Karl Grenzler
poeta, prozaik, tłumacz. Urodzony 24.03.1954 r. w Łebie. Mieszka w Wiesbaden. Absolwent Bibliotekoznawstwa i Informacji Naukowej Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, kustosz biblioteczny, kierownik Biblioteki Instytutu Geografii UJ, Diplom-Bibliothekar w Stadtarchiv und wissenschaftliche Bibliothek w Soest, następnie w Gustav-Lübcke-Museum. Członek Stowarzyszenia Twórczego POLART w Krakowie, Związku Literatów Polskich oraz Lübecker Autorenkreis w Lubece. Uczestnik ważnych imprez literackich, m.in.: Światowych Dni Poezji (Warszawa 2002-2004) Warszawskiej Jesieni Poezji (2003-2014), Portu Poetyckiego (Bydgoszcz 2004-2006), Międzynarodowej Jesieni Literackiej Pogórza (2005), Maja nad Wilią (Wilno 2006-2007), Międzynarodowego Listopada Poetyckiego (Poznań 2008-2013). Autor polsko-niemieckich zbiorów poezji : Czarny księżyc / Der schwarze Mond, Moje anioły / Meine Engel oraz książki prozatorskiej Podobno jestem psem. Tłumacz poezji Andrzeja Zaniewskiego, Joerga Ingo Krausego, Lidii Żukowskiej, Danuty Kostewicz, Dariusza Tomasza Lebiody, Danuty Muchy, Janusza Koniusza, Józefa Bułatowicza i in.
Publikacje jako autor i tłumacz:
1999 Münster – Dialog zwischen Nachbarn (Gedichte) von Andrzej Zaniewski und Joerg Ingo Krause
2000 – 2004 „Poezja dzisiaj” (Gedichte polnischer und deutscher Autoren, auch eigene)
2004 – 2009 – in „Temat“; „Port Poetycki“ und anderen Zeitschriften
2004 Krakau „Oficyna krakowska” (Gedichte) – Karl Grenzler „Der schwarze Mond“, zweisprachige polnisch-deutsche Ausgabe, ISBN 83-917167-4-0 („Das poetische Buch des Jahres 2004“)
2004 Krakau „Oficyna krakowska” (Gedichte) – Lidia Żukowska „Ich wollte über den Löffel…“ zweisprachige polnisch-deutsche Ausgabe, ISBN 83-917167-5-9
2005 Krakau „Oficyna krakowska” (Gedichte) – Lidia Żukowska „Konzert für Geflüster” zweisprachige polnisch-deutsche Ausgabe, ISBN 83-917167-6-7
2005 Köln „Wort und Mensch“ (Gedichte) – Dariusz Tomasz Lebioda „Descartes´ Schädel“ ISBN 3-9808815-7-1
2005 Köln „Wort und Mensch“ (Gedichte) – Danuta Kostewicz „Punkt“, ISBN 3-9810447-0-3
2007 Bydgoszcz „Temat“ – Karl Grenzler „Moje anioły / Meine Engel“ (Grdichte) zweisprachige polnisch-deutsche Ausgabe, ISBN 978-83-60943-12-0,
2007 Köln „Wort und Mensch“ – Dariusz Tomasz Lebioda „Mattes Gold“ (Essay),
ISBN 3-9810447-3-8,
2007 Köln „Wort und Mensch“ – Danuta Mucha „Schmetterlingsgesang“ (wiersze), ISBN 10: 3-9810447-6-2,
2009 Bydgoszcz „SPRINT” – Anna Cybulska „Wiersze rozedrgane / Zerfetzte Gedichte”, zweisprachige polnisch-deutsche Ausgabe,
2009 Bydgoszcz „Temat” – Karl Grenzler „Podobno jestem psem” (Prosa),
ISBN 978-83-60943-01-4
2010 Zielona Góra „Pro Libris” – Janusz Koniusz „Przypowieść o podróży / Parabel über die Reise”, zweisprachige polnisch-deutsche Ausgabe,
ISBN 978-83-88336-75-1
2010 Gubin – Tadeusz Firlej / Karl Grenzler „Słowo ponad granicami / Das Wort über die Grenzen”, zweisprachige polnisch-deutsche Ausgabe, ISBN 978-83-923634-2-2
2011 Janina Osewska: „Okruchy”; Augustów : Dom pod Brzozą, 2011
2014 Elżbieta Cichla-Czarniawska: „Tolerancja czasu / Toleranz der Zeit”; Lublin: Norbertinum 2014; ISBN 978-83-7222-526-9
