Archiwum 2013

5 mar

Archiwum 2013

PROMOCJA „LITERATA KRAKOWSKIEGO”

Dnia 12 grudnia 2013 roku w Klubie Dziennikarzy „Pod Gruszką” odbyła się promocja podwójnego numeru (5/6) „Literata Krakowskiego”, cyklicznej publikacji Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich. Obszerny tom, liczący 344 strony, zawiera prozatorskie teksty za rok 2012 i 2013. Są w nim fragmenty powieści, opowiadania, bajki, miniatury, trawestacje i parafrazy.

Redaktor Naczelna Magdalena Węgrzynowicz-Plichta i redaktor tomu Marzena Dąbrowa Szatko podzieliły nadesłane przez autorów materiały na kilka działów: Opowiadania, Eseje, Krytykę Literacką, Wspomnienia i Wywiady.

W dziale Powieści i Opowiadania znajdujemy nazwiska: Renaty Batko, Joanny Bąk, Marzeny Dąbrowy Szatko, Marzanny Fiałkowskiej-Pyzowskiej, Arkadiusza Frani, Adriany Jarosz, Juliana Kawalca, Joanny Krupińskiej-Trzebiatowskiej, Joanny Kuźmińskiej, Leszka Lisieckiego, Jana MJ Masłyka, Joachima Neandera, Danuty Perier-Berskiej, Macieja Pinkwarta, Joanny Rzodkiewicz, Danuty Sułkowskiej, Kuby Szatko, Barbary Szczepańskiej Judyty, Alicji Tanew, śp. Jerzego Tawłowicza i Magdaleny Węgrzynowicz-Plichty.

Wspomnienia, dzienniki i felietony prezentują na łamach Pisma: Józef Bratko, Arkadiusz Frania, Krystyna Alicja Jezierska, Wojciech Kajtoch, Franciszek Klimek, Robert Marcinkowski, Maciej Naglicki, Anna Pituch-Noworolska, Andrzej Walter i Hanna Wietrzny.

Najmniej miejsca w „Literacie Krakowskim”, bo niespełna 40 stron, zajmują recenzje i eseje. Popełnili je:Marzena Dąbrowa Szatko, Ignacy S. Fiut, Irena Kaczmarczyk, Dariusz Piotr Klimczak, Dorota Lorenowicz, Janusz Orlikowski i Danuta Sułkowska.

Na uwagę zasługuje obszerny wywiad Ewy Kapusty z Anną i Jackiem Kajtochami; rozmowa z Anną Kajtochową została przeprowadzona w listopadzie 2010 roku i w tym samym roku również wywiad z dr. Jackiem Kajtochem. Rozmowy zredagował i przygotował do druku prof. Wojciech Kajtoch.

Okładkę, dopieszczonego edytorsko tomu, zdobi znakomite czarno-białe zdjęcie, przedstawiające Krakowski Rynek, wykonane przez Andrzeja Waltera. Nie jest to jedyna fotografia w periodyku; kolejne otwierają poszczególne działy Pisma. Korekty tekstów obszernego tomu dokonali: Irena Kaczmarczyk i Kuba Szatko.Wydawcą podwójnego numeru „Literata Krakowskiego” jest Wydawnictwo SIGNO.

Pismo nie ukazałoby się – o czym na wstępie zakomunikowała prowadząca spotkanie Prezes KO ZLPMagdalena Węgrzynowicz-Plichta – gdyby nie Prywatni Sponsorzy i Sponsor Specjalny Instytucjonalny – Towarzystwo Słowaków w Polsce, które „Literata” uhonorowało w ten sposób, że nie tylko pięknie z należytą starannością, ale i szybko wydrukowało i oprawiło, żeby stał się miłym prezentem pod choinkę. Towarzystwo Słowaków w Polsce w znacznej części dofinansowało „Literata” poprzez udzielenie dużego rabatu. Dlatego więc Prezes KO ZLP dziękowała szczególnie za sponsoring Prezesowi TowarzystwaLudomirowi Molitorisowi, który zaszczycił nas swą obecnością w Klubie Dziennikarzy „Pod Gruszką”.

Samo spotkanie miało charakter bardzo uroczysty. W ciepłej atmosferze autorzy prezentowali swoje teksty na tle migoczącej światełkami choinki, przy stylowym stoliku, który niejedno już widział i słyszał. Tym razem, bez oprawy muzycznej. Samo Słowo. Czyste. Gołe. Znaczące. Błyskały flesze (Andrzej Makuch, Leszek Lisiecki), odsłaniały się raz po raz cudowne stiuki włoskiego artysty, zdobiące sklepienie Sali Fontany. W takiej scenerii – moja prywatna refleksja – każde spotkanie z literaturą jest wyjątkowe.

Kraków, 16.12.2013

Irena Kaczmarczyk

 

 

____________________________________________________________________

 

 

_____________________________________________________________________

 

 

________________________________________________________________________


Konkurs jednego wiersza im. Jerzego Tawłowicza

Poeci do piór!

Na wiersze czekamy do końca tego roku.

To już trzecia edycja konkursu poetyckiego, który Tygodnik Podhalański organizuje wspólnie ze Stowarzyszeniem Przyjaciół Twórczości Jana Kasprowicza. Tematyka wierszy jest dowolna, nie ma też ograniczeń wiekowych. Wiersze będą oceniane w 2 kategoriach: literackiej i gwarowej. Każdy poeta może przysłać tylko jeden wiersz. Utwory będzie oceniać jury w składzie: poetka Wanda Czubernat, Anna Mlekodaj, polonistka z Podhalańskiej Wyższej, specjalizująca się w literaturze regionalnej, a także literaturoznawca – Karol Jaworski ze Stowarzyszenia Przyjaciół Twórczości Jana Kasprowicza.Najlepsze wiersze zostaną opublikowane w Tygodniku Podhalańskim. Zwycięzcy konkursu w obydwu kategoriach otrzymają statuetki autorstwa Joanny Borowicz. Wszyscy laureaci będą specjalnymi gośćmi podczas Nocy Poetów w Muzeum Jana Kasprowicza na Harendzie, zaplanowanej na 1 marca w 2014 r.Nadesłany wiersz powinien być opatrzony wymyślonym przez siebie godłem. W oddzielnym pliku powinno być godło i dołączone do niego dane poety (imię, nazwisko, miejscowość i telefon kontaktowy. Wiersze należy przysyłać na adres mailowy poezja@24tp.pl, pisząc w temacie „Konkurs jednego wiersza”.Regulamin III Konkursu Jednego Wiersza im. Jerzego Tawłowicza:1. Organizatorem konkursu jest Tygodnik Podhalański oraz Stowarzyszenie Przyjaciół Twórczości Jana Kasprowicza.2. Konkurs ma charakter otwarty, tematyka utworów jest dowolna.

3. Wiersze będą oceniane w 2 kategoriach: literackiej i gwarowej.
4. Wiersze oceni jury powołane przez organizatora konkursu.

5. Każdy poeta może nadesłać tylko jeden wiersz.
5. Utwór należy opatrzyć godłem – słowem (pseudonimem). To samo godło powinno występować w oddzielnym pliku z danymi o autorze (imię, nazwisko, adres, numer telefonu). Obydwa pliki (w programie Word) należy dołączyć do maila w formie załączników i wysłać na adres: poezja@24tp.pl. W tytule należy wpisać „konkurs jednego wiersza”.6. Osoby, które przyślą więcej niż jeden wiersz lub przyślą utwory opatrzone pełnymi danymi zamiast godła, nie zostaną dopuszczone do udziału w konkursie.7. Zwycięzcy konkursu w obydwu kategoriach otrzymają statuetki, ich wiersze zostaną opublikowane na łamach Tygodnika Podhalańskiego.8. Ogłoszenie wyników i wręczenie nagród odbędzie się 1 marca 2014, podczas Nocy Poetów w Muzeum Jana Kasprowicza na Harendzie.9. Organizator konkursu zastrzega sobie prawo publikowania prac bez wypłacania  honorariów autorskich.10. Autor, nadsyłając prace na konkurs, zgadza się na przetwarzanie danych osobowych na potrzeby konkursu.11. Wiersze należy przysyłać do 31 grudnia 2013 r.

 

____________________________________________________________________

MÓWIĄ, ŻE POSTRADAŁAM ZMYSŁY, A TO TYLKO SNY*

Było już ciemno, kiedy dotarłam do Nowego Sącza. Zmęczona podróżą, marzyłam tylko, by znaleźć się w objęciach boga snów. Jakież było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam pięknie oświetlone sądeckie Stare Miasto i ruiny zamku. Zrobiło mi się żal, że nie mogę się zatrzymać choć na chwilę, bo byłam umówiona  z gospodarzami domu, w którym miałam zamiar nocować.

W sobotę wyruszyłam nieco wcześniej, by móc w spokoju pospacerować po śródmieściu. Oczywiście wiedziałam, że w Sączu można znaleźć wiele pięknych miejsc, ale nie spodziewałam się, że miasto jest tak urocze.

W pewnym momencie stwierdziłam, że powinnam znaleźć ulicę Franciszkańską, bo nie wypadałoby spóźnić się na uroczystość. Kiedy znalazłam się przed siedemnastowieczną rezydencją starostów sądeckich, nie mogłam nie przystanąć. Pomimo nieco już podniszczonej elewacji, budynek przedstawia się imponująco – jak stateczny mężczyzna w dojrzałym wieku. Gdybym wiedziała, że stoję u celu, nie wędrowałabym chwilę później sąsiednimi uliczkami w poszukiwaniu Franciszkańskiej.

Kiedy wróciłam, przed głównym wejściem do Biblioteki Miejskiej im. J. Szujskiego stało już kilka osób rozkoszujących się rozmową i dymem z papierosa. Weszłam do środka.

Uroczystość, podsumowująca IX Konkurs O Wawrzyn Nowosądecczyzny, odbyła się w zabytkowych piwnicach biblioteki, które pamiętały czasy, kiedy zapewne leżakowały w nich wina i miody przeznaczone na stoły Lubomirskich. Powoli schodzili się zaproszeni poeci i osoby, dzięki którym impreza miała wyjątkowy charakter, a powietrzu zaczęły krążyć duchy liryki. Danuta Sułkowska, sekretarz jury, niepostrzeżenie wprowadziła gości w świat poezji.

Człowiek i sny – ileż magii, wieloznaczności kryje się w haśle konkursowym. I śmierć, i marzenia czy wreszcie zwyczajny sen nie są ludziom obce, ale to, w jaki sposób każdy z nas postrzega wymienione zjawiska, stanowi o wartości turnieju, na co zresztą zwróciła uwagę pani sekretarz. Jakże różne to były teksty.

W pokonkursowym almanachu znaleźć można utwory, w których odbiorca styka się z problemami egzystencjalnymi współczesnego świata: stare drewniane domy/ w kolorze gorzkiej czekolady, w których żyją ludzie mający nadzieję na inne jutro (A. Andrych), samotna tonę w rozkrzyczanym tłumie/ szukam pigułek by wilgotną nocą wyhodować sen (U. Kopeć-Zaborniak).

Istnieje coś takiego, jak wymarzony sen/ który się nie przyśnił (D.Suwała)? Z całą pewnością, bo takiego pragnie żebrak. A sen? Być może to spersonifikowany byt i widocznie drzemią w nim „ludzkie” odruchy, ponieważ wciąż śpi/ bo nie chce żebraka/ niepotrzebnie rozczarować.

Najlepszą porą, by marzyć, jak pisze A. Gądek, jest letni wieczór: Świerszcze grają swój koncert./ Letnia symfonia zielonych trubadurów./ Pająk wpatruje się w oczy/ odległym gwiazdom.  Wątek letniego snu pojawia się również w utworze „Koncert” A. Jarosz. Kiedy wioskowy chłopak zasypia nad rzeką, trwa polifoniczny koncert ptasiej orkiestry: Śpi Mikoła snem błogim, nieprzerwanym/ krzykiem kobiet nawołujących do powrotu./ Śni baśń. O chyży malowanej błękitem nieba,/ o dziewczynie z lnianowłosym warkoczem/ i o cerkwi, w której święci z Carskich Wrót/ uśmiechają się do głupich marzeń.

Niepokojąco i piękny jest utwór M.Kowalskiego. To poetycka opowieść o Druciarzu Snów, przychodzącym niespokojną nocą po to, by zapewnić ludziom spokojne oraz dobre marzenia senne. Zniszczone reperuje drutem, który nosi w zwoju, podobnie jak dawni wędrowni druciarze garnków. Jednakże to nie drut, a nić stanowi o wyjątkowości Druciarza: kiedyś przyjdzie inaczej/ bez drutu ale z nitką cienką/ nie naprawi snu/ westchnie tylko/ popatrzy/ i zaszyje powieki.

Rzemieślnik, o którym mowa powyżej, pomógłby zapewne cyrkówce – błaznowi z wiersza K.Boruch. Owa istota, stojąca na środku rynku w kapciach i kolorowym ubraniu, rozśmiesza, chociaż wolałaby ułożyć się na/ nasłonecznionej ławce/ i zasnąć. Jak każdy z nas, chciałaby śnić coś ładnego, jednakże twierdzi, że jakaś śrubka się chyba poluzowała w mojej wyobraźni. Śnię/ niekompletnie.

 Czymże bywa sen? Może tak często cytowaną furtką do zaświatów? Towarzyszy mu niemy trzask/ zamykanych drzwi powiek (M. Gąbka).

Dlaczego zmarli przychodzą wówczas, gdy Morfeusz przejmuje nad nami pieczę? Poeci tłumaczą to w swoisty sposób: W snach przychodzą do mnie/ moi zmarli/ – dostali przepustkę od Śmierci/ i bilet powrotny w zaświaty (M. Baterowicz), We śnie przychodzi do mnie matka./ przeprasza, że jej tutaj nie ma,/ gdyż wyjechała nagle w podróż/ bez planu i bez pożegnania (P.Podlipniak).  W innym utworze Babcia, która również pojawia się nocą, w ogromnej łodzi wspomnień milczy, bo ludzie mądrzy mówią bardzo mało. (A. Bal).

Ten najgłębszy ze snów – śmierć – nieodłącznie przypisany jest każdemu z nas. Jeśli się ktoś chociaż raz urodził, przynajmniej raz umrze. M. Lebdowiczowa uświadamia nam, że dance macabre zrównuje wszystkich: Wielcy poeci umierają/ jak my zwykli śmiertelnicy/ chorują cierpią – niestety. Różnica polega na tym, co uda nam się zostawić. Jeśli poeta odejdzie na Sąd/ z tomikami wierszy w dłoniach/ w tłumie serc poruszonych jego słowem / w obłokach myśli które powołał / metaforą wersem wierszem., tak naprawdę nie umrze, choć poeci umierają zwyczajnie.

Człowiek chciałby czasami prosić tak samo,  jak czyni to podmiot mówiący w tekście „Senność” R. Batko: nie budżcie proszę/ gdy oddając siebie/ przeniknę światy nieznane. Zapewne wtedy  można byłoby się zbudzić/ poza pamięcią Ziemi/ wniknąć do jądra Kosmosu/ i nagle się znaleźć/ w Boskim Kielichu Wieczności (J. Staniewski).

Nie sposób omówić, choćby jednym zdaniem, wszystkich utworów, które pojawiły się w pokonkursowym almanachu „Człowiek i sny”. Moje rozważania zakończę zatem fragmentem pięknego utworu M. Pisarkiewicza, laureata nowosądeckiego konkursu:

mówią, że postradałam zmysły

a to tylko sny

przychodzą wszystkie jednocześnie

bez zapowiedzi

jakby pamięć się

„od wiatru podarła”

(.)

najważniejsza jest wolność zapachu

jeszcze ważniejsza jest chwila

której nie odgadniesz

nawet gdy zabijesz gałązkę akacji

nie poznasz następnej

chyba, że policzysz

cętki słońca na porannej rosie

i barwy ogniska

ale po co zaglądać w przyszłość?

– to tak jakby nie chcieć już żyć.

Nie pamiętam dokładnie, o czym śniłam podczas kolejnej nocy w Nowym Sączu. Rano żałowałam, że obudziłam się przedwcześnie. Nie wiedzieć jednak czemu, cały dzień było mi błogo, jakby udało mi się przeżyć dobrze czas dany mi w innej czasoprzestrzeni.

*fragm. utworu M.Pisarkiewicza Papusza pisze ostatni wiersz (II)

tekst: Adriana Jarosz

__________________________________________________________________________

  1. DNI POEZJI w Broumovie

 

W dniach 16-20.10.2013 w Broumovie (Czechy) odbyła się 14. edycja DNI POEZJI, zorganizowana przez znaną w Polsce poetkę, tłumaczkę, uczestniczkę wielu imprez literackich odbywających się w naszym kraju (Warszawska Jesień, Międzynarodowa Galicyjska Jesień Literacka, Poetycki Listopad w Poznaniu, Festiwal „Poeci bez granic” w Polanicy) – Věrę Kopecką. W 14. DNIACH POEZJI wzięli udział twórcy z Czech, Słowacji, Ukrainy, Wietnamu oraz z Polski. Na tegoroczną edycję, po raz pierwszy, przybyli również poeci polskiego pochodzenia, aktualnie mieszkający w Niemczech. Na zaproszenie Organizatorki, w czesko-polskim Festiwalu uczestniczyli członkowie Krakowskiego Oddziału ZLP: Danuta Perier-Berska, Irena Kaczmarczyk i Andrzej Walter.

 

Kilkudniowe Święto Poezji  poprzedzone zostało lekcjami poetyckimi, które odbyły się 17.10.br. w Gimnazjum w Pardubicach. W spotkaniu z młodzieżą udział wzięli: Danuta Perier Berska, Irena Kaczmarczyk,Antoni Matuszkiewicz (autor kilkunastu tomów poezji, prozy i dramatów, tłumacz, mieszkający w Czechach) oraz Věra Kopecká, która wystąpiła w roli  prowadzącej spotkanie, autorki wierszy i tłumaczki naszych utworów poetyckich. Druga lekcja miała miejsce w Kreślarni zabytkowego Klasztoru Benedyktynów w Broumovie, w której prezentowali twórczość: Danuta Perier-Berska, Kazimierz Burnat, Antoni Matuszkiewicz i Věra Kopecká. W tej reprezentacyjnej Sali broumovskiego Klasztoru odbyło się po południu Uroczyste Spotkanie wszystkich uczestników DNI POEZJI, którzy recytowali własne wiersze z wydanego na tę okazję Almanachu: „Do ticha skal” (Broumov 2013).

 

W drugim dniu Festiwalu odbył się Wieczór Poetycko-Artystyczny w Domu Kultury w Mieroszowie, gdzie można było obejrzeć poplenerową wystawę fotografii Věry Kopeckiej, jak również posłuchać poezji śpiewanej w wykonaniu znakomitej artystki Barbary Pachury. Warto wspomnieć o warsztatach twórczych, które odbywały się w godzinach wieczornych. Powstałe podczas zajęć utwory poetyckie zostaną, tradycyjnie już, wydane w zbiorku, który będzie można nabyć podczas przyszłorocznych 15. DNI POEZJI w Broumovie. W 14. DNIACH POEZJI wzięło udział  40 poetów, w tym 27 przybyło z Polski. 14. DNI POEZJI zostały włączone do 9. Wschodnio-czeskiego Maratonu Poetyckiego, który odbywa się w Czechach w dniach od 3.10-28.10.2013 r.

 

 

tekst: Irena Kaczmarczyk

foto: archiwum

KONKURS POEZJI DEDYKOWANY

BŁOGOSŁAWIONEMU JANOWI PAWŁOWI II

REGULAMIN KONKURSU

1. W konkursie może wziąć udział każdy kto ukończył 16 lat, niezależnie od kraju zamieszkania, zarówno poeci z dorobkiem artystycznym, jak i ci, którzy piszą “do szuflady”.

2. Na konkurs należy nadesłać od 1 to 7 wierszy, w języku polskim lub angielskim. Nadesłane wiersze, których długość nie powinna przekraczać 40 linii, mogą być rymowane lub białe.

3. Prace konkursowe wraz z krótkim listem przewodnim zawierającym imię, nazwisko, adres zamieszkania, nr tel., adres emailowy, tytuły prac konkursowych oraz krótką notę biograficzną należy przesłać elektronicznie (emailem) w formie załącznika na adres: jpiipapa@mail.com lubjpiipapa@gmail.com lub jpiipapa@outlook.com .

4. Wpisowe (donation)* wysokości $5 za każdy wiersz w formie czeku lub Money Order wystawionego na Polish American Poets Academy należy przesłać na adres: Polish American Poets Academy, PO Box 3163, Wallington, NJ 07057, USA.

Wpisowe można również przesłać za pośrednictwem Western Union i Paypal po uprzednim skontaktowaniu się z Akademią.

Członkowie JPII Polish American Poets Academy są zwolnieni z wpisowego. Informacje nt. członkostwa w Akademii na www.e-businesscardexchange.com w sekcji JPII PAPA.

Uczestnicy konkursu nie posiadający dostępu do internetu proszeni są o przesłanie prac konkursowych wraz z listem przewodnim oraz wpisowym na adres: Polish American Poets Academy, PO Box 3163, Wallington, NJ 07057, USA.

5. Termin nadsyłania prac konkursowych upływa 31 STYCZNIA 2014 r.

6. Organizatorzy nie zwracają nadesłanych prac. Wzięcie udziału w konkursie jest jednoznaczne z wyrażeniem zgody na regulaminowe warunki uczestnictwa.

7. Rozstrzygnięcie konkursu jest planowane na 28 lutego 2014 r. Zwycięzcy zostaną poinformowani drogą emailową lub listowną i ogłoszeni na stronach internetowych:

www.e-businesscardexchange.com w sekcji JPII PAPA.

8. JPII Polish American Poets Academy, Inc. oraz Business Card Exchange Group & Media Online (główny sponsor Akademii) zastrzegają sobie prawo do publikowania wybranych prac konkursowych zarówno w wersji internetowej, jak i w druku. Autorzy prac konkursowych zachowują prawa autorskie niezależnie od wyników konkursu.

9. Główne nagrody konkursowe:

I NAGRODA: $500 i roczne członkostwo w Akademii

II NAGRODA: $200 i roczne członkostwo w Akademii

III NAGRODA: $100 i roczne członkostwo w Akademii

Ponadto przewidziane są nagrody specjalne i wyróżnienia.

10. Prace konkursowe będą oceniane przez panel jurorów współpracujących z JPII Polish American Poets Academy, Inc. oraz przez Kapitułę Akademii.

11. Wszelkie pytania dotyczące konkursu i członkostwa oraz opcji sponsoringu należy przesyłać na adres: jpiipapa@mail.com lub ada.wolski@mail.com . Więcej informacji na

www.e-businesscardexchange.com w sekcji JPII PAPA.

*JPII Polish American Poets Academy, Inc. jest organizacją niedochodową. Ze względu na status Akademii (charity) wszelkie formy darowizny mogą być odpisane od podatków.

_____________________________________________________________________
Regulamin „Otwartego Turnieju Jednego Wiersza im. Barbary Dziekańskiej”

1. Organizatorem Turnieju Jednego Wiersza jest Port Poetycki oraz Muzeum w Chorzowie.

2.Turniej realizowany jest w ramach projektu „wiersz nie pyta o pogodę” realizowanego przez Muzeum w Chorzowie.

3. Otwarty Turniej Jednego Wiersza odbędzie 27.11.2013 r. o godz. 17.00 w  Muzeum w Chorzowie, ul. Powstańców 25.

4. Konkurs adresowany jest do osób powyżej 15 roku życia. W przypadku uczestników poniżej 18 roku życia wymagana jest pisemna zgoda rodziców lub opiekunów prawnych.

5. Uczestnik prezentuje 1 wiersz własnego autorstwa, napisany w języku polskim, nie nagradzany na innych konkursach oraz nie drukowany w czasopismach literackich ani  w publikacjach książkowych. Tematyka utworów jest dowolna. Utwory zgłaszane do turnieju nie powinny przekraczać 50 wersów.

6. Uczestnicy konkursu mają za zadanie osobiście zaprezentować przed zgromadzoną publicznością oraz jurorami jeden utwór poetycki własnego autorstwa. W uzasadnionych przypadkach organizator może wyrazić zgodę na zastępstwo podczas prezentacji przez inną osobę.

7. Zgłoszenie pracy na konkurs następuje poprzez wpisanie tytułu wiersza wraz z danymi osobowymi na listę uczestników konkursu i jest równoznaczne z zaakceptowaniem przez jej autora regulaminu konkursu oraz z przekazaniem na rzecz Muzeum w Chorzowie autorskich praw majątkowych do zgłoszonej pracy i zgody na jej wykorzystanie do publikacji i promocji konkursu, Portu Poetyckiego lub Muzeum.

8. Uczestnicy konkursu wyrażają zgodę na wykorzystanie swoich danych osobowych oraz wizerunku na potrzeby promocji konkursu lub Muzeum zgodnie z ustawą z dnia 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych (Dz. U. 2002 Nr 101, poz. 926).

10. Dla zwycięzców przewidziane są nagrody.

11. Organizator zastrzega sobie prawo do wprowadzenia zmian w regulaminie

12. Sprawy sporne oraz nie objęte Regulaminem rozstrzyga Jury oraz Organizator.

Dnia 27 listopada 2013 r. godz. 17.00, Muzeum w Chorzowie, ul. Powstańców 25

________________________________________________________________________

 

CZASOPRZESTRZEŃ MIŁOŚCI

W 2013r. ukazała się nowa powieść poetki i pisarki Joanny Krupińskiej-Trzebiatowskiej „Niedorzeczna miłość”. To kolejna pozycja prozatorska po „Cieniu Boga”, ”Magicznym kręgu”, „Związku bez zobowiązań”, „Donosie”, „Doktorze Q”, „Zdradzie” i Nieślubnym synu”.

„Niedorzeczna miłość’ to powieść, będąca studium kobiety współczesnej – wykształconej i wyemancypowanej, świadomej swojej wartości i … poszukującej najwyższego stopnia romantycznej wielkiej i prawdziwej miłości. Powieść pisana jest w pierwszej osobie, co potęguje wrażenie autentyczności sytuacji przeżywanych przez główną bohaterkę. Poznajemy kobietę inteligentną i wykształconą, pochodzącą z dobrego domu, nowoczesną pod każdym względem i zajmującą odpowiedzialne stanowisko, do tego piękną i mającą powodzenie u mężczyzn. Jesteśmy świadkami jej kolejnych wzlotów i upadków, jej wieloletniego konsekwentnego poszukiwania prawdziwej wielkiej miłości. Jest to walka o wszystko i przeciwko wszystkiemu, której przyświeca cel nadrzędny, a mianowicie odnalezienie drugiej połowy własnego ego.

Bohaterce udaje się w końcu odnaleźć tę miłość. Jednak przejście od namiętnego romansu do stałego związku wymaga od niej wiele cierpliwości i starań.

[…] Wyśniony i wymarzony mężczyzna mojego życia nie zabiegał o moje uczucia. […] zależało mu natomiast i to z całą pewnością, na kontakcie fizycznym, na seksie, który okazał się być dla nas obojga wysoce satysfakcjonujący. […] Związek bez zobowiązań blisko pięćdziesięcioletniego mężczyzny z kobietą o piętnaście lat młodszą był tym, co artyści lubią najbardziej. Myśl, że niebawem wymieni mnie na nowszy model nasuwała się sama przez się. […]

Bohaterka osiąga swój cel, miłość zostaje przypieczętowana narodzinami dziecka i małżeństwem. I co robi po osiągnięciu tego najważniejszego celu? Otóż w pewnym sensie wyrzeka się swojej nowoczesności i przyjmuje tradycyjną rolę matki i żony. Zajmuje się urządzaniem domu, zakupami, gotowaniem i sprzątaniem, a także wydawaniem przyjęć dla znajomych i przyjaciół męża. Wszystko to jako drugi domowy etat, po wykonaniu obowiązków zawodowych, związanych z zajmowaniem odpowiedzialnego stanowiska.

