Maciej Naglicki

naglicki

Maciej Naglicki

Urodzony w 1952 r. w Krakowie na Zwierzyńcu. Absolwent filologii polskiej oraz studiów podyplomowych z zakresu wiedzy o życiu seksualnym człowieka. Literat, krytyk, pedagog. Kierownik Klubu Kultury „Mydlniki”, nauczyciel w Zespole Szkół Ogólnokształcących Integracyjnych nr 3 im. prof. Juliana Aleksandrowicza w Krakowie. Gospodarz autorskiego cyklu wieczorów artystycznych „Nagliskałki” w Dworku Białoprądnickim. Inicjator i pomysłodawca wielu cyklicznych imprez oraz audycji z zakresu upowszechniania sztuki i literatury. Opiekun młodzieży literackiej. Wiceprezes Zarządu Głównego Stowarzyszenia Artystyczno-Literackiego, członek Związku Literatów Polskich, członek Bronowickiego Stowarzyszenia Przyjaciół Sztuk Wszelkich, członek honorowy Grupy Literackiej „Tilia”. Jako działacz sportowy – członek honorowy oraz przewodniczący Komisji Rewizyjnej Uczniowskiego Klubu Sportowego „Wilga”, sekretarz Koła Tanecznego TKKF. Odznaczony m.in. Srebrnym Krzyżem Zasługi, medalem „Sic itur ad astra”

Autor książek indywidualnych:

„I Jeruzalem płacze”,
„Miłość jest nie do zniesienia”,
„Zamieniam się w Hondę”

(w druku: „Z Emaus”, „Bronowickie wersety”), dziesiątek publikacji zbiorowych, scenariuszy, audycji radiowych. Redaktor w Magazynie Kulturalnym „Dworzanin” oraz „Forum Myśli Wolnej”. Tłumaczony na języki: słowacki, rosyjski, niemiecki, angielski, ukraiński, hiszpański..

„Na śmierć rolnika”

Gdy siewca
odchodzi strudzony
i ciemność
i jasność
w plonie się
stają

ręka nie sięga
już po ziarno
jeno błogosławi
ziemi

płacz ziemio
i ziemio
przebacz
żem był
tak słaby

plon wstaje
ziemia rodzi
tak dzieje się
odwieczne zmartwychwstanie

siewca w niemym
konaniu
dostąpił męki
uświęcającej

kwiecień 2005 r.

„Smoleńska Ikaria”

Drzewa milczące smutkiem
i powietrzne przestwory
granic nie znają
ich sensem
trwanie
nie znają słowa
historia
i tylko byt ludzki
wpisuje się w wieczność
szumi konarami i ptaków
niedoścignieniem
pewnością nieodgadnionego
kiedy wpisuje się śmierć
orła i smukłego żurawia
mówimy – zgasły…
tylko odwieczne marzenie
o locie kładzie się cieniem
gdy spada Ikar –
Ikarów zastępy zaś
odnajdują mozolnie sens
marzenia i pamięci
a pamięć sensem
napowietrznych zniczy
których wiatr nie zgasi
lecz podtrzyma i uniesie
jak uniósł
boleśnie jęcząc werblami
i minorową fanfarą
odmierzającą wymarsz
Ikarów
dziewięćdziesięciu sześciu
po kres i
pomnik…
czy tylko mit
by przetrwał
doskonały?

„W Mydlnikach lato”

Już nastrojone
świerszcze mydlnickie
by śpiewać
do wtóru
ważkom znad
Rudawy
i samolotom –
balickim trzmielom
które w naturę
wkradły się cichą
upalno – sennie
śpiewają drzewa
czekać wypada
na deszcz
dziewczyny z Mydlnik
ubrane…?
że oczom wstyd
od podziwu
przecież to barok
lata
jaskółki już
nauczyły swe dzieci
ptasiego abecadła
i tylko odwieczny
niepokój o żniwo
czekać wypada
na deszcz
Mydlniki, 28 czerwca 2006 r.

„Mydlnickie trwanie”

Już nad Rudawą
bocianów klucz
kolejną wiosnę czyni
zapracowany
lud mydlnicki
z nadzieją w niebo patrzy
z wiosną najlepiej
się marzy i milczy
o tamtych sprawach
czy nie zabraknie
czy wystarczy
tej zgody
która była
i czasem tylko
czoło się pochmurzy
i łza użyźni ziemię
gdy na plebańskim murze
kolejny czarny tekst
twardą przypomni prawdę
a nam
na bronowicką nutę
na dobry plon
Franciszek z grudek
ziemi wróży
i już pogoda, myśli proste
i tylko brama tęczy
powietrzny okręt
zmierza wzniośle…

„Mydlnicka jesień”

W Mydlnikach
jesień
jest jakby inna
spadają liście
i
samoloty ze świata do Balic
na polach
brony i wrony
przecież bronowickie
kościoła czarna
strzecha
zamyślona myśli
o pawiopiórych
grzeszkach
i grzechach
jeno Zaklika z Mydlnik
wziął laptop
i klika
wiersz o
rytmach które
podaje Klima…