O aniołach słów kilka
miliardy tak sobie
przelatujących fotonów
tworzą
moją postać i
spotykanych aniołów
które
znajdują mnie zawsze i
gdziekolwiek
przez ich
najmniejsze zakamarki
ulatują uwięzione w
zakrzywionej przestrzeni
fotony
raz anioł jest
raz go nie ma
nawet o tym nie wie
niewiele czasu
pozostaje chmurom
żeby odpowiedzieć
na pytanie
ich kształtów
dokładnie tyle ile
mają anioły na
przybranie własnej postaci i
właściwych przypadłości
anioł powtórzeń
powiedział mi
że nie ma powrotów
anioł stróż
zdradził
jednemu chłopcu
że jest dziewczynką
bardzo piękną dziewczynką
zaraz po tym zagadnąłem
mojego anioła
dlaczego Bóg nie dał nam
zmysłów
które pozwoliłyby Go
dostrzegać
na odpowiedź czekam do dzisiaj
Ein paar Worte über Engel
Milliarden der so ziellos
fliegenden Photonen
schaffen
meine Gestalt und die
der mir begegneten Engel
die
mich immer und
irgendwo finden
durch ihre kleinsten
Ecken und Winkel
fliegen die im
gekrümmten Raum gefangenen
Photonen weg
einmal ist ein Engel da
einmal jedoch nicht
und weiß darüber nicht einmal
wenig Zeit
bleibt den Wolken
um die Frage
nach ihren Formen
zu beantworten
genau so viel
wie die Engel haben für
die Übernahme ihrer eigenen Gestalt und
entsprechenden Akzidenzen
Der Engel der Wiederholungen
sagte mir
dass es keine Rückkehr gibt
Der Schutzengel
hat
einem Jungen verraten
dass er ein Mädchen ist
ein sehr schönes Mädchen
kurz danach sprach ich
meinen Engel an
warum hat uns Gott
die Sinne nicht gegeben
die uns erlaubt hätten
Ihn zu sehen
auf die Antwort warte ich bis heute
Muzie
w opuszczonym mieszkaniu
pozostało
lustro
zawstydzone naszą
nieskromnością
uśmiechnięte szczoteczki
pasta do zębów
szepty ukryte
za obrazami
pod łóżkiem
za firanką
rzeźby
pieszczotek-dyskretek
rozdziawiątka-rozkoszki
na półkach z książkami
stolikach
w kątach
w wyschniętych kałużach
czterech pór roku
pod kalejdoskopami lamp
czają się nagie kadry
w muszli grala mieszają się
fluidy uniesień
w powietrzu wszechobecna
zawiesina zapachów
opuszczone mieszkanie
czeka na
szczęk
przekręcanego w zamku
klucza
Für eine Muse
in einer verlassenen Wohnung
blieb
Spiegel
geschämt für unsere
Unanständigkeit
lächelnde Zahnbürsten
Zahnpasta
Flüstern versteckt
hinter den Bilder
unter dem Bett
hinter dem Vorhang
Skulpturen
der personifizierten diskreten Liebkosungen
Aufsperrung-Glückseligkeit
auf den Regalen
kleinen Tischen
in den Ecken
in den ausgetrockneten Pfützen
der vier Jahreszeiten
unter den Kaleidoskopen der Lampen
lauern nackten Kader
in der Gral-Muschel mischen sich
Flüssigkeiten der Erregungen
in der Luft allgegenwärtig
eine Suspension der Gerüche
eine verlassene Wohnung
warten auf
das Rasseln des
im Schloss gedrehten
Schlüssels
Anioł opuszczony
jesienny dzień
z przelotnymi opadami
połyskujących w słońcu
kasztanów
przed cmentarną bramą
błądzi opuszczony
anioł stróż
pyta przechodniów
dokąd zabrali
jego podopiecznego
kiedy on zajęty był
odszyfrowaniem
mapy pożółkłego liścia
nasłuchiwaniem
klangoru odlatujących żurawi
odbijaniem
w lusterku swojej twarzy
promieni październikowego słońca
nikt nie znał odpowiedzi
kto sporządził mapę
dokąd odlatują żurawie