[…] Kiedy kończył się tydzień i zaczynał weekend było tyle rzeczy do zrobienia i wydawało mi się, że nigdy nie opanuję pogłębiającego się wokół mnie chaosu. – Nie możesz przez pięć dni w tygodniu być prokuratorem, a przez pozostałe dwa sprzątaczką, kucharką i Bóg jeden wie, kim jeszcze – protestowało moje drugie ja, dowodząc, że pozwalam się wykorzystywać mężowi, który nawet palcem nie kiwnie, choć mógłby odciążyć mnie od nadmiaru obowiązków […] Zamiast tego oczekiwał, że trzydaniowy obiad zjawi się na stole jak za pociągnięciem czarodziejskiej różdżki.[…] Przez dom przewijały się na co dzień tabuny ludzi, coraz to jacyś nowi znajomi z kraju i zza granicy, a ja musiałam witać ich w progu z uroczym uśmiechem, prowadzić konwersację z polotem w kilku językach, popisywać się erudycją, aby nie wyjść na kołtuna. […]

A więc bohaterka zapłaciła wysoką cenę za realizacje swojego projektu pod tytułem miłość – szczęście – rodzina. Czy było warto? Zapewne tak, skoro mówiąc o mężu używała w dalszym ciągu  zwrotu – mężczyzna mojego życia i pisała o nim On używając wielkiej litery, jednak o tym, ze zdawała sobie dobrze sprawę ze swojej sytuacji świadczą następujące słowa –

[…] nie rozczulaj się nad sobą – odezwało się moje alter ego. […] Pamiętaj, że przywilejem jest występowanie u boku męża. Tak było zawsze. W czasach twojej matki i babki, a nawet prababki, kobieta ledwo trzymając się na nogach po urodzeniu dziewiątego dziecka, z czarującym uśmiechem szła na bal. – Ale nie pracowała zawodowo i miała cały sztab służby – utyskiwałam, lecz w głębi ducha rozpierała mnie duma, że udało mi się wejść w świat bohemy i mogę uczestniczyć w wielkich wydarzeniach artystycznych, wernisażach, salonach poezji, premierach i koncertach, że jestem żoną uznanego artysty. […]

A jednak okazało się, że ten wymarzony mąż potrzebował czegoś więcej niż żony, matki dzieciom i pani domu. Potrzebował inspiracji, natchnienia, nowej muzy, był wszak znanym artystą-malarzem – muza z która się ożenił straciła już dla niego urok nowości –

[…] W dniu, w którym stanęłam twarzą w twarz z bolesną prawdą, że utraciłam dotychczasowe atuty i zostałam ostatecznie zdetronizowana, poczułam się jak żona Henryka VIII przed egzekucją, nie wiedziałam tylko, jaki zastosuje wobec mnie rodzaj kary, odsunie od stołu i łoża, skaże na banicję, czy sam się wyprowadzi do tej młodszej, choć niekoniecznie piękniejszej kobiety. […]

A więc banał? Okazuje się, że jednak nie. Bohaterka powieści pragnie i potrafi wybaczyć, chociaż, jak sama przyznaje, mąż o wybaczenie nie prosi. – Nie ważne gdzie byłeś, skoro jesteś teraz tutaj ze mną – myśli, ale nie mówi tego głośno. Jednak zdobywa kolejne doświadczenie, może wydać się to dziwne, że dopiero teraz w czasie trwania trzeciego już związku małżeńskiego, bohaterka traci przynajmniej część swoich złudzeń –

[…] uświadomiłam sobie, jak wielka przepaść oddziela nasze młodzieńcze wyobrażenia o przyszłości, o miłości, o życiu we dwoje z ukochanym człowiekiem od rzeczywistości, która stopniowo odsłaniała kolejne prawdy o ludzkiej egzystencji utwierdzając nas coraz bardziej w przekonaniu, że nie wolno nikomu ufać bezgranicznie […]

Tak, „Niedorzeczna miłość” to nie tylko opis czasoprzestrzeni miłości, to również powieść psychologiczna. Co wynika z opisanych sytuacji uczuć? Czyżby to, że od wieków nic nie zmieniło się w kwestiach damsko -męskich? Że kobiety oczekują od swych wybrańców bezgranicznego oddania i są zdolne do skrajnych poświęceń, że potrafią się wyrzec kariery i własnej drogi intelektualnej, albo jak nasza bohaterka, kosztem własnego zdrowia próbują łączyć własny rozwój z pracą domową, pichcąc i klejąc te wszystkie przewspaniałe torty, pieczenie i pierożki? A ukochany, owszem będzie chętnie pałaszował podsuwane smakołyki i z całą przyjemnością odda się swoim pasjom w czasie kiedy partnerka wykonuje obowiązki jego i swoje, ale natchnienia i inspiracji , tak samo teraz, jak i przed wiekami poszuka poza domem. Ale nie chcę tu krytykować i potępiać wyłącznie mężczyzn. Przedstawicielki płci pięknej też mają swoje wady i winy. A sprawą istotną w tym konkretnym przypadku jest to, że bohaterka powieści z góry wiedziała, iż jej zaangażowanie w związek jest silniejsze niż zaangażowanie jej przyszłego męża. Napisała przecież wyraźnie, że  –

[…] Spędziliśmy ze sobą wiele upojnych nocy, ale on wciąż trzymał mnie na dystans, na tak zwaną bezpieczną odległość i nigdy nie padło ani jedno słowo ani o miłości, ani o wspólnej przyszłości. Liczyły się jego potrzeby, moja potrzeba stabilizacji życiowej nie.[…]

A więc bohaterka świadomie podjęła ryzyko i weszła w niezbyt pewny dla siebie związek –

[…] zniewolona z jednej strony uczuciem a z drugiej pożądaniem, brnęłam w tę kipiel nie bacząc na to, że mnie pochłonie, zupełnie tak, jakby raptem pozbawiono mnie nie tylko zdolności przewidywania, ale również resztek zdrowego rozsądku. Liczył się tylko On […]

 

Wiele mówi tytuł powieści „Niedorzeczna miłość. Robert Sternberg, amerykański psycholog i psychometra, profesorem psychologii i kształcenia na Uniwersytecie Yale, wyróżnia siedem rodzajów miłości, a niedorzeczną miłość klasyfikuje jako zaangażowanie i namiętność, ale bez intymności. Zgodnie z jego teorią bohaterka powieści zdecydowała się świadomie na związek, w którym nie mogła liczyć na wzajemne zrozumienie, szacunek i wsparcie. Zgodziła się na to, co partner mógł i chciał jej zaoferować. A więc, czy było tu miejsce na ewentualne rozczarowanie?

Myślę, że tak, bo zawsze liczymy, że los da nam więcej. Ale dalsze rozważania psychologiczne nie mają już większego sensu. Opisana historia to fabuła powieści, a nie zapis autentycznych wydarzeń. Autorka zaznaczyła zresztą wyraźnie na ostatniej stronie powieści, że opisała historię, która nigdy się nie wydarzyła, a wszelkie podobieństwo do osób żyjących jest całkowicie przypadkowe.

Powieść Joanny Krupińskiej-Trzebiatowskiej ma, poza wyżej opisanymi, również walory związane z szeroko zarysowanym tłem społecznym i politycznym. Akcja rozgrywa się w Gdańsku na przestrzeni lat 1981 – 2006. Świetnie oddany jest też klimat obyczajowy środowiska prawniczego, a także artystycznego, z ich powiązaniami, koneksjami i koligacjami bohaterów.

Tę książkę warto przeczytać.

Jurata Bogna Serafińska

Joanna Krupińska-Trzebiatowska, Niedorzeczna miłość, Wydawnictwo i Drukarnia Kurii Prowincjonalnej Zakonu Pijarów, Kraków 2013.

 

JBS. Warszawa, 2.III.2014r.

_______________________________________________________________________

 

________________________________________________________________________

FOTOREPORTAŻ ANDRZEJA MAKUCHA
XVII TARGI KSIĄŻKI W KRAKOWIE
panel na temat: „Rola instytucji polskich
za granicą i polonijnych w promowaniu
współczesnej literatury narodowej”

W środku dr Ewa Sałkiewicz-Munnerlyn, obok z lewej strony Joanna Krupińska -Trzebiatowska, dr Andrzej Zdebski, z prawej strony prof Bolesław Faron

W środku dr Ewa Sałkiewicz-Munnerlyn, obok z lewej strony Joanna Krupińska -Trzebiatowska, dr Andrzej Zdebski, z prawej strony prof Bolesław Faron

FOTOREPORTAŻ z XVII Targów Książki –
Dyskusja KO ZLP w Hotelu Rubinstein

Krakowski Oddział Związku Literatów Polskich,

XVII Targi Książki w Krakowie i

Klub Dziennikarzy Pod Gruszką, ul. Szczepańska 1

zapraszają

dnia 24.10. (czwartek) 2013 na godz. 18.00

na spotkanie z Autorem

 

prof. Henrykiem Olesiakiem

 

 My Europejczycy – nasze

tożsamości i nasze emigracje

jako kontekst badań i twórczości

 

prowadzenie

dr Dariusz Piotr Klimczak

 ________________________________________________________________________

Krakowski Oddział Związku Literatów Polskich i

XVII Targi Książki w Krakowie

zapraszają

dnia 25.10. (piątek) 2013 r. na godz. 18.00

do Rubinstein Residence, ul. Szeroka 12

na dyskusję

 Współczesne życie literackie – dynamika czy marazm

w świetle promujących literaturę: festiwali, biennale,

targów książki, konkursów literackich, rankingów prasowych,

czasopism literackich i portali internetowych

z udziałem członków KO ZLP i zaproszonych gości


prowadzenie: Prezes KO ZLP Magdalena Węgrzynowicz-Plichta

17 powodów, dla których warto odwiedzić 17. Targi Książki w Krakowie

 

Powód dla sentymentalnych

Targi Książki w Krakowie po raz ostatni odbędą się przy ul. Centralnej 41A. Począwszy od 2014 r. będą organizowane w Międzynarodowym Centrum Targowo-Kongresowym Kraków Expo przy ul. Centralnej 53. Już nigdy Targi nie będą takie same. Już nigdy. Będą lepsze.

 

Powód dla kolekcjonerów

W 17. edycji Targów Książki w Krakowie weźmie udział blisko 500 gości, pisarzy, poetów, publicystów, aktorów, muzyków. A gdyby tak pokusić się o zebranie autografu od każdego z nich? Niewykonalne? Nie. Trudne, ale nie niemożliwe. Lista autorów dostępna jest na stronie: www.ksiazka.krakow.pl.

 

Powód dla ciekawskich

Podczas Targów zostaną rozstrzygnięte najważniejsze polskie plebiscyty i konkursy, m.in.:  Konkurs o Nagrodę im. Jana Długosza, Edycja. Konkurs na książkę edytorsko doskonałą, Konkurs na najlepszy podręcznik i skrypt akademicki, PIK-owy Laur czy Ranking Polskich Drukarń Dziełowych. Ciekawe, kto zwycięży?

 

Powód dla znudzonych

Z myślą o molach książkowych, lekturowych fanach, beletrystycznych maniakach przygotowano program, w którym każdy znajdzie coś dla siebie. Podczas Targów odbędą się nie tylko spotkania z autorami, ale także seminaria dedykowane branży wydawniczo-księgarskiej oraz nowym mediom, spotkania z autorami. Z racji Roku Juliana Tuwima nie zabraknie spotkań dla najmłodszych. Kto czyta – nie nudzi się!

 

Powód dla zorganizowanych

W Targach weźmie udział blisko 600 wystawców zgromadzonych na 8 000 m kw. w sześciu sektorach (od A do F i P). Na terenach targowych będą dostępne plany hali, listy autorów, katalog Targów. Będą działały: biuro prasowe, rejestracja dla gości branżowych, punkty cateringowe. Wszystko pod kontrolą.

 

Powód dla punktualnych

24 października o godz. 12:00 odbędzie się oficjalne otwarcie 17. Targów Książki w Krakowie, podczas którego zostanie wręczony tytuł Ambasadora Targów czterem postaciom polskiej sceny kulturalnej, które promują czytelnictwo i ideę krakowskich Targów. W tym roku zostaną wyróżnieni: ks. Adam Boniecki, Michał Rusinek, Henryk Podolski i. To niespodzianka. Bądźcie punktualnie!

 

Powód dla mobilnych

O wszystkim, (no, prawie) co Targów Książki w Krakowi dotyczy, będzie można się dowiedzieć dzięki aplikacji mobilnej na smartphony. Aplikacja gwarantuje dostęp do najświeższych informacji na temat gości i wydarzeń towarzyszących. Szczegóły na www.ksiazka.krakow.pl.

 

Powód dla nowoczesnych

W ramach Targów odbędzie się Salon Nowych Mediów, gratka dla fanów nowinek technicznych, nowomediowych zapaleńców, elektronicznych maniaków. W Salonie będzie można się m.in. dowiedzieć, jak wyglądają najnowsze czytniki książek elektronicznych, który tablet jest najbardziej designerski, co to jest papier elektroniczny, kto wydaje e-booki, a kto audiobooki, czym różni się Kindle od Kobo. Idzie nowe.

 

Powód dla deklamujących
Przecz cztery dni na terenie Targów Książki w Krakowie będzie trwał wielki maraton czytania utworów Tuwima. Każdy zwiedzający będzie mógł dołączyć do grona czytających, którzy zostaną uwiecznieni okiem kamery. Warto przetargowe jesienne wieczory wykorzystać na ćwiczenie dykcji i lekturę Tuwimowych wierszy i wierszyków.

 

Powód dla małoojczyznianych

Odbywający się w ramach Targów Salon Małe Ojczyzny zwraca uwagę na znaczenie mikroregionów: ich odrębność kulturową, językową, ich specyfikę. Podczas dyskusji, prelekcji i pokazów zwiedzający będą mieli szanse powrotu do prywatnych ojczyzn, miejsc zakorzenienia i źródeł tożsamości. W tym roku w ramach Salonu Małe Ojczyzny będzie przybliżana tradycja oraz kultura Kaszub i Gdańska.

 

Powód dla aktywnych

Targi Książki w Krakowie co roku idą w miasto. Impreza ma formułę święta książki w całym Krakowie. Poza terenem Targów odbywają się spotkania z autorami, happeningi literackie, spektakle teatralne, konferencje, koncerty, wystawy. Jesteście gotowi?

 

Powód dla uduchowionych

W Salonie Wydawców Katolickich, towarzyszącym Targom Książki w Krakowie, prezentowane są publikowane przez oficyny katolickie książki naukowe, teologiczne, dziecięce i młodzieżowe, beletrystyczne, poradniki, a nawet książki kucharskie. W Salonie można poznać i zakupić publikacje ponad 60 oficyn zakonnych, diecezjalnych i kościelnych. Quo vadis? Na Targi!

 

Powód dla studiujących

Odbywający się w ramach Targów Salon Wydawców Szkół Wyższych zwraca uwagę czytelników na to, jak ważny wkład wnoszą polskie publikacje w rozwój polskiej i światowej nauki i kultury. W ramach Salonu rozstrzygane są liczne konkursy, jak na przykład na najlepszy podręcznik i skrypt akademicki. Nauka to potęgi klucz.

 

Powód dla towarzyskich

Prezydent Europejskiej Federacji Wydawców Piotr Marciszuk ocenił, że Targi Książki w Krakowie są obecnie największą, ogólnopolską imprezą wydawniczą i księgarską w Polsce, co potwierdza zwiększająca z się z roku na rok frekwencja. W ubiegłorocznej edycji imprezy wzięło udział ponad 34 000 zwiedzających. Wszystko zaczyna się od spotkań.

 

Powód dla oszczędnych

Podczas jesiennej imprezy wydawnictwa oferują bardzo konkurencyjne ceny na dostępne publikacje. Warto więc wykorzystać cztery Targowe dni na poszukiwanie literackich perełek w okazyjnej cenie. Tanie i dobre.

 

Powód dla rozrzutnych

Tym, którzy zaoszczędzili trochę gotówki i nie oszczędzają na książkach, przypominamy, że Targi to czas nowości książkowych. Wiele publikacji wychodzi specjalnie z okazji Targów, by podczas imprezy mieć swoją oficjalną premierę. Czas rozbić świnkę-skarbonkę.

 

Powód dla tych, którzy nie potrzebują powodu

Po prostu trzeba to zobaczyć.

 

  1. Targi Książki w Krakowie, 24-27 października
  2. Centralna 41a, 31-586 Kraków

www.ksiazka.krakow.pl
www.facebook.com/targi.ksiazki.w.krakowie

 

 

Wieczór Literacki na Kazimierzu prezentacja książki –

Tomik niejednej nocy” Jadwigi Fillman-Zwierskiej

Dnia 18.09.2013 o godz. 18.00 w RUBINSTEIN RESIDENCE, w Krakowie przy ul. Szerokiej 12, w siedzibie Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich, odbył się kolejny (pierwszy po wakacyjnej przerwie) Wieczór Literacki na Kazimierzu. Spotkanie autorskie Jadwigi Fillman-Zwierskiej, promujące nowy zbiór poezji „Tomik niejednej nocy”, poprowadziła: Beata Anna Symołon, a odpowiedni do wierszy nastrój muzyczny kreował gitarzysta Piwnicy pod Baranami i Lochu Camelot Michał Kaniowski. NatomiastMagdalena Węgrzynowicz-Plichta – Prezes KO ZLP w czasie wieczoru wystąpiła nie tylko w roli gospodarza – na prośbę Autorki wyrecytowała wybrane przez Nią utwory. W drugiej części wieczoru głos w dyskusji zabrał dr Jacek Kajtoch, który odwoływał się do długiej tradycji poezji emigracyjnej i wielkiej roli Polonii w kształtowaniu kultury narodowej.

O Jadwidze Fillman-Zwierskiej z domu Maciaszek, która jest Sądeczanką, znawcy literatury mówią: „Poetka dwóch Ojczyzn”, gdyż przez długie lata mieszkała w U.S.A. na Florydzie. Tam aktywnie uczestniczyła w życiu Polonii, m. in. napisała prozę (pod pseudonimem Marta Mróz): „Moje odkrycie Ameryki”, wydaną w Chicago w 1984 r. przez gazetę „Panorama”. Od kilku lat, przez pół roku (od wiosny do jesieni), Poetka mieszka w Krakowie, w którym dużo pisze i publikuje oraz aktywnie uczestnicy w życiu literackim.

O twórczości Poetki, w kontekście promowanej książki, tak napisała Beata Anna Symołon: „Tomik niejednej nocy to 21. tom w dorobku Jadwigi Fillman-Zwierskiej. Po debiutanckim tomie prozy opublikowanym w Chicago pod pseudonimem Marta Mróz, przyszła kolej na tomiki poetyckie publikowane i promowane na obu kontynentach, które przeplatały się z czterema tomami wierszowanych bajek. Poezja Fillman jest różnorodna: od krótkich, nieomal ascetycznych form, poprzez poezję refleksyjną, klasyczne wiersze sylabiczne, aż do utworów bliskich dawnym pieśniom religijnym. Dominującą figurą poetycką jest porównanie. Poetka tworzy obrazowe metafory. Często sięga po figury retoryczne, by zapytać, zawiesić głos, zmusić czytelnika do głębszej zadumy. „Tomik…” jest także nasycony pytaniami, choć autorka nie unika odpowiedzi tam, gdzie jest jej pewna.”

(Beata Anna Symołon „Oswajanie tęsknoty” – fragment)

tekst: info

foto: Andrzej Makuch

Jadwiga Fillman-Zwierska

Krakowski tramwaj

Stary krakowski tramwaju

skrzypisz na szynach, dzwonisz

przywykły do ciebie

Planty, Barbakan

gołąb, dorożkarz

i jego para koni.

Posłuszny jak każda maszyna

tak przywiązany do miasta

a gwiazd i szum, który czynisz,

ponad głowy wyrasta.

Kochają cię krakowianie

ty piękne z nadobnym godzisz,

zawieziesz w każdy kąt miasta,

jak dobry gospodarz wciąż chodzisz.

Niech twoja dobra sława trwa

i życzę ci bytu długiego

nie wyobrażam sobie bez ciebie

widoku Krakowa mojego.

 

 

 

 

„ŚWINIA TROJAŃSKA” – DLACZEGO?

„III Posiady u Szymborskiej” w Domu Pracy Twórczej „Astoria”

Na kolejnych już „Posiadach u Szymborskiej” w Zakopanem miałam prawdziwą przyjemność obcowania z poezją i prozą Macieja Pinkwarta. Maciej Pinkwart – osobowość nietuzinkowa, jeszcze przed rozpoczęciem spotkania wprowadził słuchaczy w nastrój rodem z „Filozofii po góralsku” Józefa Tischnera. Mieszkając pod Tatrami przez kilkadziesiąt lat nabiera się widocznie takiego specyficznego dystansu do spraw i ludzi, a może to cechy osobowości sprawiają, że szuka się miejsca, w którym chce się żyć, bo ono sprzyja naszej kondycji i daje poczucie czegoś więcej, a nie tylko zamieszkania w mieście, na ulicy, w budynku, pod numerem. Bo czy Państwo na przykład wiedzą, dlaczego trzynastego w piątek uważany jest za dzień pechowy? Albo dlaczego nie trzeba się już tego trzynastego obawiać, ale raczej dwunastego w czwartek? Otóż właśnie, kto był w willi „Astoria” 13 – ego września w piątek 2013 roku, ten już wie.

Gość wieczoru ze swadą i humorem zabarwionym szczyptą ironii przygotował nas do odbioru swojej twórczości. Nie krył rozterek, jakie związane były z przygotowaniem do spotkania. Otóż „Posiady u Szymborskiej” zobowiązują, a co za tym idzie, pojawia się pewna blokada. Co przedstawić, wiersze, czy prozę? Maciej Pinkwart podjął wyzwanie i postanowił przedstawić wiersze. Ale jeśli pomyślicie Państwo, że tylko wierszami uraczył nas Autor, to będziecie w błędzie. Spotkanie utkane literackimi perełkami sprawiło, że deszczowy wieczór w Zakopanem pod samymi Tatrami (willa „Astoria” położona jest w ustronnym, urokliwym miejscu Zakopanego przy drodze Do Białego, gdzie czuć już wyraźne tchnienie gór) przebiegło w atmosferze pełnego uwagi zasłuchania oraz niekontrolowanych wybuchów śmiechu. W moich uszach brzmiały wiersze jak opowieści nasycone życiem niczym dojrzałym winem: zapraszały klimatem, kusiły zapachami, koiły nutami, dręczyły niedopowiedzeniami, wprawiały w rozbawienie. Czy za dużo jak na jeden wieczór? Ależ skąd. Jak dla mnie, za mało. Ale tu kłania się mądrość Autora: rozdrażnić, ale nie nasycić, aby chciało ci się więcej – słuchaczu.

Usłyszeliśmy w wykonaniu Autora wiersze z tomów:

TEXTY

 „Jesion”

Smętnieje jesion za oknem –
liściom znowu czas w drogę.
Chciałem iść w góry samotnie.
Nie mogę.

Wiatr znad Orawy nadleciał.
Jesion jesiennie szumi.
Chciałem zapomnieć o lecie.
Nie umiem.

Góry już śpią , osiwiałe.
W potokach szkli się woda.
I ciepłych słów zapomniałem.
A szkoda.

oraz „Babie lato”, „My”, „Andrzej”, „Fotograf”, „Nasza miłość”;

 

LUSTRO

„Morze Jońskie”

Bez wątpienia lepiej by było,
gdybym twardo powiedział: „nie jadę”,
ale jednak wplątali mnie w podróż –
któż by inny im dał dobrą radę?
Tej Heleny to wcale nie znałem.
Ponoć piękna, choć kiepska z niej żona.
Niezbyt dobrze także się działo
z Klitajmestrą u Agamemnona.
Pewno dalej pod Troją by stali,
wojsko tracąc i sprzęt by im niszczał
gdybym nie wpadł na koncept z tym koniem,
i dziś z Troi ruiny i zgliszcza.
[.]

oraz  „Epidauros”, „Luwr”, „Montmartre”;

 

ZA MOSTEM

 „Za mostem”

[.]

Choć nie do tańca nam dzisiaj

to przecież próbujemy 

może nie rock and rolla,

może nie tango argentyńskie,

może nawet nie kiwaczkę dwa na jeden…

Ale jakby choć trzymać cię za rękę,

czuć twoją dłoń na ramieniu

muśnięcie włosów na policzku…

I przetańczyć nie całą noc

tylko tę resztę drogi

nad czarnymi falami Rodanu,

na drugą stronę po moście,

który tak beznadziejnie

kończy się w środku nurtu

najpiękniejszego zakątka życia

gdzie się przecież przyszło by tańczyć

raz dokoła, raz dokoła…

oraz „Thera”, „Prom do Sochaczewa”, „Ulice zagubionych słów”, „Po-Trojenie, Koń trojański”, „Po-Trojenie, Orzeł trojański”, „Po-Trojenie, Papuga trojańska”, „Po-Trojenie, Żółw trojański”, „Po-Trojenie, Świnia trojańska” i wiele innych, z tomów wymienionych powyżej lub jeszcze drukiem nie wydanych, z których „Poemat o zielonookim szczawiu” zakończył część liryczną, a na zakończenie wysłuchaliśmy fragmentów prozy Macieja Pinkwarta z książki pt. „Siódmy krąg”.

Czy teraz odpowiem dlaczego tytuł wieczoru brzmiał „Świnia trojańska”? Niestety, nie odpowiem, a może każdy z obecnych na spotkaniu sam sobie odpowiedział, gdy padło z mej strony (trzynastego w piątek, choć przecież piątek trzynastego nie jest pechowy, tylko tak nam się wydaje, a czwartek pechowy już minął) to niefortunne, być może, pytanie.

Bo przecież choć jak sam autor pisze:

Świnia trojańska

marudna taka

hałaśliwie zadowolona

upasiona nienawiścią

jedyne żywe coś

w martwym mieście

już tylko na deser

wyjada pogasłe oczy

nieśmiertelnych bohaterów

to tylko tyle dodam dla nieobecnych: ot, przewrotność iście niewieścia.

tekst: Renata Batko 

 

 

 

___________________________________________________________

Krótkie i dosadne refleksje po spektaklu poetycko-muzycznym zorganizowanym

przez KO ZLP w Klubie Dziennikarzy Pod Gruszką w ramach Nocy Poezji 

 FOTOREPORTAŻ RENATY PIŻANOWSKIEJ
Z WIECZORU AUTORSKIEGO MACIEJA PINKWARTA
W ASTORII W ZAKOPANEM

 

Maciej Pinkwart

 

I TAK OPRÓCZ WĘDROWANIA.

 

„Moje góry zaczynają się nigdzie

i kończą się nigdzie

tak – wprost za progiem snu mego

i są ze mną tam

gdzie uparcie w myślach je niosę

wspaniale

moje góry zaczynają się wszędzie

i kończą wszędzie

gdzie chcę.”

Jerzy Tawłowicz

 

A może warto – pomyślałam, stojąc na wysokości 1209 m nad poziomem morza. Podobno przy dobrej pogodzie ponad 30 szczytów z tego miejsca można zobaczyć. Ale tego dnia widziałam ich nieco ponad kilkanaście. Mgła i chmury stanowiły zasłonę, ale nie przeszkodę. Przecież spektakl na RusinowejPolanie jak trwał tak trwa, z nami czy bez nas. Góry to są emocje – mówił Jerzy Tawłowicz. Jurka nie znałam osobiście, ale nie przeszkadza mi wymawianie jego imienia w wersji przyjacielskiej, przecież po górach wędrują ze sobą bratnie dusze. A ja wraz z kilkudziesięcioosobową grupą przyjaciół Jurka uczestniczyłam w pierwszym rajdzie jego imienia. Wśród nas byli i przewodnicy górscy – wszak Jurek był utytułowanym przewodnikiem tatrzańskim, i poeci – gdyż pozostawił po sobie wiersze i był naszym związkowym kolegą. Wszyscy pamiętają go też jako felietonistę, zakopiańskiego barda, rysownika i aktora. W Zakopanem był postacią znaną i wyrazistą. Nie dziwi więc nikogo, że półtora roku po jego śmierci, wciąż jego osoba potrafi zwołać ludzi nie tylko z Zakopanego, ale i z Krakowa, Złotego Potoku, Warszawy, Szczecina, Łodzi i z Końskich.

A jak zrodziła się ta piękna literacko-górska sprawa, która ma szanse stać się cykliczną?Pomysłodawczynie są dwie: żona Jurka, Ania Tawłowicz i Magdalena Węgrzynowicz-Plichta, prezeska Krakowskiego Oddziału ZLP. A ściślej mówiąc, to Jurek jeszcze za życia wyraził swoje pragnienie, by poprowadzić po górach artystyczną brać. Nie zdążył, ale Magda poniosła jego ideę w mowie pogrzebowej, a że idea padła na czuły grunt, to w urzeczywistnienie włączyła się AniaTawłowicz i Przyjaciele Jurka – aktorzy Sceny A2 w Zakopanem Grażyna Syrzistie i KrzysztofMichno. I tak oprócz wędrowania mieliśmy jeszcze na górskim szlaku mszę odprawioną w intencji Jurka innych poetów, w kościółku na Wiktorówkach. Zaś po zejściu do Zakopanego najprawdziwszą góralską biesiadę w szałasie Skorusa, z muzyką, wierszem, aktorskimi popisami i jadłem, które m.in. znieśli ze swoich domów przyjaciele Ani i Jurka. Więc może warto, niekiedy wbrew – jak się zdaje – światu, trwać przy swoich snach i marzeniach, jak robił to Jurek. Ten człowiek gór na swojej stronie internetowej napisał: Włóczęga po górach to mój zawód, ale od dziesiątków lat moja pasja i mój „sposób na życie”.

W Zakopanem już dzień wcześniej, tj. 13 września, spotkaliśmy się na III Posiadach u Szymborskiej w Astorii z Maciejem Pinkwartem. A właściwie to on spotkał się z nami. Był bohaterem wieczoru, który zatytułował „Świnia trojańska”, a który poprowadziła Magdalena Węgrzynowicz-Plichta, jedna ze sprawczyń tego całego dwudniowego dziania się. Pan Maciej czarował nas swoją przekorną naturą i oczarował. Jako erudyta i wyraziciel literackiej myśli czytał swoje wiersze i fragmenty powieści „Siódmy krąg”. Co raz wybuchaliśmy śmiechem, bo jest to jeden z tych autorów, którzy inteligentnie i z pewną dozą dezynwoltury posługują się humorem. Ale przecież nie chcę pisać recenzji, tylko powiedzieć, że był to udany wieczór. Jestem dopiero przed lekturą prozy Pinkwarta, gdyż zakupiłam wspomniany „Siódmy krąg” i jeszcze „Dziewczynę z Ipanemy”.

Wybaczcie, że nie wymieniłam z imienia i nazwiska wszystkich uczestników dwóch powyżej zasygnalizowanych literackich spotkań w Zakopanem. Wtedy moja krótka nota od serca musiałaby być dużo obszerniejsza. Odsyłam zatem do galerii zdjęć.

tekst: Elżbieta Musiał

SZOWINISTYCZNA MĘSKA SOLIDARNOŚĆ

Tegoroczna Krakowska Noc Poezji okazała się w sumie lepsza, niż początkowo się obawiałem. Sam wianuszek pań, dominujących liczebnie w autorskim gronie, zagrażał supremacją poezji kobiecej. W dodatku nieobca mi skądinąd Kraina Łagodności, podawana w nadmiernych dawkach wywołuje u mnie naprzemiennie ataki szału oraz poczucia dobrze spełnionego obowiązku.

Pani Prezes KO LP Magdalena Węgrzynowicz-Plichta (którą ostatecznie jednakowoż niniejszym stąd pozdrawiam!) rozwinęła wstępną grę oratorską aż do całkowitego dosytu publiczności, daremnie usiłującej zakłócać tok mowy wiązanej prośbami o przewietrzenie sali.

Zanosiło się na krainę bezmięsnych befsztyków, a wstępne przegłaskiwanie koteczka zaczynało już rodzić we mnie mordercze instynkty, łagodzone tylko przez Kosmiczny Ziew.

