu użyć tego słowa w pełni jego sensu, wymiaru i znaczenia – kobiety, znakomite Koleżanki z KO ZLP, w dodatku artystki i uznane poetki, dały przekonujące świadectwo, że miłość… przecież nigdy się nie kończy, że miłość trwa, że miłość to tak wiele jej twarzy, że miłość to po prostu uzasadnienie naszego tu bycia, życia i przemijania, i tęsknoty za nieskończonym. Powiedziały nam jeszcze coś ponad to, że miłość – to właśnie kobieta i mężczyzna – układ odwieczny, wymyślony tak, a nie inaczej. Oj, „Wiosna” nic z tego nie zrozumie… ale trudno. Zostawmy nowoczesność nowoczesności, a miłość miłości. A wiosna… niech nadchodzi…

   I na koniec, dajmy się wypowiedzieć choć na moment samej poezji…

Kim ona jest teraz
 
Sąsiedzi mówili, że umarła za życia,
że oddała mu siebie na wieczność, z wyjątkiem oczu,
które teraz szukają obrazów wspólnie malowanych.
Na święta nie umyła okien, nawet podłogi nie przetarła,
jak mała dziewczynka chodzi po jego śladach
oszalała z bólu,
jakby ktoś żywcem amputował jej przyszłość.
Sąsiedzi mówią o niej wariatka, inni − nawiedzona,
jeszcze inni doszukują się w niej artystki.
Danuta Perier-Berska

 

Taniec
 
Jak dziś wyglądam?- pytasz w liście
W lnianej sukience z Grechutą tańczę
Czyszczę lusterko, perlę listy
Gotuję zupę z pomarańczy.
 
Sukienka pachnie tuberozą
Zerwałam ją z wiersza Juliana
I szafirowe sińce mam pod oczami
Jak leśmianowskie bratki w chwili pożegnania.
 
Od wiolonczeli gęstnieje powietrze
I walca z suknią nawet sufit tańczy
Lniana tęsknota wtula się piosenkę
w mandarynki i w pomarańcze.
 
Irena Kaczmarczyk
 
   I trochę z przymrużeniem oka …
 
Zły wybór
 
Nie mogę
pomóc
wszystkim kotom
odartym z ciepłych domów,
przygarnąć
wszystkich psów
zwolnionych z wierności
i kochać
wszystkich mężczyzn
zasługujących na miłość.
(…)
Dorota Lorenowicz

 

Dziękujemy naszym artystkom za przyjemny wieczór. Licznie przybyłej publiczności za spędzony wspólnie czas.

Czas ten, oczarowany dobrą poezją jest zawsze czasem nieskończenie mistycznym, czasem zastygłym, zatrzymanym, ukradzionym temu światu na przekór wszelkim smutkom i przemijalności, a miłość … o miłości będzie jeszcze można powiedzieć bardzo, bardzo wiele, właściwie tyle, ilu napotkamy ludzi, tyleteż odnajdziemy ich świadectw. Z jednym, jakże ważnym i kapryśnym zastrzeżeniem.
Nie każdy przecież rodzi się poetą.
14 lutego 2019, Gliwice
 
Andrzej Walter

Zmarł JACEK KAJTOCH

14 sty

13 stycznia 2019 roku zmarł JACEK KAJTOCH – wieloletni członek Związku Literatów Polskich; nasz Kolega w Krakowskim Oddziale ZLP.

Jacek Kajtoch urodził się 7 lipca 1933 r. w Wadowicach. Od 1946 r. mieszkał w Krakowie. Tu uczył się w szkole powszechnej im. św. Wojciecha , w III LO im. Króla Jana Sobieskiego , na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Edukację zakończył doktoratem nauk humanistycznych dzisiejszej Akademii Pedagogicznej w Krakowie.
Pracował jako wykładowca literatury współczesnej i nauczyciel języka polskiego, przejściowo jako redaktor „Ruchu Literackiego” w latach 1955 – 1998. Te lata spędził w Uniwersytecie Jagiellońskim, w IBL PAN i PAN Oddział w Krakowie. Miał też godziny zlecone w WSP i V LO. Już po przejściu na emeryturę pracował w Studium Nauczycielskim w Przemyślu i Krośnie.
Na studiach, które odbywał pod kierunkiem prof. Wacława Kubackiego, interesował się powieściami obyczajowymi i historycznymi Kraszewskiego. Przez kilkanaście lat pracował pod kierunkiem takich znawców Kraszewskiego jak prof. Wincenty Danek i prof. Julian Krzyżanowski Z powieści obyczajowych Kraszewskiego wydał m.in.
posługując się rękopisami, zdeponowanymi w Wilnie powieści ludowe i „Powieści bez tytułu”. Opracował kilkanaście powieści historycznych Kraszewskiego. Przywrócił wersję sprzed ocenzurowania „Diabła” , „Hrabina Cosel” w jego opracowaniu miała kilka wydań, itd.W latach sześćdziesiątych zajął się literaturą polską na Górnym Śląsku w XIX wieku. Napisał z tego zakresu dwie poczytne prace „Norbert Bonczyk – epik  Górnego Śląska” / 1965 / i „Konstanty Damrot” Życie i twórczość literacka  /1968/. Problemom  regionalizmu i literatury ludowej jest wierny do dzisiaj. W latach 1981 – 1988 był wiceprezesem Grupy Literackiej „Nadskawie”. Tu starał się nawiązywać do dorobku prof. Stanisława Pigonia.
Od lat sześćdziesiątych aktywny jako recenzent literacki, współautor i autor antologii poezji i prozy, organizator życia literackiego. M.in. organizował w Krakowie „Krakowskie Dni Poezji” i prowadził  „Krakowską Noc Poetów ‘’ . Wśród swoich osiągnięć w tym zakresie wymienia współautorstwo „Debiutów poetyckich” i „Polską nowelę współczesną”. W Wydawnictwie Literackim prowadził serię „kieszeniówek – polskie opowiadania współczesne”. Ostatnio ukazała się  Jego książka p.t. WSPOMNIENIA I POLEMIKI .
Członek ZLP od stycznia 1970 – 2015 roku.