co oświetlił odbity promień
odurzeni zapachem ukrytych
w zaoranej ziemi chmur
podążali
każdy w swoją stronę
pozostawiając samemu sobie
błądzącego wokoło anioła
jesiennego dnia
z przelotnymi opadami
połyskujących w słońcu
kasztanów
Verlassener Engel
ein Herbsttag
mit dem Regenschauer
der in der Sonne glitzernden
Kastanien
vor dem Friedhofstor
irrt ein verlassener
Schutzengel
fragt Passanten
wo nahm man
seinen Schützling
als er beschäftigt war
mit der Entschlüsselung
von Karten des vergilbten Blattes
mit dem Lauschen
des Rufes der abfliegenden Kraniche
mit dem Spiegeln
im Spiegel seines Gesichtes
Strahlen der Oktobersonne
niemand wusste die Antwort
wer fertigte die Karte an
wo fliegen die Kraniche hin
was beleuchteten die reflektierten Strahlen
die mit dem Duft von der im gepflügten Land
versteckten Wolken berauscht
folgten
jeder in seine Richtung
einen herum irrenden Engel
sich selbst zurücklassend
An einem Herbsttag
mit dem Regenschauer
der in der Sonne glitzernden
Kastanien
W codziennej wędrówce do
ziemi obiecanej
pocałunkiem muzy
dzień przywitać
w jej oczach wypatrzeć czym
wypełnić biel papieru
kartkować strony
wspólnego zapachu
wyszumieć radośnie
dziękczynną modlitwę
zaplatać koszyk z
promieni słońca
pofrunąć uśmiechem po
twarzach bliskich i dalekich
zaklinać złe myśli w
przydrożne kamienie
kusić jabłkiem
nadchodzącą północ
Zagubiona w tęczy
dobiera kolory
swoich sukienek
szali torebek
kolczyków wisiorków
bardzo starannie z
odrobiną niezdecydowania
do czerni melancholii
dodaje
czerwień miłości
koniuszkiem języka
próbuje smaku
koloru karminowego
między palcami
przesypuje
garść żółtego
zastanawia się nad
pastelowymi odcieniami
zapachu uniesień
szuka
odcieni błogości
coraz bardziej
zielonymi oczami
spogląda w
zielone zwierciadło
oczu ukochanego
widzi że
jest ozdobą tego
co na sobie nosi
Babciu
Helenie Kochanowskiej z d. Graeber
*
jadę do ciebie otulony borami do dni w których byłaś oglądam kartki wtedy nie zapisane pokreślone pomięte zaplamione zbieram nie rozdane jeszcze karty dotykałaś mnie zawsze ciepłymi dłońmi pocałowałem twoje na zawsze zimne czoło
*
zasypiałaś z misiem ulubioną zabawką twojego zmarłego synka Januszka oczy błądzą w nadgranicznych obszarach bezprzestrzeni dotyk nie czuje palców one osamotnione szukają i znajdują czasami ciepło innych palców jak długo jeszcze skoro czasu tyle ile przestrzeni coraz mniej
*
rozpadły się cztery wymiary rzeczywistości z sześciu desek zaraz czy z wolna wstępowałaś w osobliwość czujesz ciepło zapalanych tobie świateł modlisz się z nami bezgłośnie spoglądasz płomieniem czujesz złożonym na płycie kwiatem
*
już częściej słychać klangor odlatujących żurawi stoimy przed tobą my włóczędzy między rzeczywistościami z kwiatami wspomnień i ognikami dobrych słów pewni że uśmiechnięta czekasz na nas w swoich niebieskich okularach z cukierkami w kieszeni prostej sukni
*
w borach tucholskich jesteśmy wśród przodków naszych których prochy nawet prochami być przestały powiększone źrenice mroku nawoływania sprzed lat mama mama na granicy obłędu zawsze przychodzisz z pomocą niestrudzone szepty nocy słyszę twój spokojny głos karoolek