A jednak. Zręczny scenariusz Marzeny Dąbrowy Szatko zdołał zrównoważyć szalę wieczoru, a nawet przechylić ją w stronę przebudzenia! Szowinistyczna męska solidarność nie pozwala mi przemilczeć, że stronę tę stworzył głównie Kuba Szatko, tekstami zarówno swoimi, jak i Jacka Molędy. Spośród utworów muzycznych do gustu przypadł mi spacer po nocnym Krakowie, z wierszem Andrzeja Torbusa oprawionym przezGrażynę Łapuszek.

 tekst: Robert Marcinkowski

foto: Andrzej Makuch

 

 

 

 

 

 

KRAKOWSKA NOC POEZJI 2013

 

Krakowski  Oddział  Związku  Literatów  Polskich i
Klub Dziennikarzy Pod Gruszką, ul. Szczepańska 1,

 

zapraszają dnia 6.09.2013 r. (piątek) o godz. 18.00 na

spektakl poetycko-muzyczny

wg scenariusza Marzeny Dąbrowy Szatko

„DOKĄD MNIE NIESIESZ ŻYCIE

NA SWOICH KOŚCISTYCH RAMIONACH?”

piosenka autorska:

 

Niezależna Grupa Teatralna PORFIRION

 

recytacja:

 

Marzena Dąbrowa Szatko, Danuta Perier-Berska,

Irena Kaczmarczyk, Magdalena Węgrzynowicz-Plichta,

Kuba Szatko

 

wstęp wolny, Klub Dziennikarzy Pod Gruszką, ul. Szczepańska 1

________________________________________________________________________

 

WYWIAD Z JOANNĄ KRUPIŃSKĄ-TRZEBIATOWSKĄ

z okazji promocji najnowszej książki poetyckiej.pt: Trickster

(dnia 18 czerwca 2013 w Klubie Dziennikarzy Pod Gruszką)

 

WACŁAW KRUPIŃSKI

– Skąd ta potrzeba pisania, ujawniona światu dośćźno…

JKT – Inny pisarz lub poeta, być może zdołałby jednoznacznie odpowiedzieć. Ja nie potrafię. Z całą pewnością jest to rodzaj wewnętrznego imperatywu o walorze poznawczym. Z jednej strony więc swoistego rodzaju droga intuitywnego porządkowania otaczającej rzeczywistości i poszukiwania sensu świata z całym bezsensem rządzących nim praw i ułomnością natury ludzkiej, czyli absurdem egzystencji, a z drugiej próba odnajdywania się w nim i budowania wewnętrznej oazy, swoistej Arkadii, w której można szukać schronienia wtedy kiedy życie nazbyt mocno nas doświadcza.

– Mija 25 lat, od Twego debiutu. 4 września 1988 Życie literackie uwiodło dobrze zapowiadającą się panią prokurator, co to postanowiła się zadać z inną muzą….

JKT – Pisać zaczęłam bardzo wcześnie, jeszcze w czasach licealnych a jednocześnie prowadziłam dziennik. Od chwili gdy podjęłam pracę bezwzględna i zaborcza z natury, choć uchodząca za uosobienie sprawiedliwości Tytanida, absorbowała mój czas bez reszty i dopiero kiedy wypadek samochodowy wyeliminował mnie na długo z życia zawodowego na powrót zaczęły mieć do mnie dostęp Muzy, unaoczniając mi wartość a zarazem kruchość życia. W takim też tonie, mocno egzystencjalnym, byłwiersz opublikowany wówczas w Życiu Literackim.

– Zobaczyłaś wydrukowany i co – wykupiłaś cały nakład?

JKT- Dwa lub trzy egzemplarze, na tyle wystarczyło honorarium autorskie (śmiech).

– Czy pisanie jest dla Ciebie tylko wewnętrzną potrzebą przelania myśli na papier i jak mówisz, poukładania swojego świata, czy też ucieczką od czarnych stron życia, których doświadczałaśjako prokurator? – A może reakcją na zawodowe niespełnienie…

JKT- Nie mogę mówić o zawodowym niespełnieniu skoro przepracowałam na stanowisku prokuratora trzydzieści lat. Gdybym mogła cofnąć czas z całą pewnościąnie wybrałabym innego zawodu, choć prawdą jest, że mając 55 lat przeszłam w stan spoczynku, na co złożyło się wiele przyczyn. Z jednej strony zawodowe wypalenie, a z drugiej właśnie pasja pisarska i zarywane z jej powodu noce. Musiałam zdecydować kim chcę być ( wiecznie zmęczonym a przy tym niewyspanym prokuratorem) i co zamierzam jeszcze osiągnąć. A czarne strony życia, o które pytasz? Od nich nie da się uciec. Nota bene pytanie Unde malum, czyli skąd bierze się zło – wciąż powraca zarówno w moich wierszach jak i w prozie.

– W tamtym debiutanckim wierszu dostrzegam zbieżność z tonacją wierszy z tomu najnowszego…- „Trickster”, szachraj, przechera, łotrzyk, który kłamie, oszukuje – skąd taki tytuł najnowszego tomiku?

JKT – To także bóg lub bogini, duch, dusza lub wręcz Demiurg w ujęciumaniheistycznym czy jak kto woli biblijny Szatan, a najkrócej rzecz ujmując nawiązanie do tytułu mojej pierwszej powieści „Cień Boga” (2005), z gatunkuscience fiction, gdzie podnosiłam problem odwiecznej walki dobra ze złem wpisanym poniekąd w naturę ludzką. Ten problem przewinął się też przez „Donos” (2008), gdzie dziecko, poczęte w wyniku gwałtu dokonanego przez satanistów mogło zagrozić światu.

– Przesadzasz w gęstości odwołań do mitologii, historii starożytnej itp. Tych wierszy nie da się czytać bez obłożenia się słownikami, encyklopediami…

JKT – Chyba żartujesz? Nie spadliśmy z drzewa wczoraj i na to kim jesteśmy składa się kilka tysięcy lat historii, a nie tylko dwa licząc od narodzin Chrystusa. Ubolewam, że dzisiaj nie uczymy się greki i nie posługujemy łaciną (nawet język francuski został wyparty przez angielski), a znajomość mitologii i jej przełożenia na dramat antyczny zaczyna być rzadkością, a przecież był to kiedyś kanon ogólnego wykształcenia. Już Kochanowski wykazał się doskonalą znajomością „Iliady”. Dla mnie jednak to nie tylko wiedza, ale pryzmat przez który patrzę na ewolucjęcywilizacji, szczególnie tych zaginionych, jak Atlantydów, doszukując się przy tym, co tu ukrywać, wpływów pozaziemskich. Weź na przykład Gilgamesza. Potem wędruję po muzeach w poszukiwaniu odnoszących się do niego artefaktów.

 -Ten tom najnowszy jest dowodem na to, że inspiracją dla ciebie są często twoje podróże. Te asocjacje zapisujesz od razu, czy to się odkłada i nabiera kształtu dopiero w Trzebiatówce?

JKT – To zależy od stopnia emocji, ale pewne wrażenia wymagają niemal natychmiastowej konotacji. Bywa też, że pociągają za sobą niesamowite, niemalprekognicyjne sny. Tak wyśniły mi się kiedyś na Krecie fale tsunami i to na długo przedtem zanim spustoszyły wybrzeża kilku krajów Azji i Afryki, a ta oniryczna wizja wielkiego kataklizmu zapoczątkowała właśnie Cień Boga (2005).

– Dobrze, że ci się koniec świata nie przyśnił..

JKT – No właśnie mi się przyśnił (śmiech).

– Konsekwentnie nie dajesz wierszom tytułów, a jednak są wyjątki, bo…

JKT – Bo z reguły jest to pewien ciąg poetyckiej narracji prowadzącej od Arki Noego poprzez terakotową armię chińskiego cesarza Qin Shi do cywilizacji minojskiej i Troi, kontrastującej kulturę homeryckiego Południa i osjanowskiej Północy, a jednoczenie poszukującej Wielkiej Bogini Matki – wspólnego źródła dla wszystkich mitów z celtyckimi włącznie.

– Nic z tego nie rozumiem! Czy ty nawet na proste pytanie nie potrafisz odpowiedzieć po ludzku? Nie masz, aby kompleksów, które każą ci siępopisywać wiedzą i wyrazami obcymi?

JKT -Czyżbyśmy rozmawiali na dwóch różnych poziomach?

– Niektóre z wierszy z ostatniego tomu to nadto osobiste zapisy; widzę w nich krzyk dojrzałej kobiety – krzyk rozpaczy, skargi, buntu, np. w wierszu „Trzebiatówka”… Czemu je opublikowałaś?

JKT – Rozejrzyj się po świecie i z pewnością dostrzeżesz bardziej uniwersalny wymiar tego zapisu, a poza tym nie należy utożsamiać podmiotu lirycznego z autorem. Moim zamiarem, począwszy od pierwszych zbiorów wierszy aż po ten ostatni, było przestawienie kobiety uniwersalnej – Imago – nie tylko zakochanej i szczęśliwej, ale też cierpiącej z powodu zdrady i odrzucenia, maltretowanej i poniżanej, wykorzystywanej seksualnie czy wreszcie starej i osamotnionej, kobiety-matki rozpaczającej z powodu straty dziecka i takiej, która była zdolna do dzieciobójstwa. Czyli kobiety uogólnionej jaką danym mi było obserwować w życiu zawodowym i jaka na przestrzeni dziejów wcielała się w bohaterki wielkiej literatury ,a wcześniej antycznego dramatu, jak choćby Medea. Nie zaprzeczam, że jest w tych wierszach także jakaś część moich własnych doświadczeń, smutków związanych choćby z przemijaniem, nieuchronnością starości i śmierci, utratąmiłości, zachwianiem wiary w drugiego człowieka. Ale i radości jaką daje obcowanie z naturą i nieprzemijającym pięknem dzieł sztuki, budowli, a zwłaszcza katedr, które stały się przedmiotem mojej fascynacji.

– Bo „Poezja to przemiana krwi w atrament” – jak chciał Eliot.

– Prof. Bolesław Faron napisał wstęp do tego ostatniego tomiku, nie zdecydowałaś się go zamieścić. Czemu?

JKT – Uznałam, że lepiej wykorzystać ten tekst jako recenzję „Trickstera” w najbliższym numerze HYBRYDY, której – jak wiesz – jestem redaktorem naczelnym.

– Bardzo dużo piszesz. 10 tomików w ciągu 25 lat, a bywało po trzy w roku, plus sześć przepastnych powieści. Szymborska, tak oszczędna wupublicznianiu swych perełek
wiele wierszy wyrzuca
ła do kosza…

JKT – Prawdą jest, że w 1993 roku opublikowałam aż trzy zbiory wierszy, ale były to wiersze przez ponad dwadzieścia lat gromadzone w szufladzie, których nie odważyłam się wcześniej opublikować głównie z uwagi na moją pozycję zawodową i bez tego byłam postrzegana jak l’enfant terrible prokuratury. Kolejne – „Labirynt”, „Jesienny nokturn” i „W śród nas” – ukazały się dopiero po sześciu latach a po kolejnych dwóch „Rzeczywiste i nierzeczywiste”. W 2005 wydałam tomik „W jednąstronę bez prawa powrotu”, pięć lat później „Taniec śmierci” i teraz „Trickster. A czy dużo wyrzucam? Mam kilka teczek wierszy nie opublikowanych, rodzaj poetyckiego dziennika, z którym trudno jest mi się rozstać, a jednocześnie brakuje mi czasu na ich selekcję i edycję.

– A o czym piszesz siódmą powieść, bo Ty bez pisania żyć nie możesz?…

JKT – Skoro nie mam już rzeczywistych spraw kryminalnych do rozwiązywania, nie dziw się, że tworzę fikcyjne (śmiech). Pisząc sama nieźle się przy tym bawię, zwłaszcza gdy dochodzi do nieoczekiwanych zwrotów akcji, o których wcześniej nie myślałam. To tak, jakbym oglądała film w kolorach i zdradzę ci w sekrecie, że już w dzieciństwie miewałam problemy z zasypianiem, bo wyobraźnia podsuwała mi coraz to nowe wizje. Siódmą powieść właśnie skończyłam i ” Niedorzeczna miłość”, bo taki jest jej tytuł, ukaże się jesienią. To opowieść o miłości łączącej ludzi z różnychśrodowisk, z góry skazanej na niepowodzenie i w efekcie prowadzącej do tragedii i zbrodni. To także odsłona lat osiemdziesiątych i moja osobista próba rozliczenia ze stanem wojennym.

 

 

____________________________________________________________________-

 

 

„LATO ZE SZTUKĄ”

 

Galeria „Batko”w Ochojnie zlokalizowana w urokliwej przestrzeni Pogórza  Wielickiego jest  dobrze znana krakowskim artystom, chociaż wieść o świetnie prosperującym Salonie Sztuki Państwa Wiesławy i Leszka Batków przenika poza granice małopolskiego województwa z uwagi na szeroki zakres jej działalności i nietuzinkowe prezentacje dzieł twórców średniego pokolenia. W ofercie Galerii znajduje się głównie malarstwo i rzeźba uznanych, aktualnie tworzących artystów, posiadających duży dorobek artystyczny. Nie tak dawno odbył się tutaj wernisaż wystawy krakowskiego, znanego w świecie malarza, grafika, poety  Grzegorza Steca. W roku ubiegłym swoje rzeźby wystawili państwo Ewa i Mirosław Gołofitowie. Styl wnętrz, ściany sal ekspozycyjnych odsłaniające przepiękną strukturę kamienia oraz znakomite obrazy są wręcz wymarzonym tłem dla organizowanych tu kameralnych koncertów, wystaw zbiorowych i indywidualnych, warsztatów plastycznych, wykładów o sztuce i prezentacji literatury.

 

Tegoroczny cykl „Lato ze sztuką” – podkreśla właścicielka Galerii Wiesława Batko -zdominowała poezja. Zaprezentowali ją w kolejnych spotkaniach członkowie Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich: Magdalena Węgrzynowicz-Plichta, Joanna Rzodkiewicz, Krystyna Alicja Jegierska,  Irena Kaczmarczyk i Anna Pituch-Noworolska. W przyziemiach zabytkowego domuBatków zaprezentuje również swój dorobek poetycki Maciej Pinkwart.

 

Oprócz indywidualnych prezentacji Lata 2013 w Galerii odbyły się również wieczory  poświęcone twórczości Zbigniewa Herberta i Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, które ściągnęły nie tylko stałych bywalców Salonu Sztuki, mieszkańców Ochojna i Świątnik Górnych, ale licznych krakowian ( na jednym z czerwcowych spotkań był obecny eurodeputowany  Bogusław Sonik wraz z małżonką), bo – nie zawaham się stwierdzić- kto raz zawita w progi Galerii „Batko”, wraca do niej wielokrotnie i pilnie śledzi repertuar na stronie internetowej  http://www.galeriabatko.pl/strona/kontakt.html.

 

Trzeba jeszcze koniecznie dodać, iż gościnność Gospodarzy jest nieoceniona. Do tradycji wpisał się poczęstunek: wiejski chleb z masłem, lampka wina, co pozwala uczestnikom na dłuższe obcowanie z dziełami sztuki i towarzyską rozmowę, jak też spacery po rozległym, dworskim ogrodzie ze stawem, gdzie można pokontemplować, zatrzymując się na  romantycznym mostku czy w cieniu szumiącej wiekowej lipy przysiąść na ławce, poczęstować się  truskawkami, malinami a jesienną porą owocami starych gatunków jabłoni.

 

I przy takiej właśnie kontemplacji zrodził się mój pomysł prezentacji wierszy w ogrodzie. Wiersze przecież można w y s i e w a ć (wiosna) a potem je  z b i e r a ć (jesień), Jak kwiaty. Jak truskawki i maliny czy kwiaty lipy. Każda okazja do zatrzymania się nad SŁOWEM  jest dobra i może okazać się owocna. Zwłaszcza w takiej naturalnej scenerii, jak u Państwa Wiesławy i Leszka Batków w Ochojniepod Krakowem.

 

Kraków, 10.08.2013

tekst: Irena Kaczmarczyk

 

Archiwum wiadomości ZLP Kraków- Rok 2013

_________________________________________________________________________

ANDRZEJ DĘBKOWSKI W KRAKOWIE – PROMOCJA TOMU

„DO WSZYSTKICH NIEDOSTĘPNYCH BRZEGÓW

 

 

W prestiżowym cyklu literackim „Orszak Apollina” mieliśmy ostatnio przyjemność gościć, dnia 2 czerwca 2013, zelowskiego twórcę Andrzeja Dębkowskiego. Znany w krakowskim środowisku poeta, krytyk literacki, publicysta, eseista, dziennikarz i wydawca został zaproszony do Śródmiejskiego Ośrodka Kultury przez Zarząd Krakowskiego Oddziału ZLP. To niecodzienne spotkanie z poetą ” z zewnątrz” nie ograniczyło się stricte do promocji najnowszego tomu wierszy: Do wszystkich niedostępnych brzegów, ale było okazją do ciekawej rozmowy z autorem o jego drodze do literatury, pasjach, inspiracjach twórczych, jak również o warsztacie poetyckim. Pytania zadawała sama prezes KO ZLP Magdalena Węgrzynowicz-Plichta, prowadząca 2-godzinne spotkanie, a czyniła to w sposób nader interesujący i tak błyskotliwy, iż nie zauważyliśmy przesuwających się wskazówek zegara i nie słyszeliśmy hejnału z Wieży Mariackiej, który zdążył wybrzmieć co najmniej dwukrotnie. Z uwagą wsłuchiwaliśmy się w opowieść redaktora naczelnego „Gazety Kulturalnej” o rodzinnym miasteczku – Zelowie, które z uwagi na wielokulturowość dostarcza mu tematów do wierszy, o debiucie poetyckim, o tzw. natchnieniu twórczym, które – powiedział – „spłynęło” na niego trzykrotnie. Na prośbę prowadzącej, poeta odczytał owe utwory, przytaczając okoliczności, w jakich się narodziły.

 

Andrzej Dębkowski oznajmił, że promowany tom poetycki powstawał bardzo długo. Bo – podkreślił –nie zaczynam pisać wiersza, jeśli nie mam do powiedzenia czegoś ważnego. Poezja – zaznaczył dobitnie – ma zadawać ważne pytania egzystencjalne: skąd jestem, jaka jest moja ziemska wędrówka i co jest dalej (jeśli jest) – dodał. Dlatego też zbiór 41. wierszy w tomie: Do wszystkich niedostępnych brzegów jest refleksją z pogranicza filozofii i metafizyki. Zawiera wiele pytań i wątpliwości. Jest zagęszczony treściowo i semantycznie. Choć napisany jasną polszczyzną, nie jest łatwy w odbiorze. Wymaga wyciszenia i maksymalnego skupienia. O poezji Andrzeja Dębkowskiego wypowiedziało się wielu krytyków literackich (m.in. Rafał Orlecki, Jan Tulik, Tadeusz Kwiatkowski-Cugow) , którzy podkreślają jej głęboką myśl humanistyczną, mistrzowską obserwację ludzkiego losu i estetyzm poetyckiego słowa. Promowana książka – zauważyła Magdalena Węgrzynowicz-Plichta – doczekała się już 8. recenzji.

 

Po poetyckiej prezentacji, bohater wieczoru skupił się na „Gazecie Kulturalnej„, miesięczniku, który redaguje i wydaje od  lat 18. W ubiegłym miesiącu ukazał się jubileuszowy, 200- setny numer pisma. Z Gazetą stale współpracują znani i wytrawni publicyści kulturalni, m.in.: prof. Maria Szyszkowska, Kazimierz Ivosse, Stefan Jurkowski, Leszek Żuliński, z krakowskich nazwisk warto wymienić: Józefa Barana, prof. Ignacego S. Fiuta, prof. Bolesława Farona. Na łamach Gazety ukazało się też kilka artykułów piszącej relację Ireny Kaczmarczyk. Trzeba zaznaczyć, iż zelowski miesięcznik nie ogranicza się tylko do publicystyki kulturalnej, ale drukuje wiersze znaczących twórców, w tym dość często członków naszego Oddziału. I, co istotne, pismo ukazuje się również w wersji elektronicznej, ułatwiając tym samym dostęp szerszemu gronu czytelników.

Zaproszony gość sporo uwagi poświęcił wydanej w 2004 roku autorskiej książce: Kiedy umierapoeta, umiera świat. Rozmowy z pisarzami. Jej 5-tysięczny nakład rozszedł się w niespełna pół roku po ukazaniu się na rynku wydawniczym. Nad pokaźną, bo liczącą 240 stron publikacją Andrzej Dębkowski pracował około ośmiu lat. Znalazły się tu wywiady – rozmowy z 33. literatami, w tym z krakowskimi twórcami: Józefem Baranem, śp. Henrykiem Cyganikiem, Stanisławem Franczakiem, Andrzejem Krzysztofem Torbusem, Adamem Ziemianinem. Profesor Maria Szyszkowska napisała o książce:

Pytanie retoryczne brzmi: dlaczego jest tak mało dobrych książek? Odpowiedź jest prosta: bo mało jest dzisiaj wybitnych osobowości świata literatury. Ale na szczęście od czasu do czasu pojawiają się prawdziwe perły, a taką jest książka zelowskiego poety, krytyka literackiego i eseisty Andrzeja Dębkowskiego pt. „Kiedy umiera poeta, umiera świat…”. Ta książka, to autentyczne wydarzenie literackie w Polsce minionego roku. Książka historiozoficzna, kronikarska, a miejscami wręcz sensacyjna. Osiem lat pracy pisarza nie poszło na marne, a my możemy z zapartym tchem czekać na dalsze części, które autor już zapowiedział…(„Powszechny dzień filozofa” (2005)

Andrzej Dębkowski potwierdził zapowiedź kontynuacji wywiadów z kolejnymi pisarzami. W drugim tomie – zdradził – znajdzie się m.in. ciekawa rozmowa ze znakomitym interpretatorem poezji Wojciechem Siemionem, jaką zdążył przeprowadzić z aktorem przed jego tragiczną śmiercią. Autor najlepszej poetyckiej Książki Roku XXI Międzynarodowego Listopada Poetyckiego w Poznaniu w 1998 r.: Paryż nie jest taki piękny. nie stronił też od licznych dygresji, opowiadał o przygodach, które miały miejsce podczas intensywnego podróżowania po świecie.

Miłym akcentem, zwieńczającym udany wieczór, było wręczenie naręcza wiosennych kwiatów prezes Magdalenie Węgrzynowicz-Plichcie, w podziękowaniu za jej wieloletnią i intensywną współpracę z Śródmiejskim Ośrodkiem Kultury, przez dyrektora placówki Janusza Palucha. Zelowskiemu poecie i wokalistce Barbarze Leśniak, uświetniającej lirycznymi piosenkami imprezę literacką, kwiaty wręczyła skarbniczka naszego Oddziału Joanna Rzodkiewicz.

Warto na koniec zacytować chociaż jeden „natchniony” wiersz, wybrzmiały na deskach sceny Śródmiejskiego Ośrodka Kultury, przed którą zgromadzili się licznie krakowscy literaci i przyjaciele autora, m.in. w osobach: wiceprezes KO ZLP Joanny Krupińskiej-Trzebiatowskiej, Józefa Barana, prof. Ignacego S. Fiuta, Ireny Kaczmarczyk, Marii Kantor, Jana Kirsza, Doroty Lorenowicz, Anny Pituch-Noworolskiej, Danuty Perier-Berskiej, Aarne Puu, Joanny Rzodkiewicz, Anny Beaty Symołon, Alicji Tanew, Andrzeja Torbusa i wielu innych wielbicieli mowy wiązanej.

 

Notatka

 

Moje życie.

Nie potrafię się do niego

przyzwyczaić. Powiedz mi

przyjacielu jakie ono jest.

Każde moje miejsce

jest poza nim.

Często w iluzji odstawia

poezję. Przyciąga głuchych słuchaczy.

Ozdabia wieczory

dla natchnionych tajemnic

i spogląda na zabłąkane zdarzenia

rozsypane podmuchem Anioła.

 

(z tomu: Do wszystkich niedostępnych brzegów,2013)

 

Andrzej Dębkowski – poeta, krytyk literacki, publicysta, eseista, dziennikarz i wydawca. Autor szkiców i esejów krytycznoliterackich. Urodził się w 1961 roku w Zelowie, gdzie mieszka do dzisiaj. Studiował w Wyższej Szkole Oficerskiej im. Tadeusza Kościuszki we Wrocławiu. Jest absolwentem Państwowego Studium Oświaty i Kultury Dorosłych w Warszawie. Redaktor naczelny „Gazety Kulturalnej”.
Debiutował w 1988 roku w miesięczniku „Do Przodu”. Publikował swoje wiersze m.in. w „Wiadomościach Kulturalnych”, „Okolicy Poetów”, „Gazecie Kulturalnej”, „Literackiej Polsce”, „Metaforze”, „Sycynie”, „Akancie”, „Siódmej Prowincji” oraz w kilkudziesięciu antologiach i almanachach – w prasie krajowej i zagranicznej. Jest laureatem kilkudziesięciu konkursów literackich, wielu nagród i wyróżnień. Jego wiersze tłumaczono na język włoski, czeski, litewski, białoruski, ukraiński i wietnamski. Opublikował:Wierzyć w siebie (1993), Wiersze nowe i wybrane (1995), Wiersze wybrane (1996), Paryż nie jest taki piękny… (1998) – najlepsza poetycka książka roku XXI Międzynarodowego Listopada Poetyckiego w Poznaniu w 1998 roku, jest autorem zbioru felietonów Magiczne pomysły. Felietony (2001) oraz książkipt. Kiedy umiera poeta, umiera świat. Rozmowy z ludźmi pióra (2004).Współpracuje, jako publicysta i eseista z prasą kulturalną w kraju i za granicą. Należy do Związku Literatów Polskich. Członek Zarządu Głównego Związku Literatów Polskich.

 

Kraków, 5 czerwca, 2013

tekst: Irena Kaczmarczyk

foto: Joanna Rzodkiewicz

 

_______________________________________________________________________

Krakowski Oddział Związku Literatów Polskich i

Klub Dziennikarzy Pod Gruszką, ul. Szczepańska 1,

zaprasza 20 czerwca (czwartek) 2013, godz. 18.00, na
XLI Krakowską Noc Poetów

w programie:
promocja okolicznościowego almanachu
recytacja poezji przez poetów

zrzeszonych w Krakowskim Oddziale ZLP i Kole Młodych Pisarzy
– autorska piosenka poetycka:

Barbara Leśniak – wokal, fortepian
Zenon Mąsior – wokal, gitara

 

prowadzenie: Joanna Krupińska-Trzebiatowska

i Magdalena Węgrzynowicz-Plichta

 

 

_______________________________________________________________

Krakowski Oddział Związku Literatów Polskich

zaprasza na Wieczór Literacki na Kazimierzu

 

19 czerwiec  (środa) 2013 r. godz.18.00 odbędzie się

w RUBINSTEIN RESIDENCE, Kraków ul. Szeroka 12

 

wieczór autorski Małgorzaty T. Skwarek-Gałęskiej

 

  1. pt. „Etiuda z szablą w tle”

 

Prowadzenie: Magdalena Węgrzynowicz-Plichta

 

Mecenat: Marzena i Krzysztof Pierścionkowie

 

_________________________________________________________________________

 

Krakowski Oddział Związku Literatów Polskich i

Klub Dziennikarzy Pod Gruszką, ul. Szczepańska 1, I piętro

zapraszają 18 czerwca (wtorek) 2013 r. o godz.18.00

na promocję najnowszego tomu poetyckiego

Joanny Krupińskiej-Trzebiatowskiej 

„TRICKSTER”

prowadzenie: Wacław Krupiński

prezentacja wierszy: Oksana Szyjan i Jerzy Krul

oprawa muzyczna: Izabela Jutrzenka-Trzebiatowska

____________________________________________________________________

 

 

A KALENDARZ „PĘKA W SZWACH”

CZYLI TEGOROCZNE ŚWIĘTA MAJOWE

Zamiast tradycyjnego sprawozdania, ze zorganizowanego przez Krakowski Oddział Związku Literatów Polskich w Klubie Dziennikarzy Pod Gruszką w dniu 9 maja wieczoru literackiego z cyklu NIEZATARTE AUTOGRAFY, proponuję przytoczenie (poniżej) owego kalendarza w całości, żebyście mieli, nasi Szanowni Internauci, wyobrażenie o „ogromie naszego przedsięwzięcia”. Zatem zaistniała w programie i patetyczna poezja patriotyczna, religijna, jak i satyryczna, i ekologiczna. Wybrzmiała, jak na zawołanie o tej porze roku, liryka miłosna oraz pojawiały się zawsze wszędobylskie bajki i satyry. Każdy, kto zechciał (Poetki i Poeci na zdjęciach w galerii) przeczytać wiersz, spotkał się z aplauzem publiczności, gdyż z założenia wszystkie tematy i ujęcia były dozwolone. Zabawie literackiej towarzyszyła niezmiennie piosenka autorska w wykonaniu Zenona Mąsiora (wokal i gitara) z akompaniującą bardowi na skrzypcach Joanną Król. Wieczór w żartobliwym tonie poprowadziła Prezes KO ZLP Magdalena Węgrzynowicz-Plichta.