List Marka Wawrzkiewicza – Prezesa Zarządu Głównego ZLP


Pożegnaliśmy Jacka Kajtocha

Na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie pożegnaliśmy Jacka Kajtocha – dra nauk humanistycznych, wykładowcę UJ, eseistę, krytyka literackiego, „Ojca poetów”. Jacek Kajtoch od roku 1970 był członkiem Związku Literatów Polskich. Pełnił funkcję wiceprezesa Zarządu Głównego ZLP. W ceremonii pogrzebowej uczestniczyła Rodzina, liczni literaci i przyjaciele. Ceremonię pogrzebową sprawował franciszkanin, poeta, krytyk literacki Eligiusz Dymowski. Mowy pożegnalne wygłosili: syn dr Wojciech Kajtoch, polonistka i lektorka Maria Łodzińska; poetka Joanna Rzodkiewicz – w imieniu Prezesa Kieleckiego Oddziału ZLP Stanisława Nyczaja odczytała list kondolencyjny, a poeta i krytyk literacki Andrzej Walter (wiceprezes Krakowskiego Oddziału ZLP) odczytał list kondolencyjny od Prezesa ZG ZLP Marka Wawrzkiewicza oraz powiedział kilka ciepłych zdań o długoletniej współpracy Ani i Jacka Kajtochów z krakowskimi poetami.
Jacek Kajtoch zmarł w wieku 86. lat.
18 I 2019

Tekst i foto: Irena Kaczmarczyk


Dedykacje i wspomnienia

Anna i Jacek Kajtochowie
Literackie małżeństwo, które z pasją służyło swoją wiedzą i doświadczeniami.

Gdyby mnie zapytano, kto miał największy wpływ na mój rozwój literacki, wskazałabym bez zastanowienia na Anię i Jacka. Dzięki nim pokonywałam wewnętrzne zapory i doskonaliłam swój warsztat. To za Ani namową ośmieliłam się wydać mój pierwszy tomik zatytułowany „Słonecznikowa miłość”. Jacek niestrudzenie od 2000 roku (przez okres jedenastu lat) prowadził promocje moich kolejno ukazujących się tomów poezji.
Powrót do przeszłości.
Jak sięgam pamięcią, było nas cztery koleżanki – Joanna, Magda, Irena i ja, z czasem dołączył do nas mój mąż (pasjonat poezji, muzyki, historii). To były cudowne lata. Ania była nam matką i powiernicą. To u niej poznałam Jagodę i Andrzeja Walterów, potem dołączyła do grona bliskich Beata Anna Symołon. Nie wiedzieć kiedy wciągnęłyśmy Anię i jej męża Jacka w nasze problemy, bolączki i sukcesy. Kiedy zaszła potrzeba, potrafili się z nami cieszyć i martwić. Stworzyliśmy zgraną paczkę (wiek nie miał tu znaczenia), odwiedzaliśmy się wzajemnie (najczęściej u nas na „Poetyckich Pierogach”), z czasem dołączyli do nas poeci z grupy „Każdy” Rozmawialiśmy godzinami, dyskutując o nowościach w poezji, literaturze, często zasłuchani w opowieści Ani i Jacka o już nieżyjących (a poznanych przez nich osobiście) poetach, prozaikach i krytykach, zasłużonych dla literatury. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć tylko tyle, że były to dla mnie lata, które wiele mnie nauczyły. Z upływem lat nasze drogi rozeszły się, pozostały pamiątkowe zdjęcia, nagrane filmy. Słowa i gesty zapadały w nasze serca i tam pozostały, tym bardziej cenne, że nie do powtórzenia. Może dlatego jest mi bardzo smutno – moja pamięć wciąż przywołuje obrazy ciepła, radości i koleżeństwa, na które wtedy pracowaliśmy wszyscy.
PS. Doczekaliśmy lat, kiedy coraz więcej nas odchodzi. Naszym zadaniem jest pielęgnowanie pamięci o Tych, których już nie ma. Jestem przekonana, że Jacek i Ania mają to od nas (i od wielu koleżanek i kolegów) zapewnione.
Danuta Perier-Berska


Piotr Oprzędek

Liście

        Pamięci Jacka Kajtocha

spotykaliśmy się
jak jesienne liście

ocierając się tylko szelestem

to wystarczyło
bym chwytał naręcza twych słów
przeżuwając je jak szlachetny tytoń
którego posmak
– nienamacalny dotyk demiurga
odcisnął swoją pieczęć

w pejzażu moich przemyśleń

spotykaliśmy się
jak jesienne …
a tu styczeń
wiatr porwał już liście

twój unosząc w poemat wieczności

18 stycznia 2019 r.