Julian Kawalec

Julian Kawalec

Julian Kawalec

Prozaik, poeta, publicysta w latach 1987 – 1989 prezes Krakowskiego Oddziału ZLP. Członek PEN-Clubu i Stowarzyszenia Kultury Europejskiej. Jego opowiadania, reportaże i artykuły publikowane były im.in. W „Kulturze”, „Miesięczniku Literackim „, „Nowej Kulturze”, „Odrze”.Jest autorem powieści, wśród których największy rozgłos zyskały:
„Ziemi przypisany” (1962, Nagroda Wydawców, Nagroda I stopnia ministra kultury i sztuki, ekranizacja: Głos ma prokurator, reż W. Haupe, 1965),
„W słońcu” (1962; I nagroda ZLP i LSW),
„Tańczący jastrząb” (1964; nagroda I stopnia ministra kultury i sztuki, ekranizacja 1977, reż. G. Królikiewicz),
„Marsz weselny” (1966; nagroda I stopnia ministra kultury i sztuki),
Wezwanie (1968), ekranizacja W. Solarz, 1970).Dotychczas opublikował zbiory poetyckie:
„Kochany smutek” (1993),
„Dom” (1996),
„Kochaj mnie za nic” (2003)
„Żeby cię pochłoneło życie” (2004; proza i poezja)
„POWRÓT Z NIEBA” i inne utwory (2008)
„CZERWONYM SZLAKIEM NA TURBACZ” wybór utworów (2009)

 

W MUZEUM

Przyszli do muzeum
Podziwiają rzeźbę starca
Wykutą w granicie
Jaki piękny
Wprost cudowny jest ten jego garb
Jak mężnie go dźwiga
Jak wspaniale niemrawe są jego nogi
Jak doskonale bezwładne ręce
A ta jego twarz
Tak cudownie zniszczona
Oczy w duszę cofnięte
Patrzą
Z pewnością widzą

On żyje – powtarzali nieustannie
Patrząc na rzeźbę starca w muzeum
Aż mu wmówili to życie
Poruszy się, przemierzył całą salę
I zszedł ze schodów
Wydostał się z gmachu
I od razu znalazł się na rynku
Mrowie ludzi, każdy się śpieszy
Zaczynają go potrącać
Ktoś nadepnął mu na stopę
Ktoś krzyknął ze złością
Wynoś się z rynku stary ciemięgo
Nic tu po tobie, wracaj do muzeum

Powędrował do rodzinnego domu
Przestąpił próg i słyszy
– Patrzcie, dziadek wrócił
Co za nieszczęście
I zaraz – łóżko twoje wyniesione
Łachy spalone
Ławka porąbana, miska wyrzucona
Zrobisz lepiej, gdy wrócisz do muzeum
Widzisz jak jest

No to wrócił
Stoi na swoim miejscu
W dużej sali, jest jak było
Tylko to się zmieniło
Że co rano
Trzeba mu flanelowa ściereczką
Wycierać twarz
Bo popłakuje w nocy