KALENDARZ ŚWIĄTECZNY

/1 Maja Święto Pracy, Początek Długiego Weekendu Majowego /2 Maja Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej /3 Maja Święto Narodowe Trzeciego Maja, Najświętszej Marii Panny Królowej Polski (katolickie),Międzynarodowy Dzień Wolności Prasy (ONZ), Międzynarodowy Dzień Astmy i Alergii /4 Maja Dzień Strażaka i Hutnika, Dzień Kominiarza /5 Maja Dzień Europy, Dzień Godności Osoby z Niepełnosprawnością Intelektualną, Dzień Leśnika i Drzewiarza /8 Maja Dzień Zwycięstwa, Dzień Bibliotekarzy i Bibliotek, Światowy Dzień Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca /9 Maja Dzień Unii Europejskiej /12 Maja Międzynarodowy Dzień Pielęgniarek i Położnych, Dzień Środków Społecznego Przekazu (katolickie), Światowy Dzień Ptaków Wędrownych /14 Maja Dzień Farmaceuty

/15 Maja Międzynarodowy Dzień Rodziny (ONZ), Święto Polskiej Muzyki i Plastyki, Dzień Polskiej Niezapominajki, Dzień Geja /16 Maja Święto Straży Granicznej /17 Maja Światowy Dzień Telekomunikacji (ONZ) /18 Maja Międzynarodowy Dzień Muzeów /19 Maja Zielone Świątki, Zesłanie Ducha Świętego, Międzynarodowy Dzień Pamięci ofiar AIDS, Dzień Dobrych Uczynków /20 MajaMiędzynarodowy Dzień Płynów do Mycia Naczyń /21 Maja Światowy Dzień Różnorodności Kulturowej (ONZ), Światowy Dzień Kosmosu /22 Maja Międzynarodowy Dzień Różnorodności Biologicznej (ONZ), Dzień Praw Zwierząt /24 Maja Europejski Dzień Parków Narodowych /25 Maja Dzień Piwowara, Dzień Mleka, Międzynarodowy Dzień Dzieci Zaginionych /26 Maja Dzień Matki /27 Maja Dzień Samorządu Terytorialnego /29 Maja Międzynarodowy Dzień Uczestników Misji Pokojowych ONZ (ONZ), Dzień Działacza Kultury i Drukarza /30 Maja Boże Ciało, Dzień Rodzicielstwa Zastępczego /31 Maja Dzień bez papierosa (ONZ), Światowy Dzień Rozwoju Kultury, Dzień Bociana Białego, Dzień Pracownika Przemysłu Spożywczego

tekst: (info)

zdjęcia: Andrzej Makuch

FOTOREPORTAŻ ANDRZEJA MAKUCHA

Z PROMOCJI KSIĄŻKI BOLESŁAWA FARONA
„WŁADYSŁAW ORKAN. POSZERZONY”

 

 

 

Promocja książki Bolesława Farona

„Władysław Orkan. Poszerzony”

W siedzibie Krakowskiego Oddziału ZLP w Hotelu Rubinstein przy ul. Szerokiej 12 na Krakowskim Kazimierzu dnia 13 maja 2013 roku odbyło się spotkanie autorskie prof. Bolesława Farona promujące wydaną w ubiegłym roku książkę Władysław Orkan. Rozszerzony. Profesor rozpoczął spotkanie od genezy powstania publikacji oraz przedstawienia swojej drogi życiowej, której wybór – co dobitnie podkreślił – zawdzięcza autorowi Komorników. Po raz pierwszy usłyszał o Franciszku Ksawerym Szmaciarzu, bo takie było pierwotne nazwisko Władysława Orkana, tuż po wojnie, kiedy na zaproszenie ówczesnego kierownika Szkoły Podstawowej w Czarnym Potoku przyjechał na spotkanie z uczniami czwartej klasy sądecki poeta i gawędziarz Tadeusz Giewont –Szczecina. Recytował on PrzygrywkęWładysława Orkana i opowiadał wzruszającą historię o matce twórcy W roztokach Katarzynie ze Smreczków Smereczyńskiej, która z Gorców na plecach do Krakowa nosiła jedzenie dla synów uczących się w tamtejszych gimnazjach. Ponownie zetknął się z twórczością Orkana w szkole średniej (Komornicywówczas byli lekturą obowiązkową), ale z większością jego utworów zapoznał się dopiero, gdy w nagrodę za bardzo dobre wyniki w nauce otrzymał Wybór pism gorczańskiego twórcy. Tę książkę, w sztywnej bordowej okładce, jako jedyną zabrał do Krakowa na studia polonistyczne i towarzyszy mu ona – co zaznaczył – aż do dziś.

Twórczość autora Pomoru na tyle zainteresowała Bolesława Farona, iż stała się przedmiotem jego pracy magisterskiej, zatytułowanej Elementy naturalizmu w twórczości Władysława Orkana. Ta praca z kolei przyczyniła się do spotkania z wybitnym prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego, autorem obszernej monografii o twórczości „dumaca” z Poręby (tak nazywano Orkana w jego rodzinnej wsi), Stanisławem Pigoniem, który po jej lekturze zasugerował ówczesnemu kierownikowi Katedry Literatury Polskiej w WSP zatrudnienie Bolesława Farona na uczelni. I w ten oto sposób w 1959 roku Bolesław Faron otrzymał etat asystenta. Dziś jest profesorem zwyczajnym, literaturoznawcą, krytykiem literackim oraz publicystą o ogromnym dorobku krytyczno-literackim. Zajmuje się głównie badaniem prozy i krytyki literackiej XX wieku.

Wracając jednak do książki Władysław Orkan. Rozszerzony, której fragmenty odczytała prowadząca wieczór prezes KO ZLP Magdalena Węgrzynowicz-Plichta i sam autor, trzeba dodać, iż jest ona drugim wydaniem książeczki zatytułowanej Władysław Orkan, którą krakowski badacz literatury opublikował w 2004 roku za inspiracją Jadwigi Zapały, kustosza domu – muzeum „Orkanówka”. Została ona nieco rozszerzona. Znalazły się tu, obok drukowanych wcześniej, nowe teksty dotyczące twórcyKostki Napierskiego: szkic o jego kontaktach z naturalizmem, artykuł o reportażu Drogą Czwartaków. Od Ostrowca na Litwę, wspomnienia wojenne, studia o Listach ze wsi i niedokończonej powieści o Beskidzie Śląskim Czantoria, a także dwa opracowania o Stanisławie Pigoniu jako badaczu i edytorze pism Orkana.

Książka nie jest monografią. Bolesław Faron nie przeprowadza w niej szczegółowej analizy całej twórczości „pieśniarza krainy kęp i wiecznej nędzy” (Julian Krzyżanowski), ale zajmuje się tylko jej niektórymi aspektami, tekstami czytanymi z dzisiejszej perspektywy. Adresuje ją „do wszystkich gorczańskich wędrowców, a zwłaszcza do Uczniów Nauczycieli i Studentów”. Bolesław Faron podkreślił, iż powieści Orkana są dokumentem życia minionej epoki, ale mogą być aktualne również dzisiaj. Najlepszym tego przykładem są myśli „dumaca” z Poręby, chociażby jedna z nich, pochodząca zeWskazań dla synów Podhala z 1922 roku, która nie straciła na aktualności, a którą Profesor nieustannie trzyma na swoim biurku. Warto ją zacytować:

Jeżeli będziesz profesorem – bądź wychowawcą. W najwyższym tego słowa znaczeniu. Kochaj młodzież jak swoje własne dzieci.{…} A cieszyłby się Bóg i Święci Podhala, gdybyś został rolnikiem- wiedzącym – gdybyś osiadł z wiedzą nabytą wśród swoich.{…}.Ze wsią swoją rodzinną – i daj jej, co najlepsze. Wróć braciom, coś wiedzą zdobył. Nie przecinaj korzeni łączących cię z rodzinną ziemią, choćbyś na końcu świata się znalazł.{…}A przede wszystkim: miej charakter!.

Należy dodać, iż Profesor Bolesław Faron podczas spotkania zwrócił uwagę na błędy widniejące na tablicach pamiątkowych, czczących pamięć Władysława Orkana (tablica na frontonie schroniska na Turbaczu, przy wejściu do „Orkanówki” i na frontonie ul. Brackiej 1 w Krakowie): mylną datę urodzin poety i sformułowanie „pieśniarz Podhala”. Władysław Orkan – podkreślił dobitnie – jest nie tylko poetą Podhala. Jest przede wszystkim poetą Gorców i Podhala.

Promocję książki ubogacił cenny dokument filmowy Dumac z Poręby w reżyserii Izabeli Pieczary, w którym o Orkanie interesująco opowiadał sam Profesor z werandy „Orkanówki”, Pęksowego Brzyzku i ul. Brackiej, jak również były rektor UJ, prof. Franciszek Ziejka.

W wieczorze autorskim Bolesława Farona wzięli udział pracownicy naukowi UJ, m. in. prof. Józef Lipiec, przybyły specjalnie z Ukrainy doc. prodziekan Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Narodowego w Czerniowcach Jarosław Redowa, a także krakowscy poeci, m.in. Józef Baran, rodzina i przyjaciele Profesora. Było to – jak podkreślił Bolesław Faron – jego pierwsze spotkanie z czytelnikami zorganizowane przez Zarząd Krakowskiego Oddziału ZLP, do którego należy od lat trzydziestu.

Kraków, 16 maja, 2013

tekst: Irena Kaczmarczyk

foto: Joanna Rzodkiewicz

Bolesław Faronpseudonim: Andrzej Turek, kryptonimy:beef, B.F., literaturoznawca, krytyk literacki, publicysta

I Posiady Literackie u Szymborskiej

Astoria” w Zakopanem. Położony w urokliwej okolicy, przy cichej uliczce prowadzącej do Doliny Białego, Dom Pracy Twórczej Literatów. Znają go doskonale ludzie kultury i sztuki. Szczególnie zaś – literaci. Tutaj Wisława Szymborska w 1996 roku dowiedziała się o przyznaniu jej Nagrody Nobla. Nic więc dziwnego, że prezes Kieleckiego Oddziału ZLP Stanisław Nyczaj właśnie w tym miejscu, w imieniu Prezydium Zarządu Głównego ZLP, zorganizował I Posiady Literackie u Szymborskiej (inne niż odbywane w Zakopanem od wielu lat posiady góralskie przy ul. Kościuszki). Zapowiadał je już podczas gościnnego pobytu 20 lutego 2013 roku w krakowskiej siedzibie ZLP przy ul. Szerokiej 12. Zaprosił wówczas naszych członków do uczestnictwa w zakopiańskiej biesiadzie poetyckiej. Z zaproszenia mogli skorzystać również literaci innych oddziałów, wszak anons o majowej imprezie w stolicy Tatr ukazał się na warszawskiej stronie ZLP.

I Posiady Literackie u Szymborskiej odbyły się 2 maja 2013 r. o godzinie 16. w przytulnym saloniku, usytuowanym na półpiętrze willi (osobiście obdarzyłabym ów salonik epitetem „cytrynowy”, bo żółty kolor ścian, biel sufitu i „świerkowe firanki” za szybami kilku okien tworzą tu słoneczny i wspaniały klimat wnętrza).

Już od wejścia uwagę przykuwała znana fotografia Wisławy Szymborskiej, przedstawiająca poetkę w chwili otrzymania wiadomości o przyznaniu jej Nagrody Nobla. To wtedy ponoć powiedziała: „O Boże, dlaczego właśnie ja…”. Nie była to jedyna podobizna Noblistki, bo pani Irena Nyczaj również stworzyła znakomity rysunkowy portret Szymborskiej, który wraz z Tryptykiem limerycznym dla autorki „Radości pisania” autorstwa Stanisława Nyczaja można było podziwiać podczas trwania poetyckiej biesiady. Oczywiście nie zdominowały wnętrza owe wizerunki Pierwszej Damy Poezji Polskiej, bo jak czytamy w jednym z wywiadów przeprowadzonych z obecną na posiadach kierowniczką „Astorii” Urszulą Malinowską-Stopką, krakowska Noblistka nigdy nie lubiła wokół siebie wrzawy. „Była bardzo skromną osobą, tak ją zapamiętaliśmy. […] Parę lat temu robiliśmy galerię znanych osób, których u siebie gościliśmy. Miałam dwa portrety pani Wisławy i bardzo zależało mi na tym, żeby któryś pokazać. Zgodziła się ostatecznie, ale bardzo prosiła, żeby ten portret nie był większy niż inne, żeby był w ogóle możliwie jak najmniejszy. Nie chciała w żaden sposób być wyróżniona”opowiadała szefowa Domu Pracy Twórczej.

Prowadzący spotkanie Stanisław Nyczaj już na wstępie zaznaczył, iż Posiady Literackie u Szymborskiej nie będą zawężać się li tylko do odniesień związanych ze zmarłą w ubiegłym roku poetką. Zatem wyłącznie w pierwszej części wieczoru odbyła się prezentacja utworów poświęconych Noblistce. Członkowie Kieleckiego Oddziału czytali głównie wiersze ze „Świętokrzyskiego Kwartalnika Literackiego”, wydanego w jubileusz 15-lecia czasopisma. Kwartalnik, jak i inne książki poetyckie, można było nabyć wraz z dedykacją na kiermaszu towarzyszącym zakopiańskiemu spotkaniu.

Wiersze z kwartalnika zaprezentowały m.in. poetki: Elżbieta Musiał, Kazimiera Szczykutowicz, wiersz Ireny Stopierzyńskiej-Siek odczytała Elżbieta Kotlarska, dwa nowo powstałe Jana Lechickiego – pomysłodawcy stworzenia lobby dla „Astorii” wizualnym upamiętnieniem pobytu Noblistki opromienionego wieścią o najbardziej prestiżowej Nagrodzie – usłyszeliśmy w interpretacjiWłodzimierza Kłaczyńskiego, a poetycką refleksję Alicji Patey-Grabowskiej z portalu warszawskiego metra w recytacji Stanisława Nyczaja obok wspomnianego Tryptyku limerycznego jego autorstwa. Gina Jusięga przypomniała kończące jej tomik strofy Dla Wisławy Szymborskiej.

W drugiej części wystąpiła Iwona Zielińska-Zamora, uczestniczka wszystkich sześciu dorocznych kwietniowo-majowych plenerów literackich prowadzonych przez S. Nyczaja, po czym zapanowały akcenty liryczne zdecydowanie krakowskie: prezes Oddziału ZLP Magdaleny Węgrzynowicz-Plichty, z tomu zmarłego w zeszłym roku Jerzego Tawłowicza (we wzruszającym przekazie aktorskim Grażyny Syrzistie i Krzysztofa Michno ze Sceny 42 Towarzystwa Miłośników Teatru im. Heleny Modrzejewskiej), impresje liryczne Ireny Kaczmarczyk z najnowszego albumu poetycko-malarskiegoŚpiew ziemi oraz tomu Lubię z tobą zapalać latarnie.

Nie bez powodu chyba ujawniły się krakowskie klimaty w zakopiańskim saloniku. Z wypowiedzi obydwojga prezesów można było wnioskować, iż zarysowuje się projekt kolejnych, wspólnych przedsięwzięć literackich.

Posiady zakończyła prezentacja wiersza tarantella, autorstwa zdobywczyni nagrody Złotego Pióra podczas XIII Światowych Dni Poezji UNESCO Marleny Zynger.

W zakopiańskiej imprezie, oprócz poetów, uczestniczył znany, emerytowany dyrektor zakopiańskiej Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Stefana Żeromskiego Mieczysław Mantyka, który podczas swej 40-letniej pracy zawodowej organizował słynne Czwartki Literackie, poznając w ten sposób ok. 200 wybitnych literatów. „Dzięki temu – powiedział – biblioteka ma niezwykle ciekawy zbiór dedykacji książkowych wielu znanych powojennych twórców”.

I jak to zwykle przy posiadach bywa, literaci posiłkowali się nie tylko słowem i gitarowymi interludiami w wykonaniu młodego zakopiańczyka, ucznia krakowskiego liceum muzycznego Kuby Bachledy. Delektowali się smacznymi, domowymi ciasteczkami i winem. Nie spieszyło się do wyjścia poetom, którzy tego wieczora nie zdecydowali się pójść na jazzowy koncert do pobliskiego „Belwedere”. Bo nikt chyba nie zaprzeczy, że w górach, zwłaszcza w maju, wszystko smakuje inaczej. I słowo, i muzyka, i wino. Niechaj więc żałują ci, którym nie udało się przyjechać do Zakopanego na tę potrójną ucztę. O kolejnych Posiadach Literackich u Szymborskiej na pewno powiadomi nas fantastycznie prowadzący spotkanie Stanisław Nyczaj.

Kraków, 10 maja 2013

Tekst: Irena Kaczmarczyk

Foto: Mieczysław Kaczmarczyk

 

 

Wieczór autorski Barbary Szczepańskiej „Judyty”
Wiosenna pora zmyśleń

W poniedziałek, 6 maja Br. po raz kolejny mieliśmy okazję spotkać się Śródmiejskim Ośrodku Kultury na wieczorze literackim z cyklu Orszak Apollina, aby choć na chwilę móc oderwać się od tej rzeczywistości, która niczym ośmiornica (za pomocą swych odnóży!) dnia każdego coraz mocniej swą szarością nas oplata.

Z tej opresji z dobrym skutkiem próbowała nas wybawić od lat związana z naszym miastem piosenkarka i poetka – Barbara Szczepańska, zwana też „JUDYTĄ”!

Postać tyleż to urocza, ile sama w sobie „krotochwilnie też złożona” – istny diabeł w ciele anielicy uwięziony! Wiedźma z dobrą wróżką w jedno połączone, choć te pierwsze określenia oczywiście brać należy z lekkim przymrużeniem oka, gdyż wskazują tylko na „rogatość duszy”, jakże w swej istocie szlachetnością wielką przepełnionej!

Niemniej trudno oprzeć się pokusie tych skojarzeń, kiedy w dłoni trzyma się tomiki poetyckie o znamiennych tak tytułach: „Salon gier miłosnych”, „Kochankowie wiedźmy”, „Amoralne dzielnice”, „Miasto pożądań”, względnie zbiorek opowiadań „Świat jest pełen mężczyzn”, pośród których to „niewieście” raczej trudno jest powstrzymać się od grzechu!

Ale przejdźmy do meritum, czyli do spektaklu, podczas którego JUDYTA dała nam się poznać nie tylko jako autorka interesujących zbiorów wierszy, opowiadań, ale też wykonawczyni – interpretatorka bądź to własnych, w pełni autorskich, bądź też cudzych – często szlagierowych wręcz utworów! – z własnym, nieco zmodyfikowanym tekstem (jak w przypadku piosenki „Gdybym był bogaty” z musicalu Jerry Buck’a „Skrzypek na dachu”, przerobionego przez Judytę na „GDYBYŚ BYŁ BOGACZEM” – sic!)

Ta krakowska i nad wyraz urodziwa o blond włosach „VENUS”, w swej obcisłej, czarnej sukni (która kontrastując dodatkowo z jasną Jej karnacją, ze zdwojoną siłą podkreślała Jej kobiece kształty!) poruszając się po scenie z kocią wręcz zwinnością, nieomal o zawrót głowy przyprawiała męską część widowni, której wydawała się być „diamentową harfą”, z której strun niejeden swymi dłońmi pragnąłby wydobyć rzewną pieśń rozkoszy! Ale to Judyta będąc ową „diamentową harfą”, jednocześnie okazała się „harfistką”, za pomocą strun głosowych dobywając z siebie tony, które poruszały nas do głębi!

Gwoli ścisłości – choć to w głównej mierze wieczór był autorski! – oczywiście nie mógłbym pominąć w swej relacji pozostałych dwóch, bezsprzecznie równie „apetycznych Gracji”, które swym talentem wspomagały naszą tytułową „DIVĘ” czy to swoją akompaniującą grą na fortepianie (Monika Bylica!), czy też przy pomocy „safonicznej barwy” swego głosu podejmując się interpretacji sporej liczby „Judytowych” wierszy (Magdalena Węgrzynowicz-Plichta!)

Ta ostatnia – z wymienionych! – pełniąc jednocześnie funkcję prowadzącej to spotkanie (jako Prezes krakowskiego oddziału Związku Literatów Polskich!) cały wieczór krótką swą przemową również zakończyła, o czym niewątpliwą miał przyjemność „donieść” Wam (ach cóż to za paskudne słowo, które tu z premedytacją, ale też humorem pozwoliłem sobie zastosować!) Wasz – poniekąd „nieco przypadkowy” (wzięty jakby ciut „z łapanki”!) komentator.

tekst: Maciej S.J.Bolesławski alias Enen Sławski

foto: Andrzej Makuch

IV Ogólnopolski Konkurs Poetycki „O kwiat dziewięćsiła”

w Skomielnej Czarnej

pod honorowym patronatem Prezesa Zarządu Głównego Związku OSP RP Pana Waldemara Pawlaka

 

REGULAMIN:

  1. Konkurs organizuje Ochotnicza Straż Pożarnaw Skomielnej Czarnej przy wsparciu Urzędu Gminy Tokarnia (pow. myślenicki, woj. małopolskie).2. Konkurs ma charakter otwarty i skierowany jest do autorów niezrzeszonych jak również zrzeszonych w związkach twórczych oraz bez podziału na autorów przed debiutem i po debiucie. Uczestnik konkursu musi mieć ukończone 16 lat.3. Warunkiem uczestnictwa w konkursie jest nadesłanie zestawu trzech wierszy w czterech egzemplarzach wydruku komputerowego lub maszynopisu. Rękopisów nie przyjmujemy. Tematyka utworów jest dowolna. Łączna objętość zestawu wierszy o tematyce dowolnej nie może przekraczać 3 stron znormalizowanego maszynopisu (wydruku). Każdy uczestnik konkursu może dołączyć do zestawu obowiązkowego dodatkowo jeszcze po jednym wierszu (w czterech egzemplarzach każdy wiersz) w następujących kategoriach: 1. O nagrodę Wójta Gminy Tokarnia, pt. Jesień w górach, 2. O nagrodę Prezesa OSP w Skomielnej Czarnej, pt. Straż pożarna, strażacy, pożary, pożarnictwo. Wiersze w tych kategoriach będą oceniane oddzielnie. Utwory nie mogą być wcześniej publikowane w żadnych mediach ani nagradzane w innych konkursach. Uczestnik konkursu może nadesłać tylko jeden zestaw wierszy w kategorii obowiązkowej oraz wg uznania po jednym wierszu w kategoriach dodatkowych. W sumie można przysłać maksymalnie 3 (obowiązkowo) + 2 (lub 1) wiersze w 4. egzemplarzach każdy z wierszy. Nie można więc przysyłać kolejnego zestawu pod innym godłem.
  2. Wiersze muszą być podpisane godłem (pseudonimem). Takim samym godłem należy opatrzyć dołączoną do nich zaklejoną kopertę, zawierającą na kartce obowiązkowo następujące dane autora (imię i nazwisko, dokładna data urodzenia (dzień, miesiąc, rok), dokładny adres, telefon, e-mail). Nie wolno na kopercie umieszczać nazwiska i adresu zwrotnego nadawcy.
  3. Prace konkursowe należy nadsyłać do 10 czerwca 2013 r. na adres pomysłodawcy konkursu:

Lesław Urbanek, 32-437 Skomielna Czarna 240, z dopiskiem: „Konkurs Poetycki”

 

  1. Organizator nie zwraca nadesłanych tekstów.
  2. Oceny prac konkursowych dokona jury powołane przez organizatora.

 

  1. Wiersze autorów podpisane imieniem i nazwiskiem nie będą podlegać ocenie jury. Wiersze osób poniżej 16 lat nie będą oceniane. Uprasza się o dokładne przeczytanie regulaminu. Prace nie spełniające wszystkich wymogów regulaminu nie będą oceniane.

 

  1. Laureaci konkursu otrzymają okolicznościowe medale-statuetki, a także wraz ze wszystkimi wyróżnionymi – dyplomy i inne drobne upominki. Wskazany jest udział w spotkaniu pokonkursowym wszystkich laureatów i wyróżnionych w konkursie autorów. Tylko w wyjątkowych wypadkach nagrody będą przesłane pocztą.

 

  1. Organizator zastrzega sobie prawo do publikacji nagrodzonych i wyróżnionych wierszy w tomiku pokonkursowym (wydawanym co trzy lata) oraz w innych mediach bez dodatkowej zgody autorów oraz bez honorarium autorskiego.
  2. Podsumowanie konkursu odbędzie się 14 września 2013 r. Po ogłoszeniu wyników konkursu, wszyscy laureaci będą proszeni o przesłanie nagrodzonych i wyróżnionych wierszy do organizatora, pocztą elektroniczną. Ułatwi to pracę nad redakcją tomiku pokonkursowego (przewidzianego na 2015 r.).

 

  1. Zgłoszenie zestawów wierszy do udziału w konkursie oznacza akceptację regulaminu.

W przypadku wątpliwości informacje o konkursie można uzyskać pod numerem telefonu komórkowego:

663221329.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

_____________________________________________________________________

WIECZÓR AUTORSKI MARLENY ZYNGER

I ZAPOWIEDŹ PŁYTY „DO-TYKANIE/ TICK-TOUCHING”

Kwietniowy Wieczór Literacki na Kazimierzu (18.04.br.) organizowany przez Krakowski Oddział Związku Literatów Polskich, dzięki mecenatowi Marzeny i Krzysztofa Pierścionkom odbył się po raz kolejny w Rubinstein Residence przy ul. Szerokiej 12, a za sprawą najnowszej poezji Marleny Zynger, zdobywczyni Nagrody Złote Pióro, był wyjątkowo rozśpiewany. Promocja najnowszej książki zaproszonego Gościa pt. „do-tykanie/ tick-touching” zbiegła się z zapowiedzią płyty o tym samym tytule. Płyty, która w tzw. warstwie słownej zawiera wiersze z prezentowanego zbioru poetyckiego, natomiast muzykę skomponowała Monika Lidke z Londynu.

Prowadząca ten wieczór Magdalena Węgrzynowicz-Plichta, przedstawiała Autorkę – Laureatkę XIII Światowego Dnia Poezji UNESCO, jako osobę bardzo aktywną twórczo i mocno zorientowaną na synkretyzm w sztuce, a spotkanie zapowiedziała jako – wydarzenie artystyczne na światowym poziomie. I tak za sprawą poezji, która została opublikowana w polskiej i angielskiej wersji językowej (tłumaczenie: Anita i Andrew Fincham), jak i za sprawą samych wykonawców: Monika Lidke i Hanka Wójciak – wokal, Jacek Długosz – gitara, Max Kowalski – kontrabas, Michael Jones – skrzypce, Damian Niewiński – perkusja. W tym gościnnym składzie, wykonanie utworów przez wokalistki i muzyków w zależności od charakteru poezji było liryczne („niemożliwe – bez niego” – Hanka Wójciak, Jacek Długosz) lub brawurowe („wiosna” – Monika Lidke, Max Kowalski, Michael Jones, Damian Niewiński). Choć w niektórych momentach dominowała muzyka, to jednak nastrój tego wzruszającego spektaklu budowała poezja Marleny Zynger, szczególnie wtedy, gdy Autorka wiodła słuchaczy sobie wiadomym „szlakiem uczuć” i uwodziła barwą głosu, recytując z pamięci wybrane wiersze.

Poezja zawarta w zbiorze poetyckim pt. „do-tykanie/ tick-touching”, jak pisze we wstępie do ww. omawianego tomu Aleksander Nawrocki, „na tle unifikujących się coraz bardziej poetów i kultur, jest wyrazista i własna” i dalej stwierdza, że: „do wierszy Marleny chce się wracać, chce się je nawet śpiewać”, gdyż „autorka pisze wiersze rymowane i zrytmizowanie, a takie utwory skupiają w sobie energetyczny potencjał„. Zgadzam się w pełni z tą opinią – napięcie w czasie wieczoru rosło, a rozładowane utworem finałowym, stworzyło potrzebę powtórnego kontaktu z Tą Poezją choćby w czasie samodzielnej lektury. Na szczęście można było po spotkaniu nabyć (dopiero co wydaną przez Wydawnictwo Książkowe Ibis) książkę z autografem Autorki.

tekst: (info)

foto: Joanna Rzodkiewicz

Marlena Zynger

 

z wiatrem na kawę

 

na kawę iść

pójść na kawę

włożyć barwną figlarną sukienkę

rozpuścić włosy

i z wiatrem pod rękę

na kawę iść

 

na kawę iść przed południem

kiedy słońce świeci tak cudnie

cięte kwiaty pachą na Foksal

a do kawy śpiewa ptak

 

kawę w „Cavie” wypiję

przepraszając „Literatkę”

w końcu z wiatrem do przodu

Bóg nakazał mi gnać

 

brązy kawy uniosę

w notatniku z bławatkiem

a rachunek zapłaci mój wiatr

 

niemożliwe – bez niego

 

zaklął małą dziewczynkę

swoim szklistym bezwzrokiem

myślą gdzieś zabłąkaną

nad ognistym potokiem

 

chwycił ją – bardzo słabą

siłą ciał bezramienia

spowił ją jak obłokiem

rzucił w otchłań bezcienia

 

w dziwie niemym została

nie pojmując niczego

 

jedno wszakże wiedziała

niemożliwe – bez niego

 

Marlena Zynger – Ewa Bartkowiak, z domu Marczewska, ur. 25 grudnia 1972r., związana z Warszawą i Suchedniowem – poetka; autorka trzech tomów poetyckich: „Każdemu wolno mówić” i „Czas śpiewu kobiety. Odsłona pierwsza”, „do-tykanie/ tick-touching” oraz publikacji m. in. w „Poezji Dzisiaj”, „Gazecie Kulturalnej”, „The Polish Observer”, „Papermint. Magazyn o książkach”, w „Kurierze Warszawskim” i w „Kurierze Wileńskim”. Jej wiersze tłumaczone były na język rosyjski, litewski, francuski, bułgarski i angielski. Na podstawie wierszy poetki powstał spektakl pt. „Czas śpiewu kobiety. Odsłona pierwsza” pokazany m. in. w warszawskim klubie Hybrydy, w Teatrze Żydowskim, w zakopiańskim Teatrze Witkacego, krakowskim Loch Camelot oraz w katowickim Teatrze Korez. Jednocześnie jej liryka prezentowana była podczas wielu koncertów, m. in. w Trójkowym Studio im. A. Osieckiej, w Radiu Kraków, w Salonie Poezji w Łazienkach Królewskich, podczas II Ogólnopolskiego Festiwalu Piosenki Poetyckiej w Katowicach, w krakowskiej „Piwnicy pod Baranami”, w poznańskim „Pod Pretekstem”, w POSK-u oraz w Ambasadzie RP w Londynie.
Marlena Zynger uczestniczy w wielu imprezach literackich, m. in. w Festiwalu Poezji Słowiańskiej oraz podczas Światowych Dni Poezji UNESCO w kraju i za granicą. Poetka jest też animatorką kultury, m. in. autorką scenariusza i reżyserką widowiska poetycko-muzycznego pt. „Powiedz mi. Powiedz” wystawionego na zakopiańskiej Harendzie z okazji 125. rocznicy urodzin Marii Kasprowiczowej. Od października 2012 roku pełni funkcję Dyrektora do spraw Promocji Sztuki Wyższej Szkoły Artystycznej w Warszawie. O minionych i aktualnych wydarzeniach można przeczytać na stronie poetki: www.zynger.pl .

 _____________________________________________________________________

 

LITERACKIE WARSZTATY KOŁA MŁODYCH PISARZY

Tradycyjnie, w drugą środę miesiąca (10.04.br.), odbyło się w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej przy ul. Rajskiej 1. spotkanie Koła Młodych Pisarzy, które poprowadziła Marzena Dąbrowa Szatko. Tym razem specjalnie na warsztaty przybyła (spoza Krakowa) Adriana Jarosz, która zaprezentowała swoje najnowsze wiersze inspirowane kulturą ludową regionu, w którym mieszka. Pojawił się także „początkujący” poeta, autor około stu wierszy, Przemysław Zając, znany Opiekunce Marzenie Dąbrowie Szatko i Prezes KO ZLPMagdalenie Węgrzynowicz-Plichcie jako laureat młodzieżowych konkursów literackich. „Stały skład” Koła Młodych Pisarzy reprezentowali poeci: Katarzyna Bułat, Lidia Dutkiewicz i Roman Burza. Zawieszone na ścianach obrazy olejne Arnolda Ananiczawystawa pt. „Między tradycją, a teraźniejszością” – skłaniały do rozmowy o motywie vanitas w sztuce.

tekst: (info)

foto: Magdalena Węgrzynowicz-Plichta

_______________________________________________________________________

WIECZÓR AUTORSKI

Spotkanie autorskie z pisarzem Karlem Grenzlerem (Niemcy) odbyło się w ramach cyklu imprezMiędzynarodowego Festiwalu Związki Pomiędzy Kulturą Południa a Północy – Chopin – Grieg – Wzajemne Inspiracje i Rezonans w Malarstwie i Literaturze. (dnia 03.br. w Domu Polonii w Krakowie).Przedstawiając Autora, prowadząca ten wieczór Joanna Krupińska-Trzebiatowska, Prezes Stowarzyszenia Twórczego POLART i Wiceprezes Krakowskiego Oddziału ZLP, podkreśliła, że twórczość Karla Grenzlera, mieszkającego w Hamm na stałe, charakteryzują akcenty polskie i silne związki z Krakowem – Pisarz od wielu lat jest członkiem Stowarzyszenia Twórczego POLART i członkiem ZLP – właśnie Oddziału w Krakowie. W „słowie krytycznym” o Autorze, które wygłosił prof. Ignacy S. Fiut, padło wiele cennych uwag i pochwał na temat warsztatu pisarskiego, inspiracji i wrażliwości autora (cały tekst eseju poniżej). Na początku wieczoru, na prośbę Joanna Krupińskiej-Trzebiatowskiej, zostały odczytane przez Autora humorystyczne fragmenty prozy z tomu „Podobno jestem psem”.

Później dominowała liryka, a w niej – rozliczne wiersze o aniołach. Na zakończenie, na prośbę zaproszonych gości, Autor czytał wybrane wiersze i w języku polskim i w języku niemieckim – rozmowa z Autorem w sposób naturalny „potoczyła się w kierunku” podkreślenia trudności w dokładnym przełożeniu wiersza na obcy język i rozważaniach o wpływie języka ojczystego, gdy mieszka się i tworzy w innej kulturze. Wieczór upłynął w pogodnej atmosferze wśród obrazów XV Wielkiego Salonu Sztuki POLART, a po spotkaniu przy lampce wybornego wina można było jeszcze porozmawiać z Autorem indywidualnie.

tekst: (info)

foto: Andrzej Makuch

O poezji i prozie Karla Grenzlera – Ignacy S. Fiut

Urodził się w 1954 w Łebie, absolwent Bibliotekoznawstwa i Informacji Naukowej w UJ – kustosz biblioteczny. Kierował Biblioteką w Instytucie Geografii UJ. Dyplomowany bibliotekarz w Stadtarchiv und Wissenschafliches Bibliotek w Soest, następnie W Gustav – Lubek –Museum w Hamm. Członek Stowarzyszenia Twórczego POLART i członek ZLP – Oddziału w Krakowie. Na stałe mieszka w Niemczech – w Hamm, chociaż Kraków i Polskę odwiedza, kiedy tylko nadarzy się okazja. Grenzler opublikował dwa tomy poezji: „Czarny Księżyc” (2004) i „Moje Anioły” (2007) oraz tom prozy „Podobno jestem psem” („Anscheinend bin ich ein Hund”) (2009). Tłumaczy również poezję i prozę z polskiego na niemiecki i vice versa, choć nie doścignął jeszcze dorobku Karla Dedeciusa, czego należy mu życzyć. Przedmiotem tego szkicu są dwie jego książki literackie, wspomniane „Moje Anioły” oraz „Podobno jestem psem”.

Poezję Grenzlera można nazwać liryką egzystencjalną i metafizyczną zarazem. Największe wrażenie robi pierwsza część poświęcona różnym formom bytów anielskich, widzianych przez autora na granicy jawy i snu. Odnosi się wrażenie, ze poeta, podobnie jak Tomasz z Akwinu (doktor angelicus) stara się uchwycić ich postaci, które w tym przypadku pojawiają się pomiędzy ludźmi, nierzadko wcielając się w ich osoby, lub postępują tuż obok nich. Anioł – to dla poety pewnego rodzaju maska (persona), która adaptuje go do życia i chroni przed niedogodnościami świata i przed niepomyślnością losu. Ciągle podążają za autorem, ale nigdy nie mówią mu prawdy. Bywają smutne, wesołe, delikatne, ale i pracowite, a czasem nawet przewrotne. Ich domeną są styki dnia i nocy: wczesnym rankiem i późnym wieczorem – wtedy najłatwiej je spotkać. Osobisty anioł stróż Karla – to demiurg jego ducha, który wprowadza go w czasu i przestrzeń, na „klaśnięcie dłoni”. Z kolei „anioł nieznany” podpowiada poecie, by nie szukał sensu w rzeczach, bo przemijają, ma więc typowo platoński charakter i pewnie pochodzi z pól elizejskich. We śnie przychodzi do niego inny anioł, który oswaja go z logiką miłości, ale śmierci, czyli na pełne rozliczenie sensu własnego istnienia w świecie. „Anioł rozpustny” natomiast chciał kiedyś pocałować poetę, a on odmówił i do tej pory żałuje jego dobrej rady. Obserwując swoją matkę, poeta widzi, że jej anioł – Adlatus, podobnie jak i ona, wraz z nią się starzeje.

Biegły w sztuce aniołów poeta zauważa, że kiedy człowiek ogląda się w poprzek życia – to znak, że jego anioł go opuścił, a nim zajmuje się jakiś gorszy i niedoskonały anioł. Anioły bowiem odchodzą (znikają) wraz z ludźmi, którymi się opiekowali, co rodzi ogromną pustkę metafizyczną dla żyjących. Te anioły pędzą pomiędzy gwiazdy na niebie, ale nie wiadomo przecież czy powrócą. Wszystkie Anioły szczególnie uwielbiają jesień, fruwają pomiędzy kolorowymi liśćmi i wtedy stają się złote, ale wiadomo, że niebawem odejdą na zawsze – melancholijnie konstatuje poeta. W wierszu „Złoty anioł” czytamy: „skrzypcowość jesieni/zakłócił/szum skrzydeł/złotego anioła/pozostał/szelest opadających liści/zapach palonych ognisk”. „Czarnego anioła” spotyka poeta w Wilnie w Ostrej Bramie, a w jego czarnych oczach postrzega miliony gwiazd. Są również „nieme anioły” i w świetle doświadczenia z nimi autor sądzi, że chyba im można tylko zaufać! „Staremu aniołowi” z twarzą dziecka można wierzyć – sądzi – natomiast bać się należy „anioła zemsty”, który rządzi bez opamiętania ludźmi i ich światami! Zaś „anioł niedoskonały” żyje tylko w biało-czarnej rzeczywistości, bo innej nie zna. „Anioł bez oczu”, błądzący po piwnicach, nie gwarantuje żadnej przyszłości, bo jest ona poza jego zasięgiem. „Anioł (anty-anioł)”, który lirycznie wodzi po zakamarkach zmysłowych świata, nie powinien istnieć. Poeta nie rozumie już „anioła z dzieciństwa”, jedynie słyszy melodię jego głosu, która jak syrena wiedzie go poza świat. Jest także „Anioł wahadło” – to taki, który jak ono, kieruje następstwem i przemianą pokoleń – zawsze jest w ruchu. W świecie Andrzeja Zaniewskiego anioł zachowuje się jak coś pomiędzy kobietą i szczurem. „Anioł Serafin”, który szybko fruwa po kosmosie i figluje, pomaga córce Karolinie ulepić wieczorem z plasteliny swój własny świat. „Nieudaczne anioły” zapominają, „że w święci bez dzieci, ludzie pozostają z chorymi wnukami”. W wierszu pt. „Anioł w parku” poeta zaobserwował jak: „otulił starusze skrzydłami/i kołysał do snu/coś mówił/ale tym razem/nie zrozumiałem go/znana mi była melodia/pamiętam ja z dzieciństwa/tunduludu”. W sumie – anioły Grenzlera nie są agresywne, dokuczliwe, ale trzymają nerwy na wodzy, budzą podziw i zainteresowanie, i to się poecie szczególnie podoba, i być może dlatego poświęcił im tyle uwagi.

Cienie” spotykane, np. wieczorem w Krakowie „Płonąca dorożka” (s. 73) – to jakby „anioły bezrobotne”, które za poetą ciągną się stadami – jak przysłowiowe cienie. Przybierają różne formy czasu kosmicznego – Chronosa, formy snów córki Weroniki, ciągle czynią przestrzeń plastyczną i bujną kolorami, gdzie dominuje „cisza bieli”! Niekiedy przypominają echa ostatniej wojny, wzdragają się przed przyszłymi wydarzeniami. Cienie zatem – to też anioły, już kiedyś wcielone w niebyt, z którymi poeta przeżył coś ważnego i do tej pory podążają za nim.

Podobnie jest z „epifaniami” – zjawiskami, które przeciwstawiają się żelaznej logice przemijania. To chwilowe przejawy siły obecności aniołów w świecie „stawania się”. Pierwszą epifanią – w opinii poety – jest Bóg, który pojawia się tu jak credo u Kartezjusza, który cały ten nasz świat wykłamał; który powoduje, że powstajemy i giniemy, a nie istniejemy nigdy, choć dzieje się to z woli bożej, poza zasięgiem naszego rozumu. My z tym świecie przemijamy, bo jesteśmy dziećmi Chronosa, który pierwej czy wcześniej nas pożre i nic nie pomogą nasze anioły, choć dobrze, że są, bo dzięki nim jakoś istniejemy! Człowiek – to homo viator i skazany jest na wędrówkę i pogoń za sobą i światem – taka konkluzja wynika z tej poezji!

Proza Grenzlera właściwie jest jego „ironiczną biografią” na poły artystyczną, na połyrodzinną. To niewątpliwie „psi realizm drobnomieszczański”. To również tradycja literacka, która była obecna u Franza Kafki w „Głodomorze”, Konrada Lorenza – „I tak człowiek trafił na psa”, Krzysztofa Teodora Toeplitza – „O wpływie lenistwa człowieka na uczłowieczenie psa”, ale i ogląd świata dwunożnych przez świat szczurów i ptaków przedstawiony w powieściach Andrzeja Zaniewskiego. Mamy to do czynienia również z dialektyką Hegla z „Fenomenologii ducha” – przekształcania się niewolnika w pana, by świadomość obydwóch nie była aż tak nieszczęśliwa. Bohaterzy to – suka – Czika, Państwo Stanisław i Renata, Karl i cała masa znajomych, rodziny. Czika – rzecz jasna – wierzy w „Boga owłosionego” i posługuje się logiką darwinowską, a wręcz doktryną socjaldarwinowską. Kwestia psiego rozumienia czasu (jego upływu, oddzielania teraz od tego, co było i co będzie), czyli jej form naoczności i logiki myślenia sieciowego, a nie linearnego, poddanego dominacji światowęchu, światosmaku, a nie światowidu – to nawiązanie świadome autora do przewrotu kopernikańskiego Immanuela Kanta. Psy bowiem mają inny układ form apriorycznego oglądu, a według Grenzlera ich odczucie czasu jest diametralnie różne od ludzkiego.

Autor analizuje na marginesie psiego życia Cziki idee społeczne marksizmu, prócz poglądów Kanta i Nietzschego na Życie człowieka. Podkreśla odkrywczy charakter tego zwierzęcia, które „gryzienie drzewa” na dolegliwości i dużo wcześniej odkrywając własności zdrowotne kwasu aspraginowego w korze wierzby, odkryte dużo później przez Hoffmanna w zakładzie lakierów samochodowych firmy Bayern. Suka konstatuje – „turyści piją wodę, a nie piwo”, jak zwierzęta i co by to miło znaczyć: czy to rasa wyższa, czy niższa od człowieka! Wczuwa się w krytykę kazania kardynała Meisnera w Katedrze w Kolonii za niezrozumienie sensu artystycznego nowych witraży. Mają one tylko elementy roślinne i ona tego nie rozumie, bo w tej kwestii brak muzułmańskiej wyobraźni. Dla niej najważniejsze nie są jakieś doniesienia ze świata, ale wiadomości codzienne z Wiejskiej Agencji Prasowej, nadające sens codzienności. Czika boi się komunizmu na Saharze z obawy, że jak się tam rozwinie, to zabraknie na niej nawet piasku! itp. Widać więc, że faktycznie zapał rewolucyjny w suce obumiera i najwygodniej jest jej w życiu, kiedy przyjmie postawę konformistyczną, a więc drobnomieszczański realizm wyuczony od właścicieli, którego zalety są nie do przecenienia dla niej.

Oczami Cziki ogląda Grenzler m.in. członków swojej rodziny, własne kobiety, sąsiadów, przyjaciół niemieckich, ale i tych, którzy go odwiedzali w Niemczech. Również licznych przyjaciół po piórze, poetów, z którymi spotykał się na rozmaitych festiwalach poezji: w Poznaniu, Warszawie, Krakowie i nawet na Litwie – w Wilnie. Dialektyka rozwoju suczej świadomości powoduje, że z niewolnicy pana staje się powoli „panią sytuacji” i przejmuje władzę nad swoimi opiekunami, którzy całe swoje życie podporządkowują jej logice działania i życia, co napawa ją niekłamanym zadowoleniem, a momentami nawet pychą, kiedy ich świat: „kręci się wokół niej”. Taki świat, który codziennie dzieje się w „dzisiaj” i nie widać jego końca coraz bardziej podoba się Czice i chyba niewątpliwie autorowi tej prozy. I tak na naszych oczach, szczególnie w Niemczech, traci sens to pejoratywne znaczenie powiedzenia o życiu człowieka, że „wiedzie psie życie”. Okazuje się bowiem, że rzeczywiście nie jest takie złe, a momentami nawet lepsze od ludzkiego.

Jak łatwo zauważyć: wrażliwość autora i jego inspiracje twórcze zmierzają w dwóch kierunkach: na gruncie poezji buduje on utwory liryczne w wymiarze egzystencjalno-metafizycznym, gdzie boskie staje się metaforą człowieczego, zaś na obszarze prozy dowartościowuje z ironią i przekąsem to, co zwierzęce w człowieku. Sugeruje nawet, że owa zwierzęcość może być nawet lepsza od tego, co dzisiaj uważa się za typowo ludzkie, a nawet dobre w wymiarze kulturowym.

K. Grenzler, „Moje anioły/Meine Engels”, posłowie Dariusz Tomasz Lebioda, Biblioteka „Tematu” nr 6, Bydgoszcz – Hamm 2007, s. 120 i K. Grenzler, „Podobno jestem psem”, posłowie Dariusz Tomasz Lebioda, Biblioteka „Tematu” nr 25, s. 104.

 

PIEŚNI MANTYLI I KAPELUSZA
W OBIEKTYWIE ANDRZEJA MAKUCHA

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Regulamin  Międzynarodowego Konkursu Poetyckiego

„Sen o Karpatach” Piwniczna Zdrój 2013

 

 

Pójdźcie do nas , wy, którzy w dolinach cierpicie –

(mówią góry) – wy, wszyscy nędzni, słabi, cisi,

Patrzcie, niebo nad wami śmiałe, wielkie wisi,

Bujne, wielkie wystrzela dookoła życie.

  1. Tetmajer: W Tatrach

 

X edycja organizowana jest pod wiodącym hasłem:

 

PRZEZ SKALISTE SZCZYTY ZIELONE DOLINY –

krajobraz, człowiek, przyroda, tradycja.

 

Konkurs organizują miejscowi twórcy, Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy oraz Miejsko -Gminny Ośrodek Kultury, ze znaczącym wsparciem współorganizatora, którym również w tym roku jest Dyrekcja Lasów Państwowych w Krakowie. Do udziału w konkursie zapraszamy parających się piórem ludzi kultur pogranicza: Polaków, Słowaków i Łemków, ludzi, którzy góry znają i kochają, potrafią dostrzec bogactwo i złożoność tematyki związanej z hasłem konkursu, pozostają pod urokiem surowości gór oraz ich różnorodnego piękna.

 

Konkurs będzie rozegrany w dwu kategoriach wiekowych:

Kategoria I – młodzież do lat 20

Kategoria II – dorośli

 

Wiersze w ilości 1 – 3 nigdzie nie publikowane, nie wysyłane na inne konkursy, należy nadsyłać pod adresem MGOK w nieprzekraczalnym terminie do 23 czerwca 2013 roku (decyduje data stempla pocztowego). W oddzielnej kopercie podpisanej wyłącznie godłem należy zamieścić dane personalne, adres mailowy, numer telefonu. Każdy wiersz w trzech egzemplarzach wydruku komputerowego lub maszynopisu powinien być podpisany tym samym godłem. Organizatorzy zastrzegają sobie prawo do prezentacji danych osobowych dla potrzeb konkursu oraz publikacji nagrodzonych i wyróżnionych prac w prasie i ewentualnym wydawnictwie pokonkursowym. Udział w konkursie jest równoznaczny z akceptacją jego regulaminu. Komisja pod przewodnictwem krakowskiego poety i krytyka Józefa Barana oceni nadesłane wiersze. Laureaci i wyróżnieni w konkursie zostaną o tym fakcie powiadomieni po zakończeniu prac Komisji. Ogłoszenie wyników i wręczenie nagród nastąpi 18 sierpnia 2013 r. w Piwnicznej. Dla laureatów I kategorii przewidziano nagrody rzeczowe, laureaci I -III miejsca w II kategorii otrzymają nagrody pieniężne. Wszyscy wyróżnieni otrzymają upominki rzeczowe. Przewiduje się także specjalną nagrodę za zestaw wierszy inspirowanych Piwniczną i okolicami.

Zapraszamy piszących, szczególnie młodzież, do udziału w Konkursie.

 

Adres organizatora

 

Miejsko-Gminny Ośrodek Kultury

Rynek 11,

33-350 Piwniczna Zdrój

 

tel. 18 4464 157

e-mail: mgok_piwniczna@onet.pl

 

 

 

 

 

 

ŚWIATOWY DZIEŃ POEZJI!

Dnia 20-go marca Roku Pańskiego 2013, w piwnicach Hotelu Rubinstein (od pewnego czasu życzliwej siedzibie krakowskiego oddziału Związku Literatów Polskich) mieliśmy okazję – niewątpliwie też przyjemność! – spotkać się przy lampce wina, aby uczcić tyleż rozpoczynającą się wiosnę, jak i – może nawet przede wszystkim! – obchodzony równolegle Światowy Dzień Poezji! I choć próżno było szukać suto zastawionych jadłem stołów, niemniej jednak uczta bez wątpienia była przednia, choć ograniczała się wyłącznie do intymnej sfery ducha! Czegóż bowiem tam nie było!

Były wiersze i muzyka!

Dużo śmiechu i zabawy!

Ci zaś, których tam nie było

Mogą nawet poczuć zawiść,

 

Gdyż uświadomiwszy sobie –

Cóż, wybaczcie, powiem wprost to! –

Czego sami nie zaznali,

Będą zmagać się z zazdrością!

 

Chyba trochę mnie poniosło,

Więc by nikt mnie nie obwiniał

Znowu zacznę pisać prozą!

Jeszcze chwila. już zaczynam:

 

W tym szczególnym dniu marcowym, każdy spośród zgromadzonych tam poetów – jeśli tylko pałał chęcią i odwagi mu nie brakło! – miał możliwość zaprezentowania tych utworów (własnych, względnie ulubionych, których sam autorem nie był), w których wiosna, jak i to, co z nią związane (zachwyt nad przyrodą, miłość) głównym byłyby motywem. Skorzystało z tego wielu! Były więc utwory wielkich (jak chociażby „Faust” Goethe’go!), wiersz Francois Villon(„Testament”), odczytane przez kolegów (w tym przypadku – koleżanki, aby rzecz wyrazić ściślej!) – Cóż, musicie mi wybaczyć pewne luki w mym umyśle, które czasem z racji wieku, względnie tremy się zdarzają! – Była też Elżbieta I-wsza! Jej Królewska Mość, w miłości pragnąc swe odnaleźć szczęście, wciąż targana sprzecznościami, raz „.idź precz i nie dręcz więcej!”, to znów – gdy nadeszła starość! – tych żałując słów okrutnie, wręcz błagała, by przyjść zechciał! Jakże to upiornie smutne!

Lecz – rzecz jasna – to nie wszystko, gdyż czytali swoje wiersze też współcześni nam poeci, spośród których – kto wie? – wieszczem może któryś i zostanie, jeśli los mu wytnie kawał! JakMickiewicz będzie musiał wtedy swoją twarz wystawiać na siarczysty mróz, ulewę, żar słoneczny i gołębie! Jednak nie chcąc ich zniechęcać, nic nie powiem o tym więcej!

Zaś wracając do tematu, wręcz nie sposób tu pominąć tych, co wieczór uświetnili graną dla nas tam muzyką! Była więc Ilona Gavlick, grając różne nam szlagiery! Potem RobertMarcinkowski porwał nas swym „Land roverem”! I wybaczcie mi najmilsi, jeśli wszystkich nie wymienię, bowiem jak bym miał pomieścić Was na stronie tej? Sam nie wiem! W każdym razie było pięknie: śpiew, hulanki i swawole! Na tym jednak poprzestanę. Tu ma kończy się opowieść!

tekst: Maciej S.J. Bolesławski alias Enen Sławski

foto: Joanna Rzodkiewicz

 

LITERACKIE WARSZTATY KOŁA MŁODYCH PISARZY

 

Spotkanie Koła Młodych Pisarzy przy KO ZLP odbyło się tradycyjnie w drugą środę miesiąca tj. dnia 13.03.br. w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej przy ul. Rajskiej 1. Po raz kolejny przybyły osoby po debiucie, które doskonaląc warsztat literacki, nie obawiają się krytyki. Na warsztatach, zgodnie z założeniami statutowymi, pojawili się nowi początkujący twórcy, trochę stremowani tak licznym audytorium. Dynamika spotkania zależała więc i tym razem od odważnej prezentacji wierszy przez „stały skład” Koła Młodych Pisarzy.

Już na samym początku burzliwą dyskusję wywołały kontrowersyjne wiersze Romana Burzy. Natomiast wiersze Eweliny Blicharz, Katarzyny Bułat, Ewy Adamskiej, Joanny Świętochowskiej były tylko przez uczestników warsztatów „doszlifowywane”. Dojrzała poezja Joanny Krzyżańskiej, Lidii Dutkiewicz iGrzegorza Gniadego nie wymagała poprawek – w takim wypadku można autorowi tylko doradzić lepsze rozwiązanie jakiegoś warsztatowego problemu. Doradzanie, a nie krytykowanie, inspirowanie, a nie narzucanie swojego zdania to – główne idee tych cyklicznych spotkań z młodymi z twórcami.

Tym razem prowadziła je Prezes KO ZLP Magdalena Węgrzynowicz-Plichta i wskazała w czasie dyskusji na dwa istotne zjawiska – jedno dotyczy edukacji z zakresu literatury, drugie – zasad poetyki. Podkreśliła fakt, że znajomość na poziomie maturalnym tak prozy jak i poezji jest niewystarczająca, jeśli chce się samemu pisać – trzeba wiedzieć, jakie są „rzeczy najnowsze” modne i przez krytykę cenione, a więc znać: trendy, style, nazwiska i tytuły nagradzane, a przede wszystkim wydawane debiuty. Zauważyła również, że tak samo nadmierna „ornamentyka” (nadmiar metafor i innych środków stylistycznych), jak i celowe „gadulstwo”, czyli nawet wyrafinowana słowna przesada, nie stanowi o wielkości dzieła ani dojrzałym stylu. Co więcej – nie służy delikatnej materii poezji, szczególnie liryce, bo jeśli nie jest zamierzonym środkiem wyrazu np. groteski, przeszkadza często w osiągnięciu zaplanowanego rezultatu. Zamiast głębi doznań, wymuszającej snucie refleksji, uzyskujemy niezamierzony komizm. To świadome dążenie do prostoty i niedopowiedzeń pięknie oddaje cytat z opowiadania „Kiki van Beethoven” Erica-Emmanuela Schmitta:

„Jeżeli uznajemy poezję za muzykę literatury, to dlatego że poezja nie dąży do jednogłosowości, tylko pobudza, sugeruje. Tajemnica bardziej niż jawność skłania do refleksji.”

Poetka Joanna Rzodkiewicz, która aktywnie uczestniczyła w warsztatach jako gość specjalny, wystąpiła także w roli fotografika. Natomiast obszerne fragmenty poprzednich warsztatów, poprowadzonych przez opiekunkę Koła Młodych Pisarzy poetkę Marzenę Dąbrowa Szatko zostały utrwalone dźwiękowo – nagrane przez redaktor (także poetkę) Celinę Worynę i wyemitowane w Radio Wnet.

tekst: (info)

foto: Joanna Rzodkiewicz

 

 

Promocja „Śpiewu ziemi” Ireny Kaczmarczyk
W OBIEKTYWIE ANDRZEJA MAKUCHA

 

IX Ogólnopolski Konkurs Poetycki

„O Wawrzyn Sądecczyzny”

 

Grupa Literacka „Sądecczyzna”, Starostwo Powiatowe w Nowym Sączu oraz Sądecka Biblioteka Publiczna im. J.Szujskiego w Nowym Sączu ogłaszają konkurs poetycki pod hasłem: Człowiek i sny

Zasady:

  1. Konkurs ma charakter otwarty, mogą w nim wziąć udział wszyscy piszący po polsku autorzy.
  2. Na konkurs należy nadesłać nawiązujące do hasła wiersze, w ilości od jednego do dwóch w czterech egzemplarzach. Powinny to być teksty nigdzie niepublikowane, nienagradzane i niewysyłane na inne konkursy.
  3. Utwory prosimy opatrzyć godłem słownym. Winno być ono powtórzone na zaklejonej kopercie zawierającej imię, nazwisko, adres, numer telefonu, e-mail autora i krótką informację o nim.
  4. Autorów, którzy nie ukończyli 20 lat, prosimy o podanie obok tych danych, również daty urodzenia, nazwy szkoły, uczelni, lub zakładu pracy oraz oznaczenie swoich wierszy literą „M” (pod godłem).
  5. Autorów mieszkających na Ziemi Sądeckiej prosimy o napisanie na pracach konkursowych litery „S” (pod godłem).
  6. Wszyscy uczestnicy konkursu rywalizują o nagrody pieniężne i wyróżnienia drukiem.
  7. Prace konkursowe należy nadsyłać do 20 maja 2013 roku na adres: Sądecka Biblioteka Publiczna, 33-300 Nowy Sącz, ul. Franciszkańska 11 – z dopiskiem na kopercie: Konkurs Poetycki.
  8. Pokłosie konkursu znajdzie się w almanachu pokonkursowym. Oprócz utworów nagrodzonych autorów, opublikowanych w nim zostanie kilkadziesiąt innych wartościowych wierszy nadesłanych na konkurs. Ich autorzy nie otrzymują honorarium.
  9. Ogłoszenie wyników konkursu i wręczenie nagród odbędzie się 28 września 2013 roku w Nowym Sączu. Nagrody należy odebrać osobiście w dniu finału. Nieobecność na tej uroczystości sprawia, iż nagroda staje się wyróżnieniem honorowym, a gratyfikacja pieniężna zostanie przeznaczona na wspieranie twórczości literackiej w regionie.
  10. Udział w konkursie jest równoznaczny z akceptacją jego regulaminu.
  11. Interpretacja niniejszego regulaminu należy do organizatorów.

Jury przyzna następujące nagrody i wyróżnienia:

I nagroda         –        700 zł

II nagroda        –       500 zł

III nagroda      –       400 zł

2 statuetki Starosty Nowosądeckiego „Srebrne Pióro Sądeckie” dla:

– najlepszego autora w kategorii młodzieży do lat 20

– najlepszego w tej edycji konkursu autora mieszkającego na Ziemi Sądeckiej

Wyróżnienia drukiem w almanachu pokonkursowym

Jury zastrzega sobie prawo innego podziału kwoty przeznaczonej na nagrody. Dodatkowych informacji udziela sekretarz jury (Grupa Literacka „Sądecczyzna”) – tel. 606 957 138, e-mail: oksymoron2@gmail.com Konkurs odbywa się pod patronatem Starosty Nowosądeckiego i przy współudziale Urzędu Miasta Nowego Sącza.

________________________________________

Krakowski Oddział Związku Literatów Polskich

zaprasza 20 marca 2013 r. o godz. 18.00

do RUBINSTEIN RESIDENCE ul. Szeroka 12

na Wieczór Literacki na Kazimierzu z okazji

Światowego Dnia Poezji (cz. I):

 

pt.: w magicznym kręgu metafor

 

w programie:

 

ü  prezentacja poezji własnej i recytacja poezji zagranicznych autorów

w  wykonaniu Poetów z Krakowskiego Oddziału ZLP

ü piosenka autorska – wiosenny repertuar Ilony Gavlick

ü  prezentacja najnowszych wierszy – uczestnicy Koła Młodych Pisarzy

ü  swobodna dyskusja o wdzięku współczesnej Poezji przy lampce wina

 

Prowadzenie: Magdalena Węgrzynowicz-Plichta

Mecenat: Marzena i Krzysztof Pierścionkowie

————————————————————————-

Krakowski Oddział Związku Literatów Polskich

zaprasza 21 marca 2013 r. o godz. 16.00

na plenerowe obchody w Rynku Głównym

Światowego Dnia Poezji (cz. II):

 

w programie

 

spotkanie przy pomniku Adama Mickiewicza

 

ü  złożenie wiązanki kwiatów

ü  sonda uliczna ze znajomości ballad i romansów Wieszcza

ü  podarowanie upominków- tomików poezji zainteresowanym przechodniom

Prowadzenie: Joanna Rzodkiewicz

 

KLUB MUZYKI I LITERATURY , WROCŁAW, PL. KOŒŚCIUSZKI 9

Zaprasza:

dn. 14 marca ( czwartek), godz. 18.00- wstęp wolny

Na prezentację najnowszej powieśœci

Joanny Krupińskiej-Trzebiatowskiej

pt. Nieśœlubny syn

Spotkanie poprowadzi Kazimierz Burnat

Recenzja książki (Pismo Artystyczno-Literackie Stowarzyszenia Twórczego POLART. Hybryda):kliknij

 

nota biograficzna J. Krupińskiej-Trzebiatowskiej: kliknij

W czꜶci muzycznej wystąpi Izabela Jutrzenka-Trzebiatowska – fortepian

Program cz궜ci muzycznej:

F.Chopin – Scherzo op.20 h-moll;– Barcarolle op.60 Fis-dur; M.Ravel – Sonatine

 

„KLUCZE W NIEPAMIĘCI” – PROMOCJA KSIĄŻKI JURKA TAWŁOWICZA

W kolejnym wieczorze literackim z cyklu Orszak Apollina zorganizowanym przez KO ZLP na scenie Śródmiejskiego Ośrodka Kultury w Krakowie (w poniedziałek 4.03.2013r.) już po raz drugi mieliśmy okazję zetknąć się z twórczością Jurka Tawłowicza – jednego spośród jakże bliskich nam przyjaciół i poetów, których Bóg w minionym roku, w niezbadanej swojej łaskawości postanowił wezwać już do siebie! I choć nieustannie, gdzieś w podświadomości i w najgłębszych zakamarkach naszej duszy, niczym echo pośród niedosiężnych górskich szczytów, rozbrzmiewają słowa księdza Twardowskiego: „…spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą…„, niemal zawsze w takich chwilach wciąż uświadamiamy sobie, że z miłością tą„przybyliśmy zbyt późno„!

Jak znacząco, aby nie powiedzieć wręcz „proroczo” w tym kontekście zdaje się docierać do nas już sam tytuł ostatniego tomu wierszy Jurka Tawłowicza „KLUCZE W NIEPAMIĘCI”!

A zbiór wierszy to niezwykłych, pełnych wewnętrznego czaru i uroku, ale też refleksji nad nieuchronnością – nie pozbawionego wszakże swoistego piękna! – człowieczego losu. Owa „przemijalność” bowiem zdaje się „stygmatyzować” jednocześnie jakby piętnem specyficznej „nieprzemijalności” każdą z tych niepowtarzalnych, choćby i najkrótszą nawet chwilę, w której dane jest nam przeżywanie otaczającego nas dokoła świata!

Powracając teraz „z wysokości chmur, na Ziemię” (to jest do wieczoru, w którym oprócz zaproszonych gości wzięło również udział wielu „nieprzypadkowych” miłośników poetyckiej strofy, których ściągnął plakat zwiastujący owo kulturalne wydarzenie!) gwoli ścisłości dodam, że byli oni odbiorcami spektaklu nie tylko opartego na tekstach, ale i przebiegającego według scenariusza samego Autora, przedstawionego krakowskiej publiczności przez gości z Zakopanego, najbliższych Jego przyjaciół, a zarazem też aktorów Teatralnej Sceny „A2”, noszącej obecnie imię Jerzego Tawłowicza!

Grażyna Syrzistie oraz Krzysztof Michno swoją tyleż profesjonalną, co i – z oczywistych względów! – osobiście zaangażowaną interpretacją, dodatkowo przyczynili się do tego, że i bezpośrednio po spotkaniu, jeszcze długo w naszych duszach wibrowały czułe struny poruszone strofą „Tawłowiczowego wiersza”!

Zarówno na początku, jak i pod sam koniec spotkania głos zabrała Prezes Krakowskiego Oddziału ZLP,Magdalena Węgrzynowicz-Plichta określając Jurka Tawłowicza nie tylko „piewcą piękna i grozy gór, ale także piewcą pięknego, acz trudnego człowieczego losu”!

Ostatnim zaś akcentem tego wieczoru było obdarowanie wszystkich tam zebranych gości i słuchaczy tomikami wierszy Jurka Tawłowicza przez uroczą żonę Autora – Annę Tawłowicz, o czym ze wzruszeniem miał okazję powiadomić Was piszący owe słowa

Maciej S.J. Bolesławski alias Enen Sławski

foto: Andrzej Makuch

Beata Zalot – Wstęp do tomu poetyckiego „KLUCZE W NIEPAMIĘCI”! (fragmenty)

Jurek Tawłowicz nierozłącznie kojarzył się z górami. Był przewodnikiem tatrzańskim, każdą wolną chwilę spędzał w Tatrach. Pięknie o nich pisał. Nawet przez życie szedł tak, jak chodzi się po górach – szczytami – „do słońca garb swój niosąc z mozołem”.

Jego góry nie miały granic i były z nim uparcie tam, gdzie je w myślach niósł. Zamieniały ludzi w jednodniowych aniołów, którym dłonie pachną granitem. Jego góry mogły być muzyką, nutą dziką, rozwodną. W górach rozmawiał z kamieniami. I z Bogiem. Stamtąd pewnie przynosił ten swój charakterystyczny spokój, łagodność, dystans do świata.

W tomiku „Klucze w niepamięci”, który ukazuje się rok po śmierci poety, gór jednak nie ma. Jest za to zabawa słowami, skojarzeniami, ale i pretekst, by powiedzieć coś ważnego. (…)

I choć w tym tomiku Jurek nie pisze o górach, to daje nam klucz do tej swojej ścieżki, biegnącej gdzieś tam wysoko. Do ścieżki, po której już tylko idzie się „noga za nogą niebu w ramiona”.

Zbigniew Tlałka – Posłowie „KLUCZE DO PAMIĘCI” (fragmenty)

Klucze w niepamięci – zbiorek poetycki Jurka, który przygotował jeszcze za życia, jest zadziwiająco inny niż większość jego tomików. I nie chodzi tu o metaforykę utworów czy ich kompozycję, bo ta pozostała bez zmian. Chodzi o treści tych utworów. (…)

Nie da się ukryć, że jest to zbiór wierszy wysoce smutnych, w których niewypowiedziany wprost temat to – przemijanie. Z cierpliwą konsekwencją Jurek mówi, że wszystko, co mamy, to przemija, dlatego nieprzypadkowo bardzo często przewija się w tych tekstach motyw jesieni. Ma świadomość umierania i tę świadomość przekazuje na różne, poetyckie sposoby. W kontekście jego własnej śmierci brzmi to może jak proroctwo, ale nie sposób oprzeć się wrażeniu, że te wiersze opisują nostalgię kogoś, kto podsumowuje życie. Ale jest w nich również pewność słowa, że ono przetrwa, że ratuje, że chroni, że oddala śmierć. Ostatecznie ona nie zabierze poezji.

Jurek Tawłowicz

Bóg powszedni

Taki nasz

codziennie rozdrabniany

w pyle dróg ślepych

w sprawkach niegodnie maleńkich

zadrach zapiekłych

rozmieniany na drobne

gubiony gdzieś na rozdrożach

zapominany w kącie

jak parasol w dni słoneczne

jak koło piąte

u wozu fortuny

zbędny czasem

bliski jedynie w dniach

co pieką wstydem

albo gdy trwoga myśli plącze

a jednak jak powietrze

gdy go brakować zaczyna

jak światło dnia o świcie

wyczekiwany

w lustereczkach dni

nasz………

powszedni…………

W zardzewiałych źrenicach

kiedy spotykam i mówię że może

to wcale nie jest pierwszy dzień wieczności

to nie jest słowo tylko ślad po dźwięku

co się przetoczył po strunach bezmyślnie

szarpniętych obcą ręką mimochodem

ot tak –

jak się w przelocie rzuca obojętne

spojrzenie albo brzęczącą jałmużnę

żebraczce której w oczy nikt nie spojrzał

by nie oślepnąć od krzyku sumienia

kiedy spotykam najczęściej nie mówię

bom nie bez winy by ciskać kamieniem

tylko rdzę ze źrenic zeskrobuję mozolnie

by dojrzeć wreszcie co niepowiedziane……

Klucze w niepamięci

iluż to już kategorycznych postanowień

nie dotrzymałeś

ostatecznie i dumnie

z determinacją godną

wszelkiej nadziei i wiary

z uporem i w pocie czoła……..

wstajesz z własnych pomysłów

i tylko do progu niesiesz zanim zapomnisz

snów proroczych pamięć

mieszając barwy pór roku kreślisz obrazy i słowa

nadając im sens własny od początku dnia

zanim ci kropla wieczoru wpłynie pod powieki

nim czerwone słoneczko za kołnierz się schowa

biegniesz na oślep ulicą

bramy szukasz w murze

od zaczarowanych ogrodów

klucze

w niepamięci

w pajęczynach

w mysiej dziurze………..

 

 

Grażyna Syrzistie i Krzysztof Michno

KROMKA NIEBA Z WIERSZEM

Pewne wiersze budzą się wiosną. Kiełkują organicznie życiodajnym śpiewem ziemi. Kiedy wygnano nas z raju dane nam było zmierzyć się z monotonią dni. Skazano nas na niełatwą wędrówkę od narodzin do śmierci. Na mozolną drogę pełną wyzwań od świtu do zmierzchu. Na próby obłaskawiania losu wszelkimi znajdowanymi okruchami szczęścia. Szukanie ich nie jest, i nigdy nie było, takie łatwe.

Zakładam okulary poezji i do ręki biorę najnowszy tomik Ireny Kaczmarczyk – krakowskiej poetki i publicystki pod tytułem „Śpiew ziemi”. Irenka jest dla mnie osobą szczególną: lubianą koleżanką Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich jak również towarzyszką pióra współtworzącą treści publikowane na warszawskim portalu literackim pisarze.pl, a wracam też zawsze, wyjątkowo sentymentalnie – do naszych wspólnych galicyjskich wojaży i spotkań autorskich trzy lata temu. Odbywały się one w ramach Międzynarodowej Galicyjskiej Jesieni Literackiej od ponad dwudziestu lat organizowanej przez Andrzeja Grabowskiego. Przyznam, że czekałem na ten tomik, a jego dziewicza percepcja wywiera od pierwszego dotyku ogromne wrażenie edytorskie. „Śpiew ziemi” jest wydawniczą perełką, która skrywa słowo oprawione w niesamowite akwarele pani Ewy Preisner – krakowskiej malarki, absolwentki Akademii Sztuk Pięknych o bogatym dorobku artystycznym. Te prace idealnie konweniują z nośnym przekazem treściowym Autorki. Można powiedzieć, że obraz wtapia się w słowo, budując niepowtarzalną atmosferę przyjaźni dwóch wyjątkowych kobiet szukających piękna życia w chwili. A że zdążyliśmy już poznać, czym byłby ten świat bez kobiet, apetyczność tomiku wzmaga tylko oczekiwanie na to, co nam ten „Śpiew ziemi” raczy dziś zanucić.

Od pierwszych taktów zagłębiamy się w mikroświat Poetki. Początkowo zadziwia nas oszczędność i dyscyplina słowa, jednak wczytawszy się w pełnię subtelności znaczeń, budowanych delikatnie, bez zbędnego patosu, osiągamy uczucie lekkości i głębokiej refleksji nad życiem. Wstępujemy w ciszę, aby uczyć się tego co najprostsze: ulotności chwili, jej prostoty, zachwytu nad nią i jej ciągłego, nieodwracalnego przemijania. „Trwaj chwilo, jesteś piękna!”; po czym nasze dusze niczym dusza dr Fausta przechodzą we władanie zatraceń. Odczuwanie tego właśnie napięcia wyzwala nić sztuki z poplątanego świata artysty.

Nie mogąc być już w raju nauczyliśmy się wędrować po tej naszej, coraz bardziej umęczonej ziemi. Ziemia jest bowiem motywem przewodnim tego tomiku wierszy jak i naszego istnienia. Jest więzieniem i życiem. Bywa nadzieją. Ziemia Ireny Kaczmarczyk: śpiewa, mruczy, strząsa zło, a bywa też w stanie odmiennym, pulsuje, godzi się z niebem i pozwala poetce pomilczeć kiedy przytula twarz do kamienia. Co szepcze jej ten kamień? Nie wszystkiego musimy się dowiedzieć …Tak rodzi się sens istnienia wznoszony na percepcji zachwycającego piękna natury, w której przyszło nam żyć. Tak smakuje świat poeta – dziwny człowiek nie potrafiący się przystosować do brutalnych reguł gry tego świata z jego oszałamiającym pędem życia. Irena Kaczmarczyk nie godzi się na ludzki smutek. Patrzy głęboko w oczy dziecka i oswaja uchwycony tam na moment lęk w dojmującej grozie współczesności. Prowadzi nas w prostotę chwil. Przekonuje, że nie należy się bać monotonii czterech pór roku, a wręcz uśmierca – specjalnie dla nas – tę monotonię ukazując, że warto się nimi zachwycić. Pory roku są bowiem organicznym elementem bytu, w nich wszystko się wydarza, a każda kolejna wiosna nigdy nie jest taka sama.

Jak już wspomniałem nie ma w tym tomiku wielu słów. Jest natomiast wiele treści. Brak po prostu pustych, zbędnych, przegadanych słów. Wszystkie są użyte właściwie, dźwięczą dyskretnie, jakby zza tafli tajemniczej, rozmytej akwareli, której barwy mówią silniej od kształtu – jednocześnie budząc w naszej wyobraźni kształt znaczeń i konstrukcję wartości. Ewa Preisner obrazem budzi w nas poezję, Irena Kaczmarczyk maluje ją słowem. I tak możemy znaleźć się w kręgu piękna i wiosennej nadziei. W „pejzażu przejściowym w Tatrach”:

nad głowami jeszcze

zimowe witraże

halny wkrótce odsłoni

granitową nagość

wyniesie hostię słońca

nad kosodrzewinę

i śnieg zacznie płakać

odkrywając na hali

krokusowe stado

Śnieg przestał płakać, a hostia słońca przyniosła nam lirykę Ireny Kaczmarczyk 6go marca 2013 w krakowskim Klubie Dziennikarzy „Pod Gruszką”. Mogliśmy dotknąć poezji słuchając i podziwiając spektaklu poetyckiego do słów tomiku „Śpiewu ziemi” w wykonaniu: Sławy Bednarczyk – krakowskiej aktorki oraz Ewy Preisner – krakowskiej malarki. Dotyk ten otuliła muzyka w wykonaniu pierwszych skrzypiec Orkiestry Filharmonii im. Karola Szymanowskiego – pana Andrzeja Broniatowskiego. Trudno o wytrawniejsze skupienie się przenikania sztuk w jednym miejscu, w jednym czasie i w jedynym niepowtarzalnym gronie jakie tworzą ludzie sztuki i ich goście. Krakowski Oddział Związku Literatów Polskich kultywuje bowiem stare tradycje spotkań bohemy artystycznej Anno domini 2013 organizując wiele takich właśnie magicznych i niepowtarzalnych wieczorów autorskich. Nigdy nie poddajemy się przeciwnościom losu, brakowi środków materialnych i innych ludzkich niechęci. Spotkanie nasze prowadziła Prezes Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich – Magdalena Węgrzynowicz-Plichta, której jesteśmy wdzięczni za dynamizm działań oraz dobrą ich organizację. Sala Fontany wypełniła się po brzegi. Nad nami zastygło barokowe sklepienie, które właściwie akompaniowało i zwieńczyło tę esencję sztuk pięknych. Warto przyjrzeć się bohaterom wieczoru. Do Autorki – jeszcze powrócimy. To jej siódmy tom poezji. Sądzę, że bardzo spójny, tematyczny i dojrzały.

Pani Sława Bednarczyk jest aktorką, reżyserem, scenarzystą oraz dyrektorem Teatru Stańczyk. Skala i waga jej działań artystycznych zadziwia. W spektaklach Teatru często pojawia się tematyka patriotyczna i religijna. Artystka działa na rzecz niepełnosprawnych, wynajduje amatorskie talenty teatralne oraz śmiało deklaruje, że najważniejszym kodem działania jest po prostu miłość. Trudno się z Nią nie zgodzić.

Pani Ewa Preisner maluje obrazy: oleje, akryle, akwarele, pastele. Ma w dorobku szesnaście wystaw indywidualnych w kraju i za granicą oraz fascynujące pomysły w ramach dekoracji wnętrz. Jej akwarele znakomicie komponują z tomem „Śpiew ziemi”. Wiele mówią tytuły prac: „rzeka”, „wiosna”, „arterie”, „moje pola”, „przed deszczem”, „puls ziemi”, „maki”, „moje drzewa” oraz puentujący tytuł „idę bo idę”. Malarka deklaruje ucieczkę od zgiełku, ciągłe zadziwianie światem oraz rejonem Ponidzia, który stanowi obecną inspirację zniewalającym pięknem.

Pan Andrzej Broniatowski jest absolwentem Akademii Muzycznej w Krakowie, ukończył Wydział Instrumentalny w klasie skrzypiec prof. Ariadny Lwowicz-Pawłowskiej. Od ponad 30 lat pracuje jako artysta muzyk – skrzypek w Orkiestrze Filharmonii im. Karola Szymanowskiego w Krakowie, pracuje również jako pedagog – nauczyciel gry na skrzypcach w Szkołach Muzycznych I i II stopnia. Pracował również w Hiszpanii grając w orkiestrach symfonicznych w Oviedo i La Coruni. W młodości przez wiele lat grał w kapeli Zespołu Pieśni i Tańca Uniwersytetu Jagiellońskiego „Słowianki” w Krakowie.

Smakując muzykę w wykonaniu wirtuoza oraz recytację powróćmy do osoby Autorki. Irena Kaczmarczyk jest absolwentką Uniwersytetu Jagiellońskiego, językoznawcą, bibliotekoznawcą oraz animatorem kultury. W 2008 roku została laureatką konkursu w kategorii Osobowość Roku 2007 – Twórca. Do dziś nie zwalnia tempa. Dokładnie monitoruje życie kulturalne Krakowa, co znajduje wyraz na portalu literackim pisarze.pl w cyklu pod przewrotnym tytułem – „Donosy kulturalne z Krakowa”. Nie muszę chyba udowadniać ile donosiIrena o tym, co dzieje się w Krakowie. Irena świetnie wypełnia to zadanie. Wszyscy członkowie naszego oddziału ZLP są też jej zapewne wdzięczni za wiele relacji z wieczorków i spotkań, które z dziennikarskim i literackim zapałem publikuje Autorka na stronach internetowych. Relacje te są świetnie napisane i zawsze oddają atmosferę oraz fakty tego, co się wydarzyło. Myślę, że to kronikarskie wręcz zacięcie zostanie po latach bardzo docenione. Póki co – prosimy o jeszcze…

Bardzo licznie zgromadzona publiczność zasłuchana w śpiew ziemi nie wiedziała kiedy minął czas. Czas ma bowiem w sobie taką plastykę naszej świadomości – iż jest ona zmienną, w kontekście i w zależności od dostarczonych bodźców. Wiosenne ożywienie, jak również owe (artystyczne tym razem) bodźce wywołały po występie burzliwą dyskusję nad formą wieczorku autorskiego. Temat nazbyt szeroki, aby zamknąć go w emocjach chwili. Był to jednak udany wieczór, a publiczność wyszła wyraźnie usatysfakcjonowana. Można dywagować nad pewną teatralnością spektaklu, która być może przytłumiła barwę tej poezji, jednak w dzisiejszym świecie szybko przesuwającego się obrazu można też uznać taką właśnie formę za właściwą. Poezja jest do smakowania w intymności i każdy może sięgnąć po tomik, dla pełniejszego i własnego jej przeżycia.

Wracając do „Śpiewu ziemi”. Dwie klamry spinają tę poetycką wędrówkę – ziemia, po której chodzimy, w ujęciu Autorki fascynujący, tętniący życiem organizm oraz nieustanne przemijanie pór roku. To pozornie banalne ujęcie prowadzi nas w świat metafor delikatnych i subtelnych. W „ciszę ogrodzoną wierszem”.

Możemy w tych strofach odnaleźć też „kruchy kielich wiary”, który jakże miękko wtapia się w „hostię słońca”oraz śpiewa „alleluja odbite od grani”. Wiara jest bowiem głęboką tajemnicą człowieka i możemy dostrzec ją tylko śladowo i niepełnie.

Św. Paweł bowiem napisał: Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; Wtedy zaś [ujrzymy] twarzą w twarz(…) 1 Kr 13, 9-10,12

Możemy też znaleźć nieśmiałą próbę określenia relacji kobiety do mężczyzny. Dać unieść się pytaniu „jak zachować nas w nas”…? To bardzo ważne pytanie – oto cała tajemnica życia. Odpowiedzi nie znajdziemy na Karaibach, ani w żadnym miejscu, do którego zapędza nas ciągłe poszukiwanie szczęścia. Odpowiedź możemy uzyskać

… „w deszczu”

jedźmy – mówisz

już drugi dzień pada

i bawisz się chłodem firanki

dobrze – lecz gdzie nam tak będzie

smakować chleb z niebem

i szczyptą macierzanki?

To prawda. My, mężczyźni nader często bawimy się chłodem firanki, gnani gdzieś odwieczną potrzebą „naprawiania świata” oraz „czynienia sobie ziemię poddaną”… Lecz gdzie nam tak będzie smakować chleb z niebem? – i dodam przewrotnie – szczyptą poezji Ireny Kaczmarczyk… ? Często to właśnie ta kobieca dusza„dźwiga ze spaceru ważne pytania” i zaskakuje nas refleksją: „słowa odrastają – chwila nie odrasta”. Warto zatem się poddać porządkowi natury, odkładać rzeczy na właściwe miejsca oraz zetrzeć czasem kurz z przybrudzonych mebli wzajemnych relacji. Naprawianie świata warto prowadzić w ciszy. W ciszy i tajemnicy rodzi się bowiem miłość. Wtedy zapala się wiersz, oswaja lęk i być może łatwiej odnaleźć drogę do trudnych pytań współczesności. Jest ich coraz więcej. Niepewna bowiem ta nasza podróż. Są listy, które nie dochodzą i pociągi, które nie dojechały. Jest człowiek, który potrzebuje – kromki nieba z wierszem. I najprostszej, najszczerszej, najprawdziwszej – miłości.

tekst i foto: Andrzej Walter

Irena Kaczmarczyk Śpiew ziemi. Wydawnictwo i Drukarnia Towarzystwa Słowaków w Polsce, Kraków 2013, s.64

 

 

 

 

POECI NA HARENDZIE

Już po raz drugi w Muzeum Jana Kasprowicza na Harendzie w Zakopanem odbyła się Noc Poetów połączona z ogłoszeniem wyników Konkursu Jednego Wiersza im. Jurka Tawłowicza.

W tym roku w konkursie zorganizowanym przez redakcję Tygodnika Podhalańskiego w kategorii literackiej zwyciężył Jan Stalony – Dobrzański z Krakowa (za wiersz „Trombita”), w kategorii gwarowej I miejsce zdobyła Barbara Balicka z Ludźmierza (wiersz „W starym kościółku”. Zwycięzcy otrzymali statuetki autorstwa Joanny Borowicz, ufundowane przez redakcję Tygodnika Podhalańskiego.

Jury w składzie: dr Anna Mlekodaj, Wanda Czubernat i Karol Jaworski wyróżniło też wiersz Małgorzaty Hrycaj ze Szczecina poświęcony Jurkowi Tawłowiczowi a także Józefa Szaflarskiego z Czarnego Dunajca.

Od tego roku konkurs nosi imię Jurka Tawłowicza, zakopiańskiego poety i barda, który miał być jurorem tego konkursu, ale w lutym ub. r. zmarł po ciężkiej chorobie. Na sobotniej uroczystości był obecny poprzez wiersze mu poświęcone czytane przez poetów. Gościem wieczoru była Anna Tawłowicz, wdowa po zmarłym poecie która uczestników konkursu obdarowała tomikami wierszy „Serce z widokiem na Giewont”.

Strofy laureatów usłyszeliśmy podczas Nocy Poetów na Harendzie w wykonaniu aktorów Sceny A2 – Grażyny Syrżystie i Krzysztofa Michno. Potem – to już tradycja tej imprezy – mikrofon powędrował do wszystkich chętnych, którzy chcieli przeczytać swoje wiersze. Na Harendę dotarli poeci nie tylko z Podhala. Licznie reprezentowany była Orawa, Kraków. Swoja reprezentację miał Szczecin i Jelenia Góra.

Relacja z imprezy i wiersze laureatów ukazały się w Tygodniku Podhalańskim 7 marca. Wiersze laureatów będzie można także przeczytać w kwietniowym numerze „Poezji Dzisiaj”. W tegorocznej edycji konkursu wzięło udział prawie 100 poetów z różnych stron Polski, a nawet z USA.

tekst: (bz)

foto: Piotr Kyc

Kategoria literacka

I miejsce – Jan Stalony – Dobrzański z Krakowa

TROMBITA

Usłysz

smreku

to Ja idę

dodaj moim kierpcom skrzydeł

na mej głowie

pióro orle

w moim gardle

wiatry

harne

Idę

Hej

Usłysz

wilku

usłysz mnie

moje echo splącze cię

nie wchodź w drogę moim owcom

pośród wierchów

nie chodź prosto

mój dosięgnie ciebie

cień

Idę

Hej

Usłysz

słońce

osusz ranki

czynić będziesz dla mnie sianko

me barany beczą

jeść

lata

warkocz złoty

spleć

Idę

Hej

Usłysz

kędy miód cię wiedzie

bój się

hardy mój sąsiedzie

powstań

unieś z trwogi szyję

nie wchodź gdzie mgła

szept mój

kryje

Idę

Hej

Usłysz

deszczu

rzeknij rzekom

jako wody mają nieść

iżby

morza rozkołysał

mojej piersi

halny

zew

Idę

Hej

Słyszcie doły

werchowyny

słyszcie turnie

połoniny

dziś wymierzę dom śród was

w chacie mojej

zamieszkacie

Ja was będę

paść

Idę

k wam

Wyróżnienie

Małgorzata Hrycaj – Szczecin

pamięci Jerzego Tawłowicza, luty 2012

***

nie odchodź teraz
póki zima
w cebulkach więzi zapach kwiatów
tęskniący za ciepłym powietrzem
nie odchodź jeszcze

twoje ślady
po skalnych progach
niecierpliwie
dotyku stóp twych
szukać będą
nim zetrą je
wiosenne deszcze
nie odchodź jeszcze

twoje słowa
z przełęczy
halny wiatr wypłoszy
echa je znów
roznosić będą
aż się rozpłyną
w drzew szeleście
nie odchodź jeszcze

masz jeszcze noc
do nieprzespania
z kimś powitania pożegnania
będą wieczory na Harendzie
gitara
czas schwytany w pędzie
pełne olśnienia życiem wiersze
nie odchodź jeszcze

pozostań
kwiatem śladem echem
w zachwycie wstrzymanym oddechem
rozpalaj watry ponad nami
wschodami słońc i zachodami

kiedy tęsknota nam doskwiera
nie odchodź teraz

Kategoria gwarowa

I miejsce – Barbara Balicka z Ludźmierza

***

W starym kościółku z drzewa

Duse babek w tybetowyk smatkak

Śpiewajom

Pod chórem na dwa głosy im wtórujom

Duse chłopów

W piscołeckak od organów

Wiater holny casem piśnie

Rusy pajęcyny

Stary świontek co sie jesce ostoł

Patrzy miłosiernie

Choć mu gemba het spękała

W starym kościółku

Mech na gontak zarós

Płot ze skoli sie osypoł

Nad kościółkiem starym z drzewa

Lipy chylom głowy

Wrony kracom

Stary dziadek z loskom

Patrzy w wyscyrbiony sosromb

– Hej, Boze, oba my jus starzy

Wyróżnienie

Józef Szaflarski z Czarnego Dunajca

Zbacowanie casu

Spod wykrotu ślebody

durko potók casu,

a naskie grzysne śpasy

pociechy sukajom.

Ty na postronek prowdy

ściybos myśli kosyk,

co sie pod powieki

w środku nocy pchajom.

Wtej twoje śprytne grzeski

we łbie sie kotłujom,

a myśli, jak śpilecki,

ślypia wydziubujom.

I zdaje ci sie cłeku,

ze jakby na despet

wiera, drypcom przy tobie,

tarasom, bebłajom.

A ty sipies i kwynkos;

co za tróbacyjo

w tyj płaśni mrocnyk zwidów…

O! Kryste Maryjo!

 

 

 

 

 

 

Świętokrzyski Wieczór Literacki na Krakowskim Kazimierzu

Na zaproszenie Zarządu Krakowskiego Oddziału ZLP, w wyjątkowo śnieżny wieczór, przybyli do Krakowa literaci zrzeszeni w Kieleckim Oddziale ZLP w osobach prezesa Stanisława Nyczaja i znakomitych poetów:Elżbiety Musiał i Benedykta Kozieła. Inauguracyjne spotkanie odbyło się dnia 20 lutego 2013 roku w Piwnicy Literackiej Hotelu Rubinstein na Krakowskim Kazimierzu przy ul. Szerokiej 12. Gości powitała Prezes naszego Oddziału Magdalena Węgrzynowicz- Plichta oraz krakowscy literaci i sympatycy poezji. Stanisław Nyczaj, pełniący od 1996 roku funkcję prezesa Kieleckiego Oddziału ZLP, przedstawił szerokie spektrum działań świętokrzyskich twórców. Zaprezentował najnowszy, jubileuszowy numer „Świętokrzyskiego Kwartalnika Literackiego”. Regionalno-ogólnopolski periodyk pod red. Stanisława Nyczaja, nagrodzony przez Marszałka Województwa Świętokrzyskiego, z uwagi na kłopoty finansowe ukazał się z dużym opóźnieniem (dodam, iż zawartość numeru 1-4 (35-38) została omówiona przez Zdzisława Antolskiego w „Donosach Kulturalnych z Kielc”na portalu literackim Pisarze.pl).

Stanisław Nyczaj kilka słów poświęcił autorskiej książce „Wśród pisarzy”(Kielce,2010) , pierwszej z planowanego cyklu publikacji, gdzie w rozmowach i wspomnieniach przywołuje nieżyjących twórców. Pisze we wstępie: chciałem sprawić, by poprzez tę książkę ci, którzy odeszli – przeze mnie cenieni, we mnie obecni – nadal jak najpełniej trwali, żeby ocaleli bądź pozyskani zostali również dla tych, którzy nie mieli się okazji bliżej z nimi zetknąć”. Prezes Kieleckiego Oddziału mówił też o wcześniej wydanej i promowanej w Krakowie publikacji „Metafizyka tworzenia”(Kielce, 2007), poświęconej tajemnicom procesu twórczego w oparciu o zwierzenia polskich poetów współczesnych. Stanisław Nyczaj rozbudził naszą wyobraźnię opowiadając o plenerach literackich, w których uczestniczą świętokrzyscy autorzy. Od 5.lat spotkają się w zakopiańskim pensjonacie „Astoria” na „Posiadach Literackich u Szymborskiej”, gdzie krakowska poetka otrzymała wiadomość o przyznaniu jej Nagrody Nobla. Plenery literacko-plastyczne odbywają się również w regionie świętokrzyskim i w okolicach Kołobrzegu: w Dźwirzynie, Międzywodziu, w Ustroniu Morskim. .Interesującym przedsięwzięciem Kieleckiego Oddziału jest coroczny Festiwal „Świętokrzyska Wiosna Literacka”, podczas którego autorzy spotykają się z czytelnikami w różnych gminach województwa świętokrzyskiego. Po omówieniu działalności kulturalnej KO ZLP, zaproszeni twórcy zaprezentowali swoje wiersze.

Elżbieta Musiał – poetka, eseistka, malarka, autorka kilku tomów poezji przeczytała fragmenty z dwóch poematów: „Na zdjęciu wciąż żyjemy” ( 2012) i „na śmierć zegarka przejechanego zima przez samochód”(2008). O poemacie „Na zdjęciu wciąż żyjemy” znany warszawski poeta i krytyk literacki Stefan Jurkowski napisał: Poemat Elżbiety Musiał urzeka celną metaforyką, żywym poetyckim językiem i plastycznymi obrazami. Łączy elementy filozofii, sztuki, odwołuje się do etyki. Jednocześnie wpisuje się w codzienność i mówi o całym okrucieństwie naszego świata. Utwór ten, prócz bogatej warstwy refleksyjnej, ukazuje możliwości słowa, stanowi niezwykle ciekawe i nowatorskie zjawisko w polskiej poezji” . Z ogromną więc uwagą słuchaliśmy, w pięknej zresztą interpretacji autorki, fragmentów interesujących tekstów. Wśród nich znalazły się strofy poświęcone Annie Świrszczyńskiej, ulubionej poetce autorki poematów oraz zmarłemu w ubiegłym roku wiceprezesowi Zarządu Głównego ZLP Andrzejowi K.Waśkiewiczowi.

Warto dodać, iż Elżbieta Musiał jest stypendystką Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Wydała dotychczas tomiki poetyckie: „Miejsce na niebo” (1996), „Tatuaż z obłoków” (nagrodzony Świętokrzyską Premierą Literacką za 2001 r.), „Cień rzeki” (2004), poemat na śmierć zegarka przejechanego zimą przez samochód (2008), „Płacz czajki. Wiersze i poemat” (2009) oraz kolejny poemat „Na zdjęciu wciąż żyjemy”(2012), za który otrzymała wyróżnienie w konkursie na najlepszą poetycką książkę XXXV Międzynarodowego Listopada Poetyckiego. Elżbieta Musiał jest też autorką zbioru esejów opatrzonych wspólnym tytułem „Poeta patrzy na kobietę” (2006), które poświęciła wybranym lirykom dwunastu znanych polskich poetów.

Kilkunastoma krótkimi formami poetyckimi, m.in. z ostatniego tomu „Słowem w wodę”, zaprezentował się, obchodzący w ubiegłym roku 30-lecie pracy twórczej, Benedykt Kozieł. Jego benefis odbył się na warszawskich salonach, w Domu Literatury, gdzie zazwyczaj spotykają się członkowie ZLP. W zeszłym roku – na co zwrócił uwagę prezes Kieleckiego Oddziału – w serii „Portrety Lite-rackie”, ukazała się książka o poecie autorstwa Krystyny Cel: „Wobec tajemnicy istnienia. Portret literacki Benedykta Kozieła. Autor 7.tomów poezji zadebiutował w 1981r. wierszami w arkuszu poetyckim Ogon Pegaza, stanowiącym pokłosie konkursu literackiego „ O Lewe Skrzydło Pegaza” oraz w „Gazecie Strajkowej WSI”. Wiersze publikował w prasie regionalnej i ogólnopolskiej oraz w wydawnictwach zbiorowych; jego wiersze były też czytane w Polskim Radiu Kielce. Wydał zbiory wierszy: „Przestąpiłem progi patrzeń” (1986r.), „W agrafce przestrzeni” (1992r.) „Ty mówiłaś słowa wieczne” (1992r.), „To co jest” (2000r.), „W Niekurzy i gdzie indziej” (2007r.), „Otoczyła mnie miłość” (2009r.).

Część oficjalną spotkania zakończył Stanisław Nyczaj, prezentując kilka swoich utworów poetyckich z obecnych na stole tomów, wśród których znalazły się „Poezje wybrane” (z credo autora), z wstępem i notą biobibliograficzną Krystyny Cel, wydane przez Ludową Spółdzielnię Wydawniczą w serii „Biblioteka Poetów” (W-wa 2008). Dorobek twórczy prezesa KO ZLP jest tak pokaźny, że ograniczę się tylko do jego skróconej wersji, posługując się notą umieszczoną na skrzydełku książki „Wśród pisarzy”, którą otrzymałam w prezencie od autora. Stanisław Nyczaj wydał m.in. tomy poetyckie: „Przerwany sen” (1968), „Gry z naturą” (1975), „Najcichsza odwaga” (1977), „Tęsknota za nadzieją” (1983), „Wiersze wybrane ( 1994), „Puls. Poemat dramatyczny (1988), „Poezje” (1999), „Płonący wodospad” (2003), „Album liryki miłosnej ( 2004), „Poezja wybrane” (2008), „Przedążyć pęd Ziemi” (2009). Spośród innych książek: „Żarty na stół” (1995), „Aforyzmy i fraszki” (2007), „Metafizyka tworzenia. Na kanwie zwierzeń polskich poetów współczesnych” ( 2007).

Zwyczajowo, po części oficjalnej, zabrał głos krakowski krytyk literacki dr Jacek Kajtoch, który swoją wypowiedź rozpoczął od dygresji: moje pokolenie słabo chodzi, głośno mówi (!).

Jacek Kajtoch wyraził słowa uznania dla przybyłych gości, podkreślając wysoki poziom literacki trzech reprezentantów Kieleckiego Oddziału. Wspominał zasługi prezesa Krakowskiego Oddziału ZLP Stefana Otwinowskiego, sprawującego funkcję w okresie 1947 – 1976 z niewielkimi przerwami, zaznaczając przy tym, iż w latach 60- tych Kraków pełnił w południowej Polsce znaczącą rolę ośrodka kulturotwórczego. W Kielcach – mówił – urodzili się wielcy pisarze, ale nie było środowiska literackiego. Odwołując się do wartościowych tradycji krzewienia kultury na prowincji, namawiał do pójścia w ślady prezesa Otwinowskiego, nawiązania kontaktów z regionem świętokrzyskim, beskidzkim i z Zakopanem. Abyśmy – powiedział pół żartem – te tereny pod okupację literacką wzięli.

Przy lampce wina nawiązały się bliższe kontakty z zaproszonymi gośćmi, które – należy mieć nadzieję – zaowocują wspólnymi literackimi wyjazdami w teren. Z ust prezesa Stanisława Nyczaja usłyszeliśmy wstępne zaproszenie na tegoroczne Posiady Literackie u Szymborskiej, które odbędą się na początku maja w klimatycznym, zakopiańskim Domu Pracy Twórczej „Astoria”. Wizyta pisarzy Kieleckiego Oddziału ZLP zainaugurowała cykl spotkań, jakie zaplanował Zarząd naszego Oddziału w roku 2013. Następnymi gośćmi będą koledzy literaci z Warszawy.

Kraków, 21.02. 2013

tekst: Irena Kaczmarczyk

foto: Andrzej Walter

 


Elżbieta Musiał, Stanisław Nyczaj, Benedykt Kozieł

 

Zapraszam do obejrzenia galerii!

 

KARNAWAŁ ZAKOCHANYCH

W dniu 14.02.br., czyli obecnie lansowanym Dniu Zakochanych powszechnie znanym „Walentynkami”, odbyło się spotkanie poetycko-muzyczne w Klubie Dziennikarzy „Pod Gruszką”. Spotkanie rozpoczęła Prezes Oddziału Krakowskiego ZLP Magdalena Węgrzynowicz-Plichta, proponując spontaniczny wieczór poetycki, podzielony na część bardziej poważną i bardziej swobodną – w domyśle frywolną. W części poważnej wiersze – o miłości jako uczuciu, tęsknocie, oczekiwaniu, ale i dramatach, jakie niesie za sobą – czytali Franciszek Klimek, Barbara Szczepańska,Małgorzata Pfisterer, Józef Janczewski, Dorota Lorenowicz, Marian Kowalik, Joanna Rzodkiewicz, Anna Pituch-Noworolska, Aneta Kielan-Pietrzyk. Wiersze – różne stylowo, o różnym napięciu emocjonalnym i treści – wstawkami muzycznymi przedzielał sopran liryczny, czyli Joanna Stangret.

W drugiej części zaczęliśmy o limeryków Doroty Lorenowicz, a potem był mistrz tej formy, czyli Franciszek Klimek, który czytał krótkie liryki satyryczne i limeryki. Były wspaniałe, wzbudzały serdeczny śmiech, ale jak każdy limeryk, w którym słowo jest niezwykle precyzyjnie umieszczone i ma określone znaczenie, są nie do zacytowania czy powtórzenia z pamięci. Poza limerykami wiersze czytali Wiceprezes KO ZLP Joanna Krupińska-Trzebiatowska, Dorota Różyczka, Magdalena Węgrzynowicz-Plichta, Dorota Lorenowicz, Dariusz Klimczak. Ciekawym duetem miłosnym podzielili się z nami Maciej Bolesławski i Aneta Klielan-Pietrzyk. Było to opisane w formie dialogu poetyckiego spotkanie dwojga, z wiodąca rolą męską, które zakończyło się… no wiadomo jak.

Śpiewały w tej części Barbara Leśniak i Barbara Szczepańska, która z własnym tekstem odtworzyła słynną pieśń ze „Skrzypka na dachu”. W oryginale jest to prośba i marzenie – „Gdybym był bogaty”, a Barbara Szczepańska odwróciła sytuacje – „Gdybyś był bogaty”… Zaśpiewane brawurowo pięknym czystym głosem rozbawiło i tak dobrze bawiących się słuchaczy. Piosenki liryczne własnej kompozycji przedstawiła akompaniując sobie na fortepianie Barbara Leśniak, a na finał usłyszeliśmy frywolną satyrę poetycką pisaną potoczystym wierszem o miłości rondla do filiżanki autorstwa Macieja Bolesławskiego. Utwór czytał sam autor i to był finał. Wieczór bardzo ciekawy, pełen zmiennych nastrojów, ale przede wszystkim pełen śmiechu i dowcipu, co w zimowy szary i zimny czas dodaje energii i optymizmu.

tekst: Anna Pituch-Noworolska

foto: Andrzej Makuch

Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Krakowie

zaprasza na spotkanie poświęcone Stefanowi Grabińskiemu.

Spotkanie odbędzie się 5 marca o godz. 18.00

w sali 53 Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Krakowie, ul. Rajska 1

STEFAN GRABIŃSKI: REAKTYWACJA:

POWRÓT KLASYKA LITERACKIEJ GROZY

W spotkaniu weźmie udział dr Eliza Krzyńska-Nawrocka (autorka monografii twórczości Stefana Grabińskiego „Ciemne terytoria. Człowiek i świat w prozie Stefana Grabińskiego”) oraz mgr Jakub Knap(edytor utworów rozproszonych Stefana Grabińskiego „Wichrowate linie” oraz powieści „Klasztor i morze”). Podczas spotkania będzie można nabyć książki z dedykacjami autorów oraz wysłuchać dyskusji na temat Stefana Grabińskiego, autora „Demona ruchu”. Rozmowę poprowadzi dr Tomasz Pudłocki, historyk kultury, współpracownik „Rocznika Przemyskiego”, badacz biografii Stefana Grabińskiego. Na koniec obejrzeć będzie można filmowe adaptacje opowiadań Stefana Grabińskiego „Kochanka Szamoty” oraz „Ultima Thule” (reż. Holger Mandel).

 ___________________________________________________________________________________________

 

Krakowski Oddział Związku Literatów Polskich i

Klub Dziennikarzy „Pod Gruszką” ul. Szczepańska 1, I piętro

zapraszają na wieczór literacki z cyklu Niezatarte autografy

dnia 6.03. (środa) 2013 r. o godz. 18.00

odbędzie się wieczór autorski

Ireny Kaczmarczyk

połączony z promocją tomu poetyckiego

śpiew ziemi”

recytacja: Sława Bednarczyk, Ewa Preisner, Autorka

oprawa muzyczna: Andrzej Broniatowski – skrzypce

prowadzenie: Magdalena Węgrzynowicz-Plichta

 _________

 

 

___VIII BRONOWICKI KARNAWAŁ LITERACKI
W OBIEKTYWIE JOANNY RZODKIEWICZ

 

___

 

 

__

VIII BRONOWICKI KARNAWAŁ LITERACKI

Spotkaliśmy się jak zwykle w licznym gronie w gościnnym Domu Kultury w Mydlnikach w sobotę dnia 9 lutego br. o godzinie 18. Na estradzie – na stole, przy którym zawsze do tej pory siedziało dwu Poetów: gospodarz Maciej Naglicki i redaktor Ryszard Rodzik, leżała krakowska zielona chusta w czerwone róże, a na niej – białe kalie zamiast drugiej osoby prowadzącej. Kierownik Domu Kultury Maciej Naglicki rozpoczął wieczór od zaproszenia Alicji Tanew i jej akompaniatora. Dwie pierwsze nastrojowe piosenki opowiadały o zimie i miłości, która pozwala odtajać i czuć ciepło o tej porze roku, w której „jestem bielsza, bez grzechu” – śpiewała Alicja.

Sala była wypełniona „po brzegi”. W gronie literatów pojawiło się tym roku bardzo dużo młodych osób, które zaczęły „pokazywać” swoją twórczość. Maciej Naglicki wspomniał tych, których już nie ma między nami, m.in. Barbarę Dziekańską, Elżbietę Guśpiel, Annę Kajtochową, Ryszarda Rodzika i Jurka Tawłowicza. Jak zwykle do czytania wywoływani byli przez niego obecni autorzy – z początku i końca alfabetu naprzemiennie. Niestety – pora roku, choroby i różne inne zdarzenia spowodowały, że wielu poetów nie dotarło, ale ci, którzy byli, chętnie odczytali wiersze nieobecnych. I tak wiersz Barbary Dziekańskiej i Magdaleny Węgrzynowicz-Plichty oraz Lidii Węgrzynowicz oprócz swojego wiersza przeczytała Joanna Rzodkiewicz, wiersz Ryszarda Rodzika i Joanny Pociask-Karteczki przeczytał Maciej Naglicki, a Jerzego Tawłowicza – Barbara Wrońska, natomiast Jolanta Woźniczka przeczytała wiersz swój i swojego syna. Kilka osób odczytało inne utwory, niż te wydrukowane w almanachu, co urozmaiciło nieco atmosferę i było niespodzianką dla wielu z tych, którzy z ciekawości chcieli odszukać odpowiednie wiersze w almanachu. Dla odmiany dwie osoby przeczytały krótką prozę.

Piosenki Alicji Tanew – zabawne i refleksyjne – przerywały recytację jeszcze trzykrotnie, aby zakończyć część literacką wieczoru. Mimo że to karnawał, nastrój był raczej poważny i refleksyjny, choć utwory Macieja Bolesławskiego, Jana Kirsza i bajka Justyny Trembeckiej były żartami poetyckimi. Kilka wierszy miało bardzo poważne przesłanie filozoficzne dotyczące aktualnych zdarzeń – utwór Joachima Neandera i Marka Porąbki. Maciej Naglicki – prowadzący od początku wszystkie Bronowickie Karnawały Literackie – podkreślił fakt, że Ci, którzy odeszli, towarzyszą nam nie tylko we wspomnieniu, a obecni – stanowią wielką poetycką rodzinę. Wywołując kolejnych poetów po imieniu spowodował, że rzeczywiście czuliśmy się jak jedna wspaniała grupa przyjaciół i bliskich sobie ludzi, dla których słowo jest wielkim skarbem, a umiejętność posługiwania się nim – uśmiechem i darem od losu. Po części oficjalnej był gorący poczęstunek – fasolka po bretońsku oraz na deser ciastka i napoje. A potem wyszliśmy w mroźny, piękny, biały zimowy wieczór. Do spotkania za rok przyjaciele…

11.02.2013

tekst: Anna Pituch-Noworolska

foto: Leszek Lisiecki

___________

 

 

__

Krakowski Oddział Związku Literatów Polskich

zaprasza 20 lutego 2013 r. o godz. 18.00

do RUBINSTEIN RESIDENCE ul. Szeroka 12

na Wieczór Literacki na Kazimierzu z udziałem

zaproszonych Poetów z Kieleckiego Oddziału ZLP

w programie Wieczoru Świętokrzyskiego w Krakowie:

  • poezja Elżbiety Musiał, Benedykta Kozieła, Stanisława Nyczaja

  • prezentacja Kwartalnika Świętokrzyskiego 2012

  • prezentacja dokonań Kieleckiego Oddziału ZLP

prowadzenie: Magdalena Węgrzynowicz-Plichta i Stanisław Nyczaj

Mecenat: Marzena i Krzysztof Pierścionkowie

 

_______

STRUŻYNY OBLICZA MIŁOŚCI –

WIECZÓR AUTORSKI DOROTY RÓŻYCZKI

Przyszłam zgodnie z zaproszeniem na godzinę 18-tą do Śródmiejskiego Ośrodka Kultury na spotkanie literackie z cyklu Orszak Apollina. Punktualnie cała sala wypełniona po brzegi. Szukam najważniejszej osoby wieczoru autorskiego, Doroty Różyczki! Po chwili wyłania się drobna postać, jak motyl. Jest bohaterką dzisiejszego wieczoru. Przyćmione światło dodaje nastroju, a bukiet róż na stoliku, przy którym siedzi poetka w towarzystwie dwu osób recytujących wiersze, kojarzy się z nazwiskiem Różyczka. Tytuł tomiku „Strużyny oblicza miłości” jak sama autorka stwierdza, to tak, jakby z drzewa strugane drzazgi, to „każdy dotyk – słów, gestów, by było żywicznym zapachem, sercem drzewa”.

Poezja autorki, to przemyślenia miłości, uczucia radości i smutku. Każda miłość jest inna, ale wypływa z tego samego źródła. Ten fakt szczególnie podkreśliła Justyna Chłap-Nowakowa w słowie krytycznym wygłoszonym na początku wieczoru. W twórczości Doroty Różyczki przejawia się stała tęsknota, poszukiwanie osoby, na którą się czeka, nadsłuchuje bicia serca, trwa w wyczekiwaniu, to obraz przeżyć podmiotu literackiego spragnionego miłości „niespełnionej”, jak w legendzie „Tristan i Izolda”. Kochający przyznają, że znają tylko tęsknotę, ale są momenty, że nawet późną porą życia serce może być „szmaragdowym motylem, nadzieją, wróżką”. Tomik przeplatają pory roku. Najbardziej poetka lubi jesień – lawendy i astry. Jest wachlarzem wszystkich odcieni barw. Chociaż każda łza, to łza jesienna, ale wraca portret oczekiwania, bezpośredni kontakt, dotyk życia. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych.

W przerwach czytania poezji przez Autorkę i przyjaciół: Justynę Chłap-Nowakową i poetę Pawła Kuzorę, czas umilała muzyka. Na strunach skrzypiec popłynęły nostalgiczne utwory w wykonaniu Aliny Świeczek, aMaciej S.J.Bolesławski (Enen Sławski) przy akompaniamencie fortepianu wykonał trzy własne utwory nawiązujące do tematyki miłosnej („A jeśli…”, „Nokturiada” oraz „Moja Mona Lisa”). Koncert muzyczny zrobił duże wrażenie na słuchaczach, którzy nagrodzili go gromkimi też brawami.

Wieczór autorski – liryka Doroty Różyczki – zorganizowany przez Krakowski Oddział ZLP i poprowadzony przez Prezes Magdalenę Węgrzynowicz-Plichtę był wspaniałą ucztą dla ludzi wrażliwych i wsłuchujących się w siebie.

4 luty 2013 r.

tekst: Małgorzata Pfisterer

foto: Andrzej Makuch

Justyna Chłap-Nowakowa

Oblicza miłości w poezji Doroty Różyczki

W szufladzie Doroty Różyczki wyrósł już drugi tomik wierszy. Pierwszy, zatytułowany Przemyślanki (wydała je jako Dorota Krawiec w roku 2006), to zbiór rozmyślań – „przemyślanek” o naszej rzeczywistości, o jej chorobach i zagrożeniach. O samotności w skomputeryzowanym świecie, o fałszywych prorokach, za którymi bezwolnie podążamy, o obojętności wobec bliźnich – tych za ścianą, i tych bezimiennych jak głodująca Afryka. Ale obok jest w tych wierszach zachwyt wspaniałością świata i radość czerpana z rzeczy drobnych. I wreszcie jest w nich mowa o życiu, częściowo nieudanym, ale sklejanym na nowo, bez narzekania, o trudnym wybaczaniu, i nadziei, choć splecionej z pokorą i pogodzeniem z losem: „Czekam w kolejce…/ po życie…/z nadzieją, że będzie piękne […]/ i gdyby tak być miało, /że zostanie dla mnie /sczerstwiały – gnieciuch przypalony…/ to poniosę go do domu/ i wyciągnę najlepszą zastawę,/obrus biały”

Są także „przemyślanki” o miłości, zarówno tej utraconej, jak i przychodzącej nieoczekiwanie: późno, ale nie za późno.

W tomie Strużyny miłość jest tematem najważniejszym. Wszechobecnym.

Zebrane w nim wiersze układają się w większe cykle, w których zmianom podlegają zarówno nastroje, jak i oblicza miłości – jak klimaty i pory roku. Rozpoczyna się od wierszy „zimowych”, w których jednak prawdziwym chłodem przenika nas tylko brak miłości: „Bukiet żonkili rozgrzewał lodowaty chłód po Nim”.

Przeplatają się tu liryki o miłości nieszczęśliwej lub utraconej, choć nigdy nie zapomnianej („Ten pocałunek/ to wszystko co mam,/ co zostało mi – /drogocennego/ w spadku …/po Tobie…), o uczuciach nieudanych, omyłkach serca, o rozstaniach, gdy „wiesz już, /że nie jesteś kochana…/że jesteś tylko wspomnieniem”.

Jest w nich też mowa o trudzie przychodzenia do siebie, budowania świata na nowo, podejmowanym z uporem, mimo że czasem wydaje się, iż są to wysiłki daremne: „Muszę opłakać tę miłość, co nam nie była dana, muszę się z nią pożegnać […] umarłam bez tej miłości,/ umieram bez ciebie…”.

Potem wiersze wiosenne, pełne tęsknoty za miłością, gdy „myślisz,/że nic dobrego /już Ciebie nie spotka, […], że możesz/ być tylko – samotna…”, a zarazem nieśmiałe, niedowierzające uczuciu, gdy się pojawia: „nie obiecuj Kochany, /że na zawsze”.

Może najbardziej urzekają właśnie te wiersze, w których uczucie pozostaje jeszcze niedopowiedziane, ukazane w ledwie nakreślonym szkicu, w niedokończonych zdaniach i zdarzeniach, w sferze domysłów czy marzeń: „znajomość nasza trwa nie od dziś, a może znamy się na nowo, bo wcześniej niewypowiedziana była myśl, nieodkryte było słowo”.

I wreszcie zmiana kolejna zmiana nastrojów: nadejście miłości, która nie skrada się niepewnie, nie ogląda się na racjonalne argumenty, lecz je przekreśla, która budzi uśpione ciało, przywraca nadzieję, staje się nowym narodzeniem. Choć nie jest to wcale typowe lato, to raczej nieco melancholijne pogranicze jesieni. I miłość dojrzała, przychodząca dość późno. Bo w wierszach Doroty Różyczki miłość prawdziwa nie rozkwita jedynie wiosną i latem, wręcz przeciwnie. Właśnie wtedy, gdy rozum mówi, że już na nią nie czas, potrafi rozkwitnąć najpiękniej.

Miłość budowana jest tutaj z czułego gestu, dobrego słowa i porozumienia bez słów, ze stałego towarzyszenia myślą, z wierności i z pocałunków; bywa też bardziej śmiała, zmysłowa, ale nigdy wulgarna. Pozostaje jednak czymś kruchym i bezcennym. Liryka Doroty Różyczki, jest subtelna i delikatna jak stare koronki.

W wierszach (zarówno miniaturach, jak i formach dłuższych), niemal pozbawionych rymów, o nieregularnej budowie, paradoksalnie odnaleźć można staroświecką manierę wielokropków, zawieszeń głosu, nazbyt częstych może. Zgrabne pointy, gry słów i lekkość przeplatają się z w nich czasem z większą dosłownością, obrazem nieco śmielszym.

Autorka chętnie sięga odwołań literackich, mitologicznych przywołuje ocalone w pamięci imiona literackich czy mitologicznych kochanków i ich miłości: zazwyczaj nieszczęśliwe, lecz wieczne, silniejsze niż śmierć.

Jaki portret kobiety (bohaterki i zarazem podmiotu mówiącego w utworach) wyłania ze strof wierszy Doroty Różyczki? Nie wstydzi się pokazać jako sentymentalna i słaba, chwilami nieco neurotyczna, z drugiej strony odkrywająca samą siebie jako istotę niezależną, która potrafi z gruzów znów zbudować świat. Wrażliwa i mocna zarazem, znakomicie też, z humorem i dystansem, widzi i opisuje tę swoją „słabą kobiecą naturę”: „za to, że kochać mnie/nie przestajesz/ kiedy mam – katar,/kiedy martwię się sobą i /świata – upadkiem…/gdy […] sen z powiek zabierają mi z trudem lubiane …/kilogramy i złośliwe zmarszczki […] gdy boję się/ ciemności, staruszki w sobie…/braku kochania […] dziękuję”.

Wiele w jest w tej poezji fraz i metafor niezwykle celnych, zapadających w pamięć, jak w wierszu o miłości, „która pomyślała, że jej w ogóle nie było” czy obrazku serca – żeglarza, ciągle w drodze do Przylądka Dobrej Nadziei: „Cierpliwie za burtę wylewasz wodę,/ stawiasz połatane żagle…”

Zamknięciem tomiku jest wzruszający hymn dziękczynny za miłość, „za poruszenie/oczekiwanie/niepewność/ rozterkę,/że się zdarzyłaś, /zdarzysz,/ że mi Ciebie brak…/i/ że jesteś – Miłości / we mnie”. Bo miłość to niewiadoma i ryzyko. Niemal każda niesie ze sobą pomieszane ból i szczęście, i nie wiemy, czego będzie w niej więcej. Ale żyć bez miłości nie sposób. Nawet nieszczęśliwa nadaje życiu sens i smak.

 

___

POJUBILEUSZOWE SPOTKANIE Z PROFESOREM BOLESŁAWEM FARONEM

Dania 17 stycznia br. w Klubie Dziennikarzy „Pod Gruszką” odbyło się spotkanie z profesoremBolesławem Faronem i było to spotkanie pojubileuszowe, a pretekstem ku temu stała się pewna bardzo ważna naukowa publikacja. Otóż pamięci Jubilata został całkowicie poświęcony 114 numer Annales Universitatis Paedagogicae Cracoviensis – Studia Historicolitteraria XII – Literatura-Kultura-Edukacja, gdzie swoje przyczynki umieściło wielu znakomitych naukowców z kraju i zagranicy, którym nie jest obcy Jubilat i jego dorobek naukowy. W czasie spotkania zostały odczytane wybrane fragmenty tej publikacji – prof.Zbigniew Bauer czytając wstęp, stworzył rys socjologiczno-psychologiczny postaci bohatera spotkania, zaśMagdalena Węgrzynowicz-Plichta odczytała fragment tekstu Jerzego Leśniaka pt. „Powroty Profesora” o łączności Jubilata z rodzinnymi stronami, tj. Sądecczyzną. Nie omieszkał mu też o tym przypomnieć Stanisław Dziedzic czytając kolejny fragment „Powrotów Profesora”.

A zatem jubileusz w Krakowie to nie tylko jedno spotkanie z okazji okrągłej rocznicy urodzin, gdyż coraz bardziej wzrasta ranga i znaczenie organizowanych spotkań po jubileuszu. Tak więc „powoli i mimo woli” także to stało się tradycją Krakowa i było… pojubileuszowo. Jubilatowi złożono życzenia, zadawano pytania… Jubilata wspominali i o Jubilacie mówili… Jubilat chętnie wypowiadał się sam oraz odpowiadał na pytania i sugestie. Tak można by najkrócej, ale nie z obecnym Jubilatem.

     Muzyka F. Chopina i M. Ravela w wykonaniu pianistki Izabeli Jutrzenki Trzebiatowskiej stała się przyczynkiem do stworzenia nastroju, w który weszli prowadzący owe spotkanie tj. Stanisław Dziedzic (Dyrektor Wydział Kultury i Dziedzictwa Narodowego Urzędu Miasta Krakowa) i prof. Piotr Borek (Dyrektor Instytutu Polonistyki Uniwersytetu Pedagogicznego). Ich barwne wypowiedzi wielokroć zdradzały ciekawe fragmenty z życia Profesora, pomijane w zapisanych życiorysach. A już wspomnienie o wędrówkach po Rzymie, za które zainteresowany musiał ponieść konsekwencje finansowe i zakupić nowe obuwie, są przykładem doceniania wartości sztuki nad zwykłą codzienność. Bohater spotkania to nietuzinkowy gość, wybitny wykładowca – „nauczyciel nauczycieli”. Profesor Bolesław Faron całe swoje życie poświęcił nauce i edukacji, nie tylko siedząc za biurkiem. Jak Stanisław Pigoń, który wyruszył z Komborni w świat, tak z ziemi sądeckiej wyruszył Jubilat. Królewskie Miasto Kraków, a dokładniej uczelnia pedagogiczna, stały się dla niego gniazdem. Jubilat (od studenta do profesora poprzez stanowisko Rektora) był związany z jedną uczelnią pedagogiczną (jej obowiązujące nazwy w kolejności to: Wyższa Szkoła Pedagogiczna, Akademia Pedagogiczna i Uniwersytet Pedagogiczny w Krakowie). Uważa się, że był najmłodszym Rektorem uczelni, co mu wypominał drugi z najmłodszych rektorów w historii polskiej edukacji prof. Józef Lipiec.

Jubilat związał się z twórczością na stałe. Jego pasją, która trwa nieprzerwanie do dziś, jest śledzenie polskiej literatury począwszy od Władysława Orkana po Józefa Barana. Ten ostatni, uczestnicząc aktywnie w spotkaniu, wspominał swoją znajomość z Profesorem na niwie literackiej. Tym bardziej, że sam prof. Faron zapewnił, że na bieżąco śledzi twórczość autorów zrzeszonych w Krakowskim Oddziale Związku Literatów Polskich, którego jest członkiem oraz innych (krakowskich i nie tylko) autorów. Aktywność bohatera spotkania nie ogranicza się tylko do pracy naukowej – chętnie uczestniczy w działalności Stowarzyszenia Twórczego POLART. Na zakończenie wieczoru życzono Profesorowi kolejnych publikacji, aby osiągnął ich ponad jeden tysiąc. Jubilat chciałby jeszcze napisać publikację o polskich literackich noblistach. I niech się tak stanie.

tekst: Jan M J Masłyk

foto: Andrzej Walter


_od lewej strony prof. Zbigniew Bauer, Dyrektor Stanisław Dziedzic, w środku prof. Bolesław Faron, po prawej stronie prof. Piotr Borek

 

 

 

Krakowski Oddział Związku Literatów Polskich

i Klub Dziennikarzy „Pod Gruszką”

zapraszają na wieczór literacki z cyklu

 

Niezatarte autografy

 

 

„Cisza czysta jak łza

 

WSPOMNIENIE  O POETCE 

 

Barbarze Dziekańskiej

 

 

ü  prezentacja multimedialna

 

ü recytacja wierszy Poetki

 

ü rozmowy o Poetce z przyjaciółmi

 

ü odczytanie wierszy i wspomnień dedykowanychPoetce

 

 

Prowadzenie – Magdalena Węgrzynowicz-Plichta

 

 

21 stycznia (poniedziałek) 2012 r., godz. 18.00

Kraków, ul. Szczepańska 1, I piętro

 


JEST WE MNIE MIŁOŚĆ

 

Nie jestem krytykiem literackim i bardzo dobrze. Nie piszę recenzji – jeszcze lepiej. Próbuję tylko namalować słowami obrazy, które rodzą się z obserwacji i emocji, z bytowania i trwania, ze świadomości i tego, co podświadomością nazwano. A gdy podejmuję się „namalować obraz” Anny Pituch-Noworolskiej, to tytuł tego obrazu brzmi: Miłość i harmonia. Bo to jest, w moim odczuciu, Anna. Anna Kobieta, Człowiek, Lekarz, Poetka.

Wielokrotnie widziałam Panią Annę na różnych spotkaniach i wieczorkach literackich. Zawsze spokojna, wyważona, pełna wewnętrznej harmonii i sprawiająca wrażenie człowieka spełnionego.  Nawet wówczas, gdy zdawała się dystansować od świata, odsuwać, kryć w cień, tak naprawdę afirmowała to, co ją otacza, a tym samym głębiej i wyraźniej wnikała w strukturę świata i przybliżała się do niego. Była wtedy w sobie, a jednocześnie poza sobą. Była z kimś, czymś, co jest daleko i była z nami.

Wieczór autorski Anny Pituch-Noworolskiej, prowadzony przez Prezes KO ZLP MagdalenęWęgrzynowicz-Plichtę, który odbył się 10.01.2013 r. w ramach cyklu „Niezatarte autografy” w Klubie Dziennikarzy „Pod Gruszką”, połączony został z promocją najnowszego tomiku wierszy Autorki. I pomimo tego, że tomik nosi tytuł „Wiersze rozsypane” to wieczór wcale „rozsypany” nie był. Słuchaliśmy utworów Poetki zaczerpniętych z całego dotychczasowego dorobku /wyjątek stanowi proza poetycka p.t. „Gobeliny”/, a ja miałam wrażenie, że jestem niesiona spokojnym nurtem rzeki, który determinuje całe Jej życie. Nurtem tym jest miłość i podróże. I choć nie brakuje w wierszach Pani Anny odniesień i porównań związanych z jesienią oraz przemijaniem, to jest to poezja ze wszech miar przepełniona ciepłem i nadzieją. Pięknie powiedział o tym obecny na spotkaniu dr Jacek Kajtoch: „Spotkania z Panią są bardzo inspirujące”; „Aby tworzyć, trzeba znać ludzi i czasy, w których się żyje”; ” Aby tworzyć dobrą literaturę, trzeba byćczłekoznawcą”.

Pierwszy tomik poetycki pt.: „Bukiety czasu” Anna Pituch-Noworolska wydała w krakowskim Wydawnictwie SIGNO po ponad trzydziestu latach chowania wierszy do szuflady. Był to rok 2006. W tej poetyckiej książce z liryką /podkreślam „liryką”, gdyż dorobek Pani Anny jako profesora obejmuje wiele pozycji naukowych/ są wiersze, które powstały nawet w latach sześćdziesiątych. Z wczesnymi latami młodości obejmującymi okres szkolny związana jest historia, o której opowiadała podczas wieczoru sama Autorka. Pisząca „od zawsze” Pani Anna, wówczas nastolatka, wraz z koleżankami prezentowała podczas lekcji języka polskiego wiersze uznanej poetki Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, z małym jednakże dodatkiem, a mianowicie: wplatała pomiędzy utwory Pawlikowskiej wiersze swojego autorstwa, w czym, ku uciesze uczniów, wcale nie zorientowała się nauczycielka.

Z pierwszego tomiku usłyszeliśmy na wstępie dwa wiersze: „Chciałabym być” i „Mężowi”.

Chciałabym być na wyspie bezludnej

motylem małym:

mniejszym od tych, które zjadają ptaki,

większym od tych, które zabija kropla rosy.

 

Mieć skrzydła

w kolory zachodu słońca

i zasypiać z telefoniczną słuchawką

szumiącą do ucha twoje słowa.

 

Anna Pituch-Noworolska żałuje jednej rzeczy, a mianowicie, że nie potrafi malować. Ten niedosyt zrodził się z bogactwa obrazów jakie Autorka maluje w swojej głowie. Podobnie widzi gotowy wiersz. Wiersz zapisuje, przenosi na papier bez skreśleń, obraz chciałaby przenieść na płótno.

Wykonując zawód, który wymaga nieustannej gotowości, niosący ze sobą radość narodzin, ale jednocześnie zmagania z chorobami małych pacjentów i niejednokrotnie bezsilność wobec tego, co ostateczne, poezja Pani Anny odzwierciedla to, co staje się dla jej duszy wytchnieniem. Przepełniona miłością, kochająca podróże i podróżująca, zafascynowana okresem Średniowiecza daje nam się poznać jako Kobieta pełna spokoju, a jednocześnie niezwykłej, dziecięcej wprost radości życia. Z zainteresowań Poetki i z jej wnętrza płyną kolejne tomiki.

Jest zatem pełen dostojeństwa „Gotyk”/2007 r./, z którego poznaliśmy Część 1 – Miłość” i „Część 6 – Nadzieja”

 

Na siedem zakuta pieczęci,

na siedem zamknięta kluczy.

Jeden – to sen, że byłeś i jesteś

tu w srebrnym szeleście,          

w muzyki tańcu.

Drugi – to dzień pusty bez twego kroku,

bez słów miękkich,

spojrzenia jak ostry miecz,

co rumieniec od sukni odbity

na twarz i czoło sprowadza.

Trzeci – to jesień w szarej deszczu opończy

wolno w błocie kwestuje

na białą zimę, na zielona wiosnę.

A potem, jeszcze –

samotności klucz,

czekania pieczęć,

nadziei zamek

i

miłości otwarte drzwi,

w których jasny ślad twoich oczu.

Jako kolejny pojawił się w 2009 roku tomik pt.: „Jesienny księżyc„, a następnie zebrane jako „Wierszerozsypane” utwory od 2009 do 2012 roku. Ponieważ podczas trwania wieczoru Poetka sama czytała swoje wiersze, a trzeba przyznać, że potrafi to czynić z wdziękiem i prostotą, mogliśmy usłyszeć w jej interpretacji kolejno „Wenecja II”, „San Giminiano”, „Santa Maria In Araceli” /to wiersze oddające ducha podróży do Włoch w tym ukochanej Wenecji/ oraz „Noc”, „Jesienna miłość”, „Gwiazdozbiory”, „Zakochani”, „Erotyk”, „Miłość”.

 

Płyną księżyce gondolami

W kanale nieba wiosła plusk.

                                                 

Było nas dwoje

Jeden mieliśmy cień

Jeden uśmiech i jeden bukiet chabrów

Krwawiący błękitem.

 

Płyną gondole bukami

Jesienią ruda jak tycjanowski brąz

W wysokich trawach

Wiatr warkocze zaplata.

 

Płyną księżyce gondolami

Po świerkach

Jodłach srebrny szum

Było nas dwoje w tamtej gondoli.

 

***

 

Przychodzisz nocą jak Oberon

Nagi         

Otulony jedynie pasem Oriona.

Twoje ręce rozsypują miłość

Na las , łąki, rzekę

Spowitą w lekka mgłę.

Dotykasz mnie

I mówisz cicho

„Masz złoty warkocz Bereniko”,

Choć na imię mam inaczej.

Do rana trwała miłosna noc

Naszych konstelacji.

 

Jak każdy wieczór, tak również wieczór poezji Anny Pituch-Noworolskiej ożywiony był tchnieniem muzyki. Uświetnił go swoim występem Adam Hliniak wykonując utwory na gitarę klasyczną. Były to „Sevillana”,„Romance de Amor” /Vincente Gomez/, „Malaguena” /Carlos Montoya/ i „Alegria”.

Na zakończenie Autorka powróciła do rozpoczętych wątków, by zakończyć je wierszami: „Podróż”, „Góry”, „Wiersz o Florencji” oraz „Ulica Kanonicza”.

 

Wczesnym rankiem

Wiosną pełną ptaków

W ciszy i pustce        

Stare kamienice

Wolno otwierają oczy i czeszą

Potargane snem dachy i kominy.

Na opuchnięte powieki okien

Przykładają płatki róż, piwonii.

Obmyślają makijaż

Na popołudniowy pokaz

Starych murów, wieku pochylonego

Tym, którzy w szumie kamer,

Błysku zdjęć w telefonach komórkowych

Przyjdą obejrzeć, dotknąć,

A odpłyną wieczorem, by zapomnieć.

A one – zmyją makijaż,

Zamkną zmęczone okna jak powieki.

 

Zamykając moje refleksje klamrą, powrócę jeszcze do osoby obecnego dr Jacka Kajtocha, który mówiąc o wierszach Pani Anny podkreślił, że to bardzo dobry pomysł, aby połączyć podróże i miłość, bo miłość towarzyszy nam przez całe życie, a życie to wędrówka. Stwierdził: „Pani znakomicie łączy te dwa motywy. To radość, że możemy Nowy Rok rozpocząć od dobrej poezji.”

tekst: Renata Batko

foto: Andrzej Makuch

Anna Pituch-Noworolska

 

SPOTKANIE KOŁA MŁODYCH PISARZY PRZY KO ZLP

 

Pierwsze w tym roku spotkanie Koła Młodych Pisarzy przy KO ZLP odbyło się tradycyjnie w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej przy ul. Rajskiej 1 dnia 9.01.br, tym razem w sali 247 (na drugim piętrze). Na warsztaty przybyli po raz kolejny (co nas, jako organizatorów bardzo cieszy) nowi początkujący twórcy, których dopiero poznajemy, jak i osoby z pewnym dorobkiem, dawno już po debiucie. Jednak one, doskonaląc swój warsztat literacki i poszukując pewnych wskazówek (a czytając nie dopracowane jeszcze wiersze i nie obawiając się opinii audytorium), zyskują ważne dla siebie zwrotne informacje o mocnych i słabych stronach najnowszych utworów. Tym razem bardzo ożywioną dyskusję wywołały wiersze Mariana Kowalika i Romana Burzy, a jednogłośny aplauz uzyskały liryki Barbary Kozubek-Marczyk. Zgodnie z oczekiwaniem uczestników (głównie na podstawie ich zaprezentowanych utworów) opiekun Koła Młodych Pisarzy Marzena Dąbrowa Szatko oraz Prezes KO ZLP Magdalena Węgrzynowicz-Plichta na forum komentowały braki w kompozycji, nieadekwatność słownictwa, banalność użytych przenośni; dawały rady teoretyczne jak i praktyczne (nanosząc poprawki na maszynopisy odczytanych wierszy) czego unikać, żeby nie być posądzonym o epigonizm i brak indywidualnego „pazura” we własnej (jakby nie było) twórczości.

tekt: (info)

foto: (archiwum)

Barbara Kozubek-Marczyk

CV z kluczem

żyję długo
nie tak długo aby pamiętać
historia wyprzedzała mnie o krok
nie zdążyłam urodzić się przed wojną
sześć lat czekałam
na mój pierwszy krzyk niemowlęcia

dzieciństwo spędziłam z zasznurowanymi ustami
słyszałam i zapominałam
słowa dochodzące ze starego Pioniera
w pokoju ojca

habity w przedszkolu budziły zaufanie
potem okazało się że zakonnica to też człowiek
siostra Leokadia dostała powołanie
do PZPR

wcześnie nauczyłam się sztuki rozdwajania jaźni
dotąd jestem mistrzem

wspomnienia meblowały kuchnię
zastępując półki ze skrzynek UNRy
nie moje wspomnienia

w serwantce od cioci Idy
jedynie róża pustyni ma moją historię
a córka ciągle się dziwi
dlaczego epizod algierski jest taki ważny

 

Leszek Lisiecki

PRZEDWOJENNA KAMIENICA

stare cegły
czują dotyk
twardych dłoni murarzy
chociaż pot wyparował
ze spojeń pamięci

przeszłość rozdrapała pazurem
pracowite ślady kielni
zatarła widma
pierwszych mieszkańców

nowe pokolenia
przechodzą obojętnie
wpatrzone w szklane domy

opieram czoło o mur
słucham upływu czasu

Roman Burza

Drapacz chmur

I gdzieś ta odwilż skakanemu

świergot
Suwa motorycznie listne się ważą
Potocznie zwany omawia nerwom
Jak przystało na rozrodczy narząd
Umyślić rozwódkę selekcją naturalną

Drapacz chmur

Drapacz

Drapak

Drapnięcie

Draśnięcie

Dramat

 

 

Roman Burza

 

Wyrok w zawieszeniu

 

Fotel bujany

buja w obłokach

na biegunie północnym

południowym

krematorium

Marian  Kowalik

utkane myśli ran

 

pamiętam przez mgłę

tę schowaną książkę

 

widoczne litery z kartek

wznieść dotykiem oczu

utkane łzami zapiski

układać na półkach

regały jeszcze udźwigną

westchnienia tamtej nocy

dziś już wiem

jak dogonić wiosnę

ukrytą w skarbonie myśli

ożywić schowane słowa

drżącą ręką wciąż pisać

wyryć piórem w sercu

pośród rozwianych dni

gdzieś na progu doznań

gromadzić w kieszeni czas

składać modły w zaciszu

 

w świetle śladów

unieść bagaż ciepła i ran

jak gorący promień słońca

pozostawić do czytania

 

XXV OGÓLNOPOLSKI KONKURS POETYCKI „U PROGU KRESÓW”

„WACŁAW IWANIUK 1912 -2012” Chełm, Równe, Toronto.

ogłasza Nadbużańskie Towarzystwo Kultury – Środowisko Rodzin Kresowych – Chełm
Utwory nadesłane na konkurs winny nawiązywać do ogólnej tematyki Kresów, historii, tradycji, malowniczości oraz wydarzeń początku XXI wieku. Nagroda specjalna przyznana zostanie za twórczość poświęconą osobowości poety, Wacława Iwaniuka  w setną  rocznicę urodzin. Konkurs ma charakter otwarty. Zaprasza poetów z Polski oraz z poza granic kraju. Należy nadesłać trzy utwory poetyckie, dotychczas nie publikowane w trzech egzemplarzach maszynopisu lub czytelnego rękopisu (w przypadku prac z innego kraju), opatrzonych godłem. Do godła należy dodać informację – imię i nazwisko autora, data urodzenia, adres, zawód wykonywany. W przypadku przynależności do związków twórczych – pełną nazwę związku. Organizatorzy nie zwracają prac konkursowych. Autorzy przystępując do konkursu wyrażają zgodę na publikowanie i przetwarzanie swoich danych osobowych w publikacjach i ogłoszeniach wyników. Rozstrzygnięcie Konkursu nastąpi w maju 2013 r. podczas Jubileuszowej Biesiady Kresowej w Chełmie, na którą zostaną zaproszeni Laureaci Konkursu. Przewidujemy publikacje prasowe.

Prace konkursowe należy nadsyłać do 15 kwietnia  2013 r.  na adres:
Konkurs Poetycki „U progu Kresów”
ul. Katedralna 15/2
22-100 Chełm
woj. Lubelskie

 

 

 

___________________________________________________________________________________________

 

NA ASFALTOWEJ SCENIE I KILKA CHWIL DALEJ –

WIECZÓR AUTORSKI EWELINY JURCZAK

 

      Ewelina Jurczak z domu Dryja – to młoda poetka, należąca do Koła Młodych Pisarzy (przy Krakowskim Oddziale ZLP), z wykształcenia socjolog – doktor nauk humanistycznych w dziedzinie socjologii, z zawodu specjalista do spraw marketingu i HR. Mieszka w Krakowie, pisze poezje recytuje i śpiewa. Laureatka ogólnopolskich konkursów literackich i recytatorskich. W 2010 roku ukazały się jej tomiki poetyckie „Zamiast skrzydeł” i „Magnes”. Debiutancki tomik „Zamiast skrzydeł” – jak napisała Anna Kajtochowa -„cechuje świeżość uczuć, uważne spojrzenie na ludzkie sprawy i życiowe przygody. Ewelina Jurczak koncentruje się głównie na psychice współczesnej kobiety. Największą ufność pokłada w gorącej wierze i prosi Najwyższego Artystę, by namalował dla niej prostą dobrą drogę”

 

Wieczór autorski odbył się 7 stycznia 2013 roku w sali Śródmiejskiego Ośrodka Kultury – scenerię podkreślała piękna choinka i migocące światła. Spotkanie z poezją Eweliny Jurczak poprowadziła Prezes KO ZLP Magdalena Węgrzynowicz-Plichta, która przedstawiła autorkę wieczoru jako osobę energiczną, a czasie rozmowy z Nią zadała nie tylko kilka interesujących pytań, ale także poprosiła o przeczytanie wiersza „Poeci”, który otworzył główną część spotkania. Następnie Poetka przedstawiła duet gitarzystów MirosławaGumularza oraz Grzegorza Jurczaka i poinformowała, że najpierw powstają wiersze, a później „dołącza się je do muzyki płynącej z gitar”.

 

A na scenie snop światła rzucony na drobną postać, która całą sobą „wiruje” przy mikrofonie, słowa wierszy modeluje mocnym głosem przy akompaniamencie gitar; tylko czasem w ciszy recytuje wiersze. Audytorium czyli goście-uczestnicy tego wieczoru, to ci, których porywa muzyka połączona z poezją. Natomiast ja w twórczości autorki cenię miłość ojcowską, miłość do rodziny, która jest podstawą jej egzystencji, czemu dała wyraz w wierszach do Mamy i Taty w poezji śpiewanej przy akompaniamencie gitar: „Nie mów mi Mamo, że nic nam nie dałaś”, „Nie poddaję się, jestem Waszą córką”. Poetka przedstawia barwnie zapowiedź macierzyństwa – jest w tym temacie bardzo radosna. Dzieciństwo i młodość spędziła wśród gór w „nowosądeckim” i dlatego zapewne pisze: „rozkochałam się w górach” i „za kurtyną szarego deszczu”. Pięknie zabrzmiał wiersz „Sukienka w kwiaty” zadedykowany mężowi.

 

tekst: Małgorzata Pfisterer

foto: Andrzej Makuch

 Ewelina Jurczak

SUKIENKA W KWIATY

W samotność

weszłam w płaszczu

potarganym krzykiem

w mocno wciśniętym na głowę

kapeluszu z gorzkich słów

w rękach trzymałam

dwa dziurawe wiadra

jedno pełne łez

drugie na kolejne

 

Z samotności

wyrwała mnie

miłość

– uwierzyłam

w drugiego człowieka

 

wyrzuciłam wiadra,

kapelusz i płaszcz

odwiesiłam na wieszak

założyłam sukienkę

w kwiaty

 

 

 

Walne Zebranie Członków Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich

 

Z uwagi na coroczne sprawozdanie z działalności (merytoryczne i finansowe) Zarząd Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich zwołuje Walne Zebranie Członków na dzień 19.01.2013r. (sobota) w Klubie Kultury Mydlniki ul. Balicka 289.

     Pierwszy termin o godzinie 15.00, w przypadku braku kworum zebranie odbędzie się w tym samym terminie o godzinie 15.30. Prosimy o niezawodne przybycie i aktywny udział w zebraniu.

 

Porządek zebrania:

 

  1. Wybór przewodniczącego Walnego Zebrania i Sekretarza
  2. Odczytanie sprawozdania z działalności merytorycznej
  3. Odczytanie sprawozdania finansowego
  4. Odczytanie głównych zadań do realizacji i harmonogramu działalności na bieżący rok
  5. Wolne wnioski
  6. Przyjęcie uchwał i wniosków
  7. Zamknięcie obrad Walnego Zebrania

 

Prezes KO ZLP

Magdalena Węgrzynowicz-Plichta

 

 

KONKURS JEDNEGO WIERSZA IMIENIA JURKA TAWŁOWICZA

 

 Poeci do piór!

To już druga edycja konkursu poetyckiego, który Tygodnik Podhalański organizuje wspólnie zeStowarzyszeniem Przyjaciół Twórczości Jana Kasprowicza. Od tego roku konkurs nosi imię JurkaTawłowicza, zakopiańskiego poety. Miał być jednym z jurorów, nie zdążył, zmarł w lutym 2012 r. Termin nadsyłania wierszy mija 15 lutego br.

Tematyka wierszy jest dowolna, nie ma też ograniczeń wiekowych. Każdy poeta może przysłać tylko jeden wiersz. Nowością w tym roku jest podział na 2 kategorie: literacką i gwarową. Utwory będzie oceniać jury w składzie: poetka Wanda Czubernat, Anna Mlekodaj, polonistka z Podhalańskiej Wyższej specjalizująca się w literaturze regionalnej, a także Karol Jaworski ze Stowarzyszenia Przyjaciół Twórczości Jana Kasprowicza.

Najlepsze wiersze zostaną opublikowane w Tygodniku Podhalańskim. Zwycięzcy konkursu w obydwu kategoriach otrzymają statuetki autorstwa Joanny Borowicz.

Wszyscy laureaci będą specjalnymi gośćmi podczas Nocy Poetów w Muzeum Jana Kasprowicza naHarendzie, zaplanowanej na 2 marca 2013.

Wiersze należy przysyłać na adres mailowy b.zalot@24tp.pl, pisząc w temacie „Konkurs jednego wiersza”.  W mailu prosimy o pozostawienie swoich danych: imienia, nazwiska, adresu i telefonu kontaktowego.

 

 


Krakowski Oddział Związku Literatów Polskich i

Klub Dziennikarzy Pod Gruszką zapraszają

10 stycznia (czwartek) 2013 r., godz. 18.00, ul. Szczepańska 1

na wieczór literacki z cyklu NIEZATARTE AUTOGRAFY

 

wieczór autorski Anny Pituch-Noworolskiej

 

połączony z promocją tomu poetyckiego

 

pt: ” Wiersze rozsypane”

 

oprawa muzyczna: Adam Hliniak  – gitara klasyczna

 

prowadzenie: Magdalena Węgrzynowicz-Plichta

 

 

 

JUBILEUSZ OSIEMDZIESIĘCIOLECIA JACKA KAJTOCHA

 

Kraków, 7.07.2013

Życzenia

Zarząd Krakowskiego Oddziału ZLP w imieniu Koleżanek i Kolegów oraz własnym

z okazji uroczystości Osiemdziesiątych Urodzin, które przypadają w lipcu tego roku

składając Szanownemu Jubilatowi Koledze Jackowi Kajtochowi powinszowania,

życzy zdrowia, pomyślności w życiu osobistym

i dalszej twórczej aktywności literackiej

 

 

Prezes – Magdalena Węgrzynowicz-Plichta
Wiceprezes – Joanna Krupińska-Trzebiatowska
Skarbnik – Joanna Rzodkiewicz
 

 

 

Choć to fakt bardzo ważny, że Jubilat urodził się (7 lipca 1933 r.) właśnie w Wadowicach, to od 1946 r. na stale związał się z Krakowem. W tym Królewskim Mieście pobierał nauki najpierw w szkole powszechnej im. św. Wojciecha, potem w III LO im. Króla Jana Sobieskiego i studiował na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jacek Kajtoch w swojej biografii – skondensowanej do najistotniejszych faktów z życia zawodowego – podkreśla, że edukację zakończył doktoratem nauk humanistycznych Akademii Pedagogicznej w Krakowie, dzisiejszym Uniwersytecie Pedagogicznym. Jako wykładowca literatury współczesnej i nauczyciel języka polskiego pracował w Uniwersytecie Jagiellońskim, w IBL PAN i PAN Oddział w Krakowie, w Wyższej Szkole Pedagogicznej i V Liceum Ogólnokształcącym. Już po przejściu na emeryturę pracował w Studium Nauczycielskim w Przemyślu i Krośnie. Jako redaktor i krytyk literacki zajmował się głownie edytorstwem (polskiej powieści historycznej i obyczajowej XIX wieku, nowelistyki XX w.) oraz recenzowaniem nowości na łamach prasy, przejściowo jako redaktor „Ruchu Literackiego” w latach 1955-1998.

Na studiach, które odbywał pod kierunkiem prof. Wacława Kubackiego, interesował się powieściami obyczajowymi i historycznymi Józefa Kraszewskiego. Przez kilkanaście lat pracował pod kierunkiem takich znawców Kraszewskiego jak prof. Wincenty Danek i prof. Julian Krzyżanowski. Z powieści obyczajowych Kraszewskiego wydał m.in. posługując się rękopisami, zdeponowanymi w Wilnie, powieści ludowe i „Powieści bez tytułu”. Opracował kilkanaście powieści historycznych Kraszewskiego, przywrócił wersję sprzed ocenzurowania „Diabła”, a „Hrabina Cosel” w jego opracowaniu miała kilka wydań, itd.

W latach sześćdziesiątych zajmował się literaturą polską na Górnym Śląsku w XIX wieku – napisał z tego zakresu dwie poczytne prace „Norbert Bonczyk – epik Górnego Śląska” (1965) i „Konstanty Damrot. Życie i twórczość literacka” (1968). W latach 1981 – 1988 był wiceprezesem Grupy Literackiej „Nadskawie” i starał się nawiązywać do dorobku prof. Stanisława Pigonia. Zagadnieniom regionalizmu i literatury ludowej w dalszym ciągu poświęca dużo uwagi.

Od lat sześćdziesiątych jest aktywny jako recenzent literacki, współautor oraz autor antologii poezji i prozy. Jako publicysta literacki zadebiutował w 1956 r. w „Życiu Literackim”, z którym współpracował do likwidacji pisma. W latach 1957-1958 współredaktor periodyku młodych artystów „Zebra”. Do swoich osiągnięć w tym zakresie zalicza współautorstwo „Debiutów poetyckich” i „Polską nowelę współczesną” – w Wydawnictwie Literackim prowadził serię „kieszeniówek” – polskie opowiadania współczesne”.

Od stycznia 1970 r. członek ZLP, wiceprezes Zarządu Głównego ZLP przez dwie kadencje i członek Komisji Kwalifikacyjnej, dzięki którego rekomendacji i pozytywnej krytyce przybyło w nowym stuleciu wielu członków do Krakowskiego Oddziału ZLP. Organizator życia literackiego, m.in. organizował w Krakowie „Krakowskie Dni Poezji” i prowadził „Krakowskie Noce Poetów”, uczestniczył w dyskusjach w czasie Targów Książki w Krakowie oraz wygłaszał liczne słowa krytyczne w czasie indywidualnych spotkań autorskich.

Ostatnia Jego książka pt. „WSPOMNIENIA I POLEMIKI” (Wydawnictwo Towarzystwo Słowaków w Polsce, 2009 r.) została napisana, ponieważ – oddajmy głos samemu Jubilatowi – (str.67):

     „Od pewnego czasu męczy mnie myśl, że powinienem zacząć porządkować papiery, wyciągać wnioski z doświadczeń życiowych. Przyczyną nie jest wiek, chociaż trudno go ukryć, ale przeświadczenie, że wszyscy uczestnicy życia literackiego w Polsce Ludowej – zatem także ja w stopniu określonym możliwościami – przeszli do historii, bez względu na metrykę i stan zdrowia, a także opcję polityczną. Zwolennicy i przeciwnicy układu politycznego zawsze tworzą wspólnotę, powiązaną interesami, towarzysko, mentalnie i razem lądują na cmentarzu.” (.) Ponadto dręczy mnie syndrom kapitana Nuta. Myślę, że „Żeglarz” Szaniawskiego jest coraz bardziej aktualny, nawet bardziej niż przed drugą wojną światową. Środowisko literackie jest tak załgane, że tracimy tożsamość.”

 

__________________________________________________